Skocz do zawartości
Nerwica.com

Acer

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Acer

  1. 2FACE: To sporo go bierzesz,nie odczuwasz ubocznych dolegliwości? Ja tez przez jakiś czas tyle brałam , ale zaczełam się zle czuć i zeszłam do polowy.Jakiej firmy ci najbardziej odpowieada? Pozdro
  2. Ja również zgadzam się z tezą , że konieczna jest wizyta u psychiatry i nie wykluczone , że leczenie farmakologiczne. Ale to nic złego,naprawdę Napisałeś w tytule postu" chciałbym" -to już bardzo dużo,chcieć znaczy móc:) I nie siedz w domu,to tylko pogarsza Twój stan, zażywaj świeżego powietrza,może jakiś sport, bądz wśród ludzi, to dużo daje... Trzymam kciuki i pozdrawiam Bedzie dobrze,na pewno:)
  3. Mnie też denerwuje stukanie podczas jedzenia innych ludzi.Ale to tak mnie strasznie drażni , że mam ochotę im zabrać te widelce... Raz też miałam taką sytuacji , że w urzędzie pewien starszy pan stał obok stolika i ocierał się o niego szeleszczącą kurtką , stałam i patrzyłam na niego, odwracałam wzrok ale nadal to szuranie słyszałam , znów patrzyłam i nerwy tak we mnie narosły , że dosłownie bym tego dziadka pobiła...Miałam ochotę podejść i siłą go odciągnąć od tego stolika.Na szczęście wyszłam z tego pomieszczenia i się opanowałam. damian: często też tak mam jak ty, denerwuje mnie byle co,takie drobiazgi właśnie jak pstrykanie długopisem, jeśli w danej chwili mnie to zacznie denerwować a dana osoba nie chce przestać również mam ochotę zrobić jej krzywdę. Nie wiem czy mam nerwicę, bardzo to możliwe gdyż mój ojciec ma i pewni podarował mi ją w genach. Jest jeszcze wiele objawów wskazujących na to ,ale nie chce się już rozpisywać. W każdym razie....od czasu jak biorę leki -antydepresanty, jeden z nich jest podobno jeszcze taki wyciszający jestem o niebo spokojniejsza. Nie zamierzam jednak brać ich do końca życia, więc faktycznie dobrze by było nauczyć się panować nad tym Pozdro
  4. Cześć:) Jeśli chodzi o uzupełnianie magnezu to ja polecam jeść dużo orzechów i migdałów.Mnie pomogło.Te ostatnie są szczególnie bogate w magnez a i smaczne:)No i ważne jest również ograniczyć picie kawy. Pisaliście o jedzeniu czekolady...W moim przypadku było tak że już myślałam , że jestem uzależniona od czekolady na amen...Pewnego dnia zaczełam brać magnez w tabletkach bo byłam słaba,szybko się meczyłam i miałam problemy z koncentracją i pamięcią.W bardzo krótkim czasie przestałam mieć apetyt na czekoladę:) Magnez jest naprawdę b.ważny-nie bez powodu nazwano go "Królem życia" Pozdrawiam
  5. Dzień dobry wszystkim:) Dziś chyba jestem w lepszym nastroju,ciekawe czy uda mi się coś zrobić.... madseason: wiec mamy wiele wspólnego:) Ja początek swoich problemów oceniam na wiek 18,19 (problemów z depresją,bo inne pojawiły się znacznie wcześniej,może nawet się z tym urodziłam;/) Nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli że potrzebuję psychiatry.Taki lekarz kojarzył mi się z jakimiś naprawdę poważnymi przypadkami,do których w swoim odczuciu się nie zaliczałam. Dopiero w tym roku dorosłam do decyzji pójścia właśnie do takiego specjalisty. Z pierwszej wizyty nie byłam zadowolona gdyż nie zdołałam nawet wypowiedzieć się do końca a lekarz już mi zaczął wypisywać leki.Nie wiedząc nawet czy to dokładnie jest depresja i jeśli już tak to jaki jej rodzaj wybrałam się na testy do psychologa.Jeszcze nie mam wyników ,ale w tym tygodniu powinnam je mieć. W każdym razie moim zdanie jestem chora i farmakologia jest na pewno potrzebna.To tyle jeśli chodzi tą kwestie. Problem z pisaniem pracy w dużej mierze wiąże się z tym, że kierunek który studiowałam jest dość trudny i po pierwszym roku już czułam , że to nie jest to co bym chciała w życiu robić ale bałam się wycofać:(Tak jakimś cudem dotarłam do końca(z marnymi ocenami)i tu się zatrzymałam.Jestem już na granicy wyrzucenia mnie z uczelni,przekraczam bowiem wszelkie możliwe terminy a pomimo tego czuję niesamowite odpychanie od zrobienia tego.Wszystko inne jest ważniejsze i bardziej ciekawe niż pisanie mojej pracy.Masz rację,oczywiście mam serdecznie dość tego stanu bo chyba podobnie jak ty boję się sukcesu albo nawet (jak ostatnio wydedukowałam)unieszczęśliwiam się na siłę ale nie umiem się z tego wyrwać.Czuję , że jestem inteligentna, że mogłabym osiągnąć naprawdę dużo o tu jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie ku dołowi:( Dokładnie tak jak Ty napisałaś,jak bym chciała zaprzepaścić swoją ostatnią szanse i siłą rzeczy dożyła do jeszcze większego pogorszenie swojego życia.Zamiast rozwijać się i piąć ku górze ja spadam , i to z coraz większą prędkością;/ Tak to w skrócie wygląda. Nie wiem jak to się dalej potoczy,bo mam coraz mniej sił na walkę.Nie ukrywam , że dużą nadzieję pokładam w tych antydepresantach,może one postawią mnie trochę na nogi....albo stanie się w końcu coś co mną wstrząśnie i wreszcie się obudzę..... Wiem wiem....to podobno nazywa się syndrom fargo (czy jakoś tak)-czekanie na coś co by mogło w jednej chwili zmienić moje życie i sprawić , że będę innym człowiekiem,szczęśliwym i zadowolonym z życia... Ale tak to już właśnie ze mną jest, że nie umiem wziąść się w garść tylko bezczynnie czekam....jak długo jeszcze ?nie wiem.
  6. Odkrywający:Mam 26 lat.Niestety to nie jest chwilowy zastój bo właściwie problemy zaczeły się jak poszłam na studia.Szło mi to marnie,a jak przyszło do napisania pracy to tak jak pisałam wyżej.W każdym razie dziękuje Ci:) God's Top 10 : Tobie również dziękuje za miłe słowa:)Wiem, że można się doszukać wiele dobrych rzeczy w moim życiu ,problem w tym ,że ja ciągle widzę te złe:(Wydaje mi się , że jest ich znacznie więcej i ogółem moje życie jest beznadziejne...To chyba przez tą ciągłą krytykę ehhh;/ Ale będę się starała myśleć bardziej pozytywnie.Wiem , że to bardzo dużo zmienia,tylko trudno mi to w końcu zrobić,uśmiechnąć się tak po prostu .... MOCca: wiedz,mam dokładnie takie wrażenie.Nawet nie wiem kiedy mija mi dzień za dniem,tydzień za tygodniem....A ja ciągle w miejscu...Są takie dni, że potrafię kompletnie nic nie zrobić,nawet nie rozbiorę się z piżamy:( Twój sposób jest bardzo ciekawy,muszę tego koniecznie spróbować , zwłaszcza że cierpię również na coś takiego jak zaczynanie wielu rzeczy na raz i nie kończenie niczego.Taka lista na pewno jest bardzo przydatna i mobilizująca:) Dziękuję za ten pomysł, dziś wieczorem zrobię taką listę:) madseason: to naprawdę mamy tak samo:(Ja już za swoje spóźnienie w zdaniu pracy muszę zapłacić karę 1700zl;/ Straciłam już wiele okazji w życiu,np okazji na ponowny wyjazd za granicę,miałam tam możliwość zarobienia całkiem niezłych pieniędzy.Inne rzeczy też przechodzą mi koło nosa, a ja tkwię w miejscu.Leki na depresje biorę dopiero od 2miesięcy i również nie widzę szczególnej poprawy.Ale podobno w tej kwestii trzeba dłużej poczekać. Spróbuj również przetestować pomysł Moccy, może pomoże, w każdym razie pamiętaj , nie jesteś sama:) Dziękuje Wam wszystkim za odpowiedz.Jak pisałam pierwszy post nie sądziłam , że ktoś to przeczyta, a tu proszę....takie miłe zaskoczenie:) Dobrze jest się wygadać i znaleźć u kogoś zrozumienie:) Pozdrawiam
  7. Nie pracuję, żyje z oszczędności.Przez pół roku byłam za granica i wtedy jak miałam zajęcie nie było tak najgorzej.Ale, że termin mojej pracy mnie goni postanowiłam wrócić do domu i zająć się tylko tym.Mam troszkę pieniędzy z tamtej pracy i właśnie jedynym moim celem jest na dzień dzisiejszy ta praca.Ale przez cały dzień jej nie pisze,nie umiem się do tego zmusić,później wieczorem mam wyrzuty sumienia, że dziś znów nic nie napisałam i zaczynam przeglądać jakieś materiały, to trwa z reguły ok 30min bo po tym czasie już opadam z sił i jestem zrezygnowana.Kolejnego dnia jestem zła na siebie , że tak postępuje ,ale w tym dniu robię dokładnie tak sama.Chcę mi się płać przez to i czuję się tak strasznie ze szok.Ale zrobienie cokolwiek w tym kierunku wiąże się z OGROMNYM WYSIŁKIEM i takim"wewnętrznym bólem" . Tak jak już pisała w pierwszej wypowiedzi czasami myślę sobie , że jestem po prostu nie normalna-BO JAK TAK MOŻNA POSTĘPOWAĆ?!:(A jednak to robię. I dzieję się tak z każdą rzeczą, czynnością ,którą powinnam,muszę zrobić:(Podziwiam ludzi, którzy potrafią sumiennie wywiązywać się ze swoich obowiązków i robią to w terminie,ale macie fajnie:)
