
sójka
Użytkownik-
Postów
47 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez sójka
-
Cześć Ten Lerivon chyba przestał na mnie działać, bo ja znów nie śpię. Po wypróbowaniu wszystkich rodzajów leków antydepresyjnych i nasennych z takim samym skutkiem ja już nie wiem co jest ze mną nie tak i co jeszcze mogę zrobić, żeby sobie pomóc. Na psychoterapię też chodziłam prawie rok, ale tylko mnie to denerwowało. Nie odzywałam się bo nie miałam prądu, a teraz też mam z przerwami. Na nic nie mam ochoty i siły. Czy ta bezsenność może być nieuleczalna?
-
Dzisiaj spałam, tak na wyrywki wprawdzie i z dziwnymi snami, ale to dla mnie bardzo dużo. Czuję się dzisiaj dobrze, mam nadzieję że choć powoli to będzie już coraz lepiej. Będę niedługo wyglądać jak szafa z takim apetytem, ale dla mnie ważniejszy jest sen, więc na pewno w najbliższych miesiącach Lerivon będzie mi towarzyszył. Fajnie agnieszka że się wyspałaś. Jakieś przejściowe problemy ze snem zawsze mogą nam się przydarzyć, jak już mamy takie skłonności. Ważne, żeby ten sen odwiedzał nas jednak jak najczęściej.
-
Agnieszka, mam nadzieję że masz tylko taki przejściowy problem ze snem. Ja teraz jestem na etapie testowania Lerivonu i odstawiania Clonazepamu ( kroję na połówki, ćwiartki itd.) Nie jest łatwo. Dzisiaj spałam kilka minut. Dla mnie zawsze to coś wziąwszy pod uwagę że leczę całkowitą bezsenność. Ale jednak za mało żeby się czuć jakoś normalnie. Jestem wyczerpana i bardzo drażliwa. Pytałaś o testowanie nowej metody. Otóż od jakiegoś czasu poszukuję skutecznej modlitwy bo wiem że tylko Bóg może mi pomóc. Każdy kolejny psychiatra rozkładał nade mną bezradnie ręce. Kiedyś pomagały mi medytacje, które sobie ustawiłam na podstawie książki "Potęga podświadomości", autor Joseph Murphy. Teraz jakoś nie mogę do tej podświadomości dotrzeć. No więc próbowałam różnych "cudownych" modlitw, zapewniających skuteczność w sytuacjach beznadziejnych. U mnie takiego skutku nie było. I nagle zdałam sobie sprawę, że to nie o to chodzi. Chodzi przede wszystkim o głęboką wiarę - to wiadomo. Ale też o to, aby modlić się nie za siebie, chyba że dziękując za coś. Zawsze lubiłam różaniec. Ostatnio jak się kładę, to modlę się na nim za różne osoby i to mnie uspokaja. Tak to w skrócie wygląda. No i Lerivon - od dzisiaj 60 mg.
-
Wreszcie się przespałam dzisiaj, ale jakie miałam sny dziwne...Nie wiem czy po tym Lerivonie, może wreszcie zaczął działać... Jeśli chodzi o liczenie to próbowałam oczywiście - i w przód i w tył, ale nie próbowałam mnożyć. Od tego zawsze miałam kalkulator, albo mojego męża, który wszystko liczy w pamięci. Zawsze byłam dobra z matmy, ale żeby mnożyć trzycyfrowe, na to bym nie wpadła. Zresztą jak nie spałam kilkanaście nocy z rzędu to nie wiedziałam już ile jest 2+2. Kilka godzin snu dało mi tyle siły, że latałam dzisiaj z dziećmi na sankach po śniegu, pierwszy raz tej zimy. Pozdrowienia dla wszystkich.
-
Otóż na razie Lerivon nie działa u mnie na sen. Biorę 30 mg, a jak wzięłam podwójną dawkę i wstałam w nocy to się przewracałam i nie mogłam dojść z powrotem do łóżka więc boję się brać więcej. Mam za to koński apetyt. Polakita, co robisz w nocy jak nie śpisz? Możesz uleżeć spokojnie całą noc? I jak się czujesz w dzień kiedy tak mało sypiasz. Czy do tego można się przyzwyczaić? Ja ostatnio testuję nową metodę, ale muszę trochę odczekać, zanim coś będzie można powiedzieć.
