Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hagawrot

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hagawrot

  1. (W ogromnym skrócie) Wiem, że postawiłaś pytanie retoryczne, ale u mnie to pytanie które zadałaś, pokierowało i kieruje moim życiem. Fascynacja tym pytaniem doprowadziła do zgłębiania przede wszystkim kryminologii jak i kryminalistyki. Dzisiaj już wiem, że to z reguły siedzi w naturze ludzkiej. Możemy się tego pozbyć w procesie prawidłowej socjalizacji, ale prawda jest taka, że ten proces nie zawsze przebiega "tak jak powinien". Nawet jeśli przebiega - to i tak są pewnego rodzaju predyspozycje neurofizjologiczne (pochodne genetycznych), które mogą zaburzać ramy społeczne hamujące takie zachowania. Z reguły jednak w naszej cywilizacji, gdzie od dzieciństwa wpaja się pewne zasady - kaci są przeważnie wcześniejszymi ofiarami innej przemocy (m.in stąd pochodzi hasło : przemoc rodzi przemoc), która zaburza prawidłowy rozwój w sensie psychologicznym jak i neurofizjologicznym. W tych badaniach w istocie nie chodzi mi o rozgrzeszanie nikogo, ale o to by skutecznie zmniejszać zagrożenie (jest to jedyna realna prewencja - zapobieganie powstawaniu takich cech osobowości u ludzi którym sankcje społeczne i prawne z reguły nie są straszne). Żyjemy w kulturach które Prof. Sztompka nazywa kulturami manipulacji, obojętności i cynizmu. W tych kulturach w których w b. silny sposób następuje dekonstrukcja grupy i dominuje model indywidualistyczny - tu nikt nie widzi osób z PTSD. Tak np. w Stanach Zjednoczonych w biednych dzielnicach afro-amerykańskich, występuje wysoki odsetek osób z tym schorzeniem, PTSD powoduje u nich problemy z koncentracją i nadużywanie narkotyków (samoleczenie, brak dostępu do pub. służby zdrowia), uzależnienie i brak perspektyw rodzi kolejną przemoc (młode gangi) itd. A jak się to tłumaczy ? - "Czarni są głupsi, itp.". W moim przypadku, jedna osoba była niezrównoważona (nie mam pojęcia czy było to spowodowane predestynatami neurofizjologicznymi czy przemocą), a pozostałe w większości źle przeszły proces socjalizacji (ze względu na swoją pozycję materialną). Narzędzia do uskuteczniania "zachowań empatycznych" są nabyte, a proces ich nabywania musi być przeprowadzony prawidłowo. Przepraszam za ten wywód OT, ale sądzę, że to ciekawe. Pozdrawiam serdecznie Hagawrot
  2. Aleksandro, Zmagam się z PTSD, lękami, stanami depresyjnymi i derealizacją oraz uzależnieniami od ponad dekady. Musisz mi uwierzyć na słowo, że znam dobrze mojego wroga. Po wielu latach ucieczki, w trakcie których nie chciałem myśleć zacząłem walkę. W pierwszym okresie po traumach (były w zasadzie 3 - Stalker, próba porwania, napad i śmiertelna choroba), naprawdę nie chciałem myśleć, tu nawet nie chodzi o zapamiętywanie (chociaż może ono być źródłem problemu), ale o chęć "nie myślenia". Rzeczą oczywistą jest, że w momencie wszechogarniającego lęku, który paraliżuje i podczas którego odczuwasz wręcz fizyczny ból, nie można mówić o jakichkolwiek próbach działania. Słowa