Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oiom

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Oiom

  1. Witaj, To chyba nie jest kwestia pretensji. Ty po prostu masz prawo czuć, że ktoś zbyt wiele od Ciebie wymaga. Masz prawo o tym otwarcie powiedzieć i możesz być pewna, że nie zostanie to odebrane jako pretensja. Psycholog jest pomocnikiem, a nie szefem więzienia: powinien doradzać, przekonywać, namawiać, nawet krytykować (ale nie oskarżać!) natomiast nie ma prawa żądać. Dlatego też nie ma prawa Cię "zbesztać" za to, że rzuciłaś szkołę. Może to natomiast skrytykować. Myślisz, że w praktyce czujesz różnicę między krytyką a atakiem? Ten przykład z Twoją matką świadczy o Twojej wrażliwości i empatii. Nie wiem, czy mówienie o całej sytuacji Twojej mamie może Ci pomóc, czy nie - sama znasz najlepiej jej charakter i problemy z którymi się zmaga, więc możesz przewidzieć jej reakcje. To, że nie potrafisz nie troszczyć się o swoich bliskich nie świadczy o Tobie źle. Nie sądzę też, żeby Twoja terapeutka oczekiwała od Ciebie, że pozbędziesz się tej troski. Tutaj są dwie różne rzeczy, których nie powinno się mieszać: troska a poczucie winy. Troska o najbliższych jest naturalna i pozytywna (to objaw zdrowia psychicznego, a nie choroby) natomiast dobrze jest uporać się z poczuciem winy. Nie odpowiadasz za to, że Twoja matka ma tego rodzaju problemy. W tym momencie mogę Cię pocieszyć - gdybyś była w takiej sytuacji psychicznej, w jakiej jesteś obecnie, ale mieszkałabyś ze swoją matką, usłyszałabyś pewnie piękny psychologiczny slogan: "musi Pani zmienić środowisko!". Ty, jak rozumiem, nie mieszkasz już w swoim domu rodzinnym, który był dla Ciebie "jak klatka śmierci". Ten problem masz więc przynajmniej częściowo rozwiązany. Kto jak kto, ale ja do słuchania disco polo nie zamierzam Cię namawiać. Może po prostu powinnaś na jakiś czas odpocząć od dołującej twórczości. Na pewno słyszałaś, że po tym jak Goethe opublikował "Cierpienia młodego Wertera" wielu młodych, wrażliwych ludzi kompletnie się załamywało. Zdarzały się nawet samobójstwa. Tak, sztuka odziaływuje na nas w wielkim stopniu. A co najgorsze, człowiek smutny usilnie szuka kontaktu z równie smutną sztuką, co tylko pogłębia jego smutek - typowe błędne koło. Co do Twojego wolnego wyboru - zgoda. Twoje życie, Twoja sprawa. Wiadomo, że prędzej czy później zrobisz z nim to, co będziesz chciała. Wydaje mi się, że jesteś bardzo wrażliwa na punkcie swojej wolności i nie lubisz, kiedy ktoś mówi Ci co masz robić, a czego robić nie powinnaś. Takie moralizatorstwo w stylu "nie Ty sobie dałaś życie, więc nie masz prawa go sobie odbierać" pewnie do Ciebie nie przemawia. Nie ma w tym niczego złego. Tylko, kiedy myślisz o wolnej woli i o wolności musisz pamiętać o jednym: istnieja wolność zewnętrzna (brak przymusu z zewnątrz) ale istnieje też wolność wewnętrzna (wtedy, kiedy sama nie stanowisz zagrożenia dla swojej wolności, kiedy podejmujesz działania i decyzje dobrze przemyślane, racjonalne). Pytanie: czy w przerażającym smutku, wielkim cierpieniu wewnętrznym, jesteś w stanie podejmować właśnie takie dobrze przemyślane decyzje będące emanacją Twojej wolności? Strasznie nie lubię określeń w stylu "normalne", "nienormalne". Mało kto potrafi je zdefiniować. Generalnie współczesna nauka (w tym psychiatria) uważa, że jedną z podstawowych cech zdrowego człowieka jest instynkt samozachowawczy. Jeśli więc ktoś dąży do samounicestwienia, to według psychiatrów jest to objaw choroby. Pytanie, jaki jest Twój stosunek do życia? Czy jest on stały, od dawna taki sam? Czy też w dużej mierze zależy od Twojego nastroju w danej chwili, w danym okresie Twojego życia? Opisywałaś swój stan sprzed ostatnich kilku miesięcy, ale nie pisałaś o sobie sprzed choroby. Czy zawsze patrzyłaś na świat, ludzi, samą siebie, w taki sposób jak robisz to obecnie? Jeśli któreś z moich pytań jest zbyt intymne, po prostu o nim zapomnij. Może zresztą w ogóle nie przychodzisz tutaj po to, żeby pisać o sobie - wtedy zignoruj wszystko to, co piszę. Najważniejsza jest przecież prawdziwa terapia u psychologa. To, co jest tutaj to tylko koleżeńska pomoc. :)
