Skocz do zawartości
Nerwica.com

chinesebox

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chinesebox

  1. dzièkuje Wam kochane... musi nam siè udac,bo teraz motywacjà dla niego jestem JA i zdajè sobie sprawè z powagi sytuacji. -asia-,opowiem po kròtce choc to trudne bo to jest tylko i wylàcznie moja wlasna analiza.mòj chlopak(dzis 43 lata) byl bardzo wrazliwym dzieckiem,do tego stopnia,ze czasem wysmiewali siè z niego,ze on to chyba powinien byl urodzic siè dziewczynkà.wyròznial siè wsròd swoich ròwiesnikòw,rozwazny,zawsze przytomny,uwazal na to co robi,staral sie nikogo nie skrzywdzic,dzielil sie ze wszystkimi,odpowiedzialny itp.jako mlodzieniec stworzyl sobie w glowie swiat idealny,z antycznymi wartosciami.pracowal,zeby zarobic sobie na ksiàzki,nauke i ewentualne potrzeby po to,aby nie prosic o pieniàdze swoich rodzicòw.chcial siè zakochac platonicznie i zalozyc rodzine w sposòb naturalny i "czysty",ufal ludziom,wierzyl,ze wszyscy kierujà siè takimi samymi zasadami jak on.cierpial,kiedy widzial przemoc,zle traktowanie lub oszustwa. niestety trzeba mu bylo dorosnàc i zaczàc pracowac.zmienial kilka razy swoje zajècia a jednoczesnie studiowal..mial marzenia,usmiechal sie kiedy marzyl.mòwil:kiedys zbuduje dom,bèdè ojcem,postaram siè,aby mojej rodzinie nic nie zabraklo.po czasie osiàgnàl nawet dosc wysokà pozycjè spolecznà,ale wszystko osiàgal sam,nikomu sie nie zwierzal,dàzyl d celu. idàc do przodu,z czasem zdal sobie sprawè z tego,ze swiat,o ktòrym marzyl,naiwnie,jak dziecko ròzni siè diametralnie od tego,w ktòrym przyszlo mu zyc i pracowac.doznal wielu rozczarowan,nie umial zaakceptowac tego,ze czasem czlowiek bywa brutalny i on tej brutalnosci doswiadczyl na wlasnej skòrze.nie umial sobie wytlumaczyc tego,ze ludzie nawzajem robià sobie krzywde,co jest powodem.nie rozumial dlaczego ludzie kierujà siè w zyciu egoizmem i wlasnà prywatà,dlaczego chcà go skrzywdzic.wmòwil sobie,ze to on jest inny i ze nie pasuje do tego swiata. pomalu zaczàl usuwac siè w cien,chcial zamknàc sie w swojej skorupie po to,aby chronic swoje uczucia i nie dopuscic do wlasnego cierpienia.oddalal siè od wszystkich,potrzebowal spokoju,bo wydawalo mu sie,ze zyje w chaosie.zaczàl unikac ludzi,chcial powròcic do korzeni,odnalezc siebie i swòj swiat,w ktòrym bylo kolorowo i sielankowo,w ktòrym ludzie obdarzali sie wzajemnà miloscià i usmiechem.myslal,ze robi dobrze,ze w ten sposòb oczysci siè z brudòw tego swiata,uwazal,ze jego oczy widzialy zbyt wiele zla i ze to on pozwolil na to,aby one to zlo widzialy...obwinial siè,ze nie mògl nic zrobic,ze nie mògl tego zatrzymac,czul sie brudny i zarazony tymi samymi chorobami co ludzie z realnego swiata,wièc z chèci "OCZYSZCZENIA SIè" zamknàl sie we wlasnym swiecie. zaczàl tracic sens zycia,jakiàkolwiek motywacje,nie potrzebowal niczego,wydawalo mu siè,ze marzenia,ktòre mial nie majà szans na realizacjè w realnym swiecie.nie mial wàtpliwosci w to,czy potrafi byc jeszcze mèzczyznà...tak to siè zaczèlo...
