Jestem młodą dziewczyną, ale od ponad 3 lat jestem w związku z moim partnerem. Oboje mamy wybuchowe temperamenty, ale o tym zaraz.
Przez blisko rok było cudownie, pełne zaufanie, jego tatuaż z moim imieniem, plany dotyczące ślubu. Niestety po roku zaczęliśmy się bardzo ostro kłócić, często dochodziło do "pakowania manatek", a po takich kłótniach nie widzieliśmy się zwykle 2 tygodnie, dopóki któreś z nas nie przyszło si pogodzić. Podczas takich właśnie rozstań często "zapijałam smutki" z koleżankami, lub chodziłyśmy pochodzić po markecie, pooglądać ciuchy (bałam się myśli, co ON może właśnie robić). Natomiast on parę razy skoczył na imprezę ze znajomymi, na dyskotekę i tp. Miałam bardzo wiele podejrzeń, co on mógł tam robić. I chociaż nigdy nie miałam dowodu jego zdrady, a jego znajomi się zapierali, że był grzeczny (on sam robił to, jak to powiedział " i na złość mi, i żeby się wyżalić komuś, i wyluzować"). Dodam jeszcze, że bardzo się afiszujemy naszym związkiem, chwalimy znajomym, okazujemy uczucia publicznie, spędzamy razem każdą możliwą minutę,a nawet jego znajomi w żartach zapytani co robił, odpowiadają, że nikogo nie wyrywał, zamulał i był grzeczny. Czasami myślę, że to ja jestem psychiczna. Co najmniej raz na miesiąc robię sobie listę gorzkich żali, czyli wszystkiego, co mi zrobił (łącznie ze stronami porno w jego historii, wchodzeniem na czat "żeby pogadać i poczytać, co piszą inni" i listą imprez) i każę mu się ze wszystkiego tłumaczyć. Gdy już to zrobi, przez pewien czas jest wspaniale, cudownie,a potem znowu nachodzą mnie wątpliwości i podejrzenia (bo to trochę niemożliwe, żeby facet był taki idealny, prawda?) i znowu każę mu się tłumaczyć. Bardzo go kocham, ale te moje podejrzenia nie dają mi żyć i niszczą nasz związek od środka. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat bardzo poważnie, za każdym razem on zapewnia, że "nie mógł by mnie zdradzić (bo jestem jego pierwszą kobietą w życiu, pierwszy seks, pierwsze plany, nawet pierwszy pocałunek ) i brzydziłby się innej kobiety". Nie mogę go więcej o to pytać, bo im więcej razy każę mu się tłumaczyć, tym bardziej go denerwuje ta moja paranoja. A ja inaczej czuję się niespokojna. Co mogę zrobić? Nie chcę go stracić.