Skocz do zawartości
Nerwica.com

p3ter

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez p3ter

  1. wysłałem to lekarzowi na maila bo aktualnie jestem w szpitalu. Odpisał, że mam przyjść. Wiem, że chce mi zmienić asentre na bioxetin ale to raczej nic nie da. To jest depresja, nerwica, zaburzenia osobowości i myślenia oraz procesów poznawczych. Z tego nie da się wyjść. Zawsze w tym siedziałem
  2. myślisz, że świadomość zostaje? To przerażające. Moją jedyną nadzieją jest właśnie reinkarnacja ale z innym myśleniem Albo totalny koniec świadomości
  3. p3ter

    to raczej nie depresja.

    miałem bardzo podobne "objawy", ale u mnie poszło to w katastrofalną stronę ciągłego analizowania sowich myśli. Doszedłem do wniosku że jest coś nie tak i teraz siedzę w wielkim gównie z którego nie da rady już chyba wyjść. Myślę, że mamy bardzo podobną osobowość. Ja miałem tak, że potrafiłem dużo gadać, wymyślać jakieś dowcipne rzeczy choć sprawiało mi to wielką trudność. Ale zawsze wiedziałem, że grałem. I nie czułem się sobą. Z ta książką miałem tak samo. Też tak masz, że prawie nic nie rozumiesz jak czytasz? Nie wiem czemu niektórzy ludzie mają taką osobowość ale jest ona strasznie niszcząca. Ciesz się człowieku, że potrafisz przynajmniej czasami gadać normalnie, to jest naprawdę piękna umiejętność. Ja wycofałem się całkowicie i rozmowa jest dla mnie koszmarem.
  4. Witam, Zakładam kolejny temat bo ja już naprawdę nie wiem gdzie szukać pomocy. Leki nie pomagają, psychoterapeutów nie rozumiem... Mam strasznie opóźnioną analiże i nie nadążam nad tym co mówią... Zadają mi proste pytania typu: Co jest dla Ciebie ważne? A ja potrafię odpowiedzieć tylko: teraz chyba już nic. Po prostu dno totalne. Wszystko jest dla mnie suche i bez wyrazu. Ostatnio doszły jeszcze problemy z trawieniem. Aktualnie leżę w szpitalu bo nie wiadomo co mi jest. Nie radze już sobie. Jestem strasznie lękliwy. Chłopak na sali coś ruszy a ja się strasznie przestraszam i podskakuję w łóżku. W nocy kiedy już nie wytrzymywałem napisałem na komórce coś takiego: Lękam się nawet bardzo cichych odgłosów. Kiedy się budzę cała moja uwaga skupiona jest na biciu serca które jest naprawdę bardzo słabe. Chcę to jakoś kontrolować i czuję się winny za to. jestem wtedy bardzo slaby, obraz jest dosyć niewyraźny. Nie mam siły otworzyć oczu, same się zamykają. Jestem pogrążony w jakimś strasznym myśleniu. Oddech jest płytki i cały czas sobie go uświadamiam. Musze świadomie brac wdechy i wydechy. Mam duży niesmak połączony z brzydkim oddechem. nie jestem śpiący, mam wrażenie, że tonę w jakiejś głębi, rozpływam się w czarnej nicości. Jestem wtedy pewien, że mój czas kończy się już niedługo. Często wyobrażam się wtedy z pętlą na szyi. Nie chcę sie poddać snu, bo mam wrażenie, że sie już nie obudzę. Nie boję się, jestem po rpostu bardzo bardzo słaby, psychicznie i fizycznie. NIE DA SIĘ MYŚLEC POZYTYWNIE, myśli plyna same, tak jak zresztą w ciągu dnia. Nie wiem już co robić. potrafię mówić straszne rzeczy mamie i w ogóle się tym nie przejmuję. Jestem już całkowicie bez emocji. Czasami jak coś pawiem zaczynam płakać i jest mi wtedy trochę lepiej ale te łzy tez już są takie suche... Jeśli ktoś coś pomoże, miał to samo to naprwdę dziękuję. Pokażę ten tekst lekarzowi bo zawarłem nim mniej więcej połowę tego jak się czuję... Reszty nie potrafię opisać... Może dodam jeszcze że plącze mi się trochę język, na pytania odpowiadam tylko tak/nie, nie wiem i ptorafię rozmawiac i mysleć tylko na jeden temat. Pozdrawiam [*EDIT*] Każdy dzień jest naprawdę dużym cierpieniem i jest coraz gorzej... Powiedzcie po co żyć z taką głową? Mam czekać i cierpieć czy przyspieszyć może śmierć? boję się, że dostanę za to jakąś karę, jeśli istnieje życie po śmierci, bo zawsze jest taka szansa.
  5. p3ter

