Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kristin

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kristin

  1. Jak dla mnie jesteś niesamowita, że jeszcze się nie załamałaś. 'ON' jest największym demotywatorem jakiego spotkałam. Miałabym ochotę doslownie go pobić. Jednak nie w tym rzecz. Może masz jakąś znajomą, z którą udałoby Ci się 'skołować' w miarę przytulne miejsce. Jakimś wyjściem jest też zamieszkanie w akademiku/bursie. Trzeba byłoby się dowiedzieć. Moja koleżanka też miała problemy i bez trudu ją przyjęli. Z pieniędzmi wiecznie są problemy, dobrze Cię rozumiem. Ja przez większą część życia miałam niszczoną psychikę przez matkę, która złość za jakieś tam swoje niepowodzenia wyładowywała na mnie. Jak dorosłam to jest nieco lepiej, ale i tak kokosów nie ma. Można by również pójść do doradcy finansowego, nie są chyba jakoś mega drodzy, a mogą naprawdę pomóc. Często w internecie można znaleźć bezpłatne porady. To byłby jakiś krok naprzód. Ojca miej gdzieś, przestań brać wszystko do siebie, bo już w ogóle się wykończysz. Jeżeli masz ochotę to możemy porozmawiać przez gg. Daj najpierw znać, że chcesz to napiszę nr. Trzymaj się. :)
  2. Przeczytałam Twoją historię i jest mi cholernie przykro.. Tak naprawdę całe życie musisz się męczyć.. Co nie zrobisz to i tak jest źle. Dokładnie rozumiem, że cofa Ci się już taką sytuacją, bo chciałaś 'stanąć na nogi', a grunt znowu się rusza. Najwłaściwsza byłaby wyprowadzka z domu, ale to niestety wiążę się z kosztami. Może masz babcię, ciotkę, czy jakąś rodzinę w pobliżu, która zaoferowałaby Ci pomoc? To nie byłoby głupie wyjście - jak dla mnie. Wiem, że ciężko jest być teraz silną, bo nic do tego nie motywuje.. Nie wiem, czy jest dla Ciebie jakaś inna rada od tego i zaciśnięcia zębów i robienia swojego pomimo przeciwności losu. Trzymam za Ciebie kciuki. Teraz bardzo potrzebujesz wsparcia, nawet od takich ludzi z forum. Życzę Ci teraz tego, co dobre, jeszcze wszystko się zmieni. Mam taką nadzieję. Trzymaj się ciepło. :)
  3. Hm.. A może masz jakiegoś w porządku np. sąsiada w podobnym wieku? Jeśli tak to zaproponuj spotkanie. No wiadomo, że to nie jest jakieś spełnienie marzeń, ale coś na dobry początek. Jeżeli nie to może odezwij się do kogoś z liceum? Chyba nie wszyscy wyjechali, hm? Czasami jedna osoba potrafi zdziałać więcej niż duża ilość. Jeśli chodzi o dziewczyny to z tym wychodzeniem tez nie zawsze jest tak super. Ja mam np. tak, że poznaję dużo osób, ale jakoś kandydata na chłopaka znaleźć nie mogę, bo albo boję się zbyt szybkiej bliskości, albo ktoś w ogóle mi nie odpowiada. Kanał.. W każdym razie musisz się przełamać - to jedyna droga do sukcesu.
  4. Problem w tym, że aby kogoś poznać i powiedzieć, że jest w porządku musi minąć dużo czasu. Czasami trzeba z kimś kilka lat pomieszkać by dowiedzieć się jakim jest człowiekiem. Nieufność (choć wolę słowo "dystans") jest czymś normalnym i zdrowym. Obdarzenie zaufaniem i szybkie zbliżanie się do kogoś dopiero poznanego jest... głupotą. Dlatego uważam ten wątek za absurdalny, powinien pojawić się na forum bravo girl a nie na nerwicy. Jeżeli dany wątek Ci się nie podoba to po prostu się nie wypowiadaj. Nie widzę sensu wzbudzania nieprzyjemnych powiedzmy emocji. Nie jesteśmy tutaj, żeby jakoś bardzo się oceniać w sposób niepożądany,ale po to,żeby się wspierać i pomagać sobie w możliwy sposób. Może dla Ciebie niektóre problemy,czy nieprzyjemne sytuacje wydają się być błahe,ale wyobraź sobie, że dla innych odgrywają większą rolę. Skończyłam.
