Skocz do zawartości
Nerwica.com

bordergirl

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bordergirl

  1. Pomozcie prosze.Jak radzicie sobie z tym strasznym bólem,z tym cierpieniem??czy Wam tez pomaga mysl o ewentualnym zakonczeniu swojego życia?Coraz czesciej mam wrazenie,ze leczenie trwa,a konca nie widac i mysle o 2 opakowaniach xanaxu i pol litra ,ktore zachowalam na ta specjalna okazje.nie mam juz sily walczyc.Powiedzcie jak radzicie sobie z myslami samobojczymi,z tym strasznym bólem wykraczającym poza ludzkie pojmowanie..Jest w mojej glowie glos,ten głos mówi "nigdy nie będziesz zdrowa,nigdy nie będziesz szczęśliwa..zrób to"Nie potrafię zobaczyć nadziei ,sensu,przyszlosci.Chcę to juz skonczyc.Pomóżcie.
  2. Mam skierowanie na leczenie w gdańsku.mam pytanie do wszystkich pogranicznikow-czy pomogla Wam hospitalizacja,czy moze ktos z Was leczyl ie w klinice nerwic w amg.bardzo prosze o info..
  3. Leczyl sie ktos z Was w Akademii (Klinika zaburzeń nerwicowych??)w Gdańsku,ewentualnie na Srebrzysku???Jak oceniacie efekty??
  4. Hej.Powiem Ci szczerze,ze pobyt w szpitalu daje cos jeszcze dobrego-innych chorych,i rozmowy z nimi bywaja leczące,po drugie w szpitalu jest bezpiecznie.Mozliwe,ze Twoja żona ma wyrzuty sumienia,ale moim zdaniem sa one mniejsze gdy jest sie w szpitalu(z konkretnego powodu) anizeli gdyby siedziala w domu i umierala.Byc moze na dzien dzisiejszy bycie Mama Ją przerasta po prostu..Mysle,ze potrzeba dac Jej jeszcze troche czasu..
  5. Jest bardzo rano...jeszcze przed 6..kiedy bylam zdrowa zawsze z utesknieniem czekalam na wiosne..ten zapach powietrza,ptaki świergolące rano..kazdy poranek byl czyms ekscytującym.A teraz ta pustka.I głuchy ból gdzes w środku,ze nie mozna tego poczuć choc tak bardzo by się chciało.Znacie to?/
  6. wlasnie w mojej opinii,tez nie bedzie do konca "dobrze" albo "normalnie".bo jak ma byc dobrze gdy w najblizszym otoczeniu jest ktos kogo nienawidzimy?kto codziennie zatruwa nam zycie?;/
  7. bordergirl

    persona non grata

    jestem w trakcie leczenia.jednak w moim domu przebywa osoba,ktora w 90 procentach przyczynila sie do nawrotu u mnie.czy jest wsrod Was ktos z takim problemem?niewazne kto to jest konkretnie-matka alkoholiczka,ojciec,facet matki..ktos kto zaburzyl wasze bezpieczenstwo,zneca sie nad wami psychicznie?bo zastanawiam sie czy mieszkajac z kims takim w ogole mam szanse na wyleczenie.
  8. Od razu uprzedzam,ze nie jest to zadna reklama...tym bardziej,ze moj lekarz leczy mnie na książeczkę.Nazywa sie Piotr Stoń i jest piątym lekarzem do ktorego trafilam po kilku nietrafionych wyborach.Kazda wizyta trwa niemal godzine,lekarz jest bardzo mądry,kochany i wspierający.Polecam Go wszystkim,ktorzy sa zmeczeni i zrozpaczeni brakami efektow w dotychczasowym leczeniu.. Natomiast jesli chodzi o Warszawe to mialam przyjemnosc kontaktowac sie z Pania Anna Basińską i Ją rowniez uwazam za bardzo profesjonalna-poprostu super lekarkę,cierpliwą i mądrą.Z tego co wiem na codzien jest ordynatorem jednego z oddziałów w Instytucie na Sobieskiego.Przerwalam leczenie u Niej ze wzgledu na dojazdy(jestem z trojmiasta).Mam nadzieje,ze te informacje komus troszke pomoga..Pozdrawiam
  9. nie ma czegos takiego jak nerwica dwubiegunowa.jest CHAD czyli choroba afektywna dwubiegunowa-typu rapid cycling(depra na przemian z mańką) i to faktycznie jest nieleczalna choroba o podlozu genetycznym Piranio...ktora mozna tylko zaleczac.Nerwica ma poddloze w urazach z dziecinstwa,konfliktu wenetrznego(id,ego,superego) konfliktu pomiedzy "chcialabym byc" a "jestem".Leczy sie to glownie terapia i ona jak i nastawienie chorego jest kluczowe dla wyzbycia sie nerwicy.mozna z tego wyjsc calkowicie,z cyklotymii-nie.wiec jesli nie masz dostatecznej znajomosci tematu ,nie podcinaj skrzydel tym,ktorzy wierza i moga pozbyc sie zaburzen.Caluje wszystkich walczacych!!
  10. bordergirl

