Skocz do zawartości
Nerwica.com

kubaka666

Użytkownik
  • Postów

    74
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kubaka666

  1. [videoyoutube=NR8xiKBpa5s][/videoyoutube]
  2. [videoyoutube=4jGZq3R6mzg][/videoyoutube] [videoyoutube=O_-EHVkZqgw][/videoyoutube] [videoyoutube=tPmmQpPX1nY][/videoyoutube] ostatnio w kółko u mnie leci
  3. Siostra nie jest świadoma swoich problemów, my nigdy nie mieliśmy problemów, my byliśmy problemami. Dzięki za rady.
  4. Chciałbym wiedzieć czy jest jakaś możliwość żeby zgłośić matkę do badań aby potem poszła na terapię. Poza tym co dałoby zawalczenie o siostrę w sądzie rodzinnym?
  5. Za 5 dni będę miał 21 lat. Pracuję bo chcę zarobić na studia (jako praca nad samooceną postanowiłem, żesam się utrzumam przez całe studia), muszę poza tym maturę zdać drugi raz. Nie mam czasu walczyć o siostrę w sądzie ani takie doświadczenia nie zrobią to jej, ani ze strony rodziny nie będę miał żadnego wsparcia. A poza tym nigdy z siostrą nie byliśmy blisko i wogóle nie wyobrażam sobie jak miałyby wyglądać nasze życia po tym.
  6. Nie chodzi o to, że soistra przechodzi jakieś straszne męczarnie przez matkę. Matka jest bardzo zaborcza, obarcza ją za swoje własne błędu wychowawcze. Tu raczej nie chodzi o to, że soistra się teraz męczy, ale że najprawdopodobniej będzie miała bardzo duże problemy w przyszłości. Siostra jest mało samodzielna i wątpię żeby zdołała się usamodzielnić, całe życie słyszy, że nic nie potrafi zrobić sama. Jak wpadnie w jakieś problemy to najprawdopodobniej matka ją wyśle do psychologa, któremu powie, że siostra ma problemy bo ma ojca psychopatę, a sama będzie miała kolejny powód do użalania się nad sobą i opowiadania ludziom jak jest jej ciężko bo musi tyle pracować bo teraz jeszcze musi na psychologa zapracować. Matka nie ma żadnej świadomości tego co tak naprawdę robi i mówi i jak to się ma do rzeczywistości, żyje w swoim świecie i było tak zawsze było bo była wychowana jak była wychowana. Nie potrafi uznać siebie za winną, za złą osobę, czemu oczywiście zaprzeczy bo uważa, że jest jeśłi niema racji to się do tego przyznaje. Samą siebie oczywiście uważa za zupełnie zdrową, po rozwodzie zrobiła się wielce mądra, co ona to nie przeszła i jakich to ona nie ma doświadczeń, ale tak naprawdę to tylko uznała, że teraz jest taka mądra i doświadczona, a wcześniej była taką szarą myszką i taka była umęczona. Co prawda wcześniej była mnie wygadana, ale i tak nie jest aż tak jak mówi. Czy można coś takiego wógóle wyleczyć? Do Ośrodka pomocy społecznej nie za bardzo mi się widzi siostrę wysyłać, mógłby ktoś powiedzieć jak to wygląda?
  7. Sam nie czytałem, ale Metro 2033 Głuchowskiego to z tego co mi wiadomo fantastyka, podobno bardzo dobra.
  8. Mam problem z mamą, bo jej mama, moja babcia nie wychowała jej, ale wywielbiła. Matka zawsze ma rację, nigdy nie ponosi winy, jest straszną egocentryczką, ma o wiele za wysoką samoocenę. W dzieciństwie zawsze była "najwspanialszą, najukochańszą, najpiękniejszą, najcudowniejszą dziewczynką na całym świecie", nawet jak coś zrobiła źle to słyszała, że jest dobrą dziewczynką, bo wie, że zrobiła dobrze i nie zrobi tak więcej", moja babcia taka jest, tak zawsze traktowała moją siostrę i mnie, więc