
zygfryda
Użytkownik-
Postów
44 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zygfryda
-
kurcze...tak czytam i czytam te posty i faktycznie stwierdzam, że ludzie piszą coraz pozytywniej, ale nie wiem czy to do końca jest prawdą. Ja teraz rzadko tu zaglądam, ale panuje tu specyficzna atmosfera i nie spoób pisać negatywnie, jakoś da się wyczuć wspólnotę i samo to,że wspieramy innych daje nam siłę, mimo....że często upadamy...tak jak to jest w moim przypadku
-
czego się boimy? Lęk przed.................
zygfryda odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
ja tez miałam ostatnio okazję przeczytac tę książkę "Mój lęk.Mój koszmar" i faktycznie zastosowałam to samo co bohaterka- czyli konfrontacje z lękiem. Momentalnie życie zaczęło nabierac kolorów, bo jak się okazało moje lęki były irracjonalne.Po zmierzeniu z sytuacją wywołującą lęk czułam tylko radość i taką siłę, że mogłabym pójść wszędzie. Oczywiście nadal miewam lęki i chwile zwątpienia, ale staram się podnosić z tego jak najszybciej, kochane nerwuski konfrontujcie się z lękiem!!!! -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
zygfryda odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Niestety nerwica sama z siebie nie ustąpi, ja z nia walczę juz ponad 5 lat i z własnych obserwacji wiem,że jesli się poddamy i ulegniemy, to nas poprostu zniszczy. Wiem,że to nie jest łatwe, bo sama ciągle załamuje się, ale po udanych próbach staję się silniejsza...dużo silniejsza...i tak ostatnio po 2 latach odwazyłam sie jechać pociągiem, w dodatku byłam sama...no i udało się, to mnie tylko utwierdziło w tym, że to można pokonać, ale to my sami musimy zrobić -
Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam, bo postanowiłam wyjechać na urlop i... udało się, nawet wróciłam pociągiem, co do tej pory było niewyobrażalnym czynem dla mnie. Wróciłam cała, zdrowa i wypoczeta, (mimo,że tam tez miałam kilka napadów paniki) ale co dalej? Teraz zaczynam dalsze studia i za tydzień mam 1 zjazd. Strasznie się boję, znów zaczęłam budzić się w nocy i nie moge spać, a do tego tradycyjne mdłości. Wcześniej było łatwiej studiowac, bo częśc znajomych wiedziała co jest grane, a teraz właściwie jestem sama, bo z poprzedniej uczelni znam tylko 1 osobę, ale nie wtajemniczałam jej w stan mojej psychiki. Bardzo chetnie pogadam z kimś kto jeszcze studiuje, jak sobie radzicie w tych sytuacjach???????
-
Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam, bo postanowiłam wyjechać na urlop i... udało się, nawet wróciłam pociągiem, co do tej pory było niewyobrażalnym czynem dla mnie. Wróciłam cała, zdrowa i wypoczeta, (mimo,że tam tez miałam kilka napadów paniki) ale co dalej? Teraz zaczynam dalsze studia i za tydzień mam 1 zjazd. Strasznie się boję, znów zaczęłam budzić się w nocy i nie moge spać, a do tego tradycyjne mdłości. Wcześniej było łatwiej studiowac, bo częśc znajomych wiedziała co jest grane, a teraz właściwie jestem sama, bo z poprzedniej uczelni znam tylko 1 osobę, ale nie wtajemniczałam jej w stan mojej psychiki. Bardzo chetnie pogadam z kimś kto jeszcze studiuje, jak sobie radzicie w tych sytuacjach???????
-
hej! Ja dzisiaj mam totalny spadek formy, chce mi sie krzyczeć ratuuunku!!!! Zawsze tak jest po dobrych chwilach, dobre-znaczy bez lęku. Teraz mam znów gorszy okres, z dnia na dzień moje lęki sa coraz większe, a tym samym obszar swobodnego bycia zostaje ograniczony. Teraz jestem w pracy i juz 2 raz w ciagu paru godzin miałam atak, nagły i powalający atak paniki...i jak tu pracować kiedy ciało odmawia posłuszeństwa??? Coraz częściej mam ochote uciec stąd i więcej nie wrócić, ale jest to niemożliwe. Chętnie porozmawiam z pracującymi "nerwuskami", jak dajecie sobie radę...
-
Ja mam to samo, autobus, pociąg, tramwaj itd. Był czas,że jakos to przemogłam i zaczęłam poruszać się tymi środkami komunikacji, no ale jak to bywa w nerwicy - wszystko wróciło i to chyba z podwójną siłą
-
hej hej! Nie wszyscy czują się świetnie w taką pogodę, ale damy radę!!
-
siemka madziara! Ja tu tez z takim nastawieniem zawitałam, nigdzie nie znajdziesz tyllu rozumiejących Cie ludzi co tutaj
-
hej margot! ja mam podobnie w sprawach sercowych, boję się angażować w związki, bo przecież nie potrafię normalnie żyć, ale dobra rada, nalezy powiedzieć facetowi prawdę co Ci jest,a jeśli tego nie zrozumie, tzn.że nie jest Ciebie wart i tak naprawdę nie darzy Cię szczerym uczuciem. Tak mi kiedys poradziła terapeutka, ale musiało minąc 2 lata jak teorię przełożyłam na praktykę i w piątek tak zrobiłam-powiedzialam chłopakowi, którego przez nerwicę trzymałam na dystans, co tak naprawdę mi dolega....i ku mojemu zdziwieniu-zrozumiał, a przynajmniej przyznał,że jemu to nie przeszkadza. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia!!!
-
cześc nerwuski, milego dnia dla wszystkich...miłego znaczy bez lęków :)
-
cześć! własnie przed chwilą poniosłam klęskę, juz byłam na dobrej drodze ku wolności a tu zonk. Postanowiłam nadrabiac moje długie m-ce w kościóelku kiedy tylko moge no i przed chwilą opusciłam to miejsce trzęsąc się i ledwo stałam na nogach, a teraz jak tu usiadłam wszystko wraca do normy, błagam niech ktoś mi dokładnie napisze o terapii behawioralno-poznawczej, choć nie wiem czy to jest idealna terapia dla mnie. Ale jedno jest pozytywne w tej sytuacji, dzięki tej stronce po raz 1 postanowiłam,że nie dam tak łatwo za wygraną i mimo tego czego doświadczyłam w murach kościoła wrócę tam ponownie, zazdroszczę wszystkim, którzy pozbyli sie tego śwństwa i tzrymam kciuki za kolejnych zwycięszców pani nerwicy
-
cóż, człowiek ma wolną wolę i wybór, Ty wybrałeś akurat taka drogę, ja tez nie chodzę do kościoła, tylko wtedy kiedy mi sie dosłownie uda, czyli raz na 2 m-ce, nieraz raz na pół roku dosłownie na najkrótszą msze w tygodniu, tak samo jest z miejsacami typu pub, bar itd. boję się wszystkich miejsc publicznych, ale wiem jedno, jesli starci sie wiare, to koniec
-
słuchaj Steven, wiem co czujesz, bo ja doswiadczam to prawie każdego dnia, raz jest lepiej, innym razem gorzej (oczywiście więcej jest tych złych dni), ale jak uda mi sie przejśc drobną przeszkodę, np. wytrzymać półgodzinna mszę świętą, to jest to dla mnie wielki sukces, który mnie bardzo umacnia, nie na długo co prwada, bo kolejnego dnia znów mam napady paniki, ale lepiej je znoszę. Nie wiem czy dobry przykład Ci dałam, bo jestes niewierzący, ale może warto spróbować, przecież nie masz nic do stracenia, zresztą sama świadomośc, że opócz Ciebie jest mnóstwo ludzi, którzy maja ten sam problem, dodaje otuchy, dlatego ta stronka to najlepsza rzecz jaka przytrafiła mi się w tej sytuacji, pozdrawiam!
-
cześć!!! Dzisiaj powtórzyłam poranna wizytę w kościele i nie było już tak fajnie ale jeszcze sie nie załamałam, choc takie potyczki zawsze powodują,że przestaje walczyć, ale teraz czeka mnie jeszcze większe wyzwanie-podróż do Katowic...trzymajcie kciuki, wszytkim życzę miłego dnia......(bez lęków)
-
kurcze, musze sie pochwalić,że pokonałam dzisiaj to świństwo w kościele, w prawdzie wiedziałam,że to bardzo krótka msza i jest bardzo mało ludzi, ale oczywiście lęk miałam niesamowity,żeby na nia pójść, ale zawzięłam się ze wszystkich sił, ponieważ to była msza w intencji kogoś z mojej rodziny i hurra!!! nic sie nie stało, takie chwile mnie umacniają, tylko gorzej jest potem kiedy znów jest wpadka, po niepowodzeniach objawy ciągną się za mną długo aż do następnego zdfarzenia, w kórym pokonałam objawy tej wrednej nerwicy
-
gusia podam Ci wszystko przez mail'a a tak na marginesie jutro mam być w Katowicach
-
odkryłam tą stronę kilka dni temu i może to zabrzmi idiotycznie, ale dziękuje Bogu za to,że oprócz mnie, są na tym świecie inni ludzie, którzy znaja problem nerwicy lękowej. Ja zmagam sie z nią od 5 lat, ale jest coraz gorzej. Odstawiłam tez leki, mam tylko takie w razie ataku i zaczęłam znów terapię, tyle, że tym razem w Katowicach, więc trzeba jeździć ponad 100km, ale na szczęście ma kto mnie zawieźć, polecam wszystkim nerwuskom z okolic Katowic terapeutkę, do której ja trafiłam, chętnie dam namiary do niej i jeszcze raz dziękuję za ta stronę, posty, które tu przeczytałam znów dały mi nadzieje na normalne życie