Witam wszystkich serdecznie. To mój pierwszy post na tym forum, właściwie założyłam konto właśnie po to, by się tym z Wami podzielić.
Chciałabym dodać, że znam już dość dobrze swoją chorobę, swoje lęki. Odbyłam w swoim życiu trzy terapie, brałam kilka rodzajów leków psychotropowych (wszystkie uważam za straszne, uzależniające świństwo), przeczytałam masę świetnych książek psychologicznych. Nie jestem laiczką, nie jest tak, że nie wiem co się ze mną dzieje.
Ale jest jedna rzecz, z którą nie mogę sobie poradzić i która właściwie narasta z każdym dniem. Mam wspaniałego chłopaka, jesteśmy razem trzy lata, no i co wieczór jak prawdziwy dżentelmen (:))odprowadza mnie po randce do domu. Mieszkamy w tym samym mieście, pieszo to jakieś 20 minut drogi. Zawsze, gdy wraca, ja się trzęsę, walczę z drżeniem rąk, nadmierną potliwością i koszmarnymi wizjami, że coś mu się stanie, że... umrze. Z tyloma już ludźmi o tym rozmawiałam, z chłopakiem oczywiście też, był czas, że rozmawialiśmy CAŁĄ drogę przez telefon, ale... naprawdę nie chcę przesadzać, nie chcę się zachowywać jak paranoiczka. Patrzę z boku i myślę sobie-co może mu się stać w niedużym mieście, jest dorosłym, odpowiedzialnym FACETEM (z kobietami chyba może być gorzej). I widzę, że to śmieszne i niedorzeczne, nic mu się do tej pory nie stało! Obecnie po prostu daje mi sygnał jak dochodzi do domu, ale to oczekiwanie na sygnał to dla mnie horror. Wiadomo-próbuję się czymś zająć, zabić czas, ale te myśli bywają takie męczące... Chciałabym się z tym uporać, bo właściwie na każdym spotkaniu z nim myślę już o tym, co będzie później. W sumie nawet nie wiem, czy ja nie boję się bardziej swoich lęków niż tego, że może mu się coś stać.
Czy ktoś ma podobnie? Czy jest na to jakiś złoty środek? Dodam, że terapie nie pomogły. Zobojętniające leki psychotropowe-owszem, ale zanik uczuć, zanik libido, wzrost masy ciała, brak empatii, uzależnienia itd. - ja podziękuję. Zresztą kto z powodu panicznych lęków o jedną bliską osobę rzucałby się zaraz na leki? wierzę, że istnieją mniej drastyczne środki.