moje kieruje do osób które są na już na drodze walki i poczyniły pierwsze postępy. Spustoszenie w mojej głowie, wywołane przez lata lęku (kortyzol i spółka) a także przez "różne środki znieczulające", spowodowało brak możliwości normalnego rejestrowania informacji, problemy z koncentracją i zapamiętywaniem. W pewnym momencie, postanowiłem troszkę powalczyć. Poszedłem na dosyć ciężki kierunek studiów (prawo) i tam wszystkie moje braki b. szybko wyszły na wierzch. Jest tak, że po latach terapii udało mi się opanować lęk do takiego stopnia, że mogę walczyć, a techniki które opisałem powyżej po pierwsze dają narzędzia do działania a po drugie korzystnie wpływają na regenerację mózgu (neuroplastyczność).Piszę, bo je wypróbowałem i wiem, że można sobie nimi pomóc (zwłaszcza wizualizacjami) nawet kiedy pojawia się lęk. Techniki wizualizacji nie mają wpłynąć na długotrwałą poprawę Twojej dotychczasowej pamięci, one dają narzędzia do zapamiętywania w inny sposób. To jest inny rodzaj nauki, odrębny od normalnego ""ślepego" wkuwania które raczej się nie poprawi. Do wszystkiego potrzebny jest odpowiedni poziom koncentracji, który jak wiemy nie jest możliwy do osiągnięcia podczas silnych ataków lęku. Natomiast, wszystko co opisałem może pomóc w próbie powrotu do funkcjonowania w społeczeństwie i do realizacji skromnych życiowych planów. Pomimo tego sądzę, że te metody (opisane powyżej), zawsze mogą choć trochę pomóc. Pozdrawiam Hagawrot
  3. Witam, Oczywiście, to norma przy PTSD i właściwie przy wielu innych zaburzeniach psychicznych. Da się z tym walczyć ! Metody które ja stosuję : 1) Dual-n-back - narzędzie usprawniające pamięć krótkotrwałą i koncentracje. 2) Metody zapamiętywania - Pokój rzymski, technika lokacji, technika zakładkowa, łańcuszek, główny system pamięciowy. 3) Szybkie czytanie 4) Mapy myśli. 5) Trening pamięci wzrokowej. 6) Odpowiednie "interwały nauki" - 20 minut nauki - 10 minut przerwy. 7) Treningi koncentracji - koncentracja na punkcie, zapamiętywanie obrazków... suplementacja 9) Odpowiednia muzyka (sprzyjająca koncentracji) Jeśli jesteś zainteresowany mogę to pokrótce tutaj opisać. Pozdrawiam Hagawrot
  4. Kiedy dowiedziałem się, że osoba której imię powodowało u mnie przez kawał życia paniczny lęk popełniła parę lat temu samobójstwo poczułem wielką ulgę. Wstydzę się tego i sprzeczne to z moją ideologią i wartościami, ale ulga nie minęła. Pozdrawiam. Hagawrot
  5. Cały problem polega na tym, że nie zawsze da się dostosować. Studia, praca... Jedną z niewielu rzeczy która mi pomagała i zmniejszała senność za dnia była (i jest) tianeptyna btw. modyfikująca poziom kortyzolu, najlepiej z kofeiną. Kwestia z kortyzolem to oczywiście moje domysły, to może być milion innych rzeczy o czym już się przekonałem, ale sądzę dzisiaj, że ma to z pewnością związek z PTSD, zwłaszcza u mnie z wieloletnim PTSD trwającym przez prawie cały okres dojrzewania, które zapewne całkowicie zaburzyło prawidłowe rozwijanie się wielu struktur mózgu i neurofizjologii. Pozdrawiam.
