Skocz do zawartości
Nerwica.com

bertos

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bertos

  1. Witam wszystkich. Czytając Wasze posty uświadomiłam sobie że czytam tak naprawdę o samej sobie. Niestety ja już nie mam wyjścia ponieważ jestem w 9 miesiącu ciąży i od 9 miesięcy przezywam koszmar każdego dnia. Z decyzja o dziecku zwlekałam ponieważ wydawano mi sie że w koncu poczuje instynkt macierzyński ale tak sie nie stało az w końcu los zadecydował sam. Początek był najgorszy gdyby nie mój mąż i jego wparcie nie wiem jak by sie to wszystko potoczyło. Wiem jedno aby mieć dziecko trzeba bardzo ale to bardzo tego chcieć. Odkąd pamiętam kobiety w ciąży,ciąża a najbardziej sam poród budziły we mnie wstręt i obrzydzenie. Wszyscy znajomi znali moje podejście do tematu ale teraz wiem że nikt tak naprawdę tego nie rozumie i nawet nie stara się zrozumieć. Przy każdej próbie jakiejkolwiek rozmowy słysze że nie jestem pierwsza i że ciąża to nie choroba. Widziałam jak wielkie było ich zdziwienie kiedy dowiadywali sie kolejno o ciąży a ja będąc dobra aktorką nie potrafiłam robić "dobrej miny". Nikt przez całą ciążę nie zapytał "co czuje".Mam sie cieszyć i już!!! A mnie za każdym razem chciało sie płakać. Do tego wszystkiego musiałam zrezygnować z pracy ponieważ organizm nie pozwolił na żaden wysiłek. Przez cała ciążę sama borykam sie z mętlikiem który panuje w mojej głowie. Z jednej strony mój kiepski stan psychiczny z drugiej lęk przed "karą" za mój sposób myślenia. Teraz juz wiem że okres ciąży można jakoś przeżyć ale nie zmienia to faktu że przez całe 9 miesięcy odczuwam straszne obrzydzenie do swojego ciała a teraz nie moge juz patrzeć w lustro ani słuchać sapiącego oddechu. To sie nie zmieniło chociaż podobno należę to tych którym ciąża służy nie potrafię odnaleźć ani jednego plusa w moim ciele. Uczestnictwo w szkole rodzenia ani trochę nie zmieniło mojego podejścia potrafiłam płakać słuchając o tym co mnie czeka i za każdym razem co najmniej dwa dni po zajęciach nie mogłam dojść do siebie. Nie ukrywam ze jest to egoistyczne podejdzie-mysle tylko o sobie bo normalna kobieta myśli o dziecku w takiej sytuacji ale mnie to przerasta. Teraz jestem pod silnym działaniem hormonów bo jestem w miare spokojna ale nie wiem co będzie po porodzie gdy wszystko opadnie i zostanę "sama"bez wspomagaczy-depresja murowana. Zbliża sie godzina zero a ja nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić. Zdana na laskę i niełaskę obcych mi ludzi.Już teraz wiem żę będzie to największe upokorzenie w moim życiu. Już samo słowo poród ,macica,łożysko itp. przyprawiają mnie o mdłości a będę musiała się z tym zetknąć na sali porodowej. Wszystkim którzy cierpią na tokofobię radze dobrze przemyśleć decyzje bo jak widzicie sam proces ciązy nie zabija lęku a jeszcze go pogłębia.
×