    jestem inny. beznadziejny

    tak, asertin i fluanxol. Nic nie daja wcześniej był xanax i rispolept, to była masakra, Ripolept bo miałem, niby po asentrze jakieś dziwne stany ale to nie było po niej. Nie spałem, byłem podniecony, wszystko było jakieś lepsze. Jakoś bardzo uwierzyłem, że mogę wyjść z tego gów** jakim jest depresja i miałem gonitwę myśli, wrażenie, że mam ogromne możliwości i w ogóle, że jest już dobrze. Teraz to wszystko przeszło, uświadamiam sobie, że to było dziwne. miałem jeszcze epizod chyba psychotyczny. Zacząłem czytać o zjawiskach paranormalnych, Jezusie, koncu świata i moje rozumowanie poszło ta daleko, że najpierw myślałem, że jestem jedynym, którego podświadomości nie skontrolował Jezus który ma złe zamiary, a potem myślałem że to ja nim jestem... MASAKRA Przeszło ale wolałem tamten stan niż aktualny. Teraz jestem wrakiem człowieka bez marzeń, z resztkami myśli. Coraz realniej myślę aby to wszystko zakończyć. tylko jak poradzi sobie z tym moja rodzina? To jest jedyne co mnie trzyma przy życiu... [EDIT]powiedz mi evelin co mi da leczeni na oddziale? Są tam jakieś "magiczne metody" ? Wiadomo że nie ma nic poza lekami i psychoterapią... Myślałem o hipnozie ale nie wiem czy to cos da...
  6. p3ter

    jestem inny. beznadziejny

    Rozważam, może źle powiedziałem... po prostu jak budzę się rano i widzę jakie ja mam myśli, jak się czuję, że wszystkiego się lękam to po prostu mam przed oczami zaciśnięty sznur na mojej szyi. To że nie potrafię sprecyzować żadnej swojej wypowiedzi. To że nie wiem o co mi chodzi. Wszystko mnie dobija. Wstanie z łóżka jest mega sukcesem. Przeraża mnie myśl, że teraz mam nauczanie indywidualne i wszyscy zobaczą, jaki mam problemy z liczeniem, rozumowaniem itp. Wszyscy nauczyciele. Nie wiem po co się na to zgodziłem ale to chyba lepsze niż ciągły lęk przed pójściem do tablicy... Cały czas boli mnie głowa, mam zawroty jak oglądam TV, wstydzę się za ludzi którzy tam są jak gadają głupoty. Ciągle czuje się winny za to co mam, za to ,że nic do mnie nie dociera... Jedyne do czego mnie ciągnie to palenie papierosów, chociaż po nich jest jeszcze gorzej.Nawet mi nie smakują, nie wiem po co to robię. Zero perspektyw na życie. Z głową jest coraz gorzej. Teraz przyjedzie mój ojciec, który uważa, że ze mną wszystko jest w porządku tylko potrzebuję tzw "kopa". Ale wiem, że jeśli ja mam problemy ze wstaniem z łóżka, z najprostszymi czynnościami, najnormalniej w świecie nie podołam zadaniom jakie będzie mi dawał. Wg niego ze wszystkiego wyjdę jak razem się pouczymy, pobiegamy, popływamy pogadamy. Tyle że ja nie potrafię rozmawiać! Nic mi to nie daje. Teraz mam dzwonić do wszystkich nauczycieli i umawiać się na lekcje indywidualne... To jest straszne kiedy ja mam problemy z wysławianiem się. Co robić? Czym się zająć jak już nic mi nie wychodzi i nie sprawia przyjemności? Wszędzie czuję się strasznie często nawet w domu.
  7. p3ter

