dopadlo mnie jakies 6 m-cy temu, zwykla impreza domowa. wieczorem naglu scisk w gardle, serce walilo jak mlot, panika że umieram, ale jakos przeszlo z tym, że z dnia na dzien coraz bardziej mi dokuczalo. Krecenie w glowie, spadek apetytu, niechę do czego kolwiek i to uporczywe piszczenie w uchu - straszne. Słabo sobie z tym radze mimo wielu (pozytywnych badań) dygocze od wewnatrz i nie daje sobie rady. Może macie jakieś pomysły