To i ja sie dolacze
Ja tez nie mialam pojecia co czuje, jedyne co czulam, co wylewalo sie ze mnie, to wstyd,strach, smutek i zlosc. Czesto zastepowalam tymi uczuciami inne.
Teraz takze ucze sie zwracac uwage na to co czuje, na siebie, na reakcje mojego ciala. I zgadzam sie z Keraj. Uczucia wszystkie sa potrzebne i istnieja, problem jak je wyrazic, szczegolnie te nieprzyjemne.
Nie dosc, ze nikt mnie nie nauczyl jak odczytywac emocje i uczucia to jeszcze zaprzeczno im, mowiono "nie powinnnas tak sie czuc", nie pozwalano mi odczuwac, ja sama nie pozwalalam sobie na ich odczuwanie. Aby przezyc w domu z ojcem alkoholikiem dziecko jakos musi sobie poradzic, zaprzeczyc to co odczuwa. Dla takiej malutkiej istoty to sprawa zycia i smierci.
A teraz czuje taka przyjemna radosc, na mysl o wyjezdzie za pare godzin.
Czuje tez zlosc na wspollokatorke, poniewaz po raz kolejny zostawila cos w lodowce na dluzszy czas i zaczelo juz mocno buchac.
Czuje strach przed przyszloscia, poniewaz przede mna duzo waznych i nielatwych spraw.
Poczulam sympatie i cieplo, gdy pomyslalam o czlonkach mojej grupy terapeutycznej.
Proste i nieskompllikowane te moje uczucia, ale od czegos trzeba zaczac