Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona0

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia zagubiona0

  1. przepraszam ze to powiem. naprawde przepraszam. ale co jesli ty w tym wypadku...w tym samochodzie przeciez znalezles sie przypadkiem. i co jesli ten najwyzszy zgotowal taki los tym trzem? a ty po prostu byles w nieodpowiednim czasie i miejscu? moze ciebie to jeszcze nie mialo spotkac? wybacz. takie pytania mi sie nasunely. oczywiscie ciesze sie ze masz takie podejscie do zycia i ludzi- jest bardzo zadkie i naprawde to cenie moze zapytam wprost - co mi proponujesz (proponujecie?)
  2. przepraszam ze to powiem. naprawde przepraszam. ale co jesli ty w tym wypadku...w tym samochodzie przeciez znalezles sie przypadkiem. i co jesli ten najwyzszy zgotowal taki los tym trzem? a ty po prostu byles w nieodpowiednim czasie i miejscu? moze ciebie to jeszcze nie mialo spotkac? wybacz. takie pytania mi sie nasunely. oczywiscie ciesze sie ze masz takie podejscie do zycia i ludzi- jest bardzo zadkie i naprawde to cenie moze zapytam wprost - co mi proponujesz (proponujecie?)
  3. Ładnie i mądrze napisane. Matura jest dla mnie najważniejsza - to fakt. W tym momencie jestem sama i nie zamierzam nikogo na siłę szukać bądź "rozglądać" się, że może akurat ktoś się znajdzie albo coś w tym stylu. Strach i stres są obecne w moim życiu codziennie- wykańczająca szkoła, naprawdę za duży poziom i ta matura. Nie radzę sobie z nauką. Błędne koło bo często - nie siadam do nauki bo ogrom jaki muszę przyswoić mnie przeraża, nie potrafię tego ogarnąć, obiecuję sobie, że jutro zrobię to wszystko, że się za coś wezmę i sytuacja się powtarza. A później sama do siebie mam pretensje że nie podołałam. Za wysoko również stawiam sobie poprzeczkę przez co całe życie w jakiejkolwiek karierze (np. muzycznej, szkoła itp) to szereg porażek. Myśl tylko, że niektórzy pozazdrościli by jakiegoś talentu mnie jako tako podnosi na duchu. Umiem się zmotywować i opanować stres przed jakąś czynnością (typu właśnie walka bokserska). Zawsze udawało mi się stres odłożyć na później i się maksymalnie skupić żeby wszystko wyszło (przed publicznością chociażby) i dopiero później nogi miałam jak z waty jak wszystko ze mnie zaczęło 'spływać' i było już po wszystkim. Często zadaję sobie pytanie: Dlaczego nic nie osiągnęłam mając możliwości? Tyle szans zmarnowałam. Teraz studia. Całe życie marzyłam tylko o jednych ale dostanie się to długa ciężka droga bo odpowiednio to ujmując - niby się uczę i się staram ale co z tego jak w ostateczności zawaliłam? zawaliłam najważniejsze. może już nