Skocz do zawartości
Nerwica.com

belinda

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez belinda

  1. Odchudzanie, cwiczenia dawaly mi tylko zludne poczucie, ze narescie staje sie szczesliwa, bo staje sie tym kim chce byc, ze satje sie w koncu soba. Wygladalo to tak, ze wraz ze spadkiem masy ciala rosla moja samoakceptacja. Ale tylko do czasu. Nadal czulam sie okropnie ze soba, zawsze bylo cos nie tak, to takie kolko, wyznaczasz sobie cel a po osiagnieciu go i tak nie czujesz satysfakcji. Znacie zapewne takie sytuacje kiedy we snie jestescie w jakims publicznym miejscu i odkrywacie, ze brakuje wam jakiejs czesci garderoby. Wlasnie tak sie czulam przebywajac wsrod ludzi, czasem tez jak przybysz z kosmosu Teraz czuje sie jak stara szmata do podlogi, nie wychodze z domu, nie widze przyszlosci, zreszta nie chce niczego widziec ani o niczym mylec, a juz zwlaszcza o tym w jakim teraz jestem stanie...jestem za slaba na zycie, za slaba zeby stawic czolo problemom i za to tez siebie nienawidze.
  2. Mysle, ze to nie dzieje sie w jakims krotkim czasie, to pewien proces, ktorego podstawa jest poczucie wlasnej wartosci, kiedy stopniowo zostaje ono naruszane, a skutki tego widac dopiero gdy ten proces osiagnie pewien poziom, wtedy moze objawiac sie roznymi zaburzeniami. Ja omal nie wpadlam w anoreksje, na dawkach glodowych zylam przez ok 5 miesiecy, potem organizm nie wytrzymal, zaczelam jesc i jesc, ale nie wymiotowalam. Bylo to okolo 5 lat temu, potem bylo znow odchudzanie i tycie na przemian, ale juz nie tak gwaltowne, nadal mam zaburzenia odzywiania, czesto dopada mnie wilczy glod, do tego doklada sie zajadanie stresu. Bardzo przytylam po rzuceniu studiow, odkad nie wychodze z domu czyli od wrzesnia. To wszystko tkwi we mnie bardzo gleboko, czuje sie winna kiedy jem, ale gdy jestem w rozsypce nie mysle o tym, jedzenie to takie maje lekarstwo, ktore w jakims sensie mnie otepia, znieczula, daje zapomnienie. Tylko kiedy sie "budze" jest coraz gorzej. Nie umiem z tego wyjsc, chyba juz zawsze moj swiat bedzie opieral sie na jedzeniu, jestem zalosna...
  3. witaj tom23 mysle, ze dobrze Cie rozumiem. Tez jestem sama i nigdy nikogo nie mialam i wstydze sie tego. Zawsze czulam sie gorsza od innych, jakas odstajaca, bylam cichutka i zamknieta w sobie i zawieranie nowych znajomosci stanowilo dla mnie duzy problem. Z czasem pojawila sie niechec do ludzi i nienawisc, ale nie zdarzaly mi sie nigdy wybuchy agresji, kierowalam ja raczej na siebie. W chwili obecnej przekreslilam sama siebie, widze tylko samotnosc i obrzydzenie do siebie, patrze wlustro z politowaniem i odraza, wiem ze zawsze bede sama i staram sie otym nie myslec, staram sie odsuwac te wszyskie zalosne i dziecinne marzenia od siebie, ze moze kiedys...ktos...Musze nauczyc sie zyc i nie uciekac, zaakceptowac to co jest i po prostu isc dalej, wziasc sie do kupy, tylko jak?....
  4. bethi Nie poddawaj sie, to minie, bedzie dobrze, musi byc. Kiedy tak piszesz to trace wiare w ten swiat, w ludzi, w dobro, w szczescie. Nie wiem jak Ci pomoc, sama jestem w rozsypce, myslalam, ze juz lepiej, ale tak samo czuje , ze wszystko wraca, a ja jeszcze nie mam tyle sil, by sie temu oprzec. Nie chce sie temu poddawac i Ty tez tego nie rob, badz silna, bedzie dobrze. Jestem z Toba. Trzymaj sie
