Ja tak czytam i wypowiedzi na forum i jakbym czytał swoje myśli. Identyko. Wcześniej pisałem na tym forum ale nie pamiętam kiedy. No ja jestem facetem mam prawie 32 lata i uważam, że po prostu Bóg o mnie zapomniał. Stwierdził, że nawet nie ma co mi pomagać bo uznał mnie za przypadek beznadziejny nie warty jakiejkolwiek interwencji z jego strony. W moim życiu nic się nie dzieje. Nie mam przyjaciół a przyjaciółkę którą miałem (albo wydawało mi się, że to przyjaciółka) ostatnio straciłem. Niestety ona nie traktowała mnie jak przyjaciela. Nikomu na mnie nie zależy i chyba w przyszłości skończę marnie. A potrzebuje jakiejś kobiety, chciałbym kogoś mieć ale niestety albo jak jakaś mi się podoba to ja nie mam u niej szans, a jak ja jakiejś się podobam to skolei nie mam do niej odwagi, boję się zmian w życiu i tego jak będę z nią żył. Boję się tego. Nawet że nie będę miał dla niej nic do zaoferowania tylko pustke. Miłość bym jej dał ale nic poza tym. Jestem beznadziejny. Tylko muzyka mnie ratuje w depresji ale czasem i to nic nie daje.