Skocz do zawartości
Nerwica.com

panna truskawka

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez panna truskawka

  1. O dziękuję za odpowiedź. Nie spodziewałam się, że tak szybko ktoś odpisze. Właśnie mnie też czasami nachodzi myśl typu - po co kupować cokolwiek, po co się uczyć, po co pracować itd. U mnie chyba depresja przelata się na zmianę z nerwicą... Mam czasami na prawdę bardzo ciężkie chwile. Próbuję sobie tłumaczyć, że inni też umrą i się tym nie przejmują tylko żyją pełną parą. Ale to tylko na chwile mnie uspokaja. Czasami mam już kompletny mętlik w głowie i wydaje mi się, że zwariuję od tego wszystkiego. Myślałam, że jak lekarz zwiększył dawkę leku to mi przejdzie wszystko całkowicie, no ale niestety...
  2. Cześć. Najpierw leczyłam się na depresję, a od jakiś trzech miesięcy nawiedzają mnie natrętne myśli dotyczące śmierci, przemijania, starości. Ciągle mi się wydaje, że za chwilę będę stara, że zaraz umrę, choć mam tylko 21 lat. Dręczą mnie pytania typu: co jest po śmierci? Czy w ogóle Bóg istnieje? Dlaczego muszę umierać? Jaki jest sens w tym wszystkim? Te myśli zapychają mi głowę. Są ciągle ze mną. Oczywiście powiedziałam o tym mojemu psychiatrze, zwiększył mi dawkę leku (Setaloft) i powiedział, że natrętne myśli są bardzo trudne w leczeniu. Ale czasami nie mam już siły. Chwilami ulgę przynoszą mi czytane posty o tym, jak walczyć z natrętnymi myślami, ale jest to niestety tylko chwila. Próbuję już różnych metod zwalczania tego dziadostwa- niestety czasami czuję się przegrana... Chodzę też na psychoterapię ale nie wiem czy ona coś daje... Kochani, czy ktoś z Was ma/miał takie myśli na tego typu tematy? Jak sobie radzicie z tym dziadostwem? Czy da się z tego wyjść? Dziękuję z góry za wszystkie odpowiedzi.
  3. I ja na początku miałam duże lęki. Bałam się sama zostać w pokoju i doszło nawet do tego, że spała ze mną siostra ! W stanach bardzo silnych kryzysowych brałam Afobam. Potem wszystkie straszne lęki poszły sobie
  4. Zakupiłam prawie miesiąc temu Feminatal Metafolin 800. Biorę z sertraliną plus oczywiście psychoterapia i .... czuje, że wychodzę na prostą
  5. Po pierwsze: skoro nie masz zaufania do tego lekarza to dlaczego do niego poszłaś? Zawsze można poszukać innego. Po drugie: Nie zawsze jest tak, że lek od razu będzie super dobrany. Przygoda z lekami czasami jest długa i wyczerpująca ale w końcu coś musi pomóc. Po trzecie: oczywiście nie twierdzę, że leki są podstawą. Leki są tylko dodatkiem, a my sami musimy pracować nad sobą. To nie jest tak, że weźmiemy małą, białą tableteczkę i ona załatwi za nas wszystko. Ja od początku mojego załamania chodzę na psychoterapię. Każda rozmowa daje mi dużo do myślenia. Ja pracuję, a terapeuta mnie wspomaga. Jestem ponad miesiąc od pierwszej dawki leku i fakt- czuję się lepiej, ale dalej walczę z moimi myślami. Zaczęłam czytać książki na temat depresji, lęków itp. Wychodzę częściej na spacer, szukam w każdym dniu czegoś, co sprawi mi przyjemność. Jeżeli nie chcesz brać leków to oczywiście nikt Cie do tego nie zmusi. Ale nie możesz tez porównywać swojej sytuacji do sytuacji Twojej mamy. Wiem, że widziałaś co się z nią działo i boisz się, ze tak samo może być z Tobą. Ale każda osoba indywidualnie przechodzi chorobę. Tak czy siak- proponuję psychoterapię.
  6. No i właśnie to jest najgorsze: nie wezmę bo się boję. Jeżeli lekarz przepisał to brać i nie zastanawiać się. To on jest specjalistą w tej dziedzinie i wie co robić. Każdy kto zaczyna brać tego typu leki ma obawy. Ja też takie miałam bo naczytałam się różnych rzeczy jakie to skutki uboczne ludzie mieli i w ogóle cuda wianki ! Dziś śmiać mi się chce z tego, że tak można się wkręcić :) Lek brać i już. Obserwować się przy tym ale bez przesady. Przypominam, że na działanie leku potrzeba sporo czasu. To nie ma tak hop siup i jest super. Super będzie jeżeli damy sobie pomóc w końcu i nie będziemy mądrzejsi od lekarza. Także do dzieła! [Dodane po edycji:] Jeszcze chciałam dodać, że bez leków to sobie nikt nie pomoże a jak pomoże to tylko na krótką chwilę bo i tak kiedyś to dziadostwo wróci. Nie wiem czemu ludzie mają taki opór przed tymi lekami? Przecież one nie uzależniają a skutki uboczne (jeśli takie wystąpią w ogóle) to miną. Czy jak macie zapalenie płuc to też nie bierzecie leków, bo myślicie, że sami z tego jakoś się wyleczycie? No nie znam takich przypadków :-P
  7. Być może to są zwiastuny poprawy :-P Tak jak mówię: na swoim przykładzie wiem, że poprawę widać dopiero po miesiącu. Ten lek dłuuugo się rozkręca. Ja na początku miałam strasznie potworne lęki, ryczałam w kółko, świat był jeszcze bardziej beznadziejny ale po 3 tygodniach lęki ustąpiły.
