Skocz do zawartości
Nerwica.com

cinnamon~girl

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cinnamon~girl

  1. Owszem - spotkanie było. Aczkolwiek odbyło się w bardzo kameralnym gronie - byłam tylko ja i Alienated Posiedzieliśmy w Harnasiu przy piwku. Pomimo obaw i stresu spędziliśmy razem - o ile się nie mylę - dobrych 5 godzinek. Trochę się rozczarowałam, że nikt więcej nie przyszedł, no ale w sumie można było się tego domyślić, no szkoda. Jakoś słabo zorganizowani jesteśmy i tyle. Nie wiem, czy na następne spotkanie odważę się pójść, zobaczymy. Trzymajcie się w tę dołującą pogodę ======================= Przy okazji: świetna fota magdalenabmw
  2. No tak... też czarno to widzę Ale nie ukrywam, że mam nadzieję iż ktoś się jednak pojawi. Alienated, skoro już rzuciłeś tą starówką - to może pozostańmy przy tej propozycji, oby nie mącić. Proponuję wobec tego spotkanie na zewnątrz przy ratuszu (tam gdzie mieści się oddział muzeum historii szczecina, a w piwnicy zdaje się że ponownie działa restauracja "U Wyszaka"). Generalnie miejsce spotkania to ten brukowany parking przed ratuszem, chyba nie będzie problemu z trafieniem? Jak już się zbierzemy, wtedy poszukamy jakiegoś przytulnego miejsca. Jestem dziś w kiepskim nastroju, ale mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie...zaraz pewnie sięgnę po kielonek z czymś mocniejszym... Aha, stosujemy jakiś znak rozpoznawczy (kiedyś ktoś pisał o przyjściu na spotkanie z książką o psychologii, hehe - fajny pomysł), czy zdajemy się na to że swój swego rozpozna???? Liczę, że przyjdziecie, wobec tego do zobaczenia jutro o 19-tej(?)! Pozdrawiam
  3. Dzięki za odpowiedź, Koturre - nie ukrywam, że dała mi do myślenia. Przedstawiłeś zagadnienie z całkiem innej strony. Twoje słowa do mnie trafiły. No postaram się je jakoś wcielić w życie, trzymaj się:)
  4. Koturre, wiem że to niby nie ma znaczenia, a może jednak ma - inaczej ocenię osobę, która miała przede mną kilku, a inaczej - gdy kilkunastu/kilkudziesięciu (?!) partnerów. Wtedy wyobraźnia pracuje, widzisz w myślach Twoją ukochaną osobę w objęciach tych jego byłych, a to jest jednak bolesne, wiem, że to nie ma sensu, sama tylko sobie tym szkodzę i na dodatek obwiniam moją Połówkę. Bez sensu! Tym bardziej, że sama nie jestem święta. Piszesz, że też taki byłeś, ale Ci przeszło. No to mnie jakoś podniosło na duchu. Bardzo bym chciała się tego wyzbyć, ale trudno zagłuszyć myśli o zazdrości, obawiam się że to jest silniejsze...no ale ciągle wierzę, że się uda:) Z poprzednim chłopakiem co chwila robiłam jazdy, no ale wyobraźcie sobie jak ma zareagować zielona z zazdrości dziewczyna, gdy jej chłopak postanowił znaleźć sobie hobby w postaci fotografii aktów kobiecych, no i raz udało mu się namówić koleżankę na takie zdjęcia, w tajemnicy przede mną (później je znalazłam), gdy ściąga dziesiątki gigabajtów pornosów/zdjęć. Obiecałam sobie, że w następnym związku jakoś będę się kontrolować w tej kwestii, ale jak doszło co do czego znowu nie daję rady, zazdrość po prostu mnie opanowała. A ja się jej poddaję, nie mam siły się jej przeciwstawić. Im dłuższy staż naszego bycia razem, tym większe zagrożenie czuję, tym bardziej jestem podejrzliwa, gdy nie ma go przy mnie ciągle myślę, że mnie zdradza..no generalnie kiepsko to wygląda, przez zazdrość właśnie miała miejsce moja próba samobójcza. Nie wiem, czasami chcę coś z tym zrobić, nawet się udaje, a czasem czuję, że nie ma sensu z tym walczyć, bo nie da się zmienić myślenia. taka jestem i tyle.
  5. No carlos, ja jednak mam mam nadzieję, że wypali Nie chciałabym przyjechać i nikogo nie zastać na miejscu, mocno bym się zdołowała, tym bardziej, że pójście na takie spotkanie to dla mnie jednak spore wyzwanie i stres. No i jeszcze jedno - GDZIE się spotykamy???. Ja na takim spotkaniu będę pierwszy raz (o ile nie stchórzę) a z tego co czytałam, dla niektórych z Was to nie pierwszyzna. Więc może macie jakieś sprawdzone miejsce? pozdrawiam