    jestem inny. beznadziejny

    ja walczę żeby przetrwać kolejny dzień. Sam przed sobą wstydzę się swoich myśli. W prawie każdej sytuacji życia, nawet jak oglądam TV utwierdzam się w przekonaniu, że jest tu coś więcej niż tylko depresja i nerwica. niestety są takie przypadki, że medycyna nie jest w stanie ich opisać... Wydaje mi się, że ja jestem takim przypadkiem... Wiecie co mnie najbardziej przeraża? Myśl, że mogę żyć jeszcze 50-70 lat i się cały czas, dzień w dzień męczyć ze sobą. Dlatego rozważam samobójstwo... Wiem, że nikt nie jest tego wart ale to jest za długo... [*EDIT*] Aha i jeszcze jedno. Wy w depresji piszecie, że chcecie być tacy/takie jak wcześniej - radośni, szczęśliwi, silni. Ja nie mam czegoś takiego. Zawsze jakoś tam męczyłem się ze sobą i zawsze podejrzewałem, że coś jest nie tak. Zawsze to moze przesada, ale dobrze to było tylko w podstawówce i przedszkolu. nie wiem czemu czasem mogę edytowac posty a czasem nie (po jakimś czasie mija możlwiosć edycji?)
  8. p3ter

    jestem inny. beznadziejny

    Tyle, że ona nic nie daje. Ja czuję, że po niej nie mam żadnych refleksji związanych z tym co psycholog powiedział. Wręcz nie pamiętam co mówił. Raz byłem z mamą na pierwszym spotkaniu to byłem zadziwiony tym ile ona pamięta. Chyba jeszcze jestem niedojrzały na to albo nigdy nie dojrzeje... Bo jak dojrzeć nic nie robiąc cały dzień... chyba, że siedziałeś w tym od urodzenia to wtedy nie da rady... Wydaje mi się, że od małego byłem jakiś dziwny, tylko nikt tego nie widział bo ja to świetnie maskowałem. Naprawdę nie wiem co robić. Dziś obudziłem się z dziwnym myśleniem, przestraszałem się jak mnie budzili. Od samego ranka nie mogę się pozbierać. 0 motywacji żeby wstać a jak leżę też czuję się źle...
  9. Witam. Piszę ten post żeby przedstawić moja tragiczną osobowość i bardzo duże zaburzenia myślenia, nastroju, procesów poznawczych, emocji i wszystkiego co najważniejsze w życiu człowieka. Chodzę do 2 klasy liceum. Nie chce mi się żyć. Czuje się po prostu niedorozwiniętym, wręcz upośledzonym umysłowo i emocjonalnie człowiekiem. Mam wszystko - kochającą rodzinę, w miarę duzo pieniędzy, duży dom. Ale jest mi źle. Nie moge wytrzymać ze swoim myśleniem. Jest ono po prostu tak infantylne, niedojrzałe i zaburzone, że często sam się wstydze swoich myśli. Przyznam się na tym forum do kilku idiotycznych mysli z dnia dzisiejszego. Widzę kartę pamięci do telefonu i myślę o tym czy jej nie zjeść [myśl trwająca zaledwie 1 sekudnę ale była]. Po takiej myśli zastanawiam się czy to ja ją wywołałem czy ona sama siebie i po co to się w ogóle dzieje. Może wyadawac się to śmieszne ale ja z tym po prostu nie wytrzymuję już. Mam ogormne problemy z pamięcią, skupianiem się na czymkolwiek. Powoli też z rozumieniem tego co się do mnie mówi. . Z moich ust nie można usłyszeć rozwiniętej wypowiedzi. Jestem ostatnio bardzo lękliwy. Przestraszam się wszystkiego. Nawet bardzo cichego "strzelenia" plastikowej butelki. Nie mam swojego zdania na żaden temat. Nie potrafię prowadzić normalnej rozmowy. Jak widzę jakiegokolwiek czlowieka to myślę o tym jaki on jest mądry, skoordynowany i o tym że on robi pewne czynności automatycznie. Ja za to za każdym razem jak myję zęby myślę o szczoteczce o tym czy umyć włosy czy nie. Nie wiem czemu tak jest. Zawsze starałem się rozwijać we wszystkich kierunkach, uczyłem się dobrze, na siłę rozmawiałem z ludźmi, przemagałem sie chodząc do sklepów i dyskutując na różne tematy. Nie mam wyobraźni. Od dziecka mam niewyraźne, bezsensowne, szare sny. Wszystko zapominam. Jestem strasznie roztrzepany. Od 6 miesięcy chodzę do rożnych lekarzy, psychiatrów, psychoterapeutów. Stwierdzona depresja i nerwica. Leki NIC nie dają. Kiedy jestem na psychoterapii to co do mnie mówi do mnie terapeuta nie dociera do mnie, nie wywołuje żadnych emocji. Mam problemy z odpowiadaniem jego pytania. Boję się rozmowy i ludzi. Jestem strasznie spięty i wręcz "zdrewnialy" podczas terapii. Nie wiem co mam ze soba robić. Mama bardzo chce mi pomóc a ja jej ciągle mówie że niedługo się zabiję bo nie mogę wytrzymać w swoim ciele i ze swoimi myślami. I tak jest autetnycznie. Nie wychodzę z domu, czuje się fatalnie. Nie mam apetytu, wszystko mi śmierdzi i smakuje tak samo. zawalam szkołę. Rozmowa, wyżalanie się w niczym mi nie pomaga. Czuję sie całkowicie bezradny a najgorsze jest to że jestem świadomy swojego jakiegoś chyba niedorozwoju. Co powiecie? Pozdrawiam...
  10. p3ter

