objawy...najpierw zimne mokre dłonie .....wiem ze się zbliża, ten stan czasem trwa pare godzin czasem mija po kilkunastu minutach, jesli nie minie czuję wewnętrzne rozkojarzenie, zabijam się myślami, pojawia sie jakby inne postrzeganie takie oddalone, swiat staje się jakby nierealny, otoczenie dziwnie obce czuję strach, w momencie serce zaczyna walić, robi mi się słabo gorąco nogi z waty, wrażenie umierania, panika, chęć ucieczki z obecnego miejsca w ktorym się znajduję, chęć otworzenia okna, chęć zrobienia czego kolwiek byle nie byc tu i teraz. potem po paru minutach wszystko mija czuję odprężenie, czuję rozgoryczenie chcę płakać, krzyczeć zaczynam się złościć że znowu to się stało, potem wpadam w doła....i tak się to konczy, chyba już powoli chylę się ku depresji... od paru lat próbowała mnie dopaść ale nie dawałam się jej pojedyncze ataki nie złamały mnie, ale udało się jej w wakacje(a raczej horror) 2005 i trzyma ciągle nie dając mi chwili wytchnienia pozdrowienia dla wszystkich w jej obięciach.......