Witaj Homer
Ja też wychowywałem się w środowisku 2 kobiet, matki i młodszej siostry. Ojca alkoholika straciłem w wieku 9 lat. Więc można powiedzieć, że nie miałem wzorca mężczyzny od którego mógłbym się uczyć. Dzisiaj mam 28 lat i niestety niedociągnięcia są, praktycznie w każdej dziedzinie: w szkole - później na studiach, w życiu prywatnym, w pracy, wszędzie. Prawda jest taka, że brak jednego z rodziców niesie za sobą gorzkie konsekwencje. Rodzina rozbita to stan patologiczny, w moim przypadku był jeszcze alkohol i przemoc. Matka, nigdy nie piła, ale zawsze miała do nas tzw. twardą rękę. W domu panowała ostra dyscyplina. Być może tylko dzięki temu oboje z siostrą skończyliśmy już studia, jednak różnimy się od siebie. Ja jestem bardzo nerwowy, lękliwy, czasami tchórzliwy, zamknięty i wyizolowany, ale bywam też chamski i wredny. Mimo to uchodzę za osobę spokojną, pewnie dlatego że dobrze to wszystko maskuję. W kontaktach z kobietami mam problemy. Mogę z nimi rozmawiać, żartować, itd. ale jeśli nadarza się okazja do bliższego poznania osoby - ja tchórzę, wycofuję się, boję się, drżę, nie wiem co powiedzieć, to wszystko strasznie mnie paraliżuje (niestety). Na prawdę chciałbym żeby było inaczej, chciałbym kochać i być kochanym, ale to dla mnie szczyt nie do pokonania. Bardzo trudno się z tym żyje. Być może jest jeszcze nadzieja i nie wszystko stracone. Powiem tak: to są trudne sprawy. Ktoś kto miał normalny dom, nie zrozumie.
pozdrawiam