    Hej:)

    Hej...Ja takze uwazam,ze bez leczenia sie nie obejdzie.Mam zdiagnozowane zaburzenia osobowosci,ale jako dziewczynka rowniez mialam problem z natrectwami a) ja codziennie musialam sie modlic,a pozniej zaczynajac od lewej do prawej pocalowac kazda postac na swietych obrazkach( dorosly Jezus,Matka Boska,Dzieciatko) b)kapcie ustawialam w rowni pochylej tak aby prawy kapec byl bardziej wysuniety do przodu c)wchodzac do domu na ostatnim schodku modlilam sie,a pozniej okrecalam 7 razy wokol wlasnej osi. d)wsiadajac do auta dotykalam lokciem najwyzszego punktu oparcia(przymus) i takie rozne.na szczescie z wiekiem przeszlo mi troche (choc nie do konca).przyczyna takich zachowan jest lęk,,ktorego chcesz uniknac-stad rytualy,ktore maja uchronic Cie przed potencjalnym nieszczesciem..tak mi sie zdaje.Trzymaj sie cieplo...i namawiam do leczenia.Szkoda życia na takie paskudztwo.
  11. probowalam psychoanalizy,ale dzialalo na mnie fatalnie.teraz mam mieszaną z przewaga humanistycznej (od niej zaczelam) i jest dla mnie najlepsza...raz w tygodniu..ale wiesz mysle o oddaniu sie do akademii medycznej na oddzial leczenia nerwic i zaburzen osobowosci.Mam nadzieje,ze tam mnie postawia na nogi..-niestety jakies pol roku temu przestalam sama wychodzic z domu,bo czuje wstret do swiata zewnetrznego;/
  12. Mam lat 21,wlasciwie za miesiac juz 22:.Widze,ze kryjecie straszne historie :(.czy Wam tez jest tak ciezko przystosowac sie do normalnosci,do zycia?Bo ja wszedzie miedzy ludzmi czuje tępy ból,tak jakby odgradzala mnie od nich straszna tajemnica,jakbym miala na glowie kask,ktory nie pozwala mi czuc sie dobrze,normalnie,spokojnie Usagi87-ja takze przezylam nawrot choroby po tym jak poznalam swojego obecnego chlopaka,poczatek naszego zwiazku to byl koszmar-ciagle z nim zrywalam,ciagle wyprowadzalam sie z domu(jestem zdiagnozowanym pogranicznikiem),bo nie potrafilam uwierzyc,ze ktos moze mnie pokochac,i porzucalam go aby uniknac porzucenia(chore?),panicznie balam sie zależności.az w koncu zachorowalam na depresje, zaczelam wymiotowac,plakac i wariowac.I musialam sie pogodzic z zaleznoscia od niego;)..Chodze na terapię,ale mialam z nia pare przygod,kilkakrotnie porzucalam terapie,przerazona,ze terapeuta mnie opusci-znow ten sam mechanizm-porzucam by nie byc porzucona,bo nie ma dla mnie nic bardziej bolesnego niz odrzucenie.kolejny problem to naduzycia,ktorych dopuszczala sie moja mama,a o ktorych nie potrafie mowic-typu wchodzenie do lazienki i kilkunastominutowe wpatrywanie sie we mnie nagą w wannie(ze smycza lub rakietą tenisową w ręku gdybym chciala sie ruszyc).bardzo chce byc zdrowa,ale jak nazywam depresje-"to czarne" ciagle sie nawraca,ta pustka,ten bezsens.Mam tez jak nazywa to moj psychiatra "ćpuński " problem-naduzywam lekow i ciagle chce je zmieniac na inne...Ciesze sie ,ze to napisalam,ze podzielilam sie soba z Wami:)bardzo przepraszam wszystkich,ktorych zanudzilam na smierc:) Jednym slowem dzieki,ze jestescie!!!!!!Pozdrawiam
  13. bordergirl

