Skocz do zawartości
Nerwica.com

Saturn

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Saturn

  1. Ej, nie przejmuj się tym pukaniem. Jak się pukają to im odpukaj. Oleeeej to, co ludzie myślą. Niestety duża większość z nich nie ma bladego pojęcia co to jest nerwica, a ocenić kogoś jako wariata jest najlatwiej.
  2. No właśnie, ciekawe z tym patrzeniem przed siebie (a raczej nie patrzeniem). Jak to sie dzieje, że nasz mózg coś sobie ubzdura i, mimo reakcji naszej ,,rozsądnej częsci" nie jesteśmy w stanie powstrzymywać tych głupich, męczących zachowań?
  3. Kochani, żeby było jasne: trzęsienie się rąk to nie jest natręctwo, tylko rodzaj bezwarunkowego ruchu wynikającego bezpośrednio z nerwicy w sytuacjach stresujących. Natręctwa ruchowe to nieco inna bajka! Natręctwo jest wtedy, gdy robisz jakąś czynność (przeważnie wielokrotnie i uporczywie), bo czujesz że musisz, w przeciwnym wypadku bedzie coś złego. Dokładnie Shadow! Właśnie o tym mówiłem. Kiedyś tez miałem swoje schematy robienia różnych rzeczy, przykładowo jadąc autem z rodzicami patrzyłem na pasy na drodze i co dwa pasy zamkałem na moment oczy gdy mój wzrok znajdował się w przerwie między nimi (lub na co którymś pasie, zależy od wcześniejszego ,,odgórnego" i niezależnego ode mnie ustalenia. Zapewne wiesz, co mam na myśli. Shit, jak teraz to czytam to widze, że to niezłe guano było!:) Albo inny przerąbany wręcz motyw: schodzac z trzeciego piętra mieszkania na dół w klatce ustawiałem sąsiadowi lub dwóm sąsiadom wycieraczki przed mieszkaniem (hehe, o dziwo było mi wszystko jedno, na którym pietrze mieszkali ludzie, którym przyswajałem tzw. PZZPMWBS (Podstawowe Zasady Zachowywania Porzadku Mieszkaniowego W Blokach Spółdzielczych:). O dziwo moi starsi się z tego smiali, a ja po prostu nie umiałem wyjść z klatki zanim wszystko nie zostało dopięte na ostatni guzik;) Hmmmm, dziwne, że robiłem to tylko przy schodzeniu w dół...Ps. Shadow, ja naal często myję ręce!!:)
  4. Kama - ja tez mam natręctwa. I z nimi żyję, ponadto miewam sporą większość opisywanych tu na forum dolegliwości typowych dla nerwicy. Ale żyję z tym, choć nie jest czasami łatwo. Sam ostatnio zastanawiam się na rozmową z psychlogiem, aby, jak pisała wyżej cicha_woda (buźka:) ) nie doprowadzic do zaniedbania problemu. Tez boję sie czasem, że gdy sie kiedyś ustatkuję ni stąd ni z owąd odbije mi palma i odwrócą się ode mnie Ci, którzy mnie kochali ,,zdrowego" (piszę w cudzysłowiu bo uważam, że to nie tyle choroba co dolegliwośc wywołana (przynamniej u mnie) szeregiem bodźców zewnętrzych wpływających na stan mojej takiej a nie innej konstrukcji psychicznej. Jednak boje się że jeśli nic z tym nie będe robił (tzn jeśli a) nie będę nad sobą pracował i ewentualnie b) nie pójde do psychologa czyli gdy praca nad soba nie zda rezultatów) to nerwica przemieni się w poważną chorobę z któą nie będzie dało się żyć. Chce mieć jak wszyscy normalne życie i hehe kogoś do kochania:D. I uda mi się! Śpiewaj Freddie: ''Find me somebody to loooooooove, find me somebody to looooove, find me........"
  5. Mam pytanko: wiecie może ak to jest z natrętnymi ruchami? Chodzi mi np. o że tak to ujmę, natrętne ruchy mięśni twarzy (najbardzije profesjonalna i zarazem delikatna definicja jaką udało mi się wymyśleć by nie użyć wyrazu typu ,,miny, grymasy itd";) Mam zwykle 4 podstawowe ruchy twarzy, które (jesli mnie porządnie ,,weźmie" na nerwy), wykonuję (i to zawsze w tej samej kolejności. Oglądal ktoś ,,Lepiej być nie może" z J.Nicholsonem? Ten koleś nawet skakał po płytkach chodnikowych tak, by nie następować na przerwy pomiędzy nimi, tak więc nigdy ale to przenigdy nie mógł wejść na kratkę. Ja nie mam tego rodzaju problemu, ale przeżywałem go mając lat 9-10 i trwało to w zasadzie może półtora roku, potem już jedynie sporadycznie. A motyw z filmu z zamykaniem drzwi szyfrem (coś na zasadzie: cztery razy górny zamek, dwa razy dolny (czyli drzwi nadal otwarte) + raz górny (górny zamknięty), dwa razy dolny (dolny nadal otwarty), +znów dwa razy górny (górny zamknięty) i raz dolny (dolny teraz już też zamknięty). Sorry, ze tak gmatwam, ale chce zobrazować ludziom, którzy nie wiedzą o co mi chodzi a któzy nie widzieli filmu, jakie natręctwa mam na myśli. Ja tego numeru z ,,szyfrem" nie mam (choć jako 9-cio latek niemal wszstko potrafiłem robić na podobnej zasadzie), ale dziś np. zdarza mi się wychodząc z domu po 3,4 razy wracać i patrzeć w jedno miejsce lub na piec, choć wiem, że przecież wszystko wyłączone. Zatem mówiąc o natręctwach mam takie coś na myśli, jako laik nie umiem nazwać tego lepiej. Stąd dokładne opisy sytuacji. CO O TYM SĄDZIĆ I JAK Z TYM WALCZYĆ?