  5. Hm.. no właśnie oto mi chodzi. Dla niektórych pierwszy raz nic nie znaczy, dla mnie dużo.. Problem w tym, że ja jak poznam już kogoś naprawdę w porządku to jakoś nie potrafię się przełamać i zaufać.. To tak jakbym chciała i nie mogła. Wiem - porąbane.. No w każdym razie dzięki za te słowa, niczego nie będę planować. :) [Dodane po edycji:] No dokładnie.. Takie bronienie się za wszelką cenę.. Już raz mega zaufałam.. I jak na tym wyszłam? Ano tak, że chłopak zaczął mi tłumaczyc, że jestem fantastyczna, ale on nie chce się zakochiwać. Tak bardzo nie chciał, że za dwa tygodnie już miał nowy obiekt westchnień, a ja przez pół roku prawie wegetowałam,bo nie mogłam sobie z tym poradzić. Dużo do niego czułam, ale to chyba jeszcze miłość nie była. Zawsze winię siebie, chociaż mam świadomość, że nie powinnam..
  6. Witam ponownie. Postaram się zobrazować jeden z moich problemów. Dotyczy on facetów. W wieku lat 16-stu (teraz mam 19) byłam z chłopakiem o 5 lat starszym ode mnie. Nie chciałam z nim być, ale otoczenie napierało,że taki fajny chłopak.. Zgodziłam się zatem.. Byliśmy razem rok bez paru dni. Pokłóciliśmy się tylko dwa razy w ciągu tego całego czasu.. Na pozór wszystko wydawało się być dobrze. On mnie kochał i cały czas mnie o tym zapewniał. Ja poza lekkim zauroczeniem nie czułam nic więcej. Z czasem trochę się to zmieniło. Denerwowała mnie jego chęć 'posiąścia' mojego ciała. Byłam młoda, miałam zasady i nie chciałam wyzbywać się dziewictwa.. Strasznie napierał i zmuszał mnie do niektórych czynności wykonywanych ręką. Nie znosiłam tego, ale on tak się dla mnie starał, że jakoś było mi głupio cały czas odmawiać. Kiedy już naprawdę mocno zaczynało mi na nim zależeć dowiedziałam się, że kilka chwil przed naszym byciem razem całował się z jakąś laską i chwalił się mojemu bratu tym. Pytałam go wcześniej, czy jest uczciwy, zapewnień nie było końca. Później w trakcie naszego związku spotykał się raz na jakiś czas ze swoją przyjaciółką. Irytowało mnie to,że zbyt długo z nią przesiaduje.. W listopadzie pokłóciliśmy się o wiarę. Wkurzał mnie pytaniami typu: 'Po co jedziesz na cmentarz?'. Było ostro.. Przyjechał do mnie i niby wszystko było okej. Kiedy pojechał dostałam smsa,że ze mną zrywa. Zadzwoniłam do niego, a on był taki zimny, podły i bezwzględny.. Przeżywałam dość długo.. Później pojawiło się kilku chłopaków(nie że z kimś byłam, tylko jacyś tam poznani) i zawsze coś było nie tak. A to zbyt odpowiedzialna, a to za mądra. Przez jednego szczególnie cierpiałam.. Całe pół roku nie mogłam dojść do siebie. W końcu po prawie roku zdecydowałam się na związek z moim przyjacielem, bo wiedziałam, że nic mi nie odwali.. Nic z tego nie wyszło, bo nic do niego nie czułam. Boję się komukolwiek zaufać, jak ktoś chce zbyt szybko rozpocząć znajomość to od razu się wycofuje.. Bardzo często jest tak, że ktoś zakochuje/zauroczy we mnie, a ja nic.. Nie wiem, o co z tym chodzi. Boję się, że już na zawsze zostanę sama.. Pomocy..
  7. Mam coś podobnego, ale u mnie zaczęło się to od tego, że mój brat kiedyś, w dzieciństwie dla zabawy krępował mi nogi i ręce przy pomocy kołdry. DO tej pory mam tak,że nie mogę mieć ich przykrytym niczym mega ciężkim. Nie lubię też jak ktoś siada mi na łydkach, czy ściska ręce. Strasznie się wtedy denerwuje. I pomyśleć, że taka głupia zabawa mojego brata odcisnęła swoje piętno na moim późniejszym życiu..
  8. Kristin