  2. Witajcie! Podziele siè czyms z Wami chociaz przyznam,ze cièzko to opisac i z gòry przepraszam za chaos. Mòj facet przeszedl tak cièzkà depresjè,ze stracil nawet wszystkie zèby..chcial siè usmiercic,nie znajdowal sensu wlasnego istnienia..zamykal sie w domu,nie chcial nikogo widziec i rozmawiac. nie jadl,gimnastykowal siè co godzinè,bo wydawalo mu siè,ze bez tego jego cialo zrobi siè brzydkie ale nie bylo mowy o jedzeniu.siedzial po ciemku,czèsto kladl siè do lòzka i jezeli ktokolwiek chcial interweniowac to reagowal zloscià. doszlo do tego,ze nie mial sily na nic,niemoc gimnastykowania siè jeszcze bardziej go pogràzyla,powypadaly mu zèby,wyglàdal jak zywy trup...myslelismy,ze umrze ale on nie dal sobie pomòc.mòwil,ze nie jestesmy w stanie go zrozumiec,ze tylko on wie co mu dolega i ze tylko on mòglby sobie pomòc. jego rodzice byli zalamani,przyprowadzili mu nawet lekarza ale on go wypèdzil. nie wiem jak to siè stalo,ze on zyje i powiem wiècej wyremontowal nawet dom,to ten dom stal sie dla niego motywacjà.wiele pomogla mu tez modlitwa,dzisiaj mòwi,ze to cud,ze zyje ale to dzièki Jezusowi. przez ten czas depresji przemyslal wiele,w glowie klèbily mu siè ròzne mysli i pytania,szukal na nie odpowiedzi i je znajdywal.mòwi,ze przeszedl swojà droge krzyzowà i poznal wiele emocji i przezyc czlowieka,poznal swoje wnètrze,sposòb myslenia i reakcje.zrozumial mechanizmy i procesy myslowe...dzisiaj to on pomaga mnie,kiedy mam chwile zalamania,wzmocnilo go to bardzo,jest w stanie zrozumiec to,ja co przezywam i znalezc na to rozwiàzanie. jestem szczèsliwa,ze go mam bo on nie boi sie niczego.mòwi,ze po tym co przeszedl wie,ze czlowiekowi do zycia potrzeba bardzo malo i ze czlowiek jest w stanie wiele zniesc..podziwiam go. wiem,ze musimy jeszcze razem pracowac nad tym,aby on calkowicie z tego wyszedl bo do dzisiaj prawie nic nie je,jego zolàdek sie skurczyl.faszeruje siè yogurtami bo te szybko trawi,ma kompleksy bo zostal z tylu jesli chodzi o modè i wyglàd,jest strasznie chudy i to go troche postarza,nie umie siè ubrac i boi siè,ze jak cos zalozy to bedzie wyglàdal smiesznie.nosi caly czas garnitury bo jak zalozy koszule i marynarke to nie widac jego chudosci.jest blady i nosi protezè chociaz w ogòle tego nie widac.. ale kocham go,bo jest dla mnie przedobry i zrobilby dla mnie wszystko.
  3. zatracony...klikam z Wloch,gdzie mieszkam i wlasnie nie mam polskiej klawiatury,brawo za spostrzegawczosc chinesebox jest zwiàzane z uwielbianym przeze mnie aktorem Jeremym Ironsem wiesz,ja tez myslalam,ze moje jest naznaczone bo zostalam sama z malym dzieckiem bez zadnej pomocy.myslalam,ze nie znajde nikogo powaznego i ze jestem skazana na samotnosc.ale zycie moze zmienic sie z godziny na godzine czego przykladem jestem ja. dzisiaj powodzi mi sie dosc dobrze i znalazlam osobè,na ktòrej moge polegac i ktòra poswièca sie dla mnie. mysle,ze nie warto tracic energii na dzialania,ktòre nie przynoszà nam pozytywnych rezultatòw ale czasem trzeba rozliczyc siè ze "starych" spraw,aby mòc zaczàc nowe zycie..rozliczyc ale bez uszczerbku na wlasnym zyciu. nie tracmy nadziei...zycie jest pelne goryczy,ale czasem warto jest zyc dla jednej chwili.
  4. ok Krwiopij...dzièki. Robert a nie wydaje Ci sie,ze Twoja zona zdradzilaby cie z kimkolwiek? co z tego,ze ty faceta skasujesz jak ona mogla to zrobic z kazdym facetem,wszystkich po kolei bedziesz kasowal?moze nie powinienes wkurzac sie az tak bardzo na faceta.ty tez jestes facetem i powiedz mi czy odmòwilbys jakiejs kobiecie gdyby to ona naklaniala cie na jakàs relacjè? poza tym to twoja zona zdecydowala o tym jak potoczà sie losy waszej rodziny.zrobila to chyba swiadomie czy facet wziàl jà silà?
