Ja się z tym zgadzam. Mam nerwicę natręctw i szczerze powiem że modlitwa, taka pełna ufności naprawdę pomaga. A nawroty tej choroby są normalne to bardzo ciężka sprawa, niby Bóg może wszystko zmienić w sekundę, ale możliwe że tak ma być, że niektórzy się borykają z tymi problemami. Nerwicy natręctw można nie wyleczyć do końca życia, to bardzo skomplikowane procesy i wiele się za tym kryje. Jednak z tego co wiem z doświadczenia kiedy jest Bóg lęk znika, a to jest najważniejsze. Kiedy Mu się ufa nie ma się czego bać, czyli znikają najbardziej przykre objawy tego zaburzenia. Cieszę się, że ktoś napisał o mocy modlitwy, teraz jestem jeszcze bardziej pewna :nigdy nie jesteśmy sami, jeżeli chcemy możemy zawierzyć się miłości Bożej i wszystkie trudności zaczynają znikać. Próbowałam wielu metod pozbycia się chorych myśli i powtarzania czynności, ale one się nasilały. Kiedy zaczęłam się modlić nawet bliscy zauważyli umnie poprawę. Przestałam czuć przymus , mogę czasami zignorować chęć powtórzenia czynności albo wykonania rytuału. I na przykład nie obgryzam już paznokci. Bóg działa jak Mu pozwolimy, bo wiadomo, że dał nam wolność i nie będzie nic robił wbrew nam:)