    Problem bez wyjścia?

    Widzisz, problem jest w tym, że ja zaproponowałam, że chcę iść np. do psychoterapeuty i czy pomogłaby mi w tym. Stwierdziła, że nie widzi powodów,abym miała tam iść. Mam też wrażenie, że ojciec żyje w swoim świecie.. Jestem pewna, że mnie kocha, ale co po takiej miłości, jeżeli nie czuje wsparcia? Mój brat to już w ogóle szkoda gadać.. Rozmawiałam z nim szczerze to stwierdził, że olać jest prościej. Oczywiście, że tak, ale nie oto tutaj chodzi.. Zdenerwował mnie. W momencie kiedy pisałam tego posta nie mogłam przestać płakać przytłoczona tą sytuacją.
  9. Kristin

    Problem bez wyjścia?

    Prawdopodobnie to coś by zmieniło.. Moja matka po zaproponowaniu (delikatnym) jednej z wymienionych pomocy nie chce się na nic zgodzić.. Na razie jest chwila spokoju. Chyba z tego skorzystam. Zobaczymy,co będzie później.. Mi też już czasami puszczają nerwy.. Dziwne ogarnia człowieka uczucie, kiedy dowiaduje się, że zdrady ojca są prawdziwe, pomimo jego usilnych tłumaczeń, że tak nie było.. Zawsze to jemu wierzyłam bardziej, teraz nie wiem już komu powinnam..
  10. Kristin

    Problem bez wyjścia?

    Mój ojciec mnie broni, ona jest zazdrosna o moją miłość do niego i kolejne błędne koło.. Nie chcę źle o nim mówić, ale jest pierdołą, która nie potrafi się postawić. Generalnie prawdopodobnie 10 lat temu ją zdradził,w co mi się nie chce wierzyć i od tego momentu ma takie jazdy..
  11. Kristin

    Problem bez wyjścia?

    Oczywiscie,ze nie poniewaz ona uwaza,ze jest jak najbardziej normalna i jest swiecie o tym przekonana. Nie da sie z nia pojsc ani do psycholga, ani do psychiatry..
  12. Kristin

    Problem bez wyjścia?