  6. Hej wam, cześć wam. Jestem ciekaw waszych doznań, z PTSD zmagam się od dekady, znam dziada baaaaardzooooo dobrzeee : ) Ileż to się człowiek naczytał, ostatnio sobie troszkę myślałem i wyciągnąłem dziwne wnioski. Otóż tak, mam taki dziwny sposób funkcjonowania, całkowicie niezależny ode mnie i niezależny od tego jakbym sobie to wszystko ustawiał. Pełną aktywność uzyskuję w nocy za dania natomiast mam "foggy brain" czyli tak zwaną mgłę umysłową, permanentne zmęczenie, całkowity brak koncentracji itd. itp. W nocy KOSA, mogę wszystko : ) Teraz fakty neurofizjologiczne. Jak wiemy długotrwały stres powoduje wydzielanie się kortyzolu. Po jakimś czasie ilość kortyzolu zwiększa się "na stałe". Podwyższony kortyzol powoduje senność. Ilość kortyzolu największa jest rano, najmniejsza w nocy - zmniejsza się po godzinie 20 - od 4 do 8 jest najmniejsza. Wtedy właśnie jestem najbardziej pobudzony, teraz łącząc te fakty, zastanawiam się czy może to być powodem ? Stąd pytanie do was - czy też tak macie ? Czy w ogóle występuje u was "zmęczenie" ? Ewentualnie jak próbujecie sobie z tym radzić jeśli występuje ? Pozdrawiam najserdeczniej jak umiem : ) Hagawrot.
  7. Mi taki lęk zjadł tyle życia... To bardzo ciężkie doradzać w takich sytuacjach. Po pierwsze mówisz, że od tej sytuacji minęło już sześć lat. Jeśli zatem dobrze rozumuje, w tym czasie skończyłeś Liceum / Technikum / inne szkoły, pracujesz / jesteś na studiach ? Przede wszystkim terapia nie jest rozwiązaniem na wszystko, terapia jest rozwiązaniem na problemy ze zdrowiem psychicznym. PTSD jest chorobą i właśnie dla takich chorób terapie stworzono... Zacznijmy od tego że, natychmiast powinieneś się zapisać do lekarza, psycholog / psychiatra. Nie marnuj więcej czasu. Doskonale wiem co czujesz, wiesz jak to się u mnie przejawiało ? Wyobrażałem sobie, że wyjadę za granicę do fajnego kraju gdzie żadne złe łapska mnie nie dosięgną, gdzie będę mógł spokojnie żyć, tak samo jak Ty czułem ulgę gdy gdzieś wyjechałem... Wszystko inne nie miało znaczenia, najważniejszy był spokój. Który ja zapewniałem sobie narkotykami, lekami alkoholem... Przestajesz się wtedy rozwijać i tracisz to co najcenniejsze, czas. Uważam, że powinieneś działać na wielu płaszczyznach. Po pierwsze pójdź do psychiatry i przeanalizuj z nią problem, zapisz się na terapię. Pozwoli Ci ona odseparować to co realne od tego co wyimaginowane. Po drugie, zastanów się nad swoją sytuacją, jeśli dobrze liczę masz w okolicach 20 - 21 lat teraz, co oznacza, że zaczynasz być samodzielny. Otwierają się dzięki temu dla ciebie rożne możliwość, praca, wynajęcie mieszkania, studia w innym mieście a nawet wyjazd za granicę. Po trzecie pamiętaj, pomimo wszystko, nie jesteś bezbronny. Zawsze możesz odrazu zainwestować np. w gaz czy inne narzędzia, naukę samoobrony czy nawet siłownię . Najważniejsze jednak abyś poszedł na terapię, tylko ona pozwoli Ci trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość i oddzielić prawdę od fikcji spowodowanej przez lęk. Pozdrawiam serdecznie ! Hagawrot PS. Jeszcze jedno, obowiązkiem Twoich rodziców było dostrzeżenie tego, że ich dziecko się zmieniło i coś z nim nie tak.
