Skocz do zawartości
Nerwica.com

grown-up19

Użytkownik
  • Postów

    172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez grown-up19

  1. można coś akceptować i przyzwyczaić się do tego, ale można to również zmienić. wiem, co mówię. i wcale nie twierdzę, że próbuję być taki jak inni. idę na imprezę nie dlatego, że idą inni, ale dlatego, że chcę się sprawdzić, walczyć z tą chorobą i choć trochę pokorzystać z życia. zresztą każde asocjalne zachowania da się skorygować, jeśli tylko się chce.

  2. tak więc uległość i dominacja to jest to co jest jeszcze w normie, obie strony czerpią z tego przyjemność, bez kaleczenia siebie i zadawania sobie silnego bólu. co do owych przyczyn, to owszem, to tylko przypuszczenia, tak samo jak z homoseksualizmem: skoro matka była nadopiekuńcza a ojciec nie poświęcał uwagi synowi to ten stanie się gejem... gó*** prawda. dla mnie uległość i dominacja to po prostu inny rodzaj aktywności seksualnej, żadne zboczenie czy dewiacja, ale tak jak już wspomniałem: granica między tym co normalne a nienormalne jest bardzo cienka.

  3. w s/m granica jest bardzo łatwa do zatarcia. trzeba uważać: okaleczenia to już za wiele, budzi to mój wstręt szczerze powiedziawszy, może być ostro i namiętnie, z lekką dominacją, ale bez wyżywania się na kimś i kaleczenia !! Słaby ze mnie masochista hehehe. Jest wiele czynników, które mają wpływ na wykształcenie się w człowieku skłonności do sadyzmu bądź masochizmu. Przyczyny są często takie same jak te które mogą powodować (ale nie muszą) zaburzenia nerwicowe. Np. ojciec alkoholik, przemoc w rodzinie, zbyt apodyktyczna i nadopiekuńcza matka (o synu) lub surowy i wybuchowy ojciec (o córce). Czasami kobiety stają się dominami w wyniku skrzywdzenia przez mężczyznę (ojca, partnera etc.). Wtedy to one krzywdzą i wyżywają się na innych mężczyznach, czerpiąc z tego przyjemność seksualną. To można leczyć i nawet trzeba. [/img]

  4. droga Moniczko. ja jestem w klubie dla Ciebie już 6 lat i nie mam mu nic do zarzucenia. zdarzało się, że nie zamawiałem nic przez rok i było ok, żadnych podstępów. Nie ma czegoś takiego jak w innych klubach gdzie co miesiąc czy co pół roku musisz coś zamówić: w KDC zamawiasz kiedy chcesz, więc bez obaw. Wiele ciekawych książek tam zakupiłem. Polecam 'Mój Lęk, Mój Koszmar' Anny Klassen. Coś dla nas nerwicowców. Kosztuje 14.90 bodajże.

    Pozdrawiam

  5. wszystko wraca do mnie powoli. lęki, objawy somatyczne. jakoś sobie radziłem miesiąc, ale teraz powoli wymiękam. znów nie mogłem wytrzymać w szkole, ciągle myślałem o tym, że coś mi się stanie i ten wstrętny węwnętrzny niepokój...echh, właśnie przeżywam skutki uboczne.

  6. drogi lateksowy... ja jestem masochistą. jeśli chodzi o same upodobania seksualne to nie praktykuję jakichś superostrych jazd, ale często lubię gdy jest ostro i nieprzeciętnie. strasznie mnie to kręci i owszem, mam nerwicę lękową. czy z s/m trzeba się leczyć? moim zdaniem nie, ale jeśli jest to kontrolowane i zdajemy sobie sprawę, że możemy wyrządzić komuś krzywdę, lub odwrotnie. u mnie zainteresowanie tym 'sportem' pojawiło się nie dawno, po prostu znudził mi się normalny sex. mam 19 lat. proszę nie bijcie...

  7. cześć. nie chcę nikogo dołować tym postem. bardziej chciałbym się wygadać, chociaż to i tak nie pomoże, ale może ktoś da mi jakąś nadzieję. mam 19 lat. zeszłego roku wszystko się zaczęło, w skrócie: masakra i wielki zawód na sobie. myślałem, że takie problemy mnie nie dotyczą, a jednak... brałem lek velafax, 4 miesiące, pewnie za krótko, ale za bardzo mnie ograniczał i chciałem sprawdzić jak sobie poradzę bez niego... i radziłem sobie zadziwiająco dobrze...przez 2 miesiące tylko. myślałem, że mam to z głowy a tu znów się zaczęło. w sumie mogę zacząć brać lek od nowa i pewnie wszystko wróciłoby do normy, ale znów to cholerne ograniczenie. żadnego alkoholu, trzeba uważać z innymi lekami itp. tu pojawia się moje pytanie: ile można z tym wytrzymać, żeby się całkowicie nie załamać? bolesna prawda jest taka, że tego nie da się wyleczyć. można spowodowac remisję, ale zawsze wraca... co to za życie z tym cholerstwem? jak dla mnie to wegetacja. nie chcę do końca życia brać leków, chcę być takim samym pogodnym, beztroskim człowiekiem jak kiedyś, który radził sobie ze wszystkim bardzo dobrze, a teraz... jedna wielka pustka w głowie, ciągłe napięcie, rozdrażnienie... nie wspomnę o objawach somatycznych: bóle zamostkowe itp. mam dość...