-
No to jaki jest ten Wasz sposób na chorobę? Chętnie dowiedziałabym się czegoś o tym. Każda rada jest cenna, za dużo jest do stracenia. Byle poważnie bo tu już nie ma z czego żartować. Jak nic nie wymyślę a lek nie zadziała to się wreszcie poddam. Ale w tej chwili jeszcze jestem skłonna powalczyć. Mam nadzieję że też kiedyś powiem że mam to za sobą RAZ NA ZAWSZE!
-
Mnie Pernazyna nie pomogła niestety.
-
Przeszłam tylko na Lerivon ale już po pierwszym dniu mam apetyt lepszy o 300%. Ale najważniejszy jest sen. Muszę pobrać go jakiś czas żeby ocenić sytuację, jak on u mnie działa. Ja mam już niestety taki lęk jak się zbliża noc, i to mi raczej nie pomaga zasnąć. Chciałabym się pozbyć tego lęku, ale to niełatwe.
-
Cześć Wczoraj dostałam ten Lerivon, wzięłam 30 mg i rzeczywiście się przespałam. Aż się boję myśleć co będzie dalej, czy będzie działał, jak długo, czy utyję itd. Taka już jestem, lubię martwić się na zapas. Z testów wyszła oczywiście depresja, niskie poczucie własnej wartości i takie tam. Ale kto by nie miał depresji nie śpiąc tyle lat. Zalecana jest psychoterapia, ale ze względu na odległość nie mogę sobie pozwolić żeby co tydzień tam jeździć sobie na rozmowę. Zresztą chodziłam już do psychologa przez rok i tylko się zraziłam. Proszę Boga żeby już ta moja męczarnia się skończyła raz na zawsze. Zobaczymy co będzie dalej. Jak długo braliście ten Lerivon?
-
Ja jak zwykle nie mogę spać więc siadam do komputera. Kiepsko się czuję, w dzień jestem taka słaba, a tu pieczenie, sprzątanie na mojej głowie. Coraz mniej się modlę - wiem efekty nie przychodzą od razu a ja jestem widocznie już niecierpliwa. Chodzę do kościoła a w domu nie potrafię dzieci pacierza nauczyć. Jak się kładę spać z córką to wierzcie mi lub nie, ale nie mam siły do modlitwy, a zresztą ona nie chce. Chciałabym, żeby Bóg odjął mi już to cierpienie, bo nie daję rady. Czasami chciałabym umrzeć. Wiem, że to jest jakaś blokada w głowie i sama nie potrafię jej pokonać. Lekarze jak dotąd też nie. Nawet jak jakieś leki mi pomagały, to na chwilę, miesiąc, dwa i przestawały działać. Nie byłam jeszcze po ten lerivon, dopiero po Świętach. Dopiero ludzie tacy jak ja zdają sobie sprawę co to znaczy życzyć komuś zdrowych Świąt. Jak nie śpię to nie mogę nawet uleżeć spokojnie w łóżku. Wy też tak mieliście? Nie mam siły się nawet uśmiechnąć, dzieci pytają czemu się nie śmieję kiedy zrobią coś śmiesznego. Nie wiem czy kiedyś dojdę do siebie, to już za długo trwa. Pa. [Dodane po edycji:] Cześć Z okazji Świąt życzę Wam kochani wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim zdrowia i sił na każdy dzień, radości, miłości, spokoju i zgody w rodzinach, i wszelkich łask od Bożej Dzieciny. Mnóstwa prezentów pod choinką, a przede wszystkim aby ustąpiły wszelkie lęki, zahamowania, a w ich miejsce wstąpiła nowa wiara i nadzieja, która się na pewno spełni. To szczególny dzień i życzę, aby każdy z Was przeżył w nim jakiś cud. Niech te Święta będą wyjątkowe i piękne, tak jak piękna jest przystrojona choinka. Bądźcie szczęśliwi i obdarowujcie tym szczęściem wszystkich dookoła. Niech Moc będzie z Wami i Waszymi bliskimi. Z całego serca życzę tego wszystkim wraz z moją rodzinką. Pa.
