Kiedyś wesoły, pełen życia, uśmiechnięy, nie bałem się ludzi... Teraz hmmm - wciąż się śmieję, może nie aż tak zadowolony z życia (jest jakie jest, ale nie jest najgorsze), stałem się trochę oschły wobec siebie i może trochę wobec innych, ale myślę, że utwardziło mnie to psychicznie... Z wesołego stałem się sarkastycznym :).
Nie zrozumcie mnie źle - wiem, że nerwica ma zgubne skutki, ale mi w pewnym sensie trochę też pomogła, tak jak już mówiłem "utwardziła" na sytuacje, w których bym czasami przepadł...