    Nawet nie wiem od czego zaczac. Mam 19 lat i od jakichs przynajmniej 6 mam mega problem z matka. Tego to juz sie chyba naprawde nie da wyleczyc. Mianowicie moja matka ma taki charakter,ze albo wszystko idzie po jej mysli albo rozpieprzy wszystko dookola. Wydaje mi sie,ze jestem dobra corka, bo pomagam jej, nie pije, nie pale, raczej siedze w domu. Nie moge jednak zniesc ciaglego krzyku i obwiniania mnie o wszystko, o co tylko sie da. Caly czas jezdzi mi po psychice mowiac np. ' wolalabym wyslac cie na jakas kolonie niz cale wakacje ogladac twoj ryj'. Wyobrazcie sobie jak sie w tym momencie czulam. Rozplakalam sie jak dziecko. Ona ma to do siebie,ze jak sie zacznie drzec to nie moze skonbczyc, juz mnie to az tak nie przaraza jak kiedys,ale na pewno nie jest przyjemne. Moj tata mnie broni,ale i jemu sie obrywa wyzwiskami typu: skur..syn i takie tam. Ostatnio pojechala na Kaszuby, do znajomych na prawie dwa dni. Cieszylam sie wolnoscia,bo bylam sama w domu. Caly czas dzwonila, mowila ze sie martwi. Oczywiscie,ja, naiwna istota uwierzylam,ze moja 'wspaniala' mamusia sie zmienila i teraz bedzie dobrze, bardzo sie staralam zeby bylo dobrze. "Dobre czasy' nie trwaly dlugo. Mianowicie do wieczora kiedy wrocila. Stala sie straszna rzecz! Rozlalo mi sie picie! Moja matka zrobila awanture na caly dom,ze mi sie picie rozlalo. Po prostu szkoda gadac.. Mam starszego brata,ale on jak zwykle ma wszystko gdzies i nie kiwnie palcem. Po powrocie poszlam z Tata na dzialke, poskrecac meble w domu. Przy obiedzie kolejna tragedia sie stala, bo jak stwierdzila namawiam Tate przeciwko niej. Darla sie jak nienormalna i prawie by mnie uderzyla gdybym sie nie cofnela. Pozniej wparowala do mojego pokoju i kolejna powtorka z rozrywki. Nie mam pojecia,co robic. Pomocy!!
  13. No wlasnie nie moge, bo dla niej ta osiemnastka nic nie zmienia. No pogadam z tata moze cos wymyslimy razem. Od kiedy pamietam taka byla. Ona na ogol jest taka w miare, ale jak sie zacznie drzec to sily na nia nie ma. moze jest taka dlatego,ze stracila brata i tate w mlodym wieku i dlatego,ze przez cale zycie tesciowie ja gnebili. teraz zadnj rodziny oprocz tej mojej nei mam, bo jest sklocona.. Z drugiej str nei mozna kazdego jej zachowania tlumaczyc. Najbardziej wkurza mnie,ze wszytsko koloryzuje.. [Dodane po edycji:] Tmbardzeij jak w kazde swieta jestesmy sami to tez zbyt milo nie jest.. [Dodane po edycji:] Tymbardziej*
  14. Dzisiaj jak na mnie krzczala wkoncu nie wytzrymalam i powiedzialam jej: po,co Ty w oglole ze mna rozmawiasz? o po,co skoro Ty i tak wszystko wiesz najlepiej?! To byla obraza majestaty i powiedziala,ze ejstem nieodpowiedzialna i niedojrzala i dalej zaczela kzyczec.. [Dodane po edycji:] Mam 18 lat.. a ona 45. [Dodane po edycji:] sorry za bledy, zmeczona jestem
  15. Verdemia masz zupelna racje. Staram sie byc silna, bo wiem,ze musze. Wtedy przetrwam. Jednak czesto silni sie lamia. Dzisiaj od tego stresu moj caly kregoslup jest porazony jakby pradem. Bo widzisz.. Jesli ktos pokazuje mojej mamie jaka ona jest naprawde to zaraz odbija sie to na tych osobach. ona nie potrafi sobie uswiadomic jaka jest. Zaraz zaczyna sie placz i histeria. A ja nie mam sily jej meczyc.. [Dodane po edycji:] Lili-ana ona zna mnie na tyle dobrze,ze wie kiedy klamie. To nie przejdzie. Ona za bardzo analizuje wszystko. Ostatnio zapomnialam telefonu i wyszlam na 1h i 45min. tak mnie zjechala,ze mi sie wszystkiego odechcialo..
  16. Euronymous bardzo dziekuje Ci za slowa otuchy.. To,co napisales poruszylo mnie. Jak widze to Ty miales duzo gorzej ode mnei, ale wiedziales,ze jest zle i chciales cos zmienic. Ja nie moge udac sie do lekarza,bo moja matka i tak sie o tym dowie. powiedzialam jej dzisiaj,ze chcialabym chodzic do psychologa. Obiecalam sobie,ze juz nigdy ja o to nie zapytam po tym jak mnie dzisiaj potraktowala. Mecze sie.. Staram sie byc dobra, lepsza. Swoim jednym zdanie przekresla wszystko. Jestem wrazliwa i ciezko mi przelknac jej slowa.. Powiedziala,ze zaluje,ze sie urodzilam. To zabolalo zbyt mocno.. Nie chce jej odpuscic. powoduje,ze oddalam sie od niej coraz bardziej..
