witam. jeny jak dobrze wiedziec, ze nie tylko ja mam takie odjazdy. objawy mam podobne: drzenie rak, pocenie sie, kolatanie serca, biegunka, natrectwo mysli i ogromny lek. najgorzej jak mialam je w nocy - nie moglam zasnac, nie wiedzialam co myslec i co robic (jeszcze wczesniej mialam koszmary, co nie ulatwialo sprawy), ale jakos sie z tym uporalam, tylko teraz boje sie, ze znowu bede miala problemy z zasnieciem. paranoja... czesto tez mam takie uczucie, ze to, co mnie otacza jest dziwne jakies i nierealne. jesli chodzi o miejsca, gdzie mialam ataki to kosciol (teraz jest juz ok, ale wciaz sie boje, ze ataki sie tam powtorza), czesto posilki z rodzina i uroczystosci rodzinne(doszlo do tego, ze po prostu nie jadlam, klamiac ze jadlam cos po drodze ze szkoly), szkola, autobus, centrum handlowe, restauracje itp.
mam pytanie: czy lek u Was dotyczy czegos konkretnego? mi wlasciwie przez 80% dnia towarzyszy lek przed wszystkim i przed niczym. dodatkowo mam chyba juz jakas depresje, bo czesto mysle, ze wszystko jet bez sensu, a nawet mialam mysli samobojcze.
chcialabym isc do psychologa, ale z jednej strony bije sie, ze to wszystko pogorszy. poza tym, to nie wiem, co powiedziec rodzicom(pomozcie, please).
sa chwile, kiedy mowie sobie, ze przeciez nie ma zadnego problemu, a zaraz potem mam atak paniki i mam dosyc wszystkiego.
pozdrawiam wszystkich z podobnumi problemami:)