Skocz do zawartości
Nerwica.com

Carlito

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Carlito

  1. Stwierdzenie ze nie pasuje do tego swiata rodzi pytanie:to w takim razie gdzie pasuje? Nic nie dzieje sie z przypadku, to ze Jestem, musi byc z czyms scisle zwiazane,inaczej nic nie mialoby sensu.Nigdy nie potrafilem zrozumiec ludzi ktozy mowili ze zycie jest bez sensu,ze lepiej jakby ich nie bylo.Jest to oznaka ich slabosci z ktora nie potrafia sobie poradzic i to jest bardzo smutne bo takich ludzi jest z dnia na dzien coraz wiecej.W moim rozumieniu tego wszystkiego(wchodze tu juz w tematy bardziej abstrakcyjne), kazdy z nas ma jasno okreslona role w zyciu, takie jakby zadanie ktore musi wykonac.Ja na przyklad wiem, czuje to, ze nie zyje dla siebie,tylko cos lub ktos zeslalo mi tu zebym niosl pomoc innym.Wiem,ze musze czegos dokonac,ze zanim "stad wyjde" to bede musial zrobic cos dla kogos. Czytajac to pewnie wiekszosc z was poknie sie w glowe i powie o czym ten klient mowi. Ale tego co uwazam nie wymysliem sobie z dnia na dzien. Kiedys mialem wypadek, do dzis sie zastanawiam jak to jest mozliwe, ze nie przeszedlem tam, gdzie mowimy na to druga strona.Cud? moze.Przypadek? na pewno nie. Bo jak inaczej wyjasnic to,ze z auta w ktorym 2 osoby gina na miejscu, trzecia do konca zycia zostanie kaleka i nie odzyska swiadomosci, a jako czwarty pasazer po tygodniu sie budze, a jedynie co wypadek u mnie wyrzadil,to polamane nogi. Wracalem z dyskoteki, wzieli mnie na stopa,nie znalem ich.3 km dalej nasza podroz skonczyla sie na drzewie. Zrozumialem, ze wrocilem tu po to,zeby czegos dokonac albo jeszcze cos zmienic. Szanujcie zycie, nie starajcie dostrzegac sie w nim tego co najgorsze, starajcie sie dostrzegac to co jest najlepsze. nie zyjmy dla siebie.zyjmy dla innych, wtedy bedziemy sie czuli potrzebni. Bo jak mozna kreowac stwierdzenie,ze nie jestem nikomu potrzebny? no jak to jest mozliwie? mowimy wtedy o wczoraj i byc moze o dzisiaj, ale skad niby wiemy ze akurat jutro kogos nie uchronimy przed czyms zlym? Na taki bilans czy bylem komus potrzebny przyjdzie czas w chwili gdy bedziemy opuszczali to dziwne miejsce.
  2. A ja uwazam ze bardzo dobrze zrobilas zwracajac sie do forumowiczow. Jestem pewien ze samo wyrzucenie tego z siebie sprawilo ze sie lepiej poczulas.to normalne.Okres matur to czas stresu i niepewnosc, rzecz tez calkiem normalna.Kazdy kto podchodzi do matury to przezywa, obojetnie czy jest dobrym uczniem czy nie.Dlatego mysle ze nie powinno sie z tym walczyc,bo chec odreagowania i zmniejszenia stresu moze spowodowac odwrotny efekt.stres o ile nie jest zbyt wysoki i nie sprawia w nas leku moze byc dobrym bodzcem do ciezszej pracy.Sytuacja ma sie podobnie do strachu.Im bardziej z nim walczymy,tym wieksze szanse ze calkowicie nas sparalizuje wykluczajac nas tym samym z gry.w chwili zagrozenia boimy sie,nasze mysli czesto nie wspolpracuja z cialem,instynkt kaze ci uciekac przed zagrozeniem, tymczasem zauwazasz ze twoje nogi niczym nie roznia sie od waty.Natomiast jesli nie bedziemy z nim walczyc, tylko odpowiednio go kontrolowac poprzez czesciowe poddanie sie mu,moze stac sie on naszym przymierzencem. Cali przestawiamy sie na inny tryb,nasz organizm zaczyna byc zdolny do rzeczy ktorych w normalnym stanie bysmy nie zrobili, to juz jest ten moment gdy strach tlumiony jest przez adrenaline.Podam przyklad bardzo prosty z dziedziny w ktorej siedzie juz troche:Bylo wielu wspanialych bokserow i piesciarzy. Ale strach ktory towarzyszyl im przed walka ogarnial ich na tyle,ze w rzeczywistosci wychodzac do walki nie byli w stanie przeprowadzic zadnej akcji.Nie wygrywal przygotowany fizycznie.Wygrywal ten, ktory potrafil kontrolowac emocje./ troche odbieglem od tematu postu piszac to, ale mysle ze w opisanych przez Ciebie sytuacjach strach gdzies tam sie pojawia.