  8. Tak to już jest że w temacie PTSD wypowiadam się co rok lub co pół roku :) Jakoś tak czasami tu przychodzę. Kiedy myślę o PTSD, myślę o przeszłości, wychodzenie z choroby to myślenie o przyszłości. W tej chwili łatwo mi mówić, jestem w większości za tym, oczywiście nie do końca wolny, ale wyzwolony. Czym jest przyszłość ? Przyszłość to budowanie życia, bycie architektem swojego losu. Kiedy myślę o tym co mogę zrobić, co mogę zbudować - to jest piękne, tyle planów. Leczę się, lekarz mi pomaga. Kiedy myślę o tym co działo się jeszcze 6 lat temu, jestem z siebie dumny, wygrałem walkę. Wszystkim którzy cierpią, i mają wątpliwości dzisiaj mogę polecić tylko i wyłącznie wizytę u psychiatry. To wszystko się leczy :) (gdyby ktoś odrazu mnie wysłał...) Nie chcę odwoływać tego co pisałem 3 lata temu. Wiele rzeczy było impulsywne i takie ma być. Myślę że, niektóre rzeczy przydadzą się osobom które mają świeże "rany". Życie jest takie piękne dzisiaj, a może być jeszcze piękniejsze jutro, tysiące wyborów i miłości, przyjemności i radości. Jeśli problem istnieje tutaj, zrób wszystko żeby się przenieść tam gdzie go nie będzie, zmień szkołę, przeprowadź się, zgłoś swój problem, zrób wszystko, ale najważniejsze - idź do specjalisty. Zaufaj komuś (lekarzowi) :) żeby w końcu na nowo pokochać swoje JA i nie zgubić się gdzieś w sztucznych uwalniaczach. Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz powiem tylko że, jeśli ktoś chciałby porozmawiać to zostawcie mi wiadomość z kontaktem do siebie. powodzenia :) - hagawrot Ps. Nigdy jakoś nie odnosiłem się personalnie, ale podziwiam Cię Martusia, myślę że jesteś jednym z największych zwycięzców. Pozdrawiam Cię serdecznie i powodzenia ;-)
  9. jest tylko jedna droga wyjścia z tego piekła, to zapanowanie nad własnym umysłem, wyobraźnią i emocjami. Tylko kiedy widzę to światło w tunelu, wiem że warto jest z tym walczyć, to światło dodaje mi sił "tak może jutro być". Droga jest straszna, i każdy o tym wie, ale jeśli nie będziemy pracować to czas nas zje. Teraz wiem że musi i przyjdzie kiedyś taki moment, kiedy powiem że, to tylko doświadczenie które jest na zawsze za mną a dzisiaj jest pięknie i jutro też tak będzie. Najważniejsze to nie przestawać walczyć, pracować i działać. Poddanie się, to największy błąd jaki można zrobić. Mam siebie w wyobraźni jako żołnierza, walczącego z tym wielkim wrogiem, myślę że nie ma w tym przesadyzmu ani megalomanii. Wszyscy jesteśmy takimi żołnierzami i wierzę że i wam się uda wygrać ;-) Pozdrawiam
  10. Minęły prawie dwa lata, a ja nauczyłem się wiele przez ten czas. Wiele czytałem i wiele zrozumiałem. Po pierwsze chciałem powiedzieć że, myliłem się co do tego ja będzie to przebiegało. Nie był to ostatni atak, nie był to ostatni "akt" tego panicznego lęku. Wróciło to do mnie i właściwie jako taki spokój mam od roku. Przede wszystkim chciałbym przestrzec wszystkich przed moimi błędami. PTSD wyjęło mi sześć lat z życia. Sześć lat straconych bezpowrotnie. Nie pozwólcie na to. PTSD jest tylko chorobą, mam nadziej że, przeczyta to ktoś kto był świadkiem wypadku bliskiej osoby, ktoś kogo, napadnięto, zgwałcono… Nikt nie potrafi sobie wyobrazić tego bólu. Tak to jest ból, dręczący 24 godziny na dobę ból. To wydarzenie