  2. Wyimaginowana, To bardzo dobrze, że wybierasz się do psychologa. Taka aktywność Twojej terapeutki - to, że zaniepokoiła się Twoją nieobecnością i postanowiła do Ciebie zadzwonić - na pewno dobrze o niej świadczy. Niestety, osobiste zaangażowanie w sprawy pacjenta nie cech.uje wszystkich psychologów. Wzajemne zaufanie i otwartość to podstawa relacji psycholog-pacjent, dlatego będzie wspaniale, jeśli szczerze porozmawiasz ze swoją terapeutką. Piszesz, że ona nad Tobą dominuje. Pojawia się pytanie: czy masz ten problem w relacji tylko z tą konkretną osobą? A może takie poczucie - że ktoś nad Tobą dominuje - towarzyszy Ci zawsze w kontaktach z ludźmi, którzy są bardziej pewni siebie niż Ty? Jeśli rozmowa wprost z psychologiem o pewnych sprawach sprawia Ci trudność, możesz na przykład spróbować do niej napisać i wręczyć jej list podczas Waszego spotkania? Ktoś już pisał o tym sposobie na forum: podobno pomaga. To bardzo optymistyczne, że prowadzisz pamiętnik. Czasami czujesz "ogromne przygnębienie uświadamiając sobie pewne sprawy", ale może właśnie dzięki uświadamianiu sobie pewnych problemów jesteś w stanie sobie z nimi poradzić? Ważne jest to, jaki masz stosunek do pisania pamiętnika - jeśli będziesz traktowała to jako formę oczyszczenia i zrozumienia samej siebie, co pomoże Ci w walce z problemami, to masz szansę na sukces. Gorzej, jeśli pisanie pamiętnika będzie dla Ciebie okazją do przesadnego rozpamiętywania przykrych wydarzeń, katowania samej siebie. Ta sama rzecz dla jednego jest lekarstwem, dla drugiego trucizną. Tak samo jest np. z tym forum - jednym pomaga to zrozumieć chorobę i zdystansować się do własnych problemów, natomiast u innych może pogłębić depresję (zwłaszcza u osób z dużą wrażliwością i empatią, bo takie osoby przejmują problemy innych na siebie). Na pewno potrafisz obserwować samą siebie, widzisz jak reagujesz na inne rzeczy i wiesz, co pogłębia Twój smutek. Możliwe, że sama podświadomie dążysz do pogłębiania tego smutku, na przykład poprzez depresyjną muzykę, filmy, literaturę. Prawdę mówiąc z twórczości Jana Twardowskiego - zazwyczaj optymistycznej i humorystycznej - wybrałaś najbardziej przygnębiający fragment i to w dodatku najbardziej przygnębiającego wiersza. Poezja to świetna forma ekspresji. W Twoim przypadku pisanie może być nie tylko twórczością samą w sobie (sztuką dla sztuki), sposobem na wyrażanie siebie, ale także formą autoterapii. Jeśli ktoś nie będzie potrafił docenić Twojej twórczości, to postaraj się (łatwo się mówi, prawda? :) ) tym nie przejmować. Sama jesteś przecież najlepszym odbiorcą tego, co tworzysz. A Twoja wrażliwość i empatia może być przecież punktem wyjścia dla wspaniałej twórczości - grunt, to znaleźć środki wyrazu. Wydaje się, że w zmaganiach z chorobą poczyniłaś postępy. Po pierwsze przyjęłaś do wiadomości to, że jesteś chora. Rozumiesz też, że próby samobójcze były efektem tej choroby. To naturalne, że obawiasz się, że stan, który popchnął Cię do tej dramatycznej decyzji może powrócić. Ważne, żebyś wypracowała sobie - najlepiej ze swoją terapeutką - taki mechanizm obronny, który zadziała w sytuacji krańcowej. Z tego co rozumiem, w sytuacji ogromnego bólu wewnętrznego zdołałaś znaleźć adres ośrodka interwencji kryzysowej i poszłaś tam. To wymaga wielkiej odwagi i siły wewnętrznej. Czy Twoja terapeutka powiedziała Ci co masz robić, jeśli taka sytuacja się powtórzy? Jeśli - nawiązując do Twojej wypowiedzi - ten lód na którym stoisz, naprawdę zacznie pękać? Niezależnie od wszystkiego nie zapominaj o tym, że "jest w Tobie pragnienie życia i spełnienia zawsze snutych marzeń". :)