wnioskuję (również po sposobie bycia matki), że tak wychowywała swoją córkę. Jeśli ktoś się z matką nie zgadza to będzie się kłucić, ale nie dlatego, że uważa, że to ona mówi prawdę, ale dlatego, że ktoś się z nią nie zgadza i musi mu pokazać, że to ona ma rację, jeśli ktoś się pomyli i coś jej źle powie to uznaje to za chamstwo i złośliwość, czepia się byle pierdół, krytykuje innych za byle co ale tylko dla najbliżeszej rodziny. Mnie i siostrę krytykuje o wszystko co jej się nie podoba. Do swoich rodziców ma pretensje, że jej nigdy nie wspierali. Jak się kilka lat temu oczytała tych wszystkich Grochol to uznała, że ojciec jest psychopatą, znęcał się nad nią psychicznie przez kilkanaście lat małżeństwa i manipulował nią tak, że nawet nie miała o tym pojęcia, a teraz manipule mną i moją siostrą, aby nas obrócić przeciw niej. Ojciec psychopatą nie jest, ma co prawda jakieś zaburzenia psychiczne, z tego co mi wiadomo miał ciężkie dzieciństwo, faktycznie jest trochę infantylny, jakby nikt nie pokazał mu jak być dorosłym, więc w pewnym momencie uznał, że już jest dorosły, bo przecież pije piwo i przeklina. Dla obcych matka jest zawsze miła, że aż mdława, bo ma wbite do głowy, że trzeba być miłym dla obcych, że nie wolno tego a tamtego robić bo co sobie ludzie pomyślą. Dodatkowo matka wszystkim znajomym opowiada jak jej jest ciężko, jak jest znerwicowana, jakie to ma depresję, ale tak naprawdę to sama się nakręca bo musi na sobie skupiać uwagę innych. Teraz wszyscy jej znajomi i rodzina z jej strony uważają, że ojciec faktycznie się tak znęcał nad nią, siostrą i mną, a matka jest "wspaniałą matką" (termin, który dość często dane mi było słyszeć i którego mam już dość). A jak byłem mały i sobie z czymś nie radziłem, to słyszałem, że "nic nie mogę sam zrobić, matka za mnie wszystko musi robić". Jak powiedział albo zrobiłem coś nie tak przy ludziach to nigdy mi uwagi nie zwróciła, ale po przyjściu do domu od razu łapała za telefon i dzwoniła do jakiejś przyjaciółki albo swojej mamy i opowiadała co to ja powiedziałe lub zrobiłem i jak musiała się przez to wstydzić, i co sobie ludzie o niej przez to pomyślą. Mógłbym wymieniać, jeszcze sporo takich jej zachowań. Po tym jak wpadłem w depresję i przerwałem studia mieszkam z ojcem w Warszawie i pracuję tutaj. Ojciec ma ograniczone prawa do kontaktów z siostrą, ze mną już nie bo jestem pełnoletni. Siostra mieszka z Matką, moim zdaniem jest z nią źle, ale w rodzinie nikt inny tego niezauważa. Siostra ma bardzo niską samoocenę (całe życie słyszała, że ojciec jej nie kocha tylko udaje, żeby ją ustawić przeciwko matce, a matka ciągle jej udowadnia że nie ma racji), ma najprawdopodobniej prokrastynację, co jest uważane za lenistwo i za co jest również krytykowana. Siostra jest teraz w pierwszej klasie liceum, jak tak dalej będzie to prawdopodobnie skończy jak ja, albo i gożej. Z matką nie mogę porozmawiać bo uzna, że ojciec mi wmawia różne rzeczy, żeby ją zniszczyć psychicznie. Powiem dziadkom, że matka ma cięzkie zabuzenia to usłyszę "Kubuś, ty nawet nie mów takich rzeczy! Mamusia znerwicowana jest po prostu i się tak zachowuje..." Czy jest coś co mogę zrobić, jakoś zgłosić matkę na badania? Powinienem z nią raczej porozmawiać?
  9. kubaka666