powraca ciągle w myślach. Szukasz alternatywnych wersji wydarzeń, możesz się oskarżać albo żalić. To dopada wtedy kiedy się tego nie spodziewasz, w miejscach które kochasz, z rodziną, kiedy jesteś z dziećmi. Widzisz coś co przypomina wydarzenia a to powraca. Zanim przejdę do rzeczy, myślę że trzeba więcej tym mówić, problem z PTSD i ASD polega na wstydzie. My poszkodowani najczęściej wstydzimy się o tym mówić, albo prościej po prostu boimy się. Te dwa straszne uczucia lęk i wstyd. Ludzie z PTSD to jedyni ludzi którzy mogą powiedzieć o sobie że potrafią odróżnić lęk od strachu. Jeśli zaglądasz tu, i czytasz to i dopiero co przeżyłeś/aś traumatyczne wydarzenie to pamiętaj, zapamiętaj moje słowa przełam się i idź do psychiatry, nie do psychologa z całym szacunkiem dla nich. W Naszym przypadku potrzebna jest natychmiastowa pomoc, potem będzie tak samo źle albo gorzej. Środki psychoaktywne są, bardzo, bardzo kuszące. Zwłaszcza te sedatywne. Środki które pozwolą powstrzymać to krwawienie, ale nie Tobie o tym decydować jakie. Udaj się z tym do lekarza. Pamiętaj że środki które powodują sedację uzależniają. Niestety, sprzymierzeńcem lęku są stymulanty, więc kofeina najczęściej powoduje wzmożenie lęku, nie mówiąc o mocniejszych stymulantach, takich jak amfetamina czy kokaina. Również metylofenidat będzie powodował lęki, w zasadzie na każdym środku, na którym napisane będzie że powoduje niepokój lub lęk, będzie właśnie to powodował. Często również nikotyna, powoduje lęk. Ludzie z PTSD, tak jak ludzie z depresją są szczególnie narażeni na uzależnienia, zwłaszcza jak już napisałem ze strony środków uspokajających, ale też silniejszych depresantów takich jak opiaty. NIGDY, nie sięgajcie po żaden rodzaj psychodelików, to dla was zakazany rozdział. Tak więc odpada LSD, MARICHUANA !!!, grzybki i inne. To wszystko spotęguje lęk. I może doprowadzić do zupełnie nie odwracalnych zmian w psychice, paranoi i innych… Na mnie np. Małe dawki alkoholu powodowały powiększenie się lęku. Być może coś w naszych mózgach się zmienia jeśli chodzi o neuroprzekaźnictwo, zwłaszcza po dłuższym czasie. Lęk nie minie sam pamiętaj o tym, zapomnij o melisie, zapomnij o walerianie czy o innych roślinnych środkach. PTSD, to nie żart to nie powód do wstydu, PTSD jest ciężką przewlekłą chorobą. Chorobą która niestety może przerodzić się w inne schorzenia, w depresje, w urojenia a może i schizofrenie. Chodzi mi przede wszystkim żebyście nie bagatelizowali problemu. Raz jeszcze powtarzam to ni przejdzie samo. Jedyne rady jakie mogę wam dać zanim udacie się do psychiatry, jeśli nie stać was na psychiatrę prywatnego a na państwowego musicie czekać(!!!), przede wszystkim zgromadźcie o co możecie, silniejszym i bezpieczniejszym środkiem uspokajającym może być kava-kava, która rzeczywiście pomaga. Jest to pomoc chwilowa, na czas kiedy macie dostępu do lekarza. Jeśli chodzi o jakąś taką pomoc, to choć tego nie sprawdziłem ponoć tauryna ma działanie przeciw lękowe, podobnym działaniem charakteryzuje się także aniracetam, niestety w Polsce niedostępny. Pamiętajcie uspokaja muzyka, film, ciepła herbata ulubiona potrawa / słodycz. Pamiętajcie, żeby nie wracać do tych rzeczy które robiliście w tym najgorszym czasie, ta muzyka chociaż