(?) moze akurat nie o ten typ strachu chodzi, jednak uwazam ze chociaz w jakims stopniu kiedys wykorzystasz to co chcialem Ci przekazac./Jesli chodzi o zwiazki, to mysle ze przez ten okres przedmaturalny dobrze by bylo zdystansowac sie, skupic sie na pracy, dobrze zaliczona matura to furtka do lepszego jutra. Powiedz mi, czy jakbys teraz zaangazowala sie w zwiazek, to czy duze szanse sa na to, ze przetrwa on dlugo? Oczywiscie wiemy,ze bycie z druga osoba powinno byc oparte na wspieraniu sie miedzy soba i w ogole,ale powiedzmy ze zamiast skupic sie na maturze, bardziej twoja uwaga zwrocona bylaby na chlopaka, co wiazaloby sie z mniejsza praca(przypuszczam jedynie taka mozliwosc), a okolicznosci sprawilyby ze przed sama matura cos w waszej znajomosci poszlo nie tak jak mialo, to podejrzewam ze wyniki tej matury bylyby nie takie jakich bys oczekiwala wlasnie dlatego ze twoja uwage zajely inne rzeczy, nie chce tu mowic ze drugoplanowe,nie wiem czym dla ciebie jest zwiazek z druga osoba, ale wydaje mi sie ze to wlasnie matura jest teraz dla ciebie numerem jeden na liscie.przynamniej tak powinno byc. Nie wiem czy chociaz w jakim kolwiek stopniu moja wypowiedz poprawila twoja sytuacje, byc moze uznasz ze nie trafilem w to, co Cie tak naprawde trapi. ale od tego jest forum, licza sie wszystkie wypowiedzi, to Ty powinnas znalezc ta, ktora ci pomoze. Pozdrawiam [*EDIT*] A ja uwazam ze bardzo dobrze zrobilas zwracajac sie do forumowiczow. Jestem pewien ze samo wyrzucenie tego z siebie sprawilo ze sie lepiej poczulas.to normalne.Okres matur to czas stresu i niepewnosc, rzecz tez calkiem normalna.Kazdy kto podchodzi do matury to przezywa, obojetnie czy jest dobrym uczniem czy nie.Dlatego mysle ze nie powinno sie z tym walczyc,bo chec odreagowania i zmniejszenia stresu moze spowodowac odwrotny efekt.stres o ile nie jest zbyt wysoki i nie sprawia w nas leku moze byc dobrym bodzcem do ciezszej pracy.Sytuacja ma sie podobnie do strachu.Im bardziej z nim walczymy,tym wieksze szanse ze calkowicie nas sparalizuje wykluczajac nas tym samym z gry.w chwili zagrozenia boimy sie,nasze mysli czesto nie wspolpracuja z cialem,instynkt kaze ci uciekac przed zagrozeniem, tymczasem zauwazasz ze twoje nogi niczym nie roznia sie od waty.Natomiast jesli nie bedziemy z nim walczyc, tylko odpowiednio go kontrolowac poprzez czesciowe poddanie sie mu,moze stac sie on naszym przymierzencem. Cali przestawiamy sie na inny tryb,nasz organizm zaczyna byc zdolny do rzeczy ktorych w normalnym stanie bysmy nie zrobili, to juz jest ten moment gdy strach tlumiony jest przez adrenaline.Podam przyklad bardzo prosty z dziedziny w ktorej siedzie juz troche:Bylo wielu wspanialych bokserow i piesciarzy. Ale strach ktory towarzyszyl im przed walka ogarnial ich na tyle,ze w rzeczywistosci wychodzac do walki nie byli w stanie przeprowadzic zadnej akcji.Nie wygrywal przygotowany fizycznie.Wygrywal ten, ktory potrafil kontrolowac emocje./ troche odbieglem od tematu postu piszac to, ale mysle ze w opisanych przez Ciebie sytuacjach strach gdzies tam sie pojawia.