Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bluźnierca

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Bluźnierca

  1. Przepraszam za offtopa osoby co rozpoczeły ten wątek. [Dodane po edycji:] Tobie raczej ktoś z dyplomem nauczania początkowego by się przydał albo egzorcysta a nie psychiatra/psycholog. Dżizysss...
  2. Widzę, że jesteś kumaty jak kilo gwoździ. Nie każdy rodzi się tak inteligenty jak ty. Fakt. Waże 105 . Ok. Niech Ci będzie. Wystraszyłeś mnie. Więcej nie będę nie miły. (pozdrawiam normalnych) Pisałem, że próbowałem różnych metod i dopiero farmakoterpia mnie postawiła na nogi. Czy tak cięzko ci to skumać?
  3. Skąd wiesz, że lepiej dla kogo? Możesz sobie kozaczyć tutaj do woli. Zamknijmy ten wątek bo będą padać tylko puste slogany. Najlepszym środkiem są ćwiczenia, akupunktura, medytacja itd... Kto by zwracał uwagę na takie bzdety jak psychoterpia i farmakoterapia. Z punktu widzenia biochemi jest to najczęstsza. Pewnie jest masa innych. Aż na tyle tematem się nie interesowałem. Czyli siłownia cie nie uzdrowiła w cudowny sposób? Niestety coś wiem o tym. Tu się zgodzę, że jak da się bez leków to omijać jak ognia. Czasem inaczej się nie da. Mi psychoterpia, ćwiczenia (pisze to bez ironi, także próbowałem), NLP (ale nie wytrwałem w tym) nic nie dały. Dopiero farmakoterapia. Ale nie twierdze, że w przypadku innych się to sprawdzi.
  4. Możesz mi tylko wierzyć, że poza kompem robię to samo. No i tu się mylisz. Nawet ''średnie'' przypadki można tym nie wyleczyć. Ośmielę się powiedzieć, że nawet psychoterpia może tu zawieść. Najlepszym środkiem jest psychoterapia i farmakoterapia jednocześnie (a jeśli ktoś do tego ćwiczy to jak najbardziej chwała mu za to). Do czego zmierzam? Otóż na miejscu osób, które pisały przed nami czułbym się podirytowany Twoimi złotymi radami. Ktoś kto nie ma pracy, przyjaciół, większego sensu bytu czyta, żeby iść poćwiczyć to będzie znacznei lepiej no i odwiedzić psychoterapeute. Na terapię składała się wiele czynników. Po zastosowaniu leków/psychoterapi powinni troszkę inaczej spojrzeć na rzeczywistość, gdyż mają ją ostro zniekształconą przez chorobę/ zaburzenia. Wtedy powinno się wziąść za pracę, jakąś naukę/zainteresowania/hobby itd.. i ćwiczenia. I te wszystkie składowe powinny, po zakończeniu leczenia powinny podtrzymać efekt terapeutyczny. Czy teraz się rozumiemy?
  5. Nie podskakuj bo pstryczka w nos dostaniesz. Czytam uważnie i w przeciwieństwie do Ciebie czytam jeszcze raz co napiszę. Z tego co pisałeś wynika, że faworyzujesz ćwiczenia nad psychoterpie i farmakoterapię. Umiesz forumułować jasno myśli i przelać je na papier? Wiesz co to jest alternatywa, a co wspomagacz? Może przestudiuj najpierw słownik języka polskiego? W czym nie widzisz sensu? Co mam wyjaśnić? Whatever works for you man. Jesli na Ciebie to działa to nic tylko działać. Widzę, że dyskusja idzie w kierunku ''jak jebać kotka za pomocą młotka''. Pisząc jak chłop krowie na rowie, mam na myśli, że jestem za sportem jak najbardziej na tak ,natomiast jest to tylko coś co może wspomóc inne formy terapi. Podejrzewam, że osoby które pisały na począku tego tematu już biegną na siłownie, żeby wyciągnąć sie na prostą.
