Skocz do zawartości
Nerwica.com

242

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 242

  1. ja nie mam zdjagnoanej nerwicy(oficjalnie) więc najbliźsi patrza na mnie.."krzywo". mąż twierdzi ,że jestem stuknięta, bo ciagle wymyslam nowe choroby, o których już dawno przestał słuchać i każe mi poprostu wziąść się do roboty(bo nie pracuję) i przestać wymyślać. mama rozumie ,że się boję, bo połowa mojej rodziny umarła na raka, ale twierdzi, że jak bedę go tak szukać to mi się "w łeb coś zrobi":).przed resztą rodziny udaję pełną sielankę, bo nikt by tego nie zrozumiał. wiecie tego typu choroby nie są jeszce rozumiane przez nasze społeczeństwo, jeżeli nie masz złamanej nogi tak ,że kość widać to ci nic nie jest, pracować ci się poprostu nie chce.
  2. KNIGHT10000- MOZE MASZ RACJE, BO KIEDY WYCHODZE OD LEKARZA TO ZAWSZE PODEJRZEWAM ,ŻE COS POMYLIŁ, ŻE MOŻE OLAŁ SPRAWE I IDE DO DRUGIEGO,ŻEBY ZOBACZYĆ CO ON POWIE. KIEDY WYCIELI MI ZNAMIE NA PLECACH I POWIEDZIELI,ŻE JEST OK TO PRZEZ CAŁY CZAS MYSLAŁAM,ŻE POZAMIENIALI PRÓBKI
  3. no tak, rzeczywiscie to skomplikowane. może to głupie, ale wydaje mi się, ze tego rodzaju nerwica ma swój poczatek w dobrobycie. jest nam tak dobrze, ze w pewnym momecie uswiadamiamy sobie,że mozemy to stracić i rodzi sie lek, ktory lokujemy własnie w chorobie i smierci. moja mama pamieta jeszcze wojnę i strach przed bombami. potem, a miala bardzo trudne życie, niczego sie już nie bała i wiedziala, że ze wszystkim sobie poradzi. wszyscy ci ludzie, którzy wychowali się w biedzie i bardzo trudnych czasach nie maja problemow z psychika. a moze bredze [Dodane po edycji:] w zasadzie ja się nie skupiam na nerwicy, ja sie poprostu strasznie boje ,że jestem chora, albo za chwilę zachoruję. w końcu już sama nie wiem. jesli mam objawy to podejrzewam chorobę, zawsze to był rak, teraz zamienił sie w aids. więc w zasadzie gdybym zrobiła sobie i całej rodzinie testy, i co miesiąc badała markery nowotworowe to byłoby ok i po nerwicy. ale to nie dorzeczne, kto robi sobie badania w kółko-i tu własnie jest ze mna coś nie tak.
  4. :) wpadłam na swietny pomysł! a jakby tak kazać sobie grób wykopać, porzegnać się ze wszystkimi,spisac testament, wyobrazić sobi swój własny pogrzeb-to nie byłoby już nic gorszego co mogłoby nas spotkać, nie mielibyśmy sięjużczego bać-to może ta nerwica by sobie poszła?:). .....to napewno hiv mi już mózg rozkłada.pa
  5. nie słyszałam ,żeby kogos udało sie wyleczyć. znam ten lęk, bo ja tylko dlatego nie mam drugiego dziecka, że bałam sie że coś mi się stanie w ciązy i co wtedy z tym które mam? a bardzo chciałam mieć więcej dzieci i nadal chcę tylko teraz to już jestem za stara i wtym stanie to nie ma o czym mówic. wystarczy ze jedno maleństwo sie morduje na tym chorym świecie.nie mam weny dziś do pisania....jestem wyczerpana....a to :) zeby nie kończyć smutnym akcentem. jeszce cie pocieszę, że jesteś w lepszej sytuacji,bo nie masz dzieci. jak się ma to cierpisz podwójnie, uwierz mi. widzisz jeszcze jego nieszczęście w sytuacji kiedy by cię zabrakło, to dopiero doprowadza człowieka do rozpaczy. wolałabym go nigdy nie urodzić, a zdrugiej strony aż ciarki mnie przechodzą, kiedy takie grzeszne mysli wypowiadam (Boże wybacz). poprostu obłęd, zły koszmarny sen, z którego nie można się obudzić
  6. świetnie cię rozumię. ja przed ciążą byłam jak rybka i byłam przekonana,że dozyję 80-tki. ten koszmar dopadł mnie przez ogromną miłość do dziecka, więc tu cię nie pocieszę(przepraszam), ale nie wyobrażam sobie być na twoim miejscu w ciąży i potem mieć dziecko! dlaczego nas to spotyka? czy nie możemy żyć jak normalni ludzie? olać wszystko i niech się dzieje co chce? nigdzie z tym nie byłam, nie chodzę na terapię chociaż może by mi pomogła, nie mam czasu, nie mam z kim zostawić dziecka, wszędzie biorę go ze sobą. poza tym nie wiem czy w mojej mieścinie jest coś takiego. zresztą skoro mam hiv (a pewnie mam i cała moja rodzina też) to po co mi terapia? przy raku to co innego, bo z niego się jeszce można wyleczyć.pozdrawiam
  7. CZEŚĆ. MOŻE TO GLUPIO ZABRZMI, ALE JAK TO DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE TAK SAMO "STUKNIĘCI" JAK JA. PRZEPRASZM JESLI KOGOS URAZIŁAM. POSTANOWIŁAM WRESZCIE POGADAĆ, BO .....MÓJ LĘK PRZED RAKIM OSIĄGNĄŁ SZCZYT. TAK ,ŻE CAŁY CZAS MAM NADZIEJE, ŻE WRESZCIE BLOK SIĘ ZAWALI, ALBO W NOCY ULOTNI SIĘ CZAD I RAZ NA ZAWSZE TEN KOSZMAR SIĘ SKOŃCZY.OD 3 LAT W KAŻDEJ SWOJEJ KOMÓRCE CZUJĘ RAKA, JESTEM WYCZEPANA, CIĄGŁYMI BADANIAMI I SZUKANIEM, CZY GDZIEŚ NIE SIEDZI, A OSTATNIO WPADŁAM NA POMYSŁ, ŻE MOŻE TO JEDNAK NIE RAK TYLKO HIV!!!MOŻE KWALIFIKUJĘ SIĘ JUŻ NA ODDZIAŁ ZAMKNIĘTY? DODAM TYLKO ŻE TA PARANOJA ZACZĘŁA SIĘ OD KIEDY MAM DLA KOGO ,ŻYĆ- 3,5 LETNIEGO SYNKA. MAM NADZIEJĘ ŻE JEŻELI TO HIV, TO ON TEŻ MA I UMRZEMY RAZEM. DZIĘKI ZA ZROZUMIENIE
×