będziecie ją lubili będzie wam się kojarzyła z tym co złe, z lękiem. Miałem to nie szczęście przeżyć traumatyczne wydarzenie dwa razy. Muzyka której słuchałem za pierwszym razem czyli sześć może nawet już siedem lat temu do dzisiaj przypomina mi lęk. Wszystkie te porady są jednak skierowane na czas, kiedy nie macie dostępu do lekarza, co jak podkreślam jest najważniejsze. Nie pozwólcie chorobie przejąć kontroli nad wami, to wy przejmijcie kontrole nad lękiem, nad wstydem i wychodźcie obserwować, z uśmiechem na ustach słońce. Czego wam życzę. Będę teraz obserwował ten temat i odpowiadał na wasze pytania również na PM. Postaram się też dopisywać nowe informacje, które mam nadzieje wam pomogą. Pozdrawiam serdecznie Hagawrot
  11. Ponieważ trochę się coaxilem intersowałem i "wydaje mi się" (nie jestem psychiatrą) że, mogę odpowiedzieć na kilka pytań: 1) Coaxil nie wpływa na płodność 2) Coaxil-u nie możesz stosować z mao (ale z mao to właściwie wszystkiego nie można stosowac ;-) 3) Możesz za to stosować z alko. (nie ma interakcji zgodnie z ulotką i moim doświadczeniem, ani wino ani piwo ani czysta) i nikotyną. Zastanawiałem się nad interakcją z ssri oraz benzo blokującymi wychwyt zwrotny serotoniny, coaxil wybiórczo zwiększa wydzialenie się serotoniny (SSRE inna gama mało osób o tym mówi) więc jest antagonistyczny do działania tych leków, niestety PSYCHIATRA ORAZ NEUROLOG NIE POTRAFILI udzielić odpowiedz na to pytanie. 4) Nie ma interakcji z solarium a pytanie wbrew temu co o nim sądzisz jest całkiem słuszne. 5) Nie wiem jak wygląda sytuacja z Opioidami i stymulantami ale raczej nie ma interakcji, w przeciwieństwie do np. fluokestyny.(oczywiście odradzam stosowanie narko. i jakie kolwiem łączenie ze względu na brak badań, ale także łączenia z kodeiną czy efedryną zespół serotoninowy. Po zastanowieniu chyba interakcja z LSD i MDMA (silne inh. wychwytu zwrotnego.) 6) teoretycznie (wg opisu) coaxil powinien zwiększa koncentrację. 7) Przy dłuższym stosowaniu występuje tolerancja i tendencja do zwiększania dawek (nie u wszystkich) ja u siebie zaobserowałem, ale to wynika raczej z lekomanii niż rzeczywistego uzależnienia. Na angielskiej wiki jest tekst o człowieku który doszedł ( o ile dobrze zrozumiałem) do 260 tab. dziennie i, i tak był skuteczny detox) i nie było skutków ubocznych, skutków 8)jeżeli chodzi o działanie przeciw lękowe, to umnie działał od razu (piekielnie silne natężenie lęku) depresja po mniej więcej 3 tyg (pełne wysycenie)
  12. Wiem doskonale. Przyznanie się boli najbardziej człowiek zaczyna się coraz bardziej izolować, zwłaszcza gdy żyje niedaleko oprawców/oprawcy. Wstyd, lęk, odizolowanie, strach, załamanie, depresja, brak sensu, celu itd. Z czasem to minie samo. Jednak okres ten jest długi i zależy od warunków. Można to przyśpieszyć, zaleczyć poprzez wizytę u psychologa psychiatry leki psychotropowe. Jednak To zmienia człowieka na zawsze, już nigdy nie jest się takim samym (przesadzam, to zależy od siły szoku i lęku). Trudno jest czasami kiedy wydaje ci się że, to już koniec, że już jesteś po, stres nagle wraca z podwojoną siłą i uderza. Pocieszę Cię że kiedyś jadąc na zakopiance spojrzysz w przeszłość i z radością powiesz to już za mną linia jest prosta a ja jadę dalej.
  13. nie wiem... Ja teraz znowu zacząłem brać coaxil (lekka depresja) i czuje poprawę. To jest moja obiektywna wypowiedź na temat tego leku. U mnie np. nie powoduje on żadnych efektów ubocznych, czy to fizycznych czy to psychicznych. Ważną rzeczą jest dla mnie to że nie czuje przy nim np. senności co działo się przy pramolanie (dosłownie zapadałem w śpiączkę ). Objawy który ty na przykład opisujesz u mnie wystąpiły właśnie po pramolanie i po Neurolu. Myślę że, zależy to od człowieka. Ja mogę z czystym sercem polecić ten lek.
  14. w okresie b. silnego lęku, coaxil naprawdę na mnie działał, na każdym forum widzę wypowiedzi typu - Placebo. Ja stosowałem gdy lęk był naprawdę nie do zniesienia i pomagało mi to bardzo. Edit: Już nie wiem, czytam te wasze posty, myślę że to zależy głównie od człowieka na jednego zadziała, na drugiego wcale, na mnie akurat zadziałało i nie sądzę aby to była siła reklamy (o której nic nie wiedziałem) czy siła placebo (efekt był naprawdę zauważalany i silny ). Natomiast jeżeli Ty nie czujesz poprawy poprostu odstaw ten lek... Pozdrawiam
  15. W tej chwili... Tak chciałbym to zatytułować, w tej chwili jest tak jak jest, a "jest" chyba lepiej... Chciałbym się podzielić z wami tym co przeżyłem jak sobie radziłem co zrobiłem a czego nie zrobiłem, mam nadzieje że, może pomogą jakiejś osobie moje słowa. PTSD, kiedy się to zaczęło nie wiedziałem że, jest to właśnie to w moim całym dotychczasowym życiu miałem okazję przeżyć to dwa razy, pomimo 17 lat. Nikt, kto tego nie przeżył, nie poczuł tego strachu, ta bojaźń nie przeradzała się u niego w depresję, nerwicę i ten strach nie nawracał, ten typowy strach... Nikt taki nie jest w stanie zrozumieć, co czujemy, dlaczego tak nas to boli... Pierwszy mój raz... Pierwszy raz był w wieku 12 lat, spotkała mnie próba porwania przez pewnego człowieka, który potem przewijał się w moim życiu, co raz, był psychicznie chory, i niestety nie dawał spokoju... Wiedziałem, że, jest on zdolny do wszystkiego, jeździł cały czas obok naszego domu, puszczał głuche telefony, a pewnego dnia zaoferował mi podwiezienie, dobrze wiedziałem, o co chodzi, zastanawiam się tylko, co było by gdybym wsiadł do tego samochodu... Na tym się nie skończyło, ale to wydarzenie i sama myśl o tym spowodowała u mnie taki szok, że tego samego dnia nie mogłem dojść do siebie, w szkole się trząsłem nauczyciele to zauważyli, ale nic nie wiedzieli... Moje życie zmieniło się o 180 stopni, przestałem się pokazywać, zacząłem chodzić bocznymi drogami jakimiś ścieżkami, strach, codziennie powracała myśl o nim, wieczorem i zawsze strach do dzisiaj muzyka, jaką wtedy słuchałem, jest dla mnie nie do odtworzenia... Wtedy nie wiedziałem, że to schorzenie, nie potrafiłem sobie z nim poradzić i w takim stanie wegetacji przeżyłem dwa lata... Drug był sobie raz... Drugi raz, był około 3 lat temu nie będę wiele mówił tylko tyle że, mogłem stracić życie gdyby ułożyło się odrobinę inaczej... To był taki stres, ten sam, wiedziałem co to oznacza, wiedziałem ile będzie trwało i myślałem nie wytrzymam... W początkowej fazie udało mi się zdobyć cos o czym wtedy mało wiedziałem : Lek psychotropowy "Coaxil".