Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gojaaa

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Gojaaa

  1. Jeszcze nie czytałam Sekretu, ale zamierzam już od jakiegoś czasu to uczynić. Moja inspiracją i motywacją do pracy nad sobą jest min. Osho. Podoba mi się to, że potrząsa mną i mówi "Ty po prostu chcesz być nieszczęśliwa- to Twój wybór". Im więcej go czytam tym mniej mogę powiedzieć o jego naukach, bo chyba jedyne do czego skłania to do tego, by zajrzeć wgłąb siebie i znaleźć mistrza w sobie. Myślę sobie, że czasem trzeba najpierw wzmocnić ego, by potem sie od niego uwolnić. Podobno łatwiej sie uwolnić od tego co pozytywne niż tego co negatywne. Ludzie lubią przyjmować rolę ofiary, więc mysle, że fajnie, że mówi sie o potędze podświadomości i o tym, że to my jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie. Po za tym każdy człowiek ma inną drogę. Jednemu pomoże huna, drugiemu reiki, a trzeciemu medytacja. Myślę, że każda z tych technik prowadzi do świadomego życie. Ostatnio uczę sie tego, że nic nie jest ani dobre ani złe, uczę się akceptacji i pokory, radości z tego co jest. Próbowałam paru dróg i myślę, że dla mnie najidealniejsza jest sztuka zen. Jednak nie proponowałabym jej wszystkim, bo każdy z nas jest zupełnie inny i może stworzyć zupełnie nową, indywidualną drogę rozwoju. I też będzie super. Polecam książkę "Przebudzenie" jest kontrowersyjna, ale przedstawia bardzo ciekawy punkt widzenia:) A i jeszcze jedno, jeżeli nasza podświadomość wpływa na naszą rzeczywistość, to może warto kreować nasze życie świadomie i wybierać to co najlepsze?:)
  2. Gojaaa

    Oto ja;)

    Dziękuję za odzew:) to bardzo miłe:) na psychoterapię chodzę od 3 miesięcy i jestem ogromnie z tego powodu szczęśliwa ( fajna pani, po za tym psychoterapia psychodynamiczna wydaje się być idealna dla mnie:), a po za tym mam takie uczucie, że jak będzie źle to otrzymam wsparcie, pomoc, no i to wszystko co sobie uświadamiam jest dla mnie wielkim zaskoczeniem:) Nidy nie myślałam, że jestem "chora" po prostu bardziej wrażliwa, i jakoś tak nie potrafię identyfikować się z żadnym zaburzeniem typu, że mam nerwicę, cechy DDA itd:) jak patrzę na siebie z zewnątrz to jestem całkiem "normalna", ale jak spojrzę w głąb siebie, to zaczynam odczuwać ból nie do zniesienia. Wydaje mi się, że jak na moje poczucie lęku mam w sobie dużo mocy by pomimo to działać (może to też wynikać z problemu, że czuję, że muszę coś udowadniać, sprostać oczekiwaniom-a to jeszcze zwiększa napięcie-takie koło zamknięte). Staram się pisać jak najbardziej zdawkowo, ale uruchomiła się we mnie jakaś wielka wylewność:)
  3. Czytam Wasze posty raz się uśmiecham, a raz mam łzy w oczach. Zastanawiam się dlaczego tak trudno nam pokochać siebie? Przecież każdy z nas jest wartościowy. Każdy przejawia fantastyczne cechy. Odwołując to do siebie, myślę, że mój problem tkwi w tym, że ciągle czuję, że muszę zrobić coś EXTRA by zasłużyć na miłość, na szacunek, że nie wystarczy być sobą (nawet nie wiem czy bywam czasami sobą-chyba tylko w samotności). Psychoterapia bardzo pomaga mi uświadomić sobie wiele rzeczy, ale co z tego jak nie wiem co z tym zrobić. Wiem, że mam za duże wymagania w stosunku do siebie, że mierze moja wartość w zależności od oceny innych ludzi- ok wiem, że moja wartość jest niezmienna, że bezpiecznie jest być sobą, że będąc sobą zasługuję na wszystko co najlepsze, ale strach przed odrzuceniem i nie akceptacją jest większy niż świadomość. Wiem, że jestem dla siebie najcenniejszym darem. Nawet potrafię siebie kochać i doceniać, ale tylko w tedy gdy jestem sama, bo przy innych zaczynam siebie krytykować, zaczynam być rzeczą, która jest dla innych, staję się maszyna, która ma uszczęśliwiać innych i zapominam o sobie. Czasem myślę, że będąc zupełnie sama byłabym dopiero wtedy szczęśliwa i wolna, że w tedy kochałabym siebie i byłabym szczęśliwa tak po prostu. Bo często doświadczam autentycznego szczęścia, ale chyba zawsze tylko w samotności. Przy innych czuję, że umieram. Na tym kończę moje słodko gorzkie przemyślenia.
  4. Gojaaa

    Oto ja;)

    Witam. Nie wiem co ja tutaj robię. Zawsze chciałam pomagać innym i tak strasznie wstyd mi się przyznać, że i ja mam problemy (mimo, że robię to anonimowo). Zawsze umnijeszałam siebie i moje problemy w oczach innych. Nie chciałam nikomu zawracać sobą głowy dlatego tak strasznie dziwnie pisze mi się teraz do was. Co mi jest? DDA? Depresja? Nerwica? Fobia społeczna? Wszystkiego po trochu? Jest we mnie wiele blokad, wiele destruktywnych przekonań, napięcie, lęk, a zarazem miłość do życia, do świata, do ludzi. Ambiwalentne emocje. Z jednej strony strasznie się Was boję, a z drugiej kocham i potrzebuję. Z jednej strony siebie nienawidzę i krytykuję, a z drugiej kocham. Z jednej strony chcę uciec przed życiem, schować się, zniknąć, a z drugiej tak bardzo pragnę żyć, tańczyć i śpiewać. Gdyby nie ta druga strona pewnie bym nie przyszła na to forum, ale jestem, bo szukam pomocy i wsparcia, szukam zrozumienie i akceptacji. Szukam tego, bo chcę pokochać siebie, pokochać życie, przestać odczuwać permanentne napięcie, lęk i strach. Gdzieś w głębi wiem jaka jestem wspaniała, wiem, że i wy jesteście cudowni, a życie może sprawiać przyjemność. Dlaczego więc nie wrzucę po prostu na luz, nie zacznę być spontaniczna. Ciągłe kontrole, próba bycia lepszą niż jestem, ciągłe staranie się byście mnie lubili, akceptowali, i już nie ma miejsca na radość, na życie... A le się rozpisałam-to chyba było całkiem spontaniczne;) Pozdrawiam:) Gojaaa
×