Skocz do zawartości
Nerwica.com

Radison

Użytkownik
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Radison

  1. Mnie się bardzo podoba, śmieszny. Choć nie zamierzam liczyć swoich punktów
  2. Tak, tak, bardzo dobrze. To jakieś przypadki z chomikiem i telefonem. Nie powinnaś się tym przejmować :-). Mam nadzieję, żę skoro zdecydowałaś się czynnie przeciwstawiać depresji, to już niedługo będzie to dla Ciebie tak oczywiste, jak być powinno :-) Gratuluję silnej woli!
  3. Radison

    Mam dość.

    Cześć Nie znam żadnej uniwersalnej rady, bo może zresztą takich nie ma. Uważam, że najważniejsze (dla mnie takie jest), to wyrwać mózg z marazmu, dobrze go nastroić żeby mieć narzędzie do rozwiązywania problemów. Jeśli myślisz, że niewarto poczytać jakiejś książki, pójść na basen, albo, pojeździć na rowerze (wybacz, jestem facetem; pewnie wolisz co innego) to spójrz na ostatni dzień, lub dwa. Jeśli nie zrobiłaś w tym czasie nic, to na pewno żadne zajęcie nie wydaje się już głupie. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele - nie oczekuj, że tylko coś zaczniesz robić, od razu wróci wspaniały nastrój. Wróci, albo nie - nic na to nie poradzisz. Ale zawsze będziesz mogła powiedzieć, że przynajmniej przejechałaś 10 km (no bo przecież nie, że przebiłaś dętkę ;-)) A to już coś, szczególnie, kiedy nie chce się z pozoru nic.
  4. Rozumiem, że do mnie skierowane są dwa powyższe posty. Wcale nie jest to omijanie problemów. Właśnie leżenie na łóżku, patrzenie w ścianę i odpychanie od siebie świadomości, że się nic nie robi byłoby ich omijaniem. Walka z emocjami nie jest skazana na przegraną, jeśli się rozumie, z jakiego powodu się pojawiły, czyli co się zrobiło źle. Wtedy można wyciągnąć wnioski i żyć dalej, najlepiej jak się umie, nie poddając się paraliżującemu marazmowi.
  5. Cześć Przepraszam, że tak długo nie odpowiadałem, ale byłem zajęty. Ja na to patrzę w ten sposób, że co by nie robić, to kiedyś trzeba będzie albo te myśli od siebie odrzucić, albo się im poddać i - wolę nie myśleć, co wtedy. Ponadto, stresy, lęki, to są uczucia, które rozpowszechniły się ewolucyjnie dlatego, żeby mobilizować do jakiegoś działania, lub przed jakimś chronić. Jeśli jestem w stanie oszacować, że na pewno inne wyjście niż dyktowane uczuciami jest lepsze, to już ich "nie potrzebuję". Gdy dokonuję takiego wyboru słyszę, jak każdy nerw we mnie krzyczy, że to przeciw niemu, ale co tam... I tak, okaże się, że rozpacz byłaby najgorsza. Innym zupełnie problemem jest to, co włożyć w miejsce wyrzuconych emocji? I tutaj mam większe problemy, ale odnoszę i sukcesy na tym polu. Ja się dobrze czuję, jak robię coś wartościowego, w szczególności jak się uczę. Robię to wtedy bardzo powoli, tak żeby wszystko rozumieć, a to niskie tempo (na szybsze mnie wtedy nie stać) tłumaczę sobie tak, że lepsze to, niż nic nierobienie, po którym zawsze potem mam poczucie winy (jeśli mogłem coś robić)[/url]
  6. Skoro nie ma już co zbierać, to może lepiej zacząć od nowa. Wiesz, ja w pewnym sensie też zaczynam od nowa. Nie przeżyłem tego co Ty, ale z wielu rzeczy, które były dla mnie tą częścią istnienia, bez której go sobie nie wyobrażałem też nic nie zostało. Nie będę oszukiwał, nie mam nowej filozofii życia, którą mógłbym Ci przeszczepić. Może tylko tyle, że sensu teraz upatruję w podnoszeniu się z porażek: ja kontra cały świat. Wątpię także, aby Tobie od razu zaświeciła idea, jak żarówka nad głową Pomysłowego Dobromira. Ale kto wie, może właśnie nie ma nic głębszego i pełniej wykorzystującego życie... Nie myśl, że namawiam Cię do egoizmu. Na zewnątrz, dla innych ludzi liczą się Twoje czyny, a do nich jest najpierw potrzebna chęć i siła, a ich pewnie masz w niedomiarze... Ja Cię rozumiem, wiem jak ciężko jest być samemu ze swoją chorobą. Jeśli chcesz, to zobacz: nie jesteś już sama, skoro Ci odpowiedziałem, a na pewno na mnie się nie skończy. Zasługujesz, żeby się wyrwać z chocholego tańca. Możesz zapytać: " czy warto? " Nie wiem. Ale nie chciałbym nie spróbować.
  7. Zgadzam się z Wypalonym. Innego życia nie dostaniesz. Lepszego też nie. Ale wiesz co? (szeptem) Możesz sobie s a m a wziąć lepsze życie. Jak? Jeszcze nie wiem, ale mogę Ci powiedzieć, że ja zaczynam od przezwyciężenia złych myśli, uczuć strachu, agresji, zniechęcenia. Spójrz - to tylko myśli, zależne zupełnie od Ciebie, bo to Twoje myśli. Nawet, jeśli nic z zewnątrz nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu, to i cóż? Można go chwilowo na własne życzenie wytworzyć. Może ta chwila wystarczy na przezwyciężenie kryzysu, który powrócił. A jak już to zrobisz, to sama będziesz wiedziała, co dalej. Elementarnym zagadnieniem jest znaleźć w sobie siłę, bo ją właśnie zabiera depresja...
  8. Radison