(nie chce tu robić reklamy to jest tylko przykład, psycholog doradzi może jakiś inny lepszy, taki akurat miałem ) Nawet nie uwierzycie, że lek który na moją dzisiejszą lekką depresję praktycznie nie działa wtedy był wybawieniem... Nie wiem co bym zrobił gdyby nie on ale... Leczenie coaxilem skończone, a ja nadal odczuwam ten powracający stres, myślę ciągle o tej sytuacji, o całym tym zajściu... Zacząłem się ukrywać, nie wychodziłem z domu, nie chciałem z nikim rozmawiać, nie chciałem nic robić, wegetowałem... Wtedy zrozumiałem że, ten stan jest potrzebny (Bogu dzięki że, mogłem go przeżyć ), nie jest to ucieczka, ja nazwałbym to regeneracją, kazanie komuś u kogo PTSD jest w fazie głównej, żyć normalnie jest równoznaczne z wysłaniem do pracy człowieka z otwartą 20 cm raną... Oczywiście, trzeb podtrzymywać stan życia, wkładać odrobinę pracy, ale wydaje mi się że regeneracja jest potrzebna... Największy problem jest kiedy na co dzień spotyka się ludzi / człowieka związanego z tym wydarzeniem, niestety tak jest najczęściej, moja propozycja, ustawiać sobie plan tak, zrobić wszystko żeby unikać tego. Niestety to pozostawia trwały ślad, teraz to wiem, zapomnisz wydarzenie, ale coś już się skończy i nigdy nie będzie normalnie. Telewizja pomaga, ale nie zamykajmy się w niej, jednak mi ona pomogła, luźne programy o przyrodzie czy nawet zabawne kreskówki, komedie itd. mogą pomóc... Pomaga medytacja, pomaga bo jest "Nie myśleniem", fakt trudne jest czynienie medytacji w takim stanie... Nawroty zdarzają się coraz rzadziej, jeżeli nie masz kontaktu z otoczeniem i miejscem w którym się to stało, w końcu ustaną... Jednak że, zostaną stany depresyjne, nerwice... U każdego sytuacja wygląda inaczej, i czas regeneracji jest dłuższy, niestety prawdą jest że, to może zniszczyć życie, zależy to też od skali nerwów jaka Cię dotyczy w danej chwili, jeżeli jest dostatecznie duży szok, to wstrząs, wywołany takim traumatycznym wydarzeniem może być do końca życia... Największy problem polega na otworzeniu się, przyznam szczerze ja tego nie zrobiłem, nie przyznałem się nikomu, choć myślę że ludzie widzieli i myślę że chcieli wiedzieć ale, ja nie chciałem mówić, może to by mi pomogło, może... Niektóre miejsca pomagają, może to zabrzmi dziwnie ale, moja łazienka, bardzo mnie uspokajała, myślę że jest to związane z bielą i poczuciem spokoju wewnątrz niej, może przebywajmy dłużej pod ciepłym prysznicem... Dobry zwyczaj... spojrzyj wrogowi w twarz, myślę że ostatnim etapem było spojrzenie na to czego bałem się najbardziej, to spowodowało niespodziewaną reakcję uspokojenia i wewnętrznego "zrozumienia"... Ludzie różnie przechodzą PTSD ale : Pomóc mogą: 1) Leki przeciw lękowe - bardzo istotne 2) Przebywanie w jasnych lekko odizolowanych pomieszczeniach 3) Oglądanie pozytywnych lekkich programów w TV ( pomimo jej depresyjnej opinii) 4) Medytacja No i najważniejsze, wizyta u Psychologa, ja się na nią nie zdecydowałem, wiem jak było by mi ciężko, o tym mówić ale, zauważyłem że pomaga na ile ? Po długim czasie mogę stwierdzić że, dobrym rozwiązaniem może być hipnotyzer. Pomimo wszystko nie warto całkowicie zamykać się w domu, jednak wg. mnie w pierwszym okresie, kiedy stres jest największy, trzeba to przeczekać... W tej chwili jestem poza tym ale kto wie czy nie będzie nawrotu, kto to może wiedzieć... Pozdrawiam wszystkich Jeżeli ktoś chciałby porozmawiać na GG dać znać na forum będę tu zaglądał
×