    Ile śpicie?

    czy głębokość snu można jakoś zmienić? taa... mie to nic nie robi. spanie jest przereklamowane. wyśpimy się po śmierci.
  10. kubaka666

    Ile śpicie?

    jak już coś zacznę robić to nie chce mi się spać, w razie czego piję kawę, w sytuacjach krytycznych palę, po fajkach wogóle mi się nie chce spać
  11. kubaka666

    Ile śpicie?

    ile wlezie, czyli ostatnio średnio 3-5 godzin na dobę. na siłownię zacznę chodzić to może będę więcej spał.
  12. miałem wczoraj wpaść, przespałem spotkanie. następnym razem postaram się wpaść.
  13. kubaka666

    Czy podoba się wam zarost?

    im dłuższa tym lepsza. www.beards.org
  14. mnie dawno nie było to może wpadnę, ale mogę tylko w weekend
  15. dzięki, będę. QUE HUONG o 15?
  16. kiedyś się trochę udzielałem na forum, ostatnio wogóle, mogę wpaść pomimo tego? w stolicy mieszkam od niedawna, chciałbym jakichś znajomych znaleźć. co do moich kwalifikacji to mam przebytą depresję i autozdiagnozowany borderline.
  17. kubaka666

    Sesja - do studentów ^^

    ja już powoli żegnam się ze studiami. a jeszcze na początku semestru uczyłem się jak głupi i miałem same 4 i 5. w ciągu ostatniego miesiąca byłem na zajęciach raz, nic się nie uczę, jak już się zbiorę i otworzę podręcznik to go zaraz odkładam bo nie jestem w stanie się skoncentrować, nawet 2 zdań nie jestem w stanie przeczytać żeby nie odpłynąć myślami. może jakoś we wrześniu uda się to pozdawać. studia to jest coś dla zdrowych ludzi jednak... pozdrawiam Kuba
  18. kubaka666

    Aktorstwo

    już trochę temu taką taktykę przyjąłem to zrobiłem się arogancki i pyszny., co mi się nie za bardzo spodobało. to, że ktoś mnie obraża nie znaczy, że ja mogę go obrażać. ale poza tym jest tak jak piszesz, tzn tak ja to odczuwam. pozdrawiam Kuba
  19. prawdziwa wiara nie polega na wierze w samo istnienie Boga, a le w jego wiarę w nas, to że może nam pomóc, że stoi za nami i nam pomaga. polecam wykłady i homilie księdza Piotra Pawlukiewicza, sporo go jest na tubie. z sensem o Bogu mówi również John Eldredge, również polecam, książki autorstwa jego, a i na tubie coś się znajdzie. a ostatnio bardzo mi się spodobał film Księga Ocalenia, bardzo wiele o Bogu mówi, w sumie nic odkrywczego, ale często zapominamy o tym co zawarte w przesłaniu Księgi. a to że nie masz dowodów na istnienie Boga to tylko twoja wina. Stwórca dał nam nieograniczoną wolność i szanuję ją, szanuję nasze wybory, nawet jeśli wybieramy niewiarę. ja w modlitwach o wiele rzeczy proszę, i dostaję o co proszę. ja mam dowody. całkiem racjonalne. pozdrawiam Kuba