  5. Bethi Moge tylko sobie wyobrazac ile bolu i cierpienia przezylas i przezywasz . Na to nie ma slow. Podziwiam Cie za to, ze mimo tego wszystkiego masz sile, zeby walczyc i nie poddajesz sie. Cierpienie jest chyba przeznaczeniem czlowieka, ale to oznacza, ze jest nia takze walka i wygrana, jaka jest godne i szczesliwe zycie. Wierze, ze Ci sie uda, ze zwyciezysz;). Sciskam mocno:) Estreva Rozumiem Cie, wiem jak Ci ciezko, ale nie trac nadziei. Pamietaj o tym, ze bedzie lepiej, czujesz sie jak w potrzasku, ale nie upadaj na duchu. To depresja dyktuje Tobie wszystko co najgorsze. Jestes bardzo wrazliwa i wartosciowa osobka, bardzo dojrzala jak na swoj wiek. Prosze poszukaj pomocy, zwroc sie o nia do najblizszych, poszukaj takze psychologa, on pomoze zmierzyc Ci sie z Twoimi problemami. Skorzystaj tez z rad powyzej i popros lekarza, zeby zmienil lek na jakis inny. Powoli, jesli tylko bedziesz tego chciec, wszystko zacznie sie ukladac, uwierz mi. Nie poddawaj sie wierze w Ciebie
  6. Bethi GRACJA Bardzo dziekuje za cenne rady Dzieki nim spojrzalam na to z innej strony, bardziej obiektywnie. Mieszkamy w jednym domu, a rownie dobrze moglibysmy mieszkac oddzielnie i bylo by tak samo. Zdaje sobie sprawe, ze odsunelam sie od nich, ale ma to swoja przyczyne. Tak trudno zburzyc ten mur miedzy nami... Estrevanie mow tak, nie jestes smieciem ani pasozytem, po prostu nie radzisz sobie, potzrebujesz pomocy. Tez czuje sie bezuzyteczna, odbieram sobie prawo do zycia, tak jak Ty. Nie poddawaj sie, bedzie lepiej, zobaczysz, a wtedy bedziesz mogla pokazac na co Cie stac. Nie obarczaj sie takim poczuciem winy, bo w koncu Cie przygniecie. Chcialabym moc Cie jakos wesprzec. Przytulam Cie mocno. Nie poddawaj sie:) Pozdrawiam
  7. Przepraszam, nie chcialam zwracac na siebie niczyjej uwagi, ale tak bardzo potrzebowalam wyrzucic to z siebie, brakuje mi wsparcia w mojej rodzinie...
  8. Czy to moja wina, ze odsunelam sie od bliskich i teraz nie umiem sie przed nimi otworzyc? co mam zrobic zeby tak szczerze porozmawiali ze mna? dlaczego zawsze przejmuje za wszystko odpowiedzialnosc? juz nie wytrzymuje:(
  9. Nie tylko dla Ciebie Sasanko . Czasami mysle, ze nigdy nie zaakceptuje siebie w pelni, tak bezwarunkowo, po prostu, za to tylko, ze jestem taka jaka jestem. Widze siebie przez pryzmat tego co osiagam, przez porownanie z innymi, a przeciez nie o to chodzi w zyciu.
  10. Jedynym, ale nie najprostszym wyjsciem jest zwyczajnie polubic siebie:), przestac zwracac uwaga na swoje bledy, gafy, pomylki, nie koncentrowac sie na nich, przyjac do wiadomosci to, ze nie ma ludzi idealnych i, ze wcale nie musimy starac sie byc idealni, zeby spotakc sie z sympatia innych, nie wszyscy musza Nas lubic. Musimy pamietac o tym, ze kazda osoba ma w sobie ta niepewnosc, nawet ta najbardziej pewna siebie, czasem wystarczy sie po prosu usmiechac do ludzi i podchodzic do nich z wieksza otwartoscia. I jesli w swietle tych slow moj wczorajszy post wyglada dosc pesymistycznie to ja naprawde staram sie wierzyc, ze mozna w koncu zaakceptowac siebie, ze wszystkim tym, co jest w Nas:)
  11. BEHEMOT Mysle, ze to moze byc nerwica, swiadcza o tym te stany paniki, o ktorych pislas. Ale najlepiej zrobisz jezeli upewnisz sie zasiegajac porady u psychiatry/psychologa, tak jak proponowala sasanka. Dziekuje. Mam nadzieje, ze tak sie stanie:) Mysl jeszcze mozna odgonic i owszem, ale nie zmienisz czyjegos wyrazu twarzy kiedy sie tobie przypatruje, bo trudno nie wygladac na spieta, zaklopotana, dziwaczke wrecz, kiedy myslisz tylko i wylacznie o tym zeby sie kontrolowac. Ale mi najbardziej ciazylo to, ze na studiach nie umialam sie do nikogo zblizyc, otworzyc, pokazac kim tak naprawde jestem. Trzymalam wszystkich na dystans, nawet najblizsze kolezanki wsrod ktorych moglam poczuc sie akceptowana, chociaz nigdy nie do konca, zawsze ciazylo mi widmo niezrozumienia z ich strony. Bylam bardzo samotna. Fobia spoleczna odsuwa Nas od ludzi, spoleczenstwa, skazuje na samotnosc, zabiera radosc zycia i wpedza powolutku w depresje. A My musimy sluchac jej podstepnych slow, ktore kaza Nam znac swoje miejsce wsrod ludzi.