  5. ja mysle,że to poprzednia pani ma ogromne sklonności do taniego moralizatorstwa i powinna sie postarac o etet w "Tinie" czy "Poradnikiu domowym". Inteligentni ludzie nie wypowiadają się na tematy o ktorych nie mają pojęcia i w ktorych są jedynie znakomitymi teoretykami.Takie jest moje zdanie. krwiopij..ineligentni ludzie potrafià dyskutowac i nawet jesli spotkajà sie ze slowami krytyki to potrafià wysluchac..nie zgadzasz sie z krytykà a sam/a krytykujesz..nie sàdzisz,ze aby wyglosic jakàs teoriè z zasady trzeba miec za sobà praktykè? spokojnie,ja tez przezylam w zyciu malzenswo i wielu sprawach pomoglo mi przebaczenie...nienawiscià i zloscià zrujnowalabym zycie sobie i mojemu pòlosieroconemu synowi,a dzisiaj moge spokojnie modlic sie za mojego zmarlego mèza,ktòry odszedl w bardzo mlodo i w bardzo tragiczny sposòb i spokojnie rozmawiac o nim z synem.dzisiaj mojego mèza nie ma,minèlo juz wiele lat,ale zycie toczy siè dalej i trzeba je jakos przezyc. Robert moimi uwagami nie chcialam cie pouczac,chcialam wywolac w tobie jakàs reakcjè i bunt i udalo mi siè... z zasady jak cos mòwie,to za tym kryjà siè moje wlasne przezycia i doswiadczenia,ale powtarzam,nie wszyscy reagujemy tak samo,nie kazdy z nas moze jest dojrzaly na tym samym poziomie a milosc dla kazdego z nas ma inny odcien i inne reguly. po tym co przezylam zdrada dla mnie to tylko glupota i male "nic",ale nie wszyscy jestesmy tacy sami. ja mam ogromnà wartosc i szacunek do mojej osoby i ten,kto by mnie zdradzil stracilby na tym,stracilby mnie,moje zaufanie,mojà milosc.mysle,ze dosc szybko bym sie z tym uporala,zycie jest zbyt pièkne,zeby maczac sobie palce w takim syfie. Mam nadzieje,ze w tej calej dyskusji doceniasz ròwniez kobiecy punkt widzenia...pozdrawiam wszystkich
  6. to ja Agata Chriestie-ta od romansòw mimoka..dajmy spokòj..facetowi potrzeba sie wyladowac a my tu go umoralniamy! on jest w doskonalej formie i nie szuka pomocy..rob moze napisalbys do "Przyjaciòlki"?
  7. dzièkuje Ci beety_boo....tez tak myslalam,ale nie trafilam. rob pewnie,ze sie ròznimy diametralnie...ty jestes z Marsa a ja z Venus.. pozdrawiam i odwzajemniam zyczenia
  8. rober6666 kazdy ma jakiegos bzika,kazdy jakies hobby ma...wyluzuj,wyrazam tylko mojà opiniè a jesli chodzi o cytaty to Freuda nie czytalam..nie jestem zla i nie uwazam,zebym chciala dla ciebie zle..wybòr i tak nalezy do ciebie... jesli chodzi o smròd to spoko..mòj màz zginàl tragicznie i zostalam sama z malym synkiem i nie mam doswiadczen,o ktòrych mòwisz. mam za to troche doswiadczenia w zyciu w samotnosci i w zmaganiu sie z trudami dnia codziennego ale,ok..spadam stàd bo widzè,ze dyskusja jest zbyteczna,wkurzasz sie i tyle..to takie niemèskie..powodzenia wszystkim
  9. rober6666 sorry,ale jestes zalosny...szkoda mojego czasu..ròb co chcesz,lam szczèki i rèce ale wedlug mnie to nie jestes w stanie nic zrobic a na pewno zrujnujesz zycie swojemu dziecku.pokazujesz tylko swojà niemoc i uwazasz,ze rozwiàzesz to silowo. wkurza mnie to,ze podatnicy,a konkretnie ja muszà lozyc na takich jak ty!do roboty!!! za lopate,rowy kopac to sie odechce glupot!