  6. Kama staraj sie moze nie panikować. Widzisz, ze coś takiego istnieje, jest a to termin i nie jesteś nienormalna. Taka myśl będzie Cie jeszcze bardziej pogrążać, wiec nawet nie dopuszczaj czegoś takiego do siebie. Poszukaj na razie odpowiedzi na własną rękę i zdecyduj, jeśli to bedzi sie ciagnać, czy sięgnąc po pomoc. Na pewno nie jestes jedyna z tym i nie jest tak, ze to uczucie towarzyszyć Ci będzie zawsze. Trzymaj sie i uśmiechnij choć na chwilke. Będzie dobrze, choć wiem, że teraz te słowa może niczego nie zmienią teraz, ale może choć dadzą Ci do myslenia (pozytywnego):), co z kolei może przynieść jakieś kojące efekty. Póki co - spokojnie, tu wszyscy coś mają, nie jestes sama!
  7. Spoko. Tego, ze ludzie bedą czytać o tym co piszesz możesz byc pewien. Nie wiem co Mądrego poweidzieć na dzień dobry. Ja tez od jaiegoś czasu myśalłem o zrobieniu sobie EKG bo jeszcze kilka dni temu byłem pewien, ze mam coś z sercem. W momencie stresu czy nawet czasem bez podowó dostawałem ,,palpitacyjek" i robiłem się miękki, to powodowało strach, zę oto uż koniec i zaraz zaryje o glębę co powodowało, że uruchamiał się kolejny mechanizm stresogenny. Innymi słowy kapa na maksa. Teraz na ekg nei jade, bo po jaką cholere? Eeee ma ktoś problemu z żołądkiem czy jelitami w ogóle? Niedawno tak jak Ty zrobilem sobie badania krwi i badanie na helicobacter i pasożyty. Wyniki jak w Twoim przypadku - książkowe. Problem tkwi w łepetynie niestety:/
  8. Też miewam wyrzuty sumienia, choć nie wiem, czy z tych samych powodów, co reszta. Zwiazane są one raczej nie z myślami jako takimi, tylko z lękami, a co za tym idzie z jednym głównym lękiem - co ze mna będzie kiedyś, czy coś mi się stanie złego? I ostatecznie jak moi najbliźsi mnie bedą postrzegać, gdy ich zawiode (mówie o zawodzie związanymi z tą przypadłością....).
  9. Hej Wiem, że to co powiem bedzie trąciło banałem, ale po sobie wiem, że gigantyczne znaczenie odgrywa mimo wszstko praca nad sobą, tzn. prowadzenie żmudnej, wewnętrzenej walki okupionej tysiącem natrętnych myśli, które zrobią wszystko, byś czasem nie zaczęła myśleć pozytywnie. Chcesz mysleć pozytywnie, to nagle zdajesz se sprawe, że coś tu jest nie tak, czemu myślisz pozytywnie właśnie w tej chwili? I koło się zamyka bo zaczynasz wkręcać się wkolejne natrętne myśli. Myśle, że natręctwo myśli to mechanizm, którego prace można zakończyć w taki sposób, iż pozwolimy im się ,,mielić" w naszej głowie trawić i cierpliwie czekać na jakiś finał. U mnie natręctwo bardzo często kończy się po kliku, kilkunastu dniach inttensywnego i bezsensownego myślenia wypełnionego irracjonalnymi lękami, nie tylko przed miejscami (moytw z busem czy hipermarketem (nie wiedzieć czemu najgorzej czuje się w Auchanie:) jest u mnie prawie identyczny, ale także wyimaginowanymi (w pewwnym sensie) postaciami (w tym miejscu uważam że to hardcore, bo z tego co piszecie, nie macie aż takich schizów;)Może źle ze mną. Po pewnym czasie po prostu zauważam, że oto nareszcie coś sobie wytlumaczyłem i w danym momencie nie moge już tego podważyć żadnym racjonalnym czy irracjonalym argumentem. Nie wiem czy to moja wyobraźnia, bo czasami idąc na spacer potrafie całą godzine wyobrażać sobie caly życiorys danej wymyślonej osoby.Choć te myśli moge sobie powstrzymać, inaczej z myślami zwiazanymi z lękiem. Piszesz, ze widzisz gdzieś w oddali miłą, uśmiechniętą dziewczynę. Możesz nią być, ale natręctwa zarówno Tobie jak i mnie czy innym nie pozwalają zwyczajnie cieszyć się każdym dniem. Oczywiście jak człowiem dłuższy czas sobie nie radzi powinien udać się do kogoś (psycholog, psychatra?) na rozmowę. Często taka rozmowa może mieć zbawienny wpływ na Twoje odczucia, jednak to nieraz wcale nie musi byc psychlog, a zwyczajna osoba, która ku Twojemu zdumieniu może pomóc więcej niż mogłoby Ci się wydawać. Fakt faktem, specjalista powinien przeprowadzić terapię w bardziej...profesjonalny i poukładany sposób. Nie wiem co tu jeszcze dodać do tej mojej chaotycznej i zagmatwanej wypowiedzi. Chyba jedyne, co mi pozostaje to życzyć Ci dużo słoneczka w życiu i dużo świeżej energii do walki ze sobą i z codziennością, która wcale nie musi byc taka szara!
  10. Saturn