  8. co do kwasu foliowego: zaczynam brać dziś. Od zawsze brakowało mi witamin w organizmie i podejrzewam, że przyczyniło się to do powstania depresji. [Dodane po edycji:] z tymi lekami to nie jest tak, że przychodzi wielkie BUM i nagle czujesz się rewelacyjnie. Na początku myślałam, ze setaloft w ogóle na mnie nie działa. Ale tak jak mówie: potrzeba czasu. Najpierw są dobre chwile, potem minuty, godziny, dni ... Miesiąc po leczeniu moge stwierdzić, że sertralina bardzo pomału się rozkręca i nie trzeba panikować na początku :) Na dzień dzisiejszy jest dobrze. Mogę normalnie funkcjonować. Oczywiscie pojawiają się czarne myśli ale do dyspozycji wtedy mam Afobam. No i najważniejsze jest to, żeby zmieniać samego siebie. Swoje podejście do świata. W każdym dniu szukać tego, co przynosi nam przyjemność i radość. Życzę sobie i Wam powodzenia :)
  9. Nie panikować proszę ... u mnie minął miesiąc od pierwszej minimalnej dawki i dopiero zaczęłam odczuwać pozytywne skutki. Także potrzeba czasu
  10. Zgadzam się z wypowiedzią poprzednią :) Sama doszłam do wniosku, że muszę coś zmienić w swoim życiu a nie ciągle narzekać jak to jest nudno i w ogóle beznadziejnie. A książkę: optymizmu można się nauczyć, na pewno przeczytam !
  11. biorę rano i wieczorem po 50 mg. Ogólnie teraz po miesiącu jest tak: niby jest ok, zaczęłam mieć marzenia takie jak dawniej, ocknęłam sie z nauką i zaliczyłam wszystkie kolokwia, tylko zostały mi jeszcze te obsesyjne myśli, które ciągle łażą za mną. Mianowicie ciągle rozmyślam o starości, śmierci, i boję się tego, że kiedyś umrę i mnie nie będzie :/ i w parze z tym idzie też beznadziejność wszystkiego ale jest mniejsza niż na początku. W nieciekawych momentach biorę afobam. Nie wiem czy te myśli przejdą kiedyś czy nie... Tak czy siak, jutro wizyta u psychiatry to sie dowiem.
  12. prawie miesiąc od brania Setaloftu: Czuję się lepiej :) Szału nie ma ale na całe szczęście nie jest tak jak na początku!
  13. No to opiszę teraz moją historię od początku dotyczącą przygody z Setaloftem. Depresja dopadła mnie tak po prostu- z dnia na dzień. Ogólna beznadziejność, bezsens życia, mnóstwo pytań, wątpliwości, zero ochoty do nauki (a wcześniej na studiach średnia powyżej 4,5 i znakomita, zawsze przygotowana studentka), płacz, w końcu przyszedł ten lęk, że będzie mi się to wszystko pogarszać, że już mi tak zostanie i że nadejdzie kiedyś taka chwila, że nie będę siebie kontrolować i sobie coś zrobię. Wtedy serce biło jak oszalałe, trzęsłam się z zimna, bolał mnie żołądek jak przed maturą Poszłam do psychologa. Psycholog stwierdził, abym poszła do psychiatry po leki. Tak też zrobiłam. Opowiedziałam wszystko psychiatrze co się ze mną dzieje, ale czasami ciężko jest ubrać w słowa to co człowiek gdzieś tam w środku przeżywa. Dostałam Setaloft i Afobam. Na początku miałam brać 0.25 mg. Potem 50, następnie 75 i teraz od ponad tygodnia jestem na dawce 100 mg. Oczywiście pierwsze co po wykupieniu lekarstwa zasiadlam na forum żeby dowiedzieć się jak inni mieli z tym lekiem. Naczytałam się jakie to megahiper skutki uboczne są po tym, że mdłości, duszności, bóle głowy, drżenie rąk, brak apetytu itp. Wziełam pierwszą tabletkę i już panikowałam, że mam to samo! Ta... jak się człowiek nakręci to i ma te skutki uboczne. Wstałam rano i żadnych mdłosci, duszności itp nie miałam. No ale coś musiało być i po kilku dniach miałam dosć duże napady tego lęku, że mogę sobie coś zrobić. Wtedy płakałam i płakałam i bałam się okropnie. Nie chciałam zostać sama w domu. Musiał ktoś ciągle być ze mną. Nawet siostra zaczęła spać u mnie w pokoju. Nie wiem czy to moja depresja dawała się we znaki czy to jakiś skutek uboczny Setaloftu. Tak czy siak miałam przy sobie Afobam, który uspokajał mnie, wyciszał