  6. Witam wszystkich:) Jestem ze Szczecina, mam za sobą próbę samobójczą i jak na razie zaledwie dwie wizyty u psychiatry. Jak więc widać, dopiero wtapiam się w TEN Wasz światek. Mam już niby 28 lat, aczkolwiek ciągle czuję się jak dziecko. Lekarz stwierdził u mnie tzw. osobowość borderline. Z problemów, które mnie nękają, najbardziej dokuczliwa jest chorobliwa, niemożliwa do opanowania zazdrość, a co się z tym wiąże brak poczucia własnej wartości, poza tym nieumiejętność kontaktu z ludźmi, jednocześnie uczucie wyższości nad nimi, pogarda, targające mną sprzeczne uczucia, zupełny brak empatii w stosunku do drugiego człowieka, generalnie mam problem z wpasowaniem się w otaczającą mnie rzeczywistość, mimo iż z pozoru moje życie wygląda w miarę "normalnie". Nie chce mi się żyć, nie podoba mi się wizja pracy przez te wszystkie lata, które są przede mną, nie mam zamiaru mieć dzieci, kiedy pomyślę o tej całej monotonii, o tym, że nie mam odwagi ani środków na jakieś zmiany, na zrobienie czegoś fascynującego...no i że będę musiała się męczyć z tymi wszystkimi moimi problemami siedzącymi w mojej głowie, utrudniającymi życie moje i innych...ogarnia mnie totalna niemoc, rezygnacja. Mam ochotę usiąść i się rozryczeć. Niby byłam u psychiatry. Na pierwszą wizytę wybrałam się raczej za namową znajomych, chłopaka, chociaż sama też miałam jakąś iskierkę nadziei, że ta wizyta coś zmieni. Teraz nie jestem przekonana co do wizyt u psychiatry, nie mam wiary w to, że mogą wyprostować moją osobowość, dlatego m. in. zarejestrowałam się na forum, żeby się poradzić tych z większym doświadczeniem, powymieniać opiniami. Być może nie trafiłam na odpowiedniego lekarza, nie do końca odpowiada mi formuła: ja opowiadam, mówię, a lekarz w sumie tylko jest, słucha podsumuje nieraz moje wyznania, ale nie dostaję żadnej wskazówki, bo to,w jakim kierunku powinnam zmierzać, co zmieniać, to wiem. Czuję się zniechęcona, mam ochotę odwołać najbliższą wizytę. Lekarka proponuje mi terapię grupową, zastanawiam się czy może spróbować..nie wiem...co do leków mam przepisany zotral, biorę dopiero drugi dzień, dziwnie się czuję, jest mi nieco niedobrze, ale to podobno po kilku dniach mija, poczekamy zobaczymy.. ....w każdym bądź razie witam wszystkich, już wystarczy tego bazgrolenia jak na początek, myślę że wystarczająco nakreśliłam moją osobę
  7. Hej, dołączam do szczecińskich pokaleczonych dusz:) Jestem tutaj nowa, ale już od jakiegoś czasu zaczytuje się w tutejszych forach. Leczenie dopiero co rozpoczęłam, mam prawie 28 lat i za sobą próbę samobójczą, poza tym stwierdzono u mnie osobowość borderline. Ludzi też się generalnie boję, na pewno już nie tak jak kiedyś, więc co mi tam, postaram się jakoś przełamać i trafić na to spotkanie, chętnie poznam tych niby odstających-od normy Nie prześledziłam całego tematu, ale widzę, że coś nie za bardzo wychodzi z tymi spotkaniami, mam nadzieję więc, że to najbliższe jednak wypali. No nie ukrywam, że najbardziej przeze mnie preferowany jest weekend. Pozdrawiam
  8. Hej, no ja też mam ten problem zazdrość to strasznie niszczące uczucie, a najgorsza jest ta niemoc, która mu towarzyszy. Nie chcesz jej czuć, ale to się dzieje w Twojej głowie i nakręca Cię. W końcu nie zmienisz przeszłości, wiesz, że to BYŁO, mógł nawet nie wiedzieć o Twoim istnieniu, a mimo wszystko jesteś zazdrosna. Gdy pomyślę, że tak jak mnie dotykał kiedyś inną, szeptał do niej te same czułe słówka...czasami myślę, że powinnam być sama, boję się, że prędzej czy później to uczucie zniszczy każdy związek, w końcu cierpliwość partnera ma swoje granice. Niby próbuję się ugryźć w język przed powiedzeniem jakieś uwagi, ale to jest silniejsze. Mam chłopaka, który jest ideałem i wiem, że te moje podejrzenia, teksty pewnie go ranią, choć jest bardzo wyrozumiały i może ma do tego dystans, ale nie wiem....nie widzę możliwości pokonania tego uczucia. Nie docierają do mnie racjonalne argumenty, że ja też przecież miałam partnerów, ze teraz jest w końcu ze mną, że to do mnie mówi "kocham Cię"...ech, ciężko, ciężko...no i na pewno uczucie to wiąże się z moją niską samooceną... pozdrawiam zielonych z zazdrości
×