    nauka myślenia

    witam, jeste osobą bardzo młodą - 17lat. doszedłem do wniosku, że chociaż chodzę do jednego z najlepszych liceów w moim mieście mam powazny problem z myśleniem. nie potrafię sobie pewnych rzeczy wyobrazić. całe dotychczasowe życie poświęciłem na zajmowanie się rzeczami niestotnymi, które tylko powodowały u mnie rozwinięcie nerwicy. Doszedłem też do wniosku że nie potrafię myśleć kontrutywnie, podejmować decyzji ani odróżniać tego co mi się podoba, od tego co nie. Nie potrafię od razu stwierdzić czy jest ładna pogoda czy nie. Nie zwracam na takie rzeczy w ogóle uwagi. Kiedy Np.: postanowie sobie, że mam iść biegać to przed wyjściem zastanawiam się nad takimi rzeczami: - czy do słuchania muzyki lepszy będzie telefon czy mp3 - gdzie są moje kontrektne słuchawki. choć mama ma takie same ja musze wziąć te moje nawet jesli mamy sa na wierzchu i jest ich dużo dużo więcej. kiedy już biegne cały czas myslę o tym czy równo stawiam nogi, jak to widzą inni, jaką mam postawę. choć biegam od długiego czasu cały czas się nad takimi rzeczami zastanawiam. Zastanawiam się czy ja robię coś dobrze. Jest to do tego stopnia rozwinięte, że bo mysleniu na temat takich rzeczy ja nie wiem czy jestem zmęczony, czy chce mi się pic itp. W ogóle nie dbam o siebie i nie wiem czego chce nawet mój organizm. Zostało mi to chyba z wczesnego dzieciństwa kiedy zawsze chciałem być najlepszy choć miałem mniejsze umiejętności niz inni. Żyłem w przekonaniu że cały świat kręci się wokół mnie, że wszyscy na mnie patrzą, że jestem jakoś ponadprzeciętnie odbdarowany umiejętnościami do wszystkiego. Teraz wiem że nie na takich pierdołąch polega życie. Tylko że to mi tak weszło w nawyk że nie potrafię się tego wyzbyć. Dopiero teraz widzę, że z matematyki jestem wręcz słaby. Że chociaż przeszedłem wszystkie lata gimnazjum i podstawówki mając 5 i 6 było to psowodowana moją dużo umiejętnością MECHANICZNEGO zapamiętywania wg jakiś schematów itp. Nie rozumiałem 3/4 rzeczy którcyh się uczyłem. Robiłem to ze względu na ojca i mamę którzy mi kazali. Teraz kiedy mam sam podejmować decyzję, inne zainteresowania nie umiem tego robić. nie wiem jakie mam możliwości naprawdę. w czym jestem dobry. uśiwadomiłem sobie że mnie od pewnego czasu NIC nie cieszy. Wysztko robiłem z powodu mojego chorego perfekcjonizmu. Kiedy widziałem że czegoś nie jestem w stanie pojąć - żartu, sopobou skakania przez bramę itp byłem przez chwile załamany że nie potrafię tego zrobić, choć wiedziałem że dżemia we mnie potencjalne możliwości zorbienia tego. Może opiszę skakanie przez bramę. Lęku przed zrobieniem tego nie miałem. Tylko nie potrafiłem wyobrazić sobie jak to trzeba robić i jakoś dziwnie się podkręcałem podczas przrzucania nóg na kratą. KOMPLETNIE nie wiedziałem czemu ja to robię źle. Ćwiczyłem tyle że w końcu nie wiem jak to się działo znajdywałem sposób, nie potrafię wytłumaczyć jak to się działo. Teraz, kiedy nie rozumiem prawie niczego co czytam bo cały czas analizuję swoje myśli, szkojarzenia, wyobrażenia cały czas dochodzę do wniosku że nie potrafię myśleć jak przeciętny człowiek. Chcę wypracowac w sobie umiejętności takie jak: - mówienie bez ciągłego zastanawiania się czy dobrze układam słowa (musze mocno się ywsilać żeby coś składnie powiedzieć) - posiadanie własnego zdania na jakiś temat. Na razie nie mam w prawie żadnej dziedzinie życia - nie zwracanie uwagi na rzeczy nieistotne Czasami nawet boję się przeczytać tego co kiedyś napisałem bo wiem że jka np.: pisałem wypracowania z poslkiego to prawie niegydy nie rozumiałem tematu, nie miałem żadnego zdania tylko podczas pisania coś wymyślałem i dostawałem 3-4. Są jakies książki które mogą mnie tego nauczyć? Czy już jest za późno żeby wypracować w sobie inne myslenie, rozumowanie? bo wydaje mi się że to kształutje się u nas jako u małych dzieci a potem to już nic się z tym nie da zrobić. Pozdrawiam i chciałbym pogadać z osobą która doszła do podobnych wniosków bo ja czuje się inny.
  11. p3ter

