Skocz do zawartości
Nerwica.com

pelagiacztery

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pelagiacztery

  1. ludzie, to straszna choroba. Mnie własnie czeka przeprowadzka! to nie ja zbieram, tylko mój facet (64). on sobie w ogóle nie zdaje sprawy, że jest chory. Jak pił, był smakoszem, a nie alkoholikiem. Jak zbiera, jest kolekcjonerem, a nie śmieciarzem. Oprócz rzeczywiście wartościowych przedmiotów ma śmieci, oczywiście wszystko potrzebne nie zrobił z tego nic przez 15 lat, a może i dłuzej. Ale "będzie robił". Nie wiem, jak rozwiązać ten problem, ale tym, którzy gdzieś w głębi czują, że coś jest nie tak, radzę - leczcie się! te wszystkie przedmioty są nie warte, żeby blokować życie. Ile ja już kasy wydałam na jego chore podejście do przedmiotów! próbowałam dobrocia, grożbą, prośbą, pomocą, perswazją - nie pomaga. Podobno to jest uszkodzenie płatów czołowych mózgu, Leczcie się, dopóki przedmioty nie zdominują was do reszty! Zadne półsrodki!
  2. Moja tragedia polega na tym, że muszę zwolnić dotychczas zajmowane mieszkanie. Ja bedę miała dokąd pójść, na mniejsze, wiele rzeczy nagromadzonych przez moich rodziców za komuny zostanie, duzy pojemnik i trudno. Ale co zrobi facet, z którym jestem związana od 15 lat, ostatnio jego zbieranie sie nasiliło i bez opamietania wnosi "nowe", bardzo przydatne przedmioty. jego mieszkanie jest zawalone na amen, ja już tam nie wchodzę, nie bardzo jest jak. Facet jest obecnie bez źródła utrzymania, a raczej na niewielkim zasiłku socjalnym, kasy jest bardzo mało, a sił też juz coraz mniej, nie mogę mu pomóc w tym, co nazywa "porządkami", wiele razy to przerabiałam, nie prowadziło to do niczego. lekarka -psychiatra twierdzi, że w jwgo przypadku są to za bardzo utrwalone zachowania, zbierał od lat. Do tej pory pod płaszczykiem kolekcjonerstwa, rzeczywiście ma dużo cennych staroci. Ale oprócz tego: deski, listewki, puszki, gwoździe, pręty metalowe itd itp. Nic od wielu lat z tego nie zrobił. Znosi do domu i to lezy, a wyrzucenie może się skończyć tragedią. Mieszkanie bedę musiała opuścić w krótkim czasie, nie stać mnie na czynsz, a zresztą prywatni właściciele naciskają. Co z tym zrobić? Ubezwłasnowolnić? zamknąć w zakładzie i wtedy zapłacić ciężką kasę za wywózkę, a jak wyjdzie, mogę np zostać zabita. Proszę o pomoc!
×