Witajcie,
co Wy na to ? Czy mieliście kiedyś takie problemy ? Na nerwicę leczę się już od jakiegoś czasu, ale dopiero kiedy poznałem kobietę, która naprawdę zawróciła mi w głowie zupełnie mi odbiło. Ciągle boję się, że ją stracę, że odejdzie do innego, że tak naprawdę nie chce ze mną być, a robi to jedynie z litości. Każdy dzień to dla mnie udręka. Każde jej samotne wyjście z domu przyprawia mnie o ból brzucha. Gdy jestem z nią na ulicy i inni faceci się za nią oglądają to wpadam w szał i panikę. Jestem tym wszystkim już tak zmęczony, że nie chce mi się żyć. Mam tak obrzydliwy humor, że zajeżdża to już ostrą depresją, o ciągłych lękach już nie wspominając. Nie mam na nic ochoty, nic mi się nie chce robić, na niczym nie mogę się skupić. Najchętniej bym tylko leżał i patrzył w ścianę. Czy ktoś miał już podobny problem ? Może jakoś sobie z tym poradziliście ? Pozdrawiam