    zaburzona dziewczynka

    Witam wszystkich serdecznie...choc dziś jestem tu pierwszy raz jako pelnoprawna czlonkini forum,zagladalam juz wczesniej by poczytac o lekach.Moja historia jest troche smutna,troche pokrzepiajaca,mysle,ze nie rozni sie bardzo od waszych historii.W koncu wszystkie nasze zaburzenia i dysfunkcje wziely sie z "czegos".Jako dziecko bylam psychicznie maltretowana przez Mamę alkoholiczke,ktora ganiala mnie po domu ze smyczą,więzila mnie w domu,nie pozwalajac nigdzie wychodzic(nawet do sklepu) choc bardzo o tym wtedy marzylam..bylam przez nia budzona w srodku nocy i wyciagana za wlosy z lozka,kiedy sprawdzala mi tornister.Zmuszala mnie do jedzenia(ktore niekiedy udawalo mi sie wyrzucic za regal).Mimo wszystko (choc to trudne do poukladania) byla tez czula mamą (raczej "bywala")-pozwalala mi spac ze soba w łóżku(najczesciej kiedy byla pijana),grala ze mna w karty.Raz zabrala mnie na piknik-nie chodzilysmy nigdy na zwyczajowe "spacery do parku".Najsmutniejsze bylo jednak to,ze przez cale swoje zycie obserwowalam jej smutek,bol,chorobe i hustawki nastrojow.mysle wiec,ze smutek mam we krwi..Tata odszedl od nas kiedy mialam 3 lata,pozniej odezwal sie mniej wiecej kiedy mialam 8 lat.Dosc szybko w naszym zyciu pojawila sie Dorcia,jego nowa narzeczona,z ktora mial jeszcze pozniej 2 corki(moje siostry).nie bede wiec opisywac szczegolow,dosc,ze Dorcia nie byla dla mnie specjalnie dobra czy czula..choc bardzo pragnelam by mnie pokochala.Jako dziecko bylam rozmarzona,wrazliwa,uciekalam w ksiazki i muzyke.Jako nastolatka poznalam swiat narkotykow i ucieklam w niego...dosc szybko sie uzalezniajac.Jako 19latka przezylam pierwszy silny epizod depresji.Od 16 roku zycia okaleczam swoje cialo,robilam to glownie po to by dac ujscie emocjom,ale i po to by mama i tata zauwazyli.Pamietam sceny,w ktorych upuszczalam sobie krew do miski,a mama patrzyla na mnie i mowila,ze jestem kretynką.pewnie tak.majac 20 lat trafilam po raz pierwszy i jak na razie ostatni do psychiatryka..o dziwo bylo mi tam bardzo dobrze.nie chce zameczac wszystkich bardzo dlugim postem,powiem tylko,ze jasnym punktem mojego zycia jest moj wspanialy chlopak,ktory wspomaga mnie w walce z choroba..choc oczywiscie czesto trace nadzieje.chce Wam tez powiedziec byscie nie oczekiwali za duzo od lekow,bo jak powiedzial moj wspanialy pan psychiatra -leczacy jest bliski kontakt z dobrym czlowiekiem.Mam nadzieje,ze nie zameczylam Was za bardzo,mialabym tylko prosbe abyscie podzielili sie ze mna swoimi historiami..chce zobaczyc ze nie jestem jedynym zaburzonym stworzeniem na swiecie;) Duzo zdrowia kochani...:):)
  14. Witam wszystkich cieplo:)jest to moj pierwszy post na forum,lecze sie od prawie dwoch lat(z roznym skutkiem) moje przypadlosci to borderline i przewlekajace stany depresyjne.Chcialabym dowiedziec sie czegos jeszcze o fevarinie,ktory zostal mi przepisany..dzisiaj zaczynam go brac;) [Dodane po edycji:] Hmmm....nikt juz tego nie pobiera?:) a wiec dobrze, sama moge opisac co sie dzieje:) wzielam w czoraj dawke 100 na noc i spalam jak zwykle(ok 3 wybudzen+niezwykle sny).teraz(rano) jestem troche skolowana.mam nadzieje,ze ten lek mi pomoze,jest to juz ktorys,ktory biore.Jak dotad dobrze reagowalam na fluo i paro,ale po jakims czasie one jakby "przestawaly" dzialac,choc moj psychiatra twierdzi,ze to niemozliwe.mam baaardzo ciezki problem obecnie i kompletnie nie chce mi sie zyc....wiec licze,ze Fev troszke mi pomoze:(
×