-
Cześć Polakita Każdy musi znaleźć sposób na chorobę najlepszy dla siebie. Ja próbowałam już medycyny chińskiej i różnych nowinek "medycznych". Wydałam kupę kasy i jestem w tym samym punkcie, w jakim byłam. Dlatego też tak opieram się na wierze w Boga. W gruncie rzeczy wszystko od Niego zależy. Fakt, że gdy czułam się lepiej, nie modliłam się tyle co teraz. Sprawdza się to że "jak trwoga to do Boga". Wierzę w różne cuda i łaski, niekoniecznie muszą one mnie spotkać ale powoli jakoś z tego wyjdę. Mąż musi mnie ciągle zapewniać że tak będzie bo bardzo tego potrzebuję. Są też przecież chwile niepewności i lęku po tym wszystkim co przeszłam. A co jeszcze przede mną? Wokół mnie nikt nie ma takich problemów, dopiero tu na forum poznałam ludzi, którzy coś z tych rzeczy przeszli na własnej skórze. A to takie ważne żeby z kimś takim mieć kontakt, bo tak naprawdę co o tym może wiedzieć nawet psycholog, jeśli jest zdrowy? Co innego przeczytać o tym w książce. Pa.
-
Hej too_sensitive Cieszę się że tak odczuwasz działanie Boże. Ja też mam za co dziękować: zdrowe dzieci, córka i synek, mąż który mnie wspiera, dobrzy rodzice, dobre wyniki na studiach, które mam nadzieję niedługo skończę, ładny dom itd. Ja też wierzę że Bóg działa tak samo jak kiedyś i wiem że wyjdę z tej choroby bo ufam tylko Jemu. A Biblię czytamy razem z córką bo nie zaśnie dopóki nie przeczytamy fragmentu. To jest taka Biblia młodych, ale kiedyś przeczytałam też tę prawdziwą. Teraz wydrukowałam sobie Tajemnice szczęścia św. Brygidy i odmawiam razem z babcią. Masz rację we wszystkim co napisałaś i dzięki wielkie za otuchę. Bardzo tego teraz potrzebuję. Jak dobrze jest wiedzieć że jest ktoś kto myśli tak jak ja. Pisz jak najwięcej a ja też będę pisać o swoich doświadczeniach. Niech inni myślą co chcą. Jak będziesz miała czas to pisz. Ja się teraz biorę za sprzątanie. Pa.
-
Hej Niestety nie dotarłam dzisiaj na te testy. Miałam lekki wypadek, nic się nikomu nie stało ale auto uszkodziłam rodzicom. Dostałam porządny mandat (prezent od Mikołaja) i punkty karne. Już nie wsiadam za kierownicę. Jestem "trochę" zdołowana, nic mi się nie chce, pakuję się w te Clony, a z doktorką będę się widzieć dopiero pod koniec roku. Pogadam o tym lerivonie, bo na razie to jest tylko wegetacja a nie życie. Trzymajcie się ciepło bo ja nieźle zmarzłam dzisiaj. Dzięki za wszystkie posty. Pozdrawiam
-
Hej, nie jesteś sama jak widzisz. Wszystko da się pokonać ja w to wierzę choć też walczę o normalne życie. Jestem na forum w Witam: Walka z bezsennością. Jutro może będę miała więcej czasu żeby coś napisać, teraz biegnę usypiać dzieci. To moje największe pociechy, dla nich walczę i wiem że wygram a wtedy chciałabym się podzielić tą radością z całym światem. Trzymaj się do jutra. Pa pa
-
Hej Agnieszka A jednak ksiądz...Jeśli możesz, to opisz mi proszę jak ten bioterapeuta Cię leczył, czy tylko dotykiem czy jakimiś modlitwami też. Może to było coś takiego o czym ja pisałam tzn. uzdrowienia w Duchu Świętym. Wiesz mój mąż też był kiedyś niewierzący. Jak się poznaliśmy to poszedł po 9 latach do spowiedzi i kościoła. Teraz chodzimy razem. Uważam to za jakiś cud. Jak zaczęłam chorować 13 lat temu i to trwało już długie miesiące to wpadałam w rozpacz. Moja wiara też upadała bo nie widziałam żadnej nadziei dla siebie. Musiałam przerwać wymarzone studia i zaszyłam się w domu w swoim łóżku. Jak wychodziłam to tylko do jakiegoś nowego lekarza czy znachora. 