  8. witam. już myślałem, że jest ok. bo było naprawdę super. po odstawieniu Velafaxu przez 2 miesiące czułem, że żyję. Spotykałem się z ludźmi, trochę podróżowałem, co tydzien imprezy i było po prostu super. Teraz widzę, że wszystko wraca, a ja już wychodzę z siebie, próbując znaleźć wytłumaczenie mojego stanu. Myślę o tym co ewentualnie mogłoby powodować u mnie depresję, ale naprawdę nie widzę żadnych racjonalnych przyczyn. Lubię siebie, akceptuję, nie mam problemów z nawiązywaniem znajomości, jestem bardzo kontaktowym człowiekiem, nie mam problemów z nauką (studiuję II rok filologii angielskiej) i tak można mnożyć dalej. Jednak mimo tego wszystkiego złapałem nerwicę, a potem przyszło 'to coś' co sprawiło, że przez 2 tygodnie nie wychodziłem z domu i płakałem praktycznie 24h na dobę. Dowiedziałem się od psychiatry, że miałem średnio ciężki epizod depresyjny. Leczyłem się 4 miesiące Velafaxem, spotykałem się z psychologiem i powoli wszystko wracało do normy. Zastanawiam się co może być przyczyną moich depresyjnych stanów. Może za dużo myślę nad swoim życiem? Nie wiem. Moja znajoma, która wie o wszystkim co się ze mną działo stwierdziła, że może po prostu jestem samotny, ale to nie to. Nie czuję potrzeby bycia z kimkolwiek, zresztą nie potrafię być w związku. Stawiam sobie pytanie czy to czasami nie jest depresja endogenna. A może sezonowa? Nie wiem, śmieszy mnie to już czasami, ale najbardziej boję się tego, że kiedyś stracę nad sobą kontrolę i popełnię samobójstwo, bo czasami jest naprawdę okropnie. Mam już nowe opakowanie leku, zacznę brać, ale jaki to ma sens skoro gdy odstawię, za jakiś czas wszystko wróci do pierwotnego stanu. Mam dosyć...

  9. oj dojrzała i to bardzo. wystarczy posłuchać utworów takich jak 'Hurt' czy choćby wspaniałe 'Mercy On Me', 'Oh Mother' czy 'The Right Man'. pokazała, że to ona rządzi. doceniam ją za to, że nie poszła za prądem i nie nagrała komercyjnej płyty dla mas. zrobiła to co zawsze chciała zrobić i wyszło jej świetnie :)

  10. ja czasami mam takie jazdy, że wprost siebie ubóstwiam, ale tak w zdrowym wymiarze. jeszcze nie oszalałem :) Lubię siebie, cieszę się, że nerwica/depresja mnie dopadła, poznałem siebie, swoje wnętrze i wreszcie żyję tak jak tylko chcę. Życzę tego wszystkim. wkurzają mnie tylko moje zmienne nastroje gdy jestem w związku, ale ogólnie da się żyć :) Lubię siebie :)

  11. ja jestem w takim szoku, że ledwo pamiętam jak mam na imię. Ta płyta jest wspaniała!!Czegoś takiego mi brakowało. Musicie koniecznie posłuchać utworów 'Hurt', 'Candyman' oraz 'The Right Man'. Śliczny jest też 'Oh Mother', kolejne nawiązanie do dzieciństwa Christiny, kiedy to wraz z młodszą siostrą i matką były maltretowane przez ojca. Słuchając 'Hurt' i 'The Right Man' łezka się w oku kręci. I niech mi ktoś powie, że ona jest sztuczną blondwłosą lalą :evil: Pozdrawiam :)

