Skocz do zawartości
Nerwica.com

tajemniczyusmiech

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tajemniczyusmiech

  1. Witam, Magdo, oj bardzo daleko. Lubomir, zazdroszczę pobytu nad morzem, uwielbiam to miasto A ja właśnie wstałam. A właściwie to godzinę temu. Chm... :'>
  2. Witam kochani , jestem raczej nowa więc witam w wątku bardzo popularnym i często odwiedzanym przez innych. Magdo, przegrzebując forum zobaczyłam słowo"morze" i aż oczy mi się zaświeciły! Ależ Ci zazdroszczę! już wyobraziłam sobie jaka radość ogarneła by moją duszę gdybym usiadła przy brzegu z kocykiem i wpatrywała się w fale obijające się o brzeg plaży... ta wspaniała cisza i spokój... To miejsce działa na mnie tak kojąco... to mój prawdziwy dom, tylko tam umiem być szczęsliwa. Tymczasem! ..., jest żałośnie. Wczoraj nie spałam całą noc i cały dzień bo postanowiłam rano pojechać na taki plac posprzedawać jakieś nrzeczy, których nie używam, majątku raczej nie zarobiłam. No i jak wróciłam cholerny atak paniki ściął mnie z nóg. Zasnęłam o 12, przebudziłam się o 10 ale stwierdziłam, że nie ma sensu wstawanie i przespałam się do 14. Teraz siedzę z laptopem zakopana po kokardę, w chilli zet kojące dźwięki,a ja nadal nie wiem co zrobić z nadchodzącym dniem. Tak, tak nie pracuję teraz. Studia przerwałam bo mój kierunek nie był tym co chciałam robić. Nadal nie wiem czego chcę. Pozdrawiam was kochani i życzę wspaniałego dnia, łapać buziaki :*
  3. Kochana, pewnie bardzo kochasz swojego tatę? Czytając to co piszesz, postawiłam się w Twojej syt. Łzy zalały mi oczy. Codziennie boję się o swojego tatę, jest to człowiek, do którego moja miłość jest najczystsza. Chciałabym kogoś tak pokochać... Gadanie o lekach, psychoterapii, i moje mówienie" będzie dobrze" wcale nie jest skuteczne w pocieszeniu więc nie chcę o tym nawet wspominać... Ty pewnie czujesz się bezsilna wobec wszystkiego, cholernie samotna. Samotna nie tylko wobec otoczenie gdzie czujesz się pewnie trochę odizolowana przez swoje lęki i myśli, ale samotna w rodzinie, w życiu- gdzie nie masz nikogo kto by Cię przytulił. To wszystko bardzo przytłacza. Ja to rozumiem... nie chciałabym byś tak cierpiała... Czuję w sobie, że Twoja syt. jest bardzo czarno biała... ale czy już nie widzisz nadziei? Może gdy uwierzysz, któregoś dnia na Twojej drodze pojawi się człowiek, który Cię pokocha, który będzie myślał podobnie do Ciebie. Przekaże Ci pokłady takiej energii, że będziesz miała siłę na walkę ze swoimi słabościami, ale też pomoc mamie, tatusiowi? Miłość, ta piękna, czysta, bezinteresowna jest darem, inna może przynosić cierpienie gdy jest skażona złem czy zawiścią, ale ta pierwsza, jest darem, która trwa wiecznie. Wierzę właśnie w taką miłość u Ciebie. I powodzenia.
  4. Witam! Momoko, kochana ja od lat mam podobny problem. U mnie to nieuzasadniony lęk przed nieobudzeniem, lęk przed ciemnością. Od lat zasypiam dopiero gdy zrobi się jasno. W tedy ogarnia mnie spokój, cisza, czuję się bezpieczna. Gdy mam się położyć o 1 do łóżka od razu ogarnia mnie dziwne uczucie, wiercę się, nie mogę nic ogarnąć. A co idzie za moim zasypianiem nad ranem? Czasem sen do 15.
  5. Moniko, Moni- witajcie Izabelko, hej A gdzie Ty, kochana jesteś?! Ja marzę o tym by wyjechać, zmienić otoczenie... Duszę się w tym mieście, bloku, którego widok rozchodzi się na kolejny betonowy budynek, nawet gdy zachodzi słońce widzę je między szparami tych budynków. Mam jedno takie miejsce na ziemi, do którego moja miłość jest nieogarnięta dla nikogo, mogłabym mówić o nim ciągle, tam nic złego się nie może wydarzyć. To morze, polskie morze. ,już się nie mogę doczekać gdy tam się znajdę, pójdę do portu, na molo, będę czuła ten chłodny powiew we włosach, a dookoła mnie przestrzeń, ogromna przestrzeń, wolność. Zawsze gdy jadę nad morze biegnę na plaże i rzucam się na piasek i leżę krzyżem ze szczęścia [/color] A teraz troszkę wegetuję- o 14 trudno mi wstać, w niczym nie widzę sensu i celu, do tego koszmary mam strasznie wykańczające , ale najgorszy jest ten brak sensu, i zaczynam dzień od węzłów, wydaje mi się, że rosną jak oszalałe, ale najbardziej martwi mnie nowy węzeł pod pachą, musiał pojawić się teraz ! Nikt tu nie ma pod pachą kulki ? Kochana, mam nadzieję, że się nie obrażą czyli jednak mamy tutaj dwóch rodzynków świetnie. Życzę wszystkim miłego dnia, jakie plany na dzisiaj ? Buziaki !