  3. Witaj, Decyzja o zaprzestaniu chodzenia na terapię nie była chyba słuszna. Powinnaś powiedzieć swojej terapeutce, że zbyt wiele od Ciebie wymaga i że to przerasta Twoje możliwości. Jeśli to zrobiłaś, a ona zbagatelizowała Twoje zdanie, warto pomyśleć o zmianie terapeuty - w Krakowie na pewno jest wiele miejsc, gdzie można otrzymać darmową pomoc psychologiczną. Pamiętaj, że psycholog powinien być Twoim pomocnikiem, powinien być dla Ciebie i że ma obowiązek przez cały czas uwzględniać Twoje zdanie. Jeśli nie zgadzasz się z nim, po prostu mu to powiedz. Jeśli masz jakieś poważne zastrzeżenia co do jego pracy, to zastanów się nad zmianą terapeuty. Natomiast postaraj się nie rezygnować z terapii jako takiej. Niestety, nie znajdziesz prostego i szybkiego rozwiązania swoich problemów. Ale to nie znaczy, że są to problemy nie do rozwiązania. To, z czym się zmagasz (choroba: depresja) dotyka wielu ludzi i wielu z nich całkowicie sobie z tym radzi - po pewnym czasie są szczęśliwi, w pełni realizują się w życiu zawodowym i prywatnym. Aby tego dokonać musieli jednak nie tylko otrzymać pomoc ze strony innych ludzi (bliskich, rodziny, lekarzy, psychiatrów, psychologów) ale także zmobilizować swoje siły wewnętrzne. To jest możliwe! Ty też możesz tego dokonać! Powinnaś regularnie chodzić do psychiatry i psychologa. To na pewno. Istnieją jeszcze spsoby, które mogą Ci pomóc, chociaż oczywiście żaden z nich nie jest magiczny i nie przyniesie natychmiastowej pomocy. Na przykład, na pewno dobrym pomysłem byłoby założenie pamiętnika. Jestem przekonany, że codziennie nawiedzają Cię przykre, natrętne myśli. Spróbuj je opisać, na własny użytek, własnymi słowami. To bywa bardzo pomocne. Dla wielu ludzi jest to sposób na uwolnienie się od ciągłego rozmyślania na przykre tematy: kiedy opiszą to, co ich trapi potrafią potem o tym nie myśleć, lub myśleć mniej. Spróbuj. Koncentruj się też na tym, co w Tobie i Twoim życiu pozytywne. Jeśli wydaje Ci się, że nie ma takiej rzeczy, to zaręczam Ci, że się mylisz. Wypisz sobie na kartce wszystkie swoje pozytywne myśli dotycząca samej Ciebie i Twojego życia. Przypomnij sobie wszystkie komplementy, jakie usłyszałaś w życiu. Żeby Ci pomóc i skończyć pozytywnym akcentem :) zasugeruję Ci już pierwszy komplement: bardzo sprawnie i komunikatywnie opisałaś swój problem a to jest już bardzo wiele! Ludzie w trudnej sytuacji psychicznej mają problem z wyrażeniem swoich myśli i uczuć, natomiast Ty zdajesz sobie radzić z tym znakomicie. A dojrzały styl wypowiedzi wskazuje na Twoje ponadprzeciętne zdolności intelektualne. Jeśli masz jakiś talent artystyczny (umiesz malować, pisać wiersze, opowiadania, rzeźbić, śpiewać) - lub nawet wydaje Ci się (niesłusznie! każdy ma jakiś talent) że trochę Ci go brakuje - postaraj się wyrazić poprzez sztukę swoje emocje. Wszystkie emocje, te pozytywne i negatywne. Jeśli wybierzesz się do psychologa, koniecznie spytaj Go o to, czy medytacja mogłaby być w Twoim przypadku pomocna. Znam wielu ludzi, którzy poradzili sobie z rozmaitymi problemami psychicznymi w dużej mierze dzięki medytacji. Jednak, przed rozpoczęciem medytowania należy uzyskać na to zgodę terapeuty. Na koniec optymistyczna maksyma. Pamiętaj o tym, że: Wiesz kto to napisał? :)
×