Skocz do zawartości
Nerwica.com

Omawianie problemów

Znaleziono 1 wynik

  1. Drodzy! Od wielu tygodni mam taki problem bo słyszy się, że w psychoterapii ps.analitycznej istotne jest przeniesienie (cokolwiek to jest**) i podobno omawia się jak zmienia się relacja z terapeutą? jak się ją rozumie? Nie mam pojęcia jak zacząć to omawiać żeby nie było potem dziwnej atmosfery.. niezręczności (w moim odczuciu) wiem że wszystko przyjmie i wszystko wysłucha ale i tak proszę o poradę Jak mam dać znać, że widzę, że ten wymagany "dystans" zmienił się w moim odczuciu w oziembłość... Z początku pasowało mi to, że terapeuta ma "kamienną twarz" bez gwałtownych reakcji na to, co mówię i bez wyraźnych min zdradzających co myśli. Odczuwałam psychologa jako ciepłego i jednocześnieobcego- bardzo dalekiego. Pasowało mi to ale ostatnio zauważyłam, że psychoterapeuta (po tych kilku miesiącach) sprawia wrażenie jakbycoś demonstrował?, pokazywał na siłę dystans- taki przez duże "D"; hmm może chce coś sprawdzić? przetestować mnie? a ta zasada zero porad, zero mówienia co uważa/ co myśli na jakiś temat jest dziwna i bardzo sztywna jakby to się najbardziej liczyło. Myślę że ta osoba wnikliwie analizująca moją psychikę wie o tym, że ja nie zbliżam się, nie przywiąże się do kogoś z kim mam "biznesowe" relacje (nie wiem jak to nazwać) że nie złamię a la "regulaminu" także w sferze emocjonalnej. Zakomunikowałam także, że potrzebuję od drugiego człowieka *trochę pozytywnej energii i miłego zachowania. Aktualnie czuję jakby terapeuta odejmował mi trochę energii na koniec sesji- najbardziej kiedy żegna się ze mną takim oziębłym głosem. Chyba przez to trochę przestało mi się chcieć chodzić na te sesje. Kiedyś tam zasygnalizowałam, że źle mi z tym kiedy ktoś z sekundy na sekundę zmienia do mnie "postawę" o 180 stopni. Na jakiś czas pomogło jakby dało to terapeucie do zrozumienia na krótko. Tak wiem, że jestem przewrażliwiona i będę spotykać różnych ludzi w życiu... Wiem że dla wielu na forum będzie to przesadą i wygórowanymi wymaganiami (więc oszczędźcie mi zbyt krytycznych odpowiedzi). Też bardzo mnie to dziwi i jestem strasznie ciekawa w jakim celu są te konkretne jakby PROCEDURY. Terapeuta- jak zaobserwowałam- nic nie robi przez przypadek ani z osobistego powodu, wszystko wydaje się być z góry zaplanowane opanowane i bardzo dopasowane- przemyślane. Chciałabym zapytać po co to robi skoro ja nie czuję z nim takiej bliskości żeby tęsknić za nim czy coś... Nie odpowie- prędzej gruszki wyrosną na sośnie. Nigdy nie odpowiada na pytania które nie są związane ze mną czy z tym, co aktualnie wnoszę na terapię. Nic nie może o sobie mówić. Pewnie dlatego żeby pozostać obcym, anonimowym, daleeekim. To też mnie trochę wkurza i zastanawia no bo przecież nic by się nie stało jakby w ramach rozluźnienia atmosfery powiedział o czymś nieistotnym. Może to by uczyniło tę "relację" bardziej prawdziwą a atmosferę bezpieczną. Jestem zielona jeśli chodzi o psychoterapię. Z całej reszty jestem bardzo zadowolona żeby nie było, że nic mi się nie podoba. To bardzo profesjonalna, wykwalifikowana osoba- prawdziwy znawca i specjalista w tej dziedzinie pierwsza od dawna osoba która nie blokowała mnie tak paraliżująco i nie stresowała mnie przy pierwszej rozmowie. ____________________ *Chyba o to chodziło jakiemuś redaktorowi gdy nazwał artykuł o psychoterapii "miłością za pieniądze". **właściwie jak demonstruje się to przeniesienie? Umiem sobie tylko wyobrazić jak osoby z borderline np. mogą wziąć coś (neutralnie skomentowanego) za obrażanie ich, a jak z resztą problemów to wygląda nie mam pojęcia
×