czesc! pisalam wczesniej, po 3 tyg leczenia paroksetyna, bylo w miare, ale nie bylo najlepiej, po 4 tyg leki byly silniejsze niz kiedykolwiek, trzesienie sie rano, koszmarne noce, pocenie sie nie do zniesienia, popadalam z euforii w totalne zmeczenie, potem mialam b powazny wypadek samochodowy, potrojne dachowanie, auto do kasacji, ja praktycznie zadnych obrazen, dogorywalam tydzien w domu, dzieci na szczescie u opiekunki, bylo niestety coraz gorzej, nie moglam kompletnie sie pozbierac, bralam 30mg przez prawie 7 tyg i we srode za rada nowego psychiatry przestalam brac z dnia na dzien, chodze na nowa terapie i jest mi o wiele lepiej, jestem juz w trzeciej dobie po odstawieniu i nie dzieje sie nic gorszego niz podczas jego brania. Chce teraz sobie poradzic bez lekow. I pamietajcie jesli przez dluzszy czas jestescie kims innym, macie ciagle te same skutki uboczne nie wachajcie sie go odstawic, to b. powazny lek, moj psychiatra mowiedziel, ze nigdy go nie przepisuje. Nie chce nikogo straszyc, ale ja przezylam jedne z koszmarniejszych tygodni mojego zycia z paroksetyna... Nigdy wiecej. I to jak napisal moj poprzednik: czasem trzeba brac te leki by zdac sobie sprawe jak jeszcze zle z nami NIE JEST.
Pozdrawiam wszystkich b serdecznie
h.