  8. Dziękuje za zainteresowanie tematem.Jestem bardzo wdzięczna za każdą wypowiedz Faktycznie,moja rodzina nigdy mnie nie chwaliła, zawsze byłam ta czarna owca i cokolwiek bym nie zrobiła było zawsze źle.Nie ważna jak bardzo bym się starała zaspokoić ich oczekiwania zawsze byłam krytykowana:( Na dodatek mam siostrę , która jest chodzącym ideałem,potrafi się obijać całymi dniami ale i tak jest uważana za wzorowe osobę,jak coś nawali to nic się nie dzieję,nawet się nie mówi o jej niepowodzeniach.Natomiast u mnie dokładnie na odwrót:( Denerwuje mnie , że tak mnie traktują.Przez to właśnie popadłam w kompleksy , uważam siebie za gorszą,obawiam się każdego działania,co jeszcze bardziej wpędza mnie w kompleksy bo zamiast iść do przodu stoję w miejscu,a właściwie się cofam:(Jestem świadoma swojej marnej sytuacji , dlatego też wybrałam się do psychiatry,byłam też również raz u psychologa(było nawet fajnie;)),ale nie potrafię wyrwać się z tego marazmu,w sumie przez całe życie to trwa, więc tak w to wrosłam , że czasami mam wrażenie że już na stałe.A tego za nic w świecie nie chce. Chciałabym stać się bardziej pewna siebie,odkryć w sobie jakieś wartości i zacząć się rozwijać.Teraz doszło do tego , że unikam ludzi bo oni z reguły pytają co u mnie, a ja nie mam się czym pochwalić,bo nic nie osiągam ,nawet nie potrafię napisać tej okropnej pracy, a obrony boję się tak strasznie, że nie wiem czy jak już do niej dojdzie będę w stanie wydusić z siebie cokolwiek;/ Ehhhh , zazdroszczę ludziom którzy potrafią uśmiechać się tak sami z siebie,bez powodu,ja tak nie umiem,czasami próbuję sie zmuszać a i to nie wychodzi. Wydaje mi się że życie jest takie ciężkie,tak trudno jest być szczęśliwą. Nawet nie mam z kim o tym pogadać:(Tym bardziej cieszę się , że znalazłam to forum, przynajmniej mogę napisać o tym co czuję ,dziękuje za to że jesteście Myślę też o jakiejś terapi, na której mogłabym odkryć swoje walory i nabrać pewności siebie.Co o tym myślicie,jest coś takiego? Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim milusiego dnia:)
  9. Witam.aż Problem jak w temacie. W skrócie napisze jak to przebiega u mnie. Od prawie 2lat usiłuje napisać pracę dyplomową i nie umiem się do tego zmusić.Nie pracuje, a powinnam znaleźć sobie jakąś prace, ale tego nie robię.Całymi dniami potrafię krzątać się po domu nie robiąc dosłownie nic.Nie występuje u mnie coś takiego jak:muszę tu pojechać...muszę to zrobić...nie mogę bo mam obowiązki...Nie potrafię sobie narzucić żadnych obowiązków,jak coś już zrobię to dobrze a jeśli nie to nic.I ogólnie moje życie właśnie tak wygląda Dodam jeszcze , że od 2miesięcy leczę się na depresje.Nie jest to taki ciężki przypadek,nie mam myśli samobójczych ale jakiegoś pomysłu na życie też.Ogólnie całymi dniami jestem b.smutna i nic mnie nie cieszy.W każdym razie,wracając do tematu chciałabym Was zapytać czy taki brak poczucia obowiązku to zaburzenie psychiczne?mam o tym powiedzieć swojej pani dr? czy mam sama się z tym uporać?Nie wiem kompletnie jak się za to zabrać i w jaki sposób mam sobie radzić.Na dzień dzisiejszy marzę tylko o tym , żeby wreszcie napisać tą moją pracę a nie robię nic w tym kierunku.Przeciwnie,robię wszystko żeby tego nie robic Czasami myślę sobie , że jestem jakaś nie normalna!Jak można się tak zachowywać?!Normalni ludzie,to kończą studia w terminie,później dostają prace i chodzą do tej pracy codziennie. A ja?Ja nic nie robie,przeszkadza mi to bardzo,ten mój tryb życia , wiem , że tak nie może być, ale nie wiem co mam zrobić zeby sie to zmieniło.Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia bardzo proszę-piszcie! Może to się jakoś nazywa i również trzeba to leczyć? A może ja tylko niepotrzebnie wymyślam?Już sama nie wiem co robić .Bardzo proszę o pomoc.Pozdrawiam
×