  20. ja miałem trochę podobnie z matką, ale nie było aż tak ciężko. w pewnym momencie zacząłem ja ignorować kiedy zaczynała nawijać. co prawda szlag mnie trafiał jak się mnie uczepiła, bo rzucała tekstami w stylu: "taką przyjemność sprawia ci ignorowanie matki? tylko tą matkę psychicznie wykończyć chcesz!". (przy okazji: czy takie mówienie o sobie w trzeciej osobie może o czymś świadczyć?) a czasami po prostu wychodziłem z domu, no a jak wróciłem to też były jazdy ("jak cie się nie podoba, bo matka taka zła to wypierdalaj! proszę bardzo! nikt cię tu nie trzyma!"). ale ostatnio zmieniłem taktykę. jak zaczyna nawijać to jej patrzę w oczy i jak tylko walnie coś głupiego to jej mówię że to jest głupie, jak palnie bzdurę to jej mówię że to bzdura itp. ona wtedy zaczyna nawijać że wie że jej nienawidzę, że mam ją w dupie i uważam za gówno, to się na nią patrzę z politowaniem, mówię że tak nie jest, że po prostu jej zwracam uwagę bo powiedziała coś głupiego. wtedy zazwyczaj odpuszcza i odchodzi pobąkując pod nosem że nie można się ze mną dogadać, czy jakieś inne pierdoły. i wtedy mówię to co ona wiele razy powtarzała: "bo jak ktoś prawdę w oczy powie to najprościej się obrazić i odejść". na razie tak postępuję, zobaczymy co z tego wyniknie. rozmawiałem ostatnio z jedną znajomą psycholożką mamy, i moją w sumie też, która wogóle nie miała o jazdach matki pojęcia i chciałbym żeby może z kiedyś porozmawiały, jak się spotkają, a wiem że się będą widzieć w najbliższej przyszłości. może jak ktoś inny do matki przemówi, tym bardziej psycholog, to do niej dotrze że zachowuje się jak się zachowuje. tez możesz tak spróbować. tylko pamiętaj: nie ofensywnie, ale też nie defensywnie, spokojnie, bez zbędnego obrażania, bez zbędnych dwuznaczności, imputacji. możesz też spróbować tak: jak się zaczną wydzierać to im powiedz że nie będziesz z nimi teraz rozmawiała, najpierw niech się uspokoją i wtedy porozmawiacie, powiedz że teraz wychodzisz, spytaj o której masz być tak żeby już były spokojne, jak się dalej będą wydzierały to powiedz że mają X godzin, "wychodzę, porozmawiamy jak wrócę, pa", a jak wrócisz i dalej będą Cię tłukły to powiedz że teraz też nie nadają się do rozmowy i porozmawiacie jutro. oczywiście wszystko mów spokojnie, no bo racja jest po twojej stronie. a tak już jest na tym świecie że najwięcej i najgłośniej mówią ci co mają najmniej do powiedzenia. a jak się wogóle nie uspokoją to im powiedz żeby list napisały, i zamknij się w pokoju. u mnie w rodzinie tak było że do siebie listy pisano bo się dogadać nie mogło... możesz też się dostosować a potem jak już skończysz studia i zaczniesz pracować wyprowadzić i zerwać kontakt. to by było wredne... albo sama coś wymyśl bo Ty je znasz najlepiej. a co do pracy to faktycznie powinnaś coś znaleźć, jakieś praktyki może, zależy co studiujesz, no i masz wakacje żeby sobie popracować, odłożyć trochę kasy. tylko pamiętaj: nie nastawiaj się że teraz jest źle a wtedy będzie dobrze. tak będzie ale nie nastawiaj się tak, bo jakby nie było to nie będzie miło... jak powiedział Budda, "nie ma drogi do szczęścia. szczęście jest drogą". pozdrawiam Kuba
  21. Boże, widzisz, a nie grzmisz... jestem święcie przekonany, że świat skończy się po tym jak ktoś palnie podobną bzdurę. jak czytam takie bzdety to aż słyszę jak czasoprzestrzeń trzeszczy. kiedyś nie wytrzyma i trzaśnie... pozdrawiam Kuba
  22. kubaka666