5 lat tak się męczyłam, ale w tym czasie trafiłam na pewnych ludzi, małżeństwo, którzy mają dość bliski kontakt z Bogiem. Dużo się modlą i jakoś tak potrafią więcej rzeczy zauważyć niż normalny człowiek. Mieszkają dość daleko ale bywało, że jeździłam do nich co dzień, żeby pobyć w tej atmosferze. Bardzo mnie wzmacniali duchowo i powiedzieli że to minie ale to Bóg zdecyduje kiedy. Po jakimś czasie, byłam wtedy na Bioxetynie i Clonazepamie, zaczęłam coraz lepiej spać. Po pół roku odstawiłam leki i spałam normalnie. Wtedy zaczęłam spotykać się z mężem. I jeszcze przeczytałam "Potęgę podświadomości" i medytowałam według niej. Sielanka trwała 5 lat. Po urodzeniu drugiego dziecka koszmar wrócił i trwa do tej pory. Ale już teraz wiem że mogę całkowicie zaufać Bogu. Właściwie to mnie trzyma jakoś, choć już bywało bardzo źle. Nie próbuję nikogo nawracać, tylko tak to u mnie wygląda. Dużo się modlę w miarę możliwości i będę pisać jakie to daje efekty. Jutro jadę na jakieś badania psychologiczne przy komputerze. Napiszę potem jak było.
-
Co do Clonazepamu to wiem że masz rację ale ja odstawię go dopiero jak się obronię tzn. w lutym. Teraz piszę pracę magisterską i chcę to wszystko jakoś zakończyć, a tylko ten lek daje mi trochę snu. Chyba ten Citabax jest nietrafiony, biorę go drugi miesiąc i żadnej reakcji. Ale jestem cierpliwa, tzn. cierpię cały czas ale wierzę i nawet wiem że to prędzej czy później minie (choć wolałabym prędzej). Trzyma mnie jeszcze wiara w Boga, widać to moje cierpienie jest mu potrzebne, ale wybieram się w styczniu na nabożeństwo księdza Józefa w klasztorze który ma charyzmat uzdrawiania w Duchu Świętym. Wierzę i nie odbierajcie mi tej wiary bo wiara czyni cuda. Ja też miałam przyjemność korzystać z pomocy bioterapeuty (i to nie jednego), czułam się nawet lepiej, szkoda że tak krótko. Teraz walczę jak lwica o studia, zdrowie, robię co mogę choć tylko ten, kto to przeszedł, może wyobrazić sobie jak jest ciężko. Jak wychodzę z domu to patrzę na tych wszystkich ludzi i myślę sobie: oni to mają super, kładą się wieczorem, wysypiają i czują się normalnie. Ale szkoda pisania na te moje rozważania. Agnieszka, a co myślisz o kawie, czy ona rzeczywiście działa jakoś na bezsenność? Bo ja piję taką lurę z łyżeczki dwa razy dziennie, pomaga mi trochę na ból głowy. A czy wypiję czy nie to i tak nie śpię. Myślę o tym lerivonie. Czy on od razu zadziałał na Ciebie, czy po jakimś czasie?
-
Cześć Agnieszka.m Ostatnio dużo czytam i szukam jakiegoś sensownego sposobu, i okazało się że ja już brałam ten effectin tylko pod inną nazwą. Rzeczywiście w ogóle nie zadziałał. Może więc masz rację z tym lerivonem. W środę jadę na jakieś testy psychologiczne do Częstochowy, mam się dzięki nim dowiedzieć, co mi w końcu jest. Ja też mam wrażenie że depresja jest wynikiem bezsenności, ale lekarze twierdzą że to bzdura. Czemu więc leki przeciwdepresyjne nie pomagają? Tu się lekarze po prostu dziwią i czasami mam wrażenie że myślą, że udaję czy coś. Ostatnio tzn. 2 miesiące temu zmieniłam lekarza i czekam na te testy, biorę Citabax i Clonazepam (ten na mnie najlepsze działanie uspokajające), a środki typowo nasenne też słabo działają. W każdym bądź razie nie chcę się tak łatwo poddać, choć to już tak długo trwa i mam dość czasami wszystkiego. Żyję i walczę chyba tylko dzięki dzieciom i mam zamiar wygrać raz na zawsze. Czekam na dalsze odpowiedzi, każda jest bardzo cenna.