  12. witaj Michał :) Przede wszystkim fachowe rozpoznanie powinien wysunąć lekarz, najlepiej psychiatra. Z mego punktu widzenia wynika, że masz depresję z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Póki nie jest to jeszcze epizod ciężki, powinieneś się zgłosić do psychiatry, który zaproponuje odpowiednie dla Ciebie leki. Najważniejsza jest jednak wizyta u psychologa, seanse psychoterapeutyczne, które sprawią, że zniknie Twoje poczucie winy. Pytasz czy to nerwica. Moim zdaniem masz dobre zadatki, żeby to się rozwinęło w jakieś poważniejsze zaburzenia nerwicowe, dlatego też tym bardziej powinieneś coś z tym zrobić. Ja również przeżywałem okres w moim życiu kiedy to obwiniałem się za to co robię, że seks to coś złego, nieczystego. Podobnie było z alkoholem. Teraz jest dobrze. Mogę cicho powiedzieć, że wyszedłem z depresji i zaburzeń nerwicowych. Powiem krótko, Michał: to się da wyleczyć i żyć dalej! Musisz tylko wziąć sprawy w swoje ręce, bo objawy, które opisujesz ewidentnie wskazują na epizod depresyjny wraz ze wspomnianymi przeze mnie wcześniej zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

     

    Zapomniałem napisać o najważniejszym: nie bój się psychiatry ani tym bardziej leków. Leki antydepresyjne NIE UZALEŻNIAJĄ!! Uzależniają jedynie anksjolityki, które stosuje się u osób z poważniejszymi zaburzeniami lękowymi. Współczesne leki są bardzo skuteczne i w połączeniu z psychoterapią mogę naprawdę dużo zdziałaś. Wiem to po sobie. Musisz się pozbyć stereotypów na temat leków. Jestem pewien, że wrócisz do życia. Jeszcze jakieś kilka dobrych miesięcy temu przechodziłem to co Ty. Pozdro :) Odezwij się na gg jeśli chcesz pogadać. Jestem naogół na niewidocznym.

  13. Witam :) Już wcześniej chciałem zacząć ten temat, a jeżeli istnieje coś podobnego to przepraszam, ja w sumie nic nie znalazłem, no może poszczególne posty.

    Mam pewien problem. Teraz gdy zaburzenia nerwicowe praktycznie mi ustąpiły, a po depresji zostało tylko bolesne wspomnienie zaczynam się zastanawiać nad skutkami tych zaburzeń, w jaki sposób one wpłynęły na moją osobowośc, psychikę oraz zdolność do przeżywania różnych odczuć. Od dłuższego czasu odczuwam pewne upośledzenie umysłowe. Każda próba rozpoczęcia jakiegokolwiek związku, nowej znajomości kończy się na niczym. Miewam częste zmiany nastrojów, czasami wydaje mi się, że sam nie wiem czego chcę. Denerwuje mnie to, ponieważ w czasie oraz przed nerwicą/depresją byłem osobą bardzo uczuciową, wrażliwą, teraz jakoś to wszystko się zmieniło. Widzę, że jestem o wiele bardziej wyluzowany, nie przejmuję się niczym zbytnio. Trudno mi jednak czasami wykrzesać z siebie jakieś silniejsze uczucia, może to i lepiej, ale w pewnym sensie mi to przeszkadza. Może ktoś ma podobny problem?

    Pozdrawiam:)

  14. Przede wszystkim 'Piękny umysł' oraz 'Lot nad kukułczym gniazdem'. Polecam również film 'Bent' oraz 'Brokeback Mountain'. Mimo, że prawie żaden z tych filmów nie kończy się szczęśliwie to po każdym z tych filmów chodziłem jak naćpany przez kilka następnych dni. O, i jeszcze 'Requiem Dla Snu' :) Naprawdę gorąco polecam :)