  6. Witam moje kochane dziewczynki kurczę to brzmi jakbyśmy się znały. To ja odnoszę takie wrażenie ponieważ od dłuższego czasu zaglądałam na to forum i czytałam wasze posty (przede wszystkim te o węzłach chłonnych-to mogę was pocieszyć, ja mam najgorsze- a może to znów moje podchodzenie do wszystkiego od najgorszej strony?) No nieważne. Chciałabym się serdecznie przywitać, Jestem Ewelina ,cieszę się, że istnieje takie forum. Jestem pewna, że z natury jesteście dobrymi i miłymi dziewczynami, a przede wszystkim wrażliwymi, skłonnymi do refleksji. Nie sądzę aby choroba lękowa/depresja itd była przyczyną próżności czy płytkości. Myślę, że człowiek naprawdę musi być bardzo wrażliwy i delikatny by mieć problemy z takimi właśnie schorzeniami. Jesteście niemal jak taka mała rodzinka, najpiękniejsze w tym wszystkim jest zrozumienie, niestety same pewnie spotykałyście w rzeczywistości z różnymi przykrościami. Gdybym miała pisać o swoim problemie nie wiedziałabym od czego zacząć. Nadal nie wiem. Myślę, że to zmęczenie(nie spałam całą noc i cały dzień-głównie przez atak...) Jeżeli chodzi o moją hipochondrię naszą ukochaną "przyjaciółkę" wszystko zaczęło się ok. 3 lata temu (chociaż już od małego miałam dziwne zachowania-bałam się igieł-urojenia, że mi się wbije do ciała i umrę czy jakieś tiki) To jakoś zostawało uśpione bo byłam bardzo silna emocjonalnie starzy znajomi z tamtego czasu pamiętają mnie jako bardzo optymistyczną osobą, aż im trudno opisać jaka byłam pozytywna, pełna energii itd) ale już w tedy zaczęły się problemy(długa historia-kolejna) i pękło. Co prawda już w okresie, w którym promieniałam miałam dziwne skłonności do refleksji, dużo też pisałam/analizowałam życie) 3 lata temu czytałam gazetę i trafiłam na artykuł o Sepsie-wszystkim pewnie znana dzięki mediom. I zaczęła się paranoja... pierwsza objaw, pierwsza wizyta u doktora Google, pierwsza napaść na kogoś znajomego, że umieram(wierzyli, oj tak) Od tej chwili dzień i noc serfowałam tu i ówdzie poznając wszystkie objawy. Każda jedna wiadomość o sepsie wył mnie z życia, nie wychodziłam z domu, nie chodziłam do klubów nie piłam z jednej butelki( do teraz nie piję) nie daj Boże, gdy ktoś mnie opluł, albo wydawało mi się, że pomyliłam kubki... Któregoś dnia wyszła mi wysypka :) ,wyglądała jak wybroczyny(wysypka przy sepsie) wyszła na brodzie. Amok. Szał w całym domu. Internet. Panika. Lęk. Kołatanie serca. Rozmyty obraz. Duszność. Utrata niemal przytomności. Panika była tak silna, że moja mam uwierzyła w moje objawy. Telefon na pogotowie. Przyjechali. Siedziałam skulona na łóżku, patrzyli na mnie jak na wariatkę. Ale zabrali. W szpitalu badania(wykluczyli chorobę) podali kroplówkę-wróciłam. I dalej wegetacja... kolejny atak odcisnął piętno na całej mojej duszy... nawet nie będę o tym pisała bo dzisiaj w szczypie mojego smutku na myśl o tamtych chwilach dusiłam się od łez. Zmieniłam się... Gdy przy kolejnym ataku znalazłam się na tydzień w szpitalu leżałam na łóżku-zmęczona po koszmarnej nocy, w pół śnie, wcześniej zrobiono mi rtg klatki piersiowej i nagle słyszę na drzwiami głos mojej mamy i lekarki, która coś mówi o raku płuc. Totalny szał. Zdrętwiałam. Okazało się, że to nie byłam moja mama(miała niemal identyczny głos) to spowodowało uraz... zaczęłam unikać lekarzy, badań. Do teraz boję się pobrać krew, iść do lekarza. Boję się diagnozy. Miałam gorszy rok często chorowałam, wypadały mi włosy, miałam apatie 24/h i myśli, że coś złego się dzieje ale minęło. Zaczęłam uzupełniać żelazo. Węzły chłonne... zaczęło się dwa tyg temu. Od dwóch tyg. jestem wyłączona. Dotykanie gulek 24/h, blado-zielona twarz, ciągle poczucie odrętwienia, zobojętnienia, uśpienia, obojętności. Wszystko widzę jakby za mgłą, kontakty urwane. Wiem, że mam silne stany lękowe, jest dużo gorzej ale naprawdę boję się, że mam chłoniaka. Jak większość z was. Od 2 lat mam guzka na karku u góry. Za uchem na kości to samo. Pod uchem malutkie ziarnko. Oprócz tego pełno malutkich ziarenek. No ale jest też nad obojczykiem ponad jakieś 5cm nad kością guzek 6,7mm ruchoma gulka, obok niej malutka(ziarnko) pod żuchwą kolejna gula... i pod pachą... jak głębiej i mocniej docisnę palce czuję gulkę. I mam wrażenie, że dwie ostatnie teraz wyszły a przecież przy ziarnicy właśnie tak jest! ;( , Oprócz tego wydaję mi się, że mam powiększone węzły tam gdzie zgina się ręka, pod kolanami( czuję tam gule) do tego czuję gulki ba brzuchu jakby pod skórą taka powierzchnia chropowata i czasem się na coś trafi w pachwinach. Teraz już wszystko czuję i wszędzie ;(((
×