Witam wszystkich serdecznie!Pisze na forum bo nie wiem gdzie mam juz szukac pomocy.
Mam 23 lata. 1,5 roku temu dowiedziałam sie ze mam raka tarczycy. Przeszłam operacje i radioterapie. Póżniej zaczełam co 3 miesiace jeżdzic na kontrole.Lekarze powiedzieli mi ze rak tarczycy jest wyleczalny w 100% i ze w moim przypadku był wczesnie wykryty. Mineło 1,5 roku a mnie dopiero złapała nerwica. Przede wszystkim to potworny lek ze rak sie odnowi, chodze sie ciagle macam i wyszukuje czy nie mam gdzies guzka, nie chce mi sie zyc mam kołotanie serca, dusznosci przez co mam wrazenie ze sie zaraz udusze lub zemdleje, pocenie rąk, boje sie wychodzic sama z domu bo zdarzały sie sytuacja jak byłam w sklepie to mało nie zemdlałam bo zaraz robiło mi sie słabo chodze ciagle przygnębiona i placze. Przez te objawy wystraszyłam sie i poszłam do lekarza rodzinnego. Lekarz stwierdził ze to nerwica. Miedzy czasie poszłam do laryngologa zeby zbadał gardło wezły chłonnne czyste , gardło tez.Byłam u psychologa , psycholog stwierdził zaburzenia lekowo-hipochondryczne ale po naszej rozmowie nie bardzo podniosł mnie na duchu.. Bardzo was prosze doradzcie mi jak mam nauczyc sie zyc i radzic z tym bo czuje sie wyczerpana psychicznie i fizycznie, Z góry przepraszam za błedy.