Skocz do zawartości
Nerwica.com

WRWK

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia WRWK

  1. dalsza dyskusja będzie bezowocna więc napiszę Ci jedynie, że rad to ja oczekuję od psychologa i psychiatry. Tutaj chcę tylko dowiedzieć się czegoś więcej o problemie, który mnie trapi. No, a jeśli uważasz, że to są problemy sercowe to trudno. Wg. mnie jest to problem tylko mojej psychiki. Taki sam jak agorafobia czy inne postaci lęków. [ Dodano: Wto Lip 18, 2006 6:32 pm ] Dzięki Wojtek. Tak też uważam i niedługo idę do psychologa żeby dotrzeć do przyczyn tej zaniżonej samooceny. Jestem tylko ciekaw czy jest to jakiś konkretny rodzaj nerwicy czy po prostu zaniżona samoocena. Pozdrawiam
  2. a uważasz, że on pogłaskał mnie po głowie ? To co napisał i tak już wiedziałem, ale napisał to dowcipnie, a nie w taki sposób, że chce się człowiekowi targnąć na linę. Nie traktuje tego forum jako prywatnego bloga i nie oczekuję dobrych rad, ale konkretnej informacji o tym czy ktoś już się zetknął z podobnym przypadkiem jak mój i - jeśli tak - to jak sobie z nim poradził. Nie musisz wszystkiego komentować jeśli Twój stan pozwala Ci jedynie na negatywne oceny.
  3. tak sobie to właśnie tłumaczę, ale mimo wszystko jakiś lęk we mnie siedzi. Dlatego właśnie myślę, że to nerwica bo zwykłe tłumaczenie sobie tego wszystkiego nie pomaga. No, ale humor od razu się poprawia po takim poście jak Twój więc dzięki :)
  4. oj...widzę, że ktoś tu ma ze sobą większy problem niż ja... ale mimo wszystko dzięki za odpowiedź.
  5. Witajcie, co Wy na to ? Czy mieliście kiedyś takie problemy ? Na nerwicę leczę się już od jakiegoś czasu, ale dopiero kiedy poznałem kobietę, która naprawdę zawróciła mi w głowie zupełnie mi odbiło. Ciągle boję się, że ją stracę, że odejdzie do innego, że tak naprawdę nie chce ze mną być, a robi to jedynie z litości. Każdy dzień to dla mnie udręka. Każde jej samotne wyjście z domu przyprawia mnie o ból brzucha. Gdy jestem z nią na ulicy i inni faceci się za nią oglądają to wpadam w szał i panikę. Jestem tym wszystkim już tak zmęczony, że nie chce mi się żyć. Mam tak obrzydliwy humor, że zajeżdża to już ostrą depresją, o ciągłych lękach już nie wspominając. Nie mam na nic ochoty, nic mi się nie chce robić, na niczym nie mogę się skupić. Najchętniej bym tylko leżał i patrzył w ścianę. Czy ktoś miał już podobny problem ? Może jakoś sobie z tym poradziliście ? Pozdrawiam
×