  10. racja,zgadzam sie...ten maly Robercik dostal w pupke a raczej ktos przestal sie z nim bawic lub zabral ulubionà zabawkè i on teraz musi przywalic temu kto siè na to zdobyl. Robert,jesli sie zemscisz ulzy ci tylko na jakis czas,ale to nie zalatwia i nie rozwiàzuje problemòw a co wiècej moze pogorszyc samopoczucie i sytuacje nie tylko twojà ale i tych,na ktòrych ci zalezy.problemom nalezy stawic czola z rozsàdkiem. wedlug mnie powinienes porozmawiac przede wszystkim z twojà zonà i poznac jej stanowisko..niech ci powie na czym jej zalezy,czego chce,czego oczekuje,czy zalezy jej na waszej rodzinie i skonfrontuj to z twoimi pragnieniami i mozliwosciami. tak naprawde relacja miedzy wami zalezy tylko od was i tzw.osoby trzecie nie powinny w tym uczestniczyc. jesli chcesz,zeby facet,z ktòrym poszla twoja zona popamiètal,ze tak sie nie robi to popros go o spotkanie i wytlumacz mu,ze wy byliscie rodzinà i ze macie wspòlnego syna i ze nie powinien ruszac "cudzej " kobiety.ta kobieta bowiem to nie jest jakas przypadkowa laska,ktòra chce sie zabawic,ale to matka i zona. pokaz jaja Robert i nie uciekaj sie do bandyckich metod...zapewniam cie,ze zaròwno twoja zona jak i gosciu,z ktòrym poszla kiedys za to zaplacà.w przyrodzie nic nie ginie!
  11. rober6666 rozumiem twoje rozgoryczenie,ale po tym jak opisujesz swoje zycie i "prace" to chyba powinienes byc przyzwyczajony na ròzne chamskie zachowania.spodziewales sie sielankowego zycia az do starosci? nikt nie zdradza ot tak sobie,dla sportu..muszà byc ku temu jakies motywy.jestes pewien,ze dales zonie i waszemu dziecku poczucie stabilnosci i bezpieczenstwa?ja bym miala obawy zyc z czlowiekiem o takim pokroju,nie obrazajàc cie. poza tym przestan sie nad sobà uzalac i szukac winy w innych...masz jeszcze szanse pokazac swiatu na co cie stac. w zyciu wszystko sie da naprawic,mamy do tego srodki,rece,rozum itp.zròb to dla twojego syna.
  12. moze ty po prostu nie akceptujesz tego,ze akurat teraz spodziewasz siè dziecka i w zwiàzku z tym wywolujesz w sobie wstrèt do mèza.odpycha ciè od niego bo myslisz:jak on mògl mi to zrobic,ze teraz jestem w ciàzy..nie uszanowal moich oczekiwan i faktu,ze bylam na to niegotowa.myslisz:wstrètny samiec,zwierze..zrobil to,czego chcial nie pytajàc mnie o zdanie.???
  13. Golden_Queer,wedlug mnie musisz wymagac tez od siebie,nie czekac,az zycie przyniesie Ci jakàs niespodziankè. kazdy z nas musi znalezc swoje miejsce na ziemi,swòj maly swiatek i nic nie przychodzi za darmo. spròbuj otworzyc sie na swiat,zapisz sie do jakiejs grupy,ktòra ma podobne do Twoich zainteresowania. poczucie wlasnej wartosci musimy znalezc u siebie sami...ja odnalazlam je w momencie,w ktòrym spotkalam trudnosci w moim zyciu i wtedy,gdy zostalam sponiewierana. zauwaz,ze jest wiele narodòw,ktòre cierpià glòd,chlòd,choroby itp.i tam poszczegòlne jednostki nie majà nawet cienia szans na zastanowienie siè kim sà i jaki majà stosunek do samych siebie. spròbuj odnalezc sens i pièkno w kazdym dniu i we wszystkim co robisz..zycie jest tylko Twoje i nawet jesli nie dokonasz czegos wielkiego mozesz miec swoje 5 minut..chociazby zakladajàc rodzinè lub sluzyc radà i pomocà innym. pozdrawiam i 3maj siè
  14. mòwilam mu o terapii,ale on uwaza,ze jest mu tak dobrze. jesli chodzi o obsesje zywieniowe to jest dosc problematyczna kwestia bo kiedy byl w depresji to nic nie jadl. w ogòle go to nie interesowalo,pod koniec nie mial nawet sily,zeby wstac.teraz je tylko po to,zeby miec troche energii,uwaza,ze czuje siè dobrze,ale caly czas mysli o swoim zolàdku,w obawie,ze nie strawi.. on czytal po to,zeby sie odnalezc...jego depresja nastàpila po tym jak zostal w bezlitosny sposòb potraktowany w pracy i nie myslal,ze ludzie sà zdolni do pewnych posunièc.po tym zalamal sie swiat jego idealow i regul w zderzeniu z brutalnym i bezwzglèdnym swiatem. a tak w ogòle to bardzo màdry i porzàdny facet..pracuje w Parlamencie Europejskim.