  12. Lek przed krytyka innych tak bardzo utrudnia mi zycie, ze juz od kilku miesiecy nie oddalilam sie od domu dalej niz na 100 metrow, a wszystko zaczelo sie od rezygnacji ze studiow i depresji, jaka mnie wtedy ogarnela. Na poczatku bylo okropnie, nie wychodzilam nawet na podworko, na kazdy dzwonek do drzwi czy telefon reagowalam jak razona pradem, unikalam odwiedzajacych nas krewnych, chowalam sie wtedy gdzie sie dalo i udawalam, ze jestem wielce zajeta. Nie wyobrazam sobie, ze moglabym teraz jechac dokadkolwiek zeby zalatwic jakas sprawe, ale przynajmniej nie boje sie juz patrzec w przyszlosc, wierze, ze w koncu powroce do dawnego zycia. Fobia spoleczna towarzyszyla mi od zawsze odkad pamietam, ale nigdy jeszcze nie osiagnela takich rozmiarow:(
  13. destrukcja Wydaje mi sie, ze jednak nie powinnas sie poddawac. Obawiasz sie przyszlosci, tego ze sobie nie poradzisz tak, jak chyba wszyscy na tym forum. Ale zaryzykuj, skad wiesz czy tak bedzie rzeczywiscie? przez rok moze sie wiele zmienic na lepsze. Jezeli znajdziesz w sobie sile jestem pewna, ze Ci sie uda:) i moze to marne pocieszenie z mojej strony, ale i tak chcialam sprobowac:) pozdrawiam cieplo
  14. destrukcja Uczucia d/d sa objawami nerwicy. Ja czasem doswiadczam ich wieczorem, gdy jest cicho, przewaznie po dlugotrwalym leku. Myslisz, ze nie nadajesz sie na studia? mnie z kazdym semestrem bylo coraz gorzej, pytalam sie co ja tutaj robie?? i nie wytrzymalam. Trudno powiedziec czy tak by sie stalo gdybym jednak powalczyla, a na pewno nie stalo by sie to gdybym miala wtedy Was i Wasze wsparcie trudno o tym nie myslec, ale nie chce zalowac tylko isc na przod, jeszcze wszystko sie ulozy i moze sprobuje dokonczyc to co juz zaczelam? Powiem Ci jedno: nie mysl, ze jestes mniej zdolna od innych, czy slabsza, na pewno nie jestes:) idz dalej i walcz, a w razie zwatpienia zagladaj tutaj, tu zawsze otrzymasz dobra rade i pocieszenie. Pozdrawiam
  15. Dzieki simplicity, wierze ze wszyscy damy rade Tak, kiedy przychodzi depresja, ta czarna i zimna otchlan, tak gleboka, ze nie widac wyjscia w gorze, wtedy pocieszanie sie banalami typu: jutro bedzie lepiej jest po prostu bez sensu. Chcialoby sie krzyczec "dosc!", ale czasem nie ma sie juz na to sily. Potem "bol" sie zmniejsza, zostaj gdzies w tyle, ale zawsze w gotowosci. I choc nie wiadomo co przyniesie jutro to tych lepszych chwil powinnismy sie trzymac, bo w takim razie co innego nam pozostaje?? Zycze wszystkim duzo duzo sily
  16. Witaj simplicity Ja takze nie wiem juz kim jestem i w ktora strone mam isc, staram sie odnalezc siebie, odkryc kim naprawde jestem, czasami czuje sie bezwartosciowym czlowiekiem. Przez cale zycie zakladalam cudze maski i teraz nie wiem juz czy ktoras z nich jest moja. Boje sie odrzucenia, niezrozumienia i utrzymuje ludzi na dystans, a kiedy mysle o przyszlosci, o tym kim powinam byc, widze tylko pustke i pojawia sie lek ze nie dam rady. simplicity nie poddawaj sie i nie mysl, o tym ze stany depresyjne wciaz i wciaz powracaja, ale ciesz sie na ile mozesz tymi chwilami, ktore sa od nich wolne. Uwierz, ze powoli wszysko musi zmieniac sie na lepsze bo nic nie trwa w nieskonczonosc. Nie boj sie prosic o pomoc i nie zakladaj z gory, ze ktos wyslucha Cie tylko dla swietego spokoju. Zycze Ci zebys uwierzyla w siebie i w to ze bedzie lepiej, a wtedy ujrzysz wreszcie promyk nadziei. Pozdrawiam
  17. belinda