  6. Miałem z tym styczność. Nie sprawdzało sie to ani trochę w moim przypadku. Co nie oznacza, że mam zamiar z tego rezygnować. Teraz nie widząc wszystkiego w czarnych barwach mogę inaczej podejść do tego. Wyleczyły. Bylem wrakiem człowieka. Teraz żyć, nie umierać. Efekt terapeutyczny się utrwalił. Nie wierze w to. Możesz podać źródło naukowe którym sie kierowałeś? Nie nadinterpretowałem tylko sam się zamieszałeś w tym co piszesz. Informacje jakie podała były nieścisłe a ty wydałeś jednoznaczną opinie. Uprawianie sportu gdy ktoś nie widzi sensu chociażby we wzięciu prysznicu gdyż i tak się znowu pobrudzi powstrzyma taką osobę od samobójstwa? Silna wola nie ma nic do przebiegu depresji. Jedynie może popchnąć nas do przodu przy próbie wyjścia z niej. Nie przedstawiam w przeciwieństwie do Ciebie jedynego i słusznego sposobu na wyjście z depresji. To co ty opisujesz jest to taki wspomagacz który nie zastąpi psychoterapi i farmakoterapi. To tak jakby łykać jakieś spalacze tłuszczu chcąc schudnąć. Bez diety i ćwiczeń możesz sobie wsadzić je w d.
  7. Co ty nie powiesz? Mi tablety uratowały życie. Co ty na to? Ten temat był wałkowany 100 tys razy. W przypadku gdy czujesz wszechogarniającą cię smutę, z bezsilnością, fobią społeczną to myślisz, że pomachanie sztangami coś da? Gdyby to było takie proste to psychiatrzy leczyli by tylko schizofreników. Po wysiłku będziesz nie dość, że zdołowany to jeszcze zmęczony. Gdy się nie czerpie przyjemności z niczego to robienie czegoś jest katorgą. Skąd wiesz czy był dobry czy nie? Może była tylko u niego i tak jak napisałeś lekarz będzie po omacku próbował leku który się najlepiej sprawdza wg. jego/jej uznania. Jedyne zdanie z którym się zgodzę. Sport w każdej postaci jest jak najbardziej wskazany ale nie jest to sposób na wyleczenie się. Amen.
  8. Rozumiem, że efekt stosowania był pozytywny. A brałeś jakieś SSRI dla porównania? Lerivon mi się kojarzy tylko z totalnym zamuleniem... Ale nie brałem tego na dłuższą metę...
  9. Ktos swobodnie operujacy slownictwem jak wyzej wobec osob trzecich moze niekoniecznie jest mily. Moze tu jest przyczyna? Idziesz po najmniejszej lini oporu. Gdyby tędy była droga napisałbym już złoty środek na wyjście z tego ''trądu''. A co do umiejętności operowania słownictwem: znam ludzi którzy tego nie potrafią i tracący_sens_życia chciałby mieć chociaż w 1/4 takie życie towarzyskie co oni... Piszę w tym poście nie dlatego, że jestem ''trędowaty psychicznie'' ale mam dosyć skromne życie towarzyskie które chciałbym trochę rozwinąć. Na początek taka moja refleksa. Zauważyłem czasami, gdy jestem bardzo zadowolony z jakiejś rozmowy/imprezy/spotkania, że podczas rozmowy bardzo rzadko (niestety) włącza mi się taki dziwny stan, że nie myślę o niczym innym tylko o tym, że rozmawiamy, dziwnie staję się dosyć twórczy podczas rozmowy co intryguje rozmówcę. To takie coś jakby jechać samochodem w największą ulewę. Wycieraczki nie nadążają a ty jesteś maxymalnie skupiony na jeździe. Mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi... Mój skromny zasób słownictwa nie potrafi inaczej wyjaśnić tego
  10. Ale nie masz wyjścia. Musisz przeskoczyć jakoś niedogodności finansowe. Poprostu musisz. Ekstremalnym objawem tej choroby jest samobójstwo. Jakie leki brałaś i jak długo? To co teraz masz w głowie. Te wszystkie objawy to majaczenie chorego umysłu. Ktoś kto choruje np. na anginę to boli go gardło itd... Ty masz objawy jakie pisałaś. To nie jest tak, że jesteś inna czy gorsza. Jeśli Cię to pocieszy to ja przy odstawianiu pewnych leków miałem niezlą depresję. Przychodziły mi do glowy najgorsze rzeczy. Ale wiedziałem, mimo że nie było to łatwe, że to wszystko tylko przejściowe i przejdzie.
  11. A jak wygląda odstawka Levironu? Czy objawy podobne są do SSRI?
  12. No to jest depresja. Objawy wydają się być typowe. Zresztą podobnie miałem. Możesz popatrzeć na to w inny sposób: Twoje samopoczucie wynika z zaburzenia neuroprzekaźników w mózgu, a z taką dolegliwością trudno będzie wyjść na prostą. Masz tylko jedno wyjście. Psychiatra i psycholog.
  13. Dlaczego uważasz, że jesteś nienormalna?
  14. Jak wyglądało by życie Twoich marzeń?
×