(?) moze akurat nie o ten typ strachu chodzi, jednak uwazam ze chociaz w jakims stopniu kiedys wykorzystasz to co chcialem Ci przekazac./Jesli chodzi o zwiazki, to mysle ze przez ten okres przedmaturalny dobrze by bylo zdystansowac sie, skupic sie na pracy, dobrze zaliczona matura to furtka do lepszego jutra. Powiedz mi, czy jakbys teraz zaangazowala sie w zwiazek, to czy duze szanse sa na to, ze przetrwa on dlugo? Oczywiscie wiemy,ze bycie z druga osoba powinno byc oparte na wspieraniu sie miedzy soba i w ogole,ale powiedzmy ze zamiast skupic sie na maturze, bardziej twoja uwaga zwrocona bylaby na chlopaka, co wiazaloby sie z mniejsza praca(przypuszczam jedynie taka mozliwosc), a okolicznosci sprawilyby ze przed sama matura cos w waszej znajomosci poszlo nie tak jak mialo, to podejrzewam ze wyniki tej matury bylyby nie takie jakich bys oczekiwala wlasnie dlatego ze twoja uwage zajely inne rzeczy, nie chce tu mowic ze drugoplanowe,nie wiem czym dla ciebie jest zwiazek z druga osoba, ale wydaje mi sie ze to wlasnie matura jest teraz dla ciebie numerem jeden na liscie.przynamniej tak powinno byc. Nie wiem czy chociaz w jakim kolwiek stopniu moja wypowiedz poprawila twoja sytuacje, byc moze uznasz ze nie trafilem w to, co Cie tak naprawde trapi. ale od tego jest forum, licza sie wszystkie wypowiedzi, to Ty powinnas znalezc ta, ktora ci pomoze. Pozdrawiam [*EDIT*] [ Pytam wtedy: dlaczego własnie ja? hmm...uwazam, ze wlasnie takie pytania staja sie przyczyna powstawania mysli pesymistycznych. nie chce tutaj oczywsice nikogo urazic,takie jest moje zdanie,.Prawda jest taka ze nie mialas wplywu na to co sie stalo,a nawet jesli bys miala, to i tak nie jestesmy wstanie odwrocic czegos co sie stalo.Poprostu pewnych zdarzen nie jestesmy w stanie zatrzymac,pozostaje nam jedynie albo o nich zapomniec(tego nigdy nie robilem,uwazam ze tego co nas boli nie jestesmy w zaden sposob wymazac z pamieci,kazdy kto cos przezyl zgodzi sie ze mna), albo pogodzic sie z nia.Tak jak pogodzic sie z tym ze swiat jest niesprawiedliwy.Bo jesli wierzyc ze Bog nas kocha, to ja mam jedno pytanie:Czemu pozwala,zeby dziala mi sie krzywda? Gdzie tu jest sens,logika? Kazdy z nas przezyl cos zlego,jesli nie, to przezyje,w mniejszym lub wiekszym stopniu.Nie bede Ci mowil ze ci wspolczuje, bo to nic nie zmieni, nie bede Ci mowil, ze wszystko bedzie dobrze, bo wiem ze tego nie kupisz, ale powiem ci jedno. Ja tez poznalem zycie z najgorzej strony,ale od kiedy przestalem walczyc z tym co bylo kiedys i nauczylem sie z tym zyc, bylo mi latwiej.wszystko zalezy od charakteru,nie mowie ci zebys tak zrobila,musisz sama poznac co ci przyniesie wewnetrzny spokoj, jestem prostym chlopem i zycie postrzegam prostymi kategoriami,nie zyje zludzeniami, nie jestem tez typem ktoremu da sie wmowic ze zycie jest slodkie.bo takie nie jest.Jesli nam sie wydaje ze jest, to jestesmy w bledzie, bo szczescie nie trwa wiecznie.pamietajmy ze na jednego wygranego przypada jeden przegrany.a to nie kosciol zeby w to wierzyc, tak poprostu juz jest.zwykla statystyka.rze-czy-wi-st-osc, ktora boli. Jesli nie stawimy czola naszym slaboscia,nic nie osiagniemy.Oczywiscie nie kazdy z tym wygrywa.Ale jest jedna wazna rzecz.Mozna przegrac walke,ale jesli wlozymy w nia wszystko co moglismy i zrobilismy absolutnie wszystko co mozna bylo zrobic, mozemy czuc sie zwyciezcami.i to jest piekne.
×