    0 nedzeji.

    witam, mam 17,5 roku i nie wiem czy mam derpesję czy początkowe objawy schizofrenii. Mój stan od 1szej liceum można opisac tak: - cały czas mam wrażenie że coś jest nie tak z moim mózgiem - choć mam wysoką inteligencię (IQ) to mam jakieś braki w rozumowaniu, mam b. dobrą pamięć mechaniczną a z logicznym myśleniem było wg mnie dobrze tylko w podstawówce - skupiam się na rzeczach NIEISTOTNYCH, na które przeciętny człowiek nei zwraca uwagi - teraz biorę fluanxol i mam wrażenie że źle na mnie działa - nie mam zapału do robienia czegokolwiek. nie odczuwam popędu seksualnego. ostatnio uświadomiłem sobie że masturbowałem się tylko z przyzwyczajenia - nie czuje żadnych emocji tylko często się wzruszam w sytuacjach w których nie powinienem - mam dziwne myśli. jak starałem się je kontrolować to wyrzucałem z głowy te "dziwne" ale teraz nie mam już siły i czsamie chce uciec gdzies daleko albo mam jakieś nierealne plany. Potrafie doprawadzić sie do takiego stanu że mam wszystko robie szybko, mam gonitwe mysli ale tak naprwdę NIC nie sprawia mi przyjemności. - jak z kimś gadam to nie mam z tego żadnej przyjemności, spalam się na siłe wymyślając i na siłę wymyslając jakieś rzeczy. - cały czas sprawdzam czy mam dobrą pamięć i cały czas utiwerdzam się w przekonaniu że mam jakieś zaniki. - mam wrażenie, że usnę i już się nie obudzę jak nie będę o tym myślał albo że zapadnę w spiączkę - wydaje mi się że niczego się już nei boję, powoli tez przestaję też dbać o siebie. można by pisać o tym bez końca... czy jest to jakiś zespół, choroba czy może po porstu hipohondryzm? dodam jeszcze że brałem juz takie laki jak asnetra, rispolept, xanax. Wycofałem się ze wszystkiego. Mam stwierdzoną nerwicę natręctw, lękową oraz depresję. ale ja dalej nie wiem do końca o co mi chodzi. nie chce mi się spać, trace aptety, tylko bym ROZMYŚLAŁ. w sumie niepokoju już nei czuję bo aktualnie nie chodze do szkoły. miał ktos tak i wyszedł z tego? bo ja jestem w 99% procentach pewny że mam jakiś niedorozwój mózgu i jakies zaburzenie związane z tym że nie potrafię normalnie rozmawiać bez myslenia nad tym czy wyszstko dobrze powiedziałem... nikt tez nie jest w stanie mnie pocieszyc - psychiatra, rodzina... 3 razy w życiu zapaliłem marihuane (chyba za duzo bo ok 1g nie w papierosie tylko w lufce, a dyum trzymałem ok 20 sekund w płucach) po której złapałem mega derealizacje że kompletnie nie wiedzialem o co chodzi. nie iwem po co paliłem jeszcze 2 razy. zaplaiłem tez dopalacz. Od 2 dni biorę fluanxol. myślicie że moze cos pomóc? czy może to jakies zaburzenia związane z zaburzoną równowaga hormonalną? (np.: testosteronu?) Pozdrawiam
×