-
Dzięki za ten Effectin, jest jakąś moją nadzieją. Chociaż tyle leków już wypróbowałam, wyobrażam sobie co o tym myśli moja rodzina (rodzice, dziadkowie). Przecież to wszystko kosztuje, ale żeby to jeszcze pomogło. Ja już jestem jakąś lekomanką. Przy tym wszystkim pojawiały się okresy - kilkutygodniowe, kilkumiesięczne, że wysypiałam się wspaniale, jak dziecko i wszystko było OK. Ale jak nagle one przychodziły, tak szybko pryskały jak bańka mydlana. Podobnie niektóre leki działały przez jakiś czas, a potem przestawały. To wszystko jest bardzo dziwne. Dzisiaj, po nieprzespanej nocy, musiałam wziąć tabletkę i przespać się w dzień bo nie miałam siły. Każdemu mówię żeby dziękował Bogu za dobry sen.
-
Wydeptałam ścieżki do wielu lekarzy, niektórzy nawet mi pomogli ale tylko na jakiś czas. Potem lek przestawał działać i sen uciekał. Przeważnie rozpoznawano u mnie depresję, a moja ostatnia lekarka w Częstochowie powiedziała że to raczej nerwica. A ja się pytam, czy to nie wszystko jedno, skoro leczy się je takimi samymi lekami? Za tydzień mam robić jakieś testy psychologiczne, które mają ułatwić diagnozę. Dzięki za Wasze doświadczenia z lekami. Jeszcze takich nie brałam więc na pewno wypróbuję. Trochę nabrałam otuchy skoro są ludzie, którzy z tego wyszli. Bo w ogóle to jest bardzo ciężko i trzymam się jako tako tylko dla dzieci i męża. Wybierałam się już nawet co hipnoterapeuty, ale mąż mi nie pozwolił. Byłam też u egzorcysty, ale nic złego u mnie nie znalazł. Boję się że jak nic mi nie pomoże to wyląduję w szpitalu. Może ktoś był i mógłby powiedzieć coś na ten temat, jak to wygląda.
-
Jakie leki Wam pomogły przy walce z tą przeklętą bezsennością? Bo dla mnie to naprawdę przekleństwo.
-
Witajcie Załamani, Smutni, Samotni i Wy, którzy sobie dobrze
sójka odpowiedział(a) na Mrówka1526912974 temat w Witam
Cześć Mrówko! Możemy sobie podać ręce, ja też nie sypiam i jestem u kresu wytrzymałości. Chciałabym usnąć i spać baaaaaardzo długo.... Próbowałam już chyba wszystkiego: leki,psychoterapia i inne jeszcze rzeczy. A Ty próbowałaś czegoś i czy coś przynosiło Ci ulgę? Szukam właśnie takich osób bo chętnie wymieniłabym się doświadczeniami. -
Właśnie się zarejestrowałam bo szukam pomocy już od 13 lat. Moja historia jest długa, za długa żeby wszystko opisywać. Generalnie chodzi o to że bez żadnej przyczyny straciłam sen mając 18 lat. Teraz mam już trochę więcej, mam też wspaniałą rodzinę, 2 dzieci (6 i 4 lata). Cały czas jestem na lekach, teraz Citabax i Chlorprotixen, ale to nie działa. Nie śpię w nocy a w dzień jestem wykończona. Próbowałam już chyba wszystkiego, trudno więc mnie zaskoczyć jakimś nowym pomysłem. Wydaję mnóstwo kasy na różne specyfiki - żeby to jeszcze działały to pół biedy. Czasem brakuje sił żeby zająć się dziećmi, mąż już dawno sam sobie szykuje kanapki. Był czas w moim życiu, kiedy to ustąpiło i spało się dobrze, urodziłam dzieci a potem to wróciło. Wiele bym dała za prawdziwy naturalny sen ale nie wiem już co robić. Biorę jeszcze Clonazepam bo mnie uspokaja choć wiem że uzależnia. Co rok zmieniam lekarza, już nie wiem gdzie szukać pomocy. Nie chcę zwariować, mam dla kogo żyć. Będę wdzięczna za odpowiedź, może ktoś sobie jakoś poradził z podobnymi problemami?