    Moje problemy

    Witam Mam problem z pracą swojego mózgu. Jestem niezdolny do zorganizowanego wysiłku umysłowego, takiego jak nauka. Odczuwam duży brak energii i krytycznie odnoszę się do swoich pomysłów. Myślę, że to na co chorowałem to była depresja, bo miałem klasyczne jej objawy. Osiągnąłem już wiele walcząc z nią samemu, ale teraz utknąłem w martwym punkcie. Nie chodzi o to, że mam mnóstwo negatywnych uczuć i chciałbym poprosić was o radę w sprawie jakiegoś leku, który by je usunął. Ja poradzę sobie z nimi, ale pod warunkiem, że moja zdolność myślenia wróci do normy. Obecnie przeszkadza mi ogromny chaos w umyśle. Nie mogę się nad niczym skoncentrować, bo plączą mi się po głowie zupełnie inne sprawy od tych, którymi akurat chcę się zająć. Żeby to jeszcze było coś bardzo intensywnego i absorbującego uwagę w konstruktywny sposób, ale nie! To jest bardzo wypłowiałe i nie ma w tym żadnych określonych emocji. Potrafię poradzić sobie z tą gmatwaniną pożal się Boże "myśli" (a właściwie to ich strzępków), ale tylko na zasadzie : "wszystko albo nic". Jedyną alternatywą jest apatia. Opisuję tutaj wszystko dość szczegółowo, ale to dlatego, że chcę zapytać, czy wiecie jakie rodzaje leków poleca się w celu usunięcia tych objawów i wyregulowania pracy mózgu? Może kilka przykładowych nazw produktów, lub substancji? Jeśli je poznam, to będę mógł poszukać o nich informacji zanim udam się do lekarza i będę wiedział czego się spodziewać. I do jakiego lekarza Waszym zdaniem powinienem się zgłosić? Psychiatry?
  9. Cześć Mam podobne objawy do Twoich i jeszcze nie byłem z tym u lekarza, ale zamierzam ,,na dniach" pójść. Również niepokoję się, czy mnie potraktuje poważnie, ale nie zamierzam się łatwo poddać! Czy masz już doświadczenie w rozmowie z lekarzami i mógłbyś mi coś poradzić? Ja radzę, żebyś postawił twarde warunki i dał mu do myślenia, żeby nie przepisał Ci kolejnych multiwitamin .
  10. Widzę, że użytkownik, który założył ten temat został już zbanowany, moim zdaniem słusznie. Dlatego proszę nie odebrać mojego postu, jako dyskusji z nim, ale z jego myślą. Da się pokazać, że jest ona sprzeczna wewnętrznie i nie powinna być pozostawiona swobodnie zawieszona w internecie pomiędzy ideami poprawnymi, bo to im ubliża. 1: a z drugiej strony: Sprzeczność: albo to zrobię, albo tego nie zrobię (nieważne z jakich powodów) 2: natomiast: Albo się jest przekonanym, że życia pozagrobowego nie ma, albo się nie jest. 3: i: [show, to coś robione dla innych ludzi, dla ich rozrywki] A jednak kiedy indziej: Oraz Z jednej strony ma znaczenie, że ludzie będą zainteresowani samobójcą i robi się to nawet po części dla nich (!) Z drugiej strony sie ich nie szanuje i traktuje się ich jako poddanych sobie. Ten brak szacunku i poczucie wyższości ( np. fragment o „pajęczej nici”) nie pozwala na przejmowanie się reakcjami ludzi w stosunku do niego, jednak autor tematu to robi. Te przykłady dowodzą, że idea jest błędna, co kończy dowód. W rzeczywistości wystarczyłby jeden kontrprzykład, ale teraz łatwiej zobaczyć, że nie tylko szczegół jest fałszywy, ale całe rozumowanie. Uważam, że ,,filozofia” ta została skonstruowana nie od strony rozumu i od podstaw, ale przeciwnie, powstała na podłożu emocjonalnym (pewnie w większości negatywnym) i z chęci zaprzeczenia zasadom etyki, w sposób zresztą wybiórczy. Znalazłem esej Alberta Camus o samobójstwie, link do niego : http://hamlet.pro.e-mouse.pl/filozof/index.php?id=camus1
  11. Cześć Link, który znalazłem, to http://free.polbox.pl/d/depresja/ . To o czym pisałem jest w linku do wywiadu z lek. M. Matuszczykiem, polecam gorąco, zarówno wywiad, jak i resztę strony!
  12. Cześć Nie wiem, w jakim stopniu to, co napiszę okaże się już wiadome Tobie, ale depresja ma różne przyczyny, i często wynika z nich wszystkich ... Jedną z nich jest zakłócenie wydzielania serotoniny i noradrenailny, substancji odpowiedzialnych za przekazywanie informacji elektrycznych w mózgu. Moim zdaniem ważne jest, żeby to wiedzieć, bo można spojrzeć na swoje problemy jako coś biologicznego, czyli od zupełnie innej strony. Lekarze mówią o depresji, że jest to choroba, tak samo jak jest nią ból brzucha, czy serca. Brak jakiegośtam czegośtam gdzieśtam (głowa do góry :-)) i od razu życie jest okropne :/ Mnie ta wiedza pomogła i nadal pomaga, bo myślę sobie tak: OK, skoro jest możliwość, że duża część moich złych myśli jest wywołana przez takie badziewia, to może niewarto traktować ich całkiem serio? Jeśli nie będzie ustępowało, to można pójść do lekarza, dostać leki i sytuacja się poprawi, to proste w gruncie rzeczy :-) Skoro tak może być (i pewnie jest), to warto tę szansę poprawy nastroju wykorzystać! Pomyśl proszę nad tym, na tyle chłodno, na ile możesz a wyda Ci się sensowne. Oczywiście nie jest to żadna długofalowa recepta, ale takiej jeszcze nie znam. Jeśli pomoże Ci przetrzymać choć jedną złą chwilę, to cel mojej odpowiedzi będzie osiągnięty. Jutro obiecuję dopisać jeszcze coś i podać ciekawy link, ale teraz nie mogę, bo siostra mnie wygania od komputera, chcąc iść spać :-) Mam nadzieję, że tą głupią uwagą poprawiłem Ci trochę nastrój ;-)
  13. Radison

    Cześć

    Dzięki wielkie za szybką odpowiedź. Pozdrawiam
  14. Radison

    Cześć

    Cześć Jestem nowy i przede wszystkim chciałbym zapytać, w jaki sposób mogę skontaktować się z psychologiem lub psychiatrą? Chodzi mi o to, czy to, że jestem ubezpieczony w Narodowym Funduszu Zdrowia zapewnia dostęp do pomocy psychologicznej bez dodatkowych opłat? Pozdrawiam PS Fajnie, że istnieje takie forum, naprawdę doceniam. Trzymajcie się!
×