i trochę po nim czułam się, jakbym była po piwie Dziś mija 3 tydzień od zażywania Setaloftu, a ponad tydzień jak zażywam pełną dawkę czyli 100 mg. Myśli, że mogę sobie coś zrobić gdzieś się schowały. Czasami wyłażą ale wiem, że jakbym sobie coś zrobiła to mój chłopak, siostra i mama załamały by się całkiem. Ogólnie na razie rewelacji jako takiej nie ma. Ostatnio zadaję sobie jakieś takie dziwne pytania typu: po co to wszystko, i tak kiedyś umrzemy wszyscy, jakie jest w ogóle sens tego życia itp. Męczy mnie to myślenie. Wczoraj już nawet było lepiej- skupiłam się na tu i teraz. Napisałam nawet pracę zaliczeniową i trochę licencjatu. Śmiałam się wieczorem razem z siostrą z jakiś głupich filmików i przemknęła mi myśl typu: chyba lek działa. Ale dziś już tak nie było. Ciągle te pytania i myśli o sensie życia itp chodzą za mną i nie mogę się uwolnić od nich. Zebrało mi się na płacz, poczułam taki trochę niepokój w środku. Wkurzyłam się i wziełam Afobam. Dlatego teraz pisze tu to wszystko bo wyciszyłam się trochę Nie wiem ile ma się rozkręcać ten lek. Nie wiem czy jestem na dobrej drodze czy nie. Mam mnóstwo pytań i wątpliwości. Chciałabym w końcu zacząć myśleć tak jak kiedyś. Tylko boję się, że może mi sie to nie udać. Że depresja wkradła się do mnie po cichu i już zawsze będzie dawała o sobie znać... Męczące to jest... Sie rozpisałam trochę
  14. Tak wiem, że afobam uzależnia i niby lekarka kazała mi go na początku brać 2 tygodnie. Ale brałam tylko ponad tydzień regularnie a teraz biorę tylko doraźnie np. teraz bo jakoś tak ciągle ryczeć mi się chciało, jakiś taki niepokój w środku a jutro mam zjazd na uczelni i chce mieć spokojną noc. Do psychoterapeutki oczywiście chodzę. Dopiero piąta wizyta za mną i czuję, że jeszcze to trochę potrwa
  15. No bo wiesz, człowiek sie naczyta wypowiedzi na innych forach jak to ludzie super szczesliwi po tym byli i w ogóle cuda wianki ... Ale uspokoiłeś/aś mnie tym, że efekty widać po 2-4 tygodniach od zażycia pełnej dawki czyli 100 mg. A ja pełną taką dawkę biorę dopiero od tygodnia więc chyba luz... Depresja dopadła mnie z dnia na dzień, setaloft jest moim pierwszym takim lekiem, więc ciemna masa ze mnie na chwilę obecną w tej sprawie. Ale dziękuje za te informacje :) W końcu już coś zaczynam kumać
  16. A wy co odczuwacie po Setaloftcie ? Ciągłą radość? Optymizm? Czy co? To pierwszy taki mój lek i czuje się cholernie zagubiona...
  17. Na samym początku brałam 25 potem 50 a teraz zatrzymałam się na 100. Więc widocznie muszę cierpliwie czekać na działanie ...
  18. Przed braniem leku raczej miałam więcej tych myśli. Najgorzej było tak po trzech, czterech tabletkach Setaloftu- wtedy (pisałam już wcześniej) te myśli nasilały się bardzo intensywnie i wtedy okropnie się bałam i płakałam... Dobrze, że afobam miałam wtedy... Dziękuję, że ktoś odpisał :)
  19. 14 dzień z setaloftem i ... niby duży lęk minął ale dalej chodzę jakaś taka smutna, nic mnie nie cieszy, ciągle jest ta beznadziejność i bezsens :/ Nie wiem... może lek nie działa? A może to za krótki okres czasu żeby coś stwierdzić jeszcze? To pierwsze takie moje leki i nie wiem już co mam myśleć :/ Po jakim czasie można stwierdzić znaczną poprawę? [Dodane po edycji:] Mam tyle pytań i wątpliwości :/ Setaloft biorę już 17 albo 18 dzień. Niby jest troszkę lepiej ale jakieś tam lęki znów do mnie powracają. Np. są to lęki tego typu, że boję się, że nie wyjdę z tej depresji, że ciągle będę smutna a świat bedzie bezsensowny i beznadziejny i wtedy jakaś siła popchnie mnie do tego, żeby sobie coś zrobić :/ I wtedy boję się tego :/ Głupie to jest strasznie... I nie wiem czy ten setaloft działa czy nie :/ Co na ten temat myślicie? lek powinien już zacząć w pełni działać czy trzeba jeszcze czekać?
×