Skocz do zawartości
Nerwica.com

scajona

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez scajona

  1. byłam u neurologa zrobił mi prześwietlenie głowy, na moje bóle głowy przepisał mi środek antymigrenowy, chociaż nie miałam nigdy migreny, moj lekarz rodzinny jest do niczego, babka na moje rozkołatane serduszko przepisala isoptin 40, działa na obniżenie ciśnienia, a moje i tak jest raczej niskie, mam tak ze jak dłużej jestem w jednej pozycji i wstanę to sie robi ciemno przed oczami, wiec wszelkie leki na obniżenie ciśnienia odpadają, mam w planach zrobić sobie jeszcze badanie krwi bo ostatnio w wakacje jak byłam w szpitalu to miałam troche za mało czerwonych krwinek (3.3mln/mm3 norma od 4.2-5.4mln/mm3) i troche mnie to martwi dlatego chcę jeszcze to zbadać, w sumie jak pomyślę o robieniu tych badań i tym wszystkim to też mi sie odechciewa, doktorka przepisała mi magnez na stres, nic nowego bo od dłuższego czasu i tak brałam. A ty jak sobie radzisz z tym wszystkim?bo ja juz nie umiem
  2. Jesli chodzi o psychologa to nie byłam...a moze powinnam, chociaż mama mówi że psycholog od razu pośle mnie do psychary dostane silne leki i bede sie z nimi meczyc do konca życia, staram się walczyć z nerwicą jest pare dni lepszych a potem nadchodzi straszny strasznisty po ktorym odechciewa mi się jakiejkolwiek walki, taki jak dzisiaj, świąteczne popołudnie rodzinna atmosferka supcio wszystko pięknie, a mnie nachodzi atak właśnie wtedy kiedy jest tak spokojnie, kiedy mogę się odpręzyć po tygodniu pracy i nauki, my tak naprawdę przy każdym ataku przeżywamy męczarnie straszne katusze. Jak byłam mała miałam wypadek uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność, obudziłam się po kilku godzinach, to było takie nagłe po prostu zrobiło się ciemno i nie miałam żadnej świadomości nie było mnie....czy taka właśnie jest śmierć? nagła utrata świadomości?
  3. objawy...najpierw zimne mokre dłonie .....wiem ze się zbliża, ten stan czasem trwa pare godzin czasem mija po kilkunastu minutach, jesli nie minie czuję wewnętrzne rozkojarzenie, zabijam się myślami, pojawia sie jakby inne postrzeganie takie oddalone, swiat staje się jakby nierealny, otoczenie dziwnie obce czuję strach, w momencie serce zaczyna walić, robi mi się słabo gorąco nogi z waty, wrażenie umierania, panika, chęć ucieczki z obecnego miejsca w ktorym się znajduję, chęć otworzenia okna, chęć zrobienia czego kolwiek byle nie byc tu i teraz. potem po paru minutach wszystko mija czuję odprężenie, czuję rozgoryczenie chcę płakać, krzyczeć zaczynam się złościć że znowu to się stało, potem wpadam w doła....i tak się to konczy, chyba już powoli chylę się ku depresji... od paru lat próbowała mnie dopaść ale nie dawałam się jej pojedyncze ataki nie złamały mnie, ale udało się jej w wakacje(a raczej horror) 2005 i trzyma ciągle nie dając mi chwili wytchnienia pozdrowienia dla wszystkich w jej obięciach.......
  4. .......a ja tam mysle ze czasem juz wolalabym zeby mnie tu nie bylo jak sie mam tak dalej meczyc nie mija nie umiem sobie z nią poradzic, jak przychodzi atak wydaje mi sie ze to juz koniec, boje sie choroby, boje sie smierci to wywoluje we mnie lęki ktore doprowadzają do atakow, te z kolei meczą mnie psychicznie strasznie dołują, doprowadzają do tego ze nie chce sie juz nic, ze chce sie umrzec, ale boję sie smierci i znowu mam lęki i takie błędne koło toczy moje życie do przodu z dnia na dzien....czasem myslę ze wolalabym zginąc w jakims wypadku zeby po prostu zniknąc nie wiedząc kiedy...z drugiej strony boję sie ......
×