  15. Roberrrto, masz racje,to ja mam problem z mòwieniem o tym co mi sie nie podoba lub przeszkadza. ale sprawa jest tez dosc delikatna poniewaz on 4 lata temu mial silnà depresje prowadzàcà do autodestrukcji. dzisiaj mòwi,ze po malu z tego wychodzi a cudem bylo to,ze nie umarl.w tym czasie,kiedy siedzial zamknièty w domu przeczytal wiele ksiàzek,ktòre traktujà o czlowieku,o jego psychice i zachowaniach.mòwi,ze poznal siebie i przyczyny swojej depresji.. ale ja zdobylam sie na odwage i powiedzialam mu...powiedzialam,ze sprawil mi cierpienie i ze bojè siè,ze jego obsesyjne przyzwyczajenia wplynà zasadniczo na naszà relacjè. na poczàtku jego reakcja byla gwaltowna,zabolalo go to,ze nazwalam to chorobà i obsesjà.poczul siè obrazony i oskarzyl mnie o brak wspòlpracy,ze tak naprawde to ja mu nie pomagalam,ze wszystko bylo na jego glowie itp. ja mu nie pomagalam,bo on nie da sobie pomòc,mysli,ze on posprzàta najlepiej poza tym ja pewnych rzeczy nie robilabym codziennie. mysle,ze nie od razu da siè cos zmienic,ale on jest czlowiekiem bardzo wrazliwym i inteligentnym,przyznal,ze wie o swoich obsesjach,przeprasza mnie za to,ze sprawil mi cierpienie i dyskomfort i ze postara sie nad tym popracowac. miejmy nadzieje... pozdrawiam serdecznie
  16. czesc wszystkim, mòj facet(44 lata) przez kilka lat je tylko yogurty i suche owoce.zjada 1 kg yogurtu na raz a po jakims czasie idzie do lazienki i przesiaduje tam jakis czas z zamyslem wypròznienia siè nie czujàc nawet zadnej stymulacji. co o tym sàdzicie? dodam,ze jest az za bardzo szczuply i ze co dzien sie gimnastykuje.
  17. dzièkuje krwiopij... jako,ze niezrècznie mi z nim o tym rozmawiac,bo i ja mam swoje wady,poslalam mu adres tej stronki.. miejmy nadzieje,ze zrozumie i zacznie cos z tym robic.
  18. Witam wszystkich serdecznie!opowiem Wam po kròtce z czym mam problem.Od 2 lat spotykam sie z moim,powiedzmy narzeczonym.jest mièdzy nami 350 km odleglosci ale widzimy sie czèsto.Jestem wdowà i mam 16-letniego syna wièc narazie nie mieszkamy razem.ja jednak czèsto jezdze do niego jak mam tylko troche wolnego i ostatnio bylam u niego 2 tygodnie poniewaz oboje mielismy urlop.on jest osobà bardzo usystematyzowanà,lubi porzàdek i czystosc,zresztà tak jak ja.ale to co on robil przez te 2 tygodnie przechodzilo ludzkie pojècie i wpèdzalo mnie w zdenerwowanie.otòz od razu kiedy wstal,CODZIENNIE wychodzil przed dom,zamiatal posadzke(ok 60m2) przed domem,ktòra jest z terakoty,myl jà i przecieral specjalnym olejem.zajmowalo mu to czas od rana do ok.godziny 12.potem,kiedy ja wstawalam i zjadlam sniadanie przychodzil do domu i sprzàtal wszystko,nawet pokoje,ktòrych na codzien nie uzywalismy.w kuchni dzien w dzien sciàgal z pòlek stojàce tam sloiki i pojemniki z cukrem,kawà itp. i wycieral kurze.zaznaczam,ze nie gotowalam,bo jedlismy u jego rodzicòw.potem zamykal okna i rolety poniewaz twierdzil,ze tak lepiej,bo do domu nie dostaje sie kurz.bylam zmuszona zapalac swiatlo,bo w pokojach bylo ciemno.w domu przez to zaczyna robic sie wilgoc,ale do niego to nie przemawia.codziennie tez myl samochòd nawet wtedy,gdy byl nieuzywany a kiedy skads wracalismy i padal deszcz to od razu po odstawieniu go do garazu bral sie za jego mycie.kiedy jadlam sniadanie i pilam kawe,to czekal juz na filizanke,po tp,aby jà umyc..wolal zrobic to sam i czèsto mòwil:zostaw w zlewie,ja siè tym zajme!jest kominek,ale w zimie niechètnie w nim rozpala,bo sie kurzy! tak ogòlnie to jest dobrym i czulym mèzczyznà,chce wziasc slub,ale ja siè boje tej jego dewiacji,boje sie,ze to sie stanie przyczynà nieporozumien.co robic?czy to jest jakas choroba?dzièkuje wszystkim za uwagè.
×