  17. No zastosuje sie do Twojej rady. Problem jest jedynie z moja mama. Z moim Tata bardzo dobrze sie dogaduje, jest wspanialym czlowiekiem, ktoremu czasami tez przez nia nerwy puszczaja. Dzisiaj juz jest dobrze, posmialysmy sie troche,bo wczoraj zrobilam sobie sama grzywke i nie chciala sie ulozyc. Jest lepiej, mam nadzieje,ze na kilka tych dni tak zostanie. Dziwi mnie jedno. kiedy jest cicho i spokojnie to ja podswiadomie czekam,az zacznie krzyczec. Tak sie przyzwyczailam,ze mi tego czasami brakuje. Wiem to chore.. [Dodane po edycji:] Dzisiaj znowu wrzeszczala i wczoraj tz. Mam dosc, poddaje sie.. [Dodane po edycji:] Dzisiaj znowu wrzeszczala i wczoraj tez. Mam dosc, poddaje sie..
  18. To jest trudne. Nie moge wyprowadzic sie z domu,bo jestem za mloda. Rodzice nie zgadzaja sie na studia poza moim miastem. jestem jednym slowem uwieziona.. Nie mam nikogo, jest ten przyjaciel. Wstydze sie mu o tym powiedziec, nei chce zeby ktos wiecej wiedzial. tutaj jestem anonimowa. Od kilku miesiecy bilam sie z myslami, nie bylam do konca przekonana czy napisac o swoim problemie. Ostatnie 'rewelacje' w domu mnie do tego sklonily. Dzisiaj mama doslownie caly dzien krzyczala i wyzywala sie na wszystkich. Echh.. czuje sie juz troszke lepiej, ale tylko troche. Upieklam ciasto.. To cvhyba jedyna rzecz dzisiejszego dnia, ktora ja powiedzmy,ze troszke rozweselila, jednak na krotko. Tak wychowala mojego brata,ze nie jest tak niezalezny jak ja. Zawsze wszystko robila za niego. Ma dziewczyne,ale jeszcze studiuje wiec i tak oboje sie nie wyprowadzimy. W ogole nie ma takiej opcji. prosze Cie radz mi dalej, moze uda nam sie znalezc jakies rozwiazanie. Zastanawiam sie dlaczego tak malo osob mi odpisuje. Troche szkoda, liczylam na cos wiecej..
  19. Hmm.. Dzieki za wsparcie. Jednak nie wydaje Ci sie,ze to nerwica? Nie wiem czy depresja,bo na codzien jest pogodna tylko kilka razy w tygodniu na jakies pare godzin jej odwala brzydko mowiac. Jestem aktualnie sama, mam przyjaciela i bardzo mi na nim zalezy. Boje sie kolejnego rozczarowania w milosci. Nie wiem,co robic. Dzisiaj z bratem stwierdzilismy,ze bardziej rozeznajemy sie w tej calej sytuacji niz nasi rodzice. A,co do szukania pomocy u lekarza. wiele razy mowilam mamie,ze bedzie jej lzej jesli z kims porozmawia, wyzali sie i odreaguje.. Obruclo sie to przeciwko mnie i juz wiecej nikogo jej nie polece. jej zachowanie jest meczace i przytlaczajace. Najgorsze,ze ona nie widzi problemu. odpycha kazda pomoc (
  20. Chcialabym podzielic sie moim problemem. Juz na poczatku wyznam,ze jest to dla mnie trudne. postaram sie jednak opisac wszystko od poczatku. Jeszcze przed 1 klasa podstawowki zaczelo sie robic nieciekawie w moim domu.. Otoz. Moja mama zawsze chodzila zdenerwowana. Czesto zdazalo sie tak,ze ja i moj 3,5roku starszy brat obrywalismy. Balam sie mamy dlatego staralam sie robic wszystko jak najlepiej mozna.. Wiadomo dziecko czasami jest nieporadne i to mu sie nigdy nie uda. Na poczatku nie bylo najgorzej.. Kiedy poszlam do 4 klasy.. Wtedy moja mama zaczela podejrzewac Tate o zdrade i rozpetalo sie pieklo. Moj Tata nigdy nie zrobil czegos podobnego. Matka zawsze byla chorobliwie zazdrosna. Moj Tata chodzil na nocki do pracy, a ona domyslala juz cala historie.. Razem z bratem balismy sie,ze mama wpadnie w zlosc. Wiele razy zdazalo sie,ze pastwila sie nad nami. Bila nas kablami od prodziża, szarpala,krzyczala.. Ja jako dziecko wszystko to przezywalam i plakalam sama cichutko w kacie. Moja mama nigdy nie potrafila panowac nad soba, wyklinala na Tate,rzucala w niego talerzami, sztuccami, bila, drapala,az do krwi. wszystkie te wydarzenia bardzo odbily sie na mojej psychice. koszmar trwal 2 lata. Kiedy mialam 11 lat, po nieustajacej walce rodzicow, a