Witam moje kochane dziewczynki kurczę to brzmi jakbyśmy się znały. To ja odnoszę takie wrażenie ponieważ od dłuższego czasu zaglądałam na to forum i czytałam wasze posty (przede wszystkim te o węzłach chłonnych-to mogę was pocieszyć, ja mam najgorsze- a może to znów moje podchodzenie do wszystkiego od najgorszej strony?) No nieważne. Chciałabym się serdecznie przywitać, Jestem Ewelina ,cieszę się, że istnieje takie forum. Jestem pewna, że z natury jesteście dobrymi i miłymi dziewczynami, a przede wszystkim wrażliwymi, skłonnymi do refleksji. Nie sądzę aby choroba lękowa/depresja itd była przyczyną próżności czy płytkości. Myślę, że człowiek naprawdę musi być bardzo wrażliwy i delikatny by mieć problemy z takimi właśnie schorzeniami. Jesteście niemal jak taka mała rodzinka, najpiękniejsze w tym wszystkim jest zrozumienie, niestety same pewnie spotykałyście w rzeczywistości z różnymi przykrościami. Gdybym miała pisać o swoim problemie nie wiedziałabym od czego zacząć. Nadal nie wiem. Myślę, że to zmęczenie(nie spałam całą noc i cały dzień-głównie przez atak...) Jeżeli chodzi o moją hipochondrię naszą ukochaną "przyjaciółkę" wszystko zaczęło się ok. 3 lata temu (chociaż już od małego miałam dziwne zachowania-bałam się igieł-urojenia, że mi się wbije do ciała i umrę czy jakieś tiki) To jakoś zostawało uśpione bo byłam bardzo silna emocjonalnie starzy znajomi z tamtego czasu pamiętają mnie jako bardzo optymistyczną osobą, aż im trudno opisać jaka byłam pozytywna, pełna energii itd) ale już w tedy zaczęły się problemy(długa historia-kolejna) i pękło. Co prawda już w okresie, w którym promieniałam miałam dziwne skłonności do refleksji, dużo też pisałam/analizowałam życie) 3 lata temu czytałam gazetę i trafiłam na artykuł o Sepsie-wszystkim pewnie znana dzięki mediom. I zaczęła się paranoja... pierwsza objaw, pierwsza wizyta u doktora Google, pierwsza napaść na kogoś znajomego, że umieram(wierzyli, oj tak) Od tej chwili dzień i noc serfowałam tu i ówdzie poznając wszystkie objawy. Każda jedna wiadomość o sepsie wył mnie z życia, nie wychodziłam z domu, nie chodziłam do klubów nie piłam z jednej butelki( do teraz nie piję) nie daj Boże, gdy ktoś mnie opluł, albo wydawało mi się, że pomyliłam kubki... Któregoś dnia wyszła mi wysypka :) ,wyglądała jak wybroczyny(wysypka przy sepsie) wyszła na brodzie. Amok. Szał w całym domu. Internet. Panika. Lęk. Kołatanie serca. Rozmyty obraz. Duszność. Utrata niemal przytomności. Panika była tak silna, że moja mam uwierzyła w moje objawy. Telefon na pogotowie. Przyjechali. Siedziałam skulona na łóżku, patrzyli na mnie jak na wariatkę. Ale zabrali. W szpitalu badania(wykluczyli chorobę) podali kroplówkę-wróciłam. I dalej wegetacja... kolejny atak odcisnął piętno na całej mojej duszy... nawet nie będę o tym pisała bo dzisiaj w szczypie mojego smutku na myśl o tamtych chwilach dusiłam się od łez. Zmieniłam się... Gdy przy kolejnym ataku znalazłam się na tydzień w szpitalu leżałam na łóżku-zmęczona po koszmarnej nocy, w pół śnie, wcześniej zrobiono mi rtg klatki piersiowej i nagle słyszę na drzwiami głos mojej mamy i lekarki, która coś mówi o raku płuc. Totalny szał. Zdrętwiałam. Okazało się, że to nie byłam moja mama(miała niemal identyczny głos) to spowodowało uraz... zaczęłam unikać lekarzy, badań. Do teraz boję się pobrać krew, iść do lekarza. Boję się diagnozy.
Miałam gorszy rok często chorowałam, wypadały mi włosy, miałam apatie 24/h i myśli, że coś złego się dzieje ale minęło. Zaczęłam uzupełniać żelazo.
Węzły chłonne... zaczęło się dwa tyg temu. Od dwóch tyg. jestem wyłączona. Dotykanie gulek 24/h, blado-zielona twarz, ciągle poczucie odrętwienia, zobojętnienia, uśpienia, obojętności. Wszystko widzę jakby za mgłą, kontakty urwane. Wiem, że mam silne stany lękowe, jest dużo gorzej ale naprawdę boję się, że mam chłoniaka. Jak większość z was.
Od 2 lat mam guzka na karku u góry.
Za uchem na kości to samo.
Pod uchem malutkie ziarnko.
Oprócz tego pełno malutkich ziarenek.
No ale jest też nad obojczykiem ponad jakieś 5cm nad kością guzek 6,7mm ruchoma gulka, obok niej malutka(ziarnko)
pod żuchwą kolejna gula... i pod pachą... jak głębiej i mocniej docisnę palce czuję gulkę. I mam wrażenie, że dwie ostatnie teraz wyszły a przecież przy ziarnicy właśnie tak jest! ;( , Oprócz tego wydaję mi się, że mam powiększone węzły tam gdzie zgina się ręka, pod kolanami( czuję tam gule) do tego czuję gulki ba brzuchu jakby pod skórą taka powierzchnia chropowata i czasem się na coś trafi w pachwinach. Teraz już wszystko czuję i wszędzie ;(((