    Cześć Wszystkim!

    Chyba dobrze, że istnieje taka stronka jak ta. Nie ma to jak pogadać z kimś, kto rozumie, o czym do niego mówimy gdy rozmowa tyczy nerwicy. Wątpie, czy ,,zdrowi" to rozumieją. W razie czego zawsze możesz pogadać ze mną o problemie. Pozdrawiam!
  11. Saturn

    Witaaaam

    Podobnie jak większość z was trafiłem tutaj nieprzypadkowo, w takim sensie, że skoro tu trafiłem, to musiałem mieć powód. Tak więc wczoraj przez google trafilem tutaj i ku memu zdumieniu i uldze zauważyłem, ze takich jak ja jest calkiem dużo i że nie tylko ja się borykam z nerwica (nie myslcie, ze się ciesze, że ludzie mają te problemy:) ale raźniej jest wiedzieć, ze nie jest sie samym. Mam 22 lata, jestem studentem fil. angielskiej na kierunku dzienikarskim. Skąd wiem, ze mam nerwice? Ano nie mam oczywiście 100% pewności, ale wszystkie objawy zgadzają sie z Waszymi. Według mnie mam to od wczesnych lat dzieciństwa, choć objawy silniejsze wystąpiły tak naprawdę dopiero w tym roku. Cieżko się z tym nieraz żyje, ale co zrobić. Kołatania serca, słabość, suchość w ustach bóle brzucha to żadna nowość, podobnież ze stanami lękowymi. Zwykle łapie mnie na jakieś dwa tygodnie potem jest lepiej i po pewnym czasie, w okresie jakiegoś zwiększonego stresu - wraca. Ok to na razie tyle moi drodzy...
×