    Witam wszystkich

    Gusiu i justys, bardzo dziekuje Wam za cieple przyjecie , to duzo dla mnie znaczy. Rzeczywiscie mozna tutaj poczuc sie bezpiecznie jak w domu Bardzo chcialabym sie do czegos przydac na forum, moze uda mi sie w miare mozliwosci wniesc cos dobrego od siebie, nie chcialabym byc bezuzyteczna wsrod tylu wartosciowych ludzi. Pozdrawiam [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:28 am ] Witaj Rozo, dziekuje za sredeczne slowa
  18. belinda

    Witam wszystkich

    Witam! Zarejestrowalam sie na forum juz ponad 7 miesiecy temu, ale nie odwazylam sie napisac ani jednego postu. Od tego czasu bylam tu czestym gosciem i tylko dzieki temu moglam poczuc ze nie jestem sama. Teraz, chociaz "troche" pozno, chcialabym sie z Wami przywitac i dodac kilka slow o sobie. Mam 24 lata. Od jakiegos czasu przestalam sobie radzic z moim zyciem, nie wiem juz co pojawilo sie pierwsze: lek czy depresja. Czuje ze bardzo sie pogubilam. Odsunelam sie od ludzi, chcialam zapomniec ze zyje. Teraz chce stanac na nogi , chce wreszcie powiedziec o tym wszystkim co spala mnie od wewnatrz. Wiem ze tutaj moge to zrobic i nie zostane oceniona, ze moge liczyc na zrozumienie, a mimo to mam wiele obaw przed wyslaniem tego postu. Nauczylam sie ukrywac swoje uczucia i pisanie o nich wcale nie jest dla mnie takie proste. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
×