  15. długo się wachałem, by napisać cokolwiek w tym oto subforum. nie byłem pewny, bałem się, że zabyt szybko się cieszę, a choroba wróci tak szybko jak się pojawiła. nie pokonałem nerwicy, myślę, że ona zawsze będzie mi towarzyszyć, jednak od dłuższego czasu traktuję mój epizod chorobowy jako bardzo złe wspomnienie. nie mam lęków, praktycznie zero objawów somatycznych, zacząłem normalnie funkcjonować. Najlepiej z całego roku zaliczyłem sesję, wychodzę z domu jak za dawnych czasów już bez lęku, moje życie towarzyskie odżyło. najbardziej jednak cieszę się, że dałem radę depresji, która była następstwem nerwicy... było naprawdę źle ze mną. styczeń-luty-marzec tego roku to istny koszmar. nie wychodziłem przez 3 tygodnie z domu, mało brakowało a zawaliłbym studia. Objawy somatyczne ( w moim przypadku kłopoty z oddychaniem i zawroty głowy) praktycznie zniknęły, czasami tylko łapię się na kontrolowaniu swojego oddechu jednak nie tak natrętnie jak niegdyś. jest dobrze :) Jakiś czas temu odstawiłem leki i jest naprawdę ok. Najbardziej skuteczna była jednak psychoterapia, która pozwoliła mi popatrzeć na swoje życie z całkiem innej perspektywy. Uświadomiłem, że moje lęki są tak irracjonalne jak pogląd, że bociany przynoszą dzieci... Już nie wmawiam sobie chorób, choć przechodziłem wszystkie możliwe nowotwory, zawały co drugi dzień albo moją najgorszą zmorę - stwardnienie rozsiane. Teraz śmieję się z tego wszystkiego... Czasami bardzo głośno... Najważniejsze co chciałem Wam przekazać to fakt byście nie tracili nadziei. Wtrwałość i cierpliwość też się przydadzą, nic nie przychodzi od zaraz. Nie polegajcie również jedynie na lekach, zaleczycie objawy, ale leki nie poukładają Wam w głowie pewnych rzeczy, które da Wam psychoterapia. Jeśli macie wiele objawów somatycznych - róbcie badania, będziecie czuli się pewniej. Mnie to przynajmniej pomogło. Ponadto ważne jest również stosowanie afirmacji, może nie jakichś złożonych, nudnych i długich. Wystarczy codziennie wieczorem albo rano całkiem się wyluzować i zamiast wmawiac sobie kolejne dolegliwości, starajcie sobie uzmysłowić, że tak naprawdę jesteście zdrowi. Uprawiajcie sport w miarę możliwości, znajdzcie sobie jakąś pasję, wszystko co pozwoli Wam zapomnieć o chorobie. Czas na chorobę zostawcie tylko na seanse psychoterapeutyczne. Wiem, że łatwo mówić, ale uwierzcie mi, że mnie się udało. Najważniejsze to nie zniechęcać się. Pozdrawiam wszystkich i głowa do góry! Nie jesteście sami, wierzę, że dacie radę :)

  16. no tak... dobry Velafax;) już chyba tysiąc razy tutaj pisałem co się ze mną działo na początku brania leku. Najprzyjemniejszym skutkiem ubocznym były stany hipomaniakalne:) baaaardzo miło to wspominam, ale wszystko się unormowało i było ok później. poza tym mdłości, rozszerzone źrenice i mój największy problem: gdy ziewałem to nie mogłem później szczęki złożyć hehee. pozdrawiam. Velafax to naprawdę porządny lek.

  17. oczywiście, że Velafax działa na samopoczucie. Takie jest jego główne działanie: unormowanie poziomu serotoniny i noradrenaliny w połączeniach między synapsami. Ogólne samopoczucie poprawia się naogół po 2-3 tygodniach od początku zażywania leku. W moim przypadku były to 2 tygodnie. Wtedy zmiana nastroju jest bardzo odczuwalna u większości stosujących lek. Czasami pojawiają się nawet stany hipomaniakalne (wzmożona aktywność, stany euforii, bezsenność, ogólnie poczucie, że wszystko dookoła jest piękne, życie jest piękne itp itd.). W czasie miesiąca wszystko się normuje i samopoczucie jest w swojej normie. Tak przynajmniej powinno być, wiadomo jednak, że na każdego człowieka lek działa inaczej. Zależy to również od dawki leku. Ja na początku brałem 75mg dziennie, później (do teraz) zszedłem do 37,5mg. Opakowanie 28 tabletek 75mg kosztuje około 30 zł, natomiast 37,5 coś około 20 zł. Pozdrawiam!! :)

     

    [ Dodano: Pon Lip 03, 2006 2:45 am ]

    zapomniałem dodać bardzo ważnej informacji. Podczas stosowania Velafaxu uważaj na równoczesne zażywanie innych leków. Mam tutaj na myśli w szczególności leki przeciwbólowe zawierające ibuprofen, takie jak IBUPROM. Wenlafaksyna wchodzi w reakcję z ibuprofenem, może powodować utraty przytomności, drgawki, a nawet zapaść. Tak było w moim przypadku. Pod koniec kwietnia tego roku wyladowałem w szpitalu po połączeniu Velafaxu z Ibupromem. Straciłem przytomność, do tego silne drgawki. Na oddziale neurologii przeżywałem koszmar. Ciągłe badania, nawet punkcja lędźwiowa (masakra, nie polecam nikomu)... Ale nieważne. Wszystko powinieneś skonsultować z lekarzem lub farmaceutą. Jeśli chodzi o alkohol to jest on dopuszczalny tylko w niewielkich ilościach: 1 piwo, ewentualnie 2, ale to już trochę za wiele. Wiadomo jednak, że najlepiej w ogóle przestać spożywać alkohol podczas kuracji lekami przeciwdepresyjnymi. Jeśli masz jakieś pytania, wal śmiało :) pozdro !!!

×