    Aktorstwo

    no i miałem jakiegoś upatrzonego siebie, do którego dążyłem i znowu się kimś innym zainspirowałem, no i dalej ewoluuję. to jednak nie działa. ja akurat z tym nie mam problemu, jakoś potrafię w sobie obudzić na tyle mocną pewność siebie że jeśli wiem że mam rację to nie daję za wygraną. noi jestem na pierwszym roku studiów, więc poznałem bardzo wielu ludzi, w tym sporo totalnych idiotów, co mnie trochę dowartościowało. też tak robiłem, ale to w sumie dla mnie mało działa, bo wpisuje się to po prostu w kolejny etap mojej "ewolucji" i trochę to jak próba teatralna tylko że głowie (bo tak to zrozumiałem). a później w rzeczywistości i tak jest różnie. a nie myślisz sobie czasami że tam nic nie ma? bo ja mam do tego właśnie takie podejście, tzn tak to odczuwam: mam to puste miejsce na osobowość i w końcu muszę jakąś tam włożyć. pozdrawiam Kuba
  23. kubaka666

    Aktorstwo

    yans: właśnie ostatnio próbuję tak robić, zobaczymy co z tego wyjdzie. a to trochę dziwne jest że mogę sobie wybrać kim chcę być, bo może się okazać że nie będę mógł taki być, prosty, acz trochę abstrakcyjny przykład: będę chciał być inteligentniejszy niż jestem, no a tak się nie da. jakoś mi się to nie widzi, bo ja często zmieniam swój sposób zachowania. pozdrawiam Kuba
  24. moja matka jest bardzo skoncentrowana na sobie, jest bardzo pyszna, ale nieświadomie. do tego ma spore poczucie mesjanizmu, jak tylko coś się dzieje złego to jest to kolejny wielki problem na jej drodze życiowej, hipokrytka z niej trochę i trochę frustratka. jak ja coś zrobię co się matce nie spodoba to zazwyczaj uznaje, że robię to specjalnie żeby jej na złość zrobić i, cytuję: "wykończyć ją psychicznie" i godzinami potem potrafi pieprzyć że wie że jej nienawidzę, że ją uważam za gówno itp. i chodzi taka jędza po domu na wszystkich się gapi jakby jej wielkie krzywdy wyrządzili. czasami wystarczy, że na nią spojrzę, albo tylko się do mnie odezwie, wystarczy że przez telefon i już jestem ustawiony na cały dzień, bo na nic nie mam ochoty. jestem bardzo spokojnym człowiekiem, a matka jest jedyną osobą która potrafi mnie zdenerwować. prawdopodobnie bierze się to stąd, że moja babcia, a mama mojej mamy uprawia potworne bałwochwalstwo, i to totalnie przegina pałę w tym względzie. jak kiedykolwiek byłem u babci to ciągle mi wciskała, że jestem najcudowniejszy, najwspanialszy, najmądrzejszy, najinteligentniejszy, najpiękniejszy chłopczyk, a nawet jak coś złego zrobiłem to zawsze wystarczyło abym przeprosił żeby babcia powiedziała że jestem cudowny chłopczyk, bo przeprosiłem, wiem że zrobiłem źle i na pewno już tak więcej nie będę robił, poza tym strasznie się nade mną rozczulała. podobnie traktowała moją siostrę, wnioskuję więc, ze moją matkę również, a matka jest jedynaczką. więc teraz nie jest w stanie myśleć o innych, nawet jak coś robi dla mnie albo dla siostry, to nie dlatego że chce coś dla nas zrobić ale dlatego że uważa się za wspaniałą matkę i potem się tym pyszni, że ona to robi, tamto robi, a ja taki niedobry. no i całe życie musiałem wysłuchiwać że musi się za mnie wstydzić, że co to jest żebym ja się tak zachowywał, ją ludzie szanują (bo jest lekarzem) i co sobie pomyślą o niej. jak wracam do do domu na weekend czasami to już jak do domu dochodzę mam jej dość. wejdę do domu wystarczy że zobaczę ten jej męczeński wyraz twarzy i momentalnie wszystkiego mi się odechciewa. i nie wiem czy po prostu mam jej dość po 20 latach wysłuchiwania tego jej pieprzenia, czy też jest tym wampirem (ja lubię też określenie dementor). jak myślicie? pozdrawiam Kuba
  25. kubaka666

    Aktorstwo

    ja już teraz nie gram bo się boję o brak akceptacji, wyśmianie itp. teraz gram bo po prostu nie mam osobowości i nie mogę tak po prostu być sobą. nawet jak jestem ze znajomymi o których wiem że mnie lubią. chyba że wiem to tylko na poziomie intelektualnym, ale podświadomie ciągle mam wątpliwości (?). ale wątpię aby tak było. też rozważałem PWST, ale uznałem że jakby mi się udało i zostałbym aktorem to będąc rano na planie kimś innym, wieczorem w teatrze kimś innym i jeszcze co jakiś czas zmiana tych postaci to już by mi się zupełnie popieprzyło we łbie. mam też tak że jak ktoś mnie nie lubi to od razu to zauważam. ogólnie znam się na ludziach, czasami wystarczy że raz się na kogoś popatrzę i już wiem jaki jest. i tak jak napisałem że jestem świadom tego że te moje objawy nie są słuszne, ale jak znajdę się w jakimś nowym otoczeniu, wśród ludzi których nie znam to i tak się pilnuję. nawet jak np jadę pociągiem to sobie myślę co sobie o mnie ludzie pomyślą. ostatnio wmawiam sobie że ich gówno obchodzę, że ludzie mnie lubią itp więc trochę przechodzi, ale ciągle mam problem z tym pustym slotem. jak go zapełnić? edit: takie obawy mają jakąś nazwę? pozdrawiam Kuba
×