wlasciwie jednego z nich probowalam popelnic samobojstwo. Chcialam wyskoczyc z okna, byla zima. Kiedys talam na parapecie, poslizgnelam sie i jedna reka trzymalam parapetu po drugiej stronie. Zaczelam krzyczec i Tata wbiegl do pokoju i mnie wciagnal. Najadlam sie strachu, ale tak bardzo chcialam to zrobic. moje oceny w szkole pogorszyly sie,, zawsze bardzo dobrze sie uczylam. W 5 klasie nie spadlam nizje niz 4,4 ale to i tak bylo malo. Zamknelam sie w sobie, balam sie cokolwiek zrobic. Razem z bratem mocno sie wspieralismy. Pamietam pewien wieczor, kiedy matka wyszla do sklepu po alkohol. Dla jasnosci ona nigdy nie naduzywala alkoholu, pila rzadko. Wziela do reki butelke od szampana i z calej sily uderzyla mojego Tate w glowe, osunal sie na ziemie.. Z jego glowy zaczela ciec krew. pamietam,ze wtedy nie wytrzymalam i jako 11letnie dziecko rzucilam sie na nia i zaczelam ja z calej sily bic po twarzy. Bardzo kocham Tate i wtedy poraz pierwszy w zyciu chcialam jej cos zrobic. To wydarzenie obilo sie na mnie i to bardzo. raz popbila mojego brata za zla ocene tak mocno,ze az sie biedny posikal z bolu. Po pewnym czasie uodporilam sie na bol. Bila, a ja juz nawet nie plakalam. To,co wyprawiala z oim Tata przechodzilo ludzkie pojecie, strasznie sie balam. Po dwoch latach udreki wreszcie nastal spokoj. Zamknelam sie w sobie.. Nie mialam typowego buntu w gimnazjum., ale od 2 klasy mama zaczela sie czepiac. Szlo o wszystko, doslownie wszystko ja denerwowalo. Klocilysmy sie caly czas. To ona zaczynala.. Echh.. Po latach znowu wypominala Tacie doslownie wszystko, zaczynalo sie powoli to,co kiedys.. Tyle,ze ja juz mialam swoje lata no i swoje zdanie. Bronilam ojca i swoich racji.. Moja mame mozna okreslic tak: potrafi wszystkim powiedziec doslownie wszystko nie zwracajac uwagi na uczucia innych; nie potrafi panowac na emocjami; z wspanialego nastroju w 5 sekund potrafi przejsc do wscieklosci; uwaza,ze to ona zawsze ma racje; prawie nigdy nie przyznaje sie do bledu; ma manie wielkosci; zawyzona samoocene; z chwili na chwile sie zmienia; krzyczy i zachowuje sie bardzo dziwnie; klamie i koloryzuje doslownie wszystko; jest niesprawiedliwa; czesto ja ponosi. po wielu latach ja i moj brat wyroslisy sadze na dosc dobrych ludzi. Na pewno roznimy sie od naszej mamy, ja mam 18 lat, a on niecale 22. Przez caly ten czas bylismy zawsze razem, bardzo sie wspieralismy, jestesmy zzyci. Wreszcie potrafimy odbic argumenty naszej rodzicielki i uspokoic ja. pamietam jak keidys zlapala mnie za ramiona, pozniej za gardlo i przycisnela do sciany. Moj brat szybko podbiegl i ja obezwladnil. Dzisiaj na przyklad moja matka znowu zaczela rozgrzebywac dawne rany, a kltonia jeszcze trwa.Teraz inaczej, lepiej sobie z tym radze, jednak tamte wydarzenia zmienily mnie.. Bylam w dosc powaznym zwiazku,bo az rok. Nie potrafilam pokochac tego czlowieka. mialam trzech chlopakow,ale zadnego z nich nie kochalam.. Nie wiem czemu tak jest.. Ja chyba nie potrafie kochac.. Caly czas boje sie,ze i ze mna bedzie tak jak w malzenstwie moich rodzicow. No oboje ich kocham, ale Tate na pewno mocniej. przez cale moje dotychczasowe zycie byl przyjacielem, czulam jego cieplo, bezpieczenstwo.. Matka ma do mnie pretensje,ze jestem niezrownowazona emoconalnie, ale jak ja mam byc po tym wszystkim? Minelo jzu duzo czasu,ale ja nei potrafie zapomniec.. Tamte chwile wracaja.. Z moja mama nie warto sie klocic,bo wtedy krzyczy jeszcze bardziej; kiedy mowie spokojnie to tez sie rzuca; kiedy nie mowie nic i tylko slucham to uwaza,ze ja ognoruje. kompletnie nie wiem jak sobie z nia radzic. Kiedy bronie ojca to normalnie jakby chciala mi cos zrobic. juz nie mam sily walczyc, nie wiem,co mam zrobic. Chcialabym sie dowiedziec na,co cierpi moja mama. Mniemam,ze to nerwica,ale jaka? Jaki rodzaj? Prosze o pomoc, prosze..
  21. Kristin

    Enneagram

    4w3. Co to oznacza?? [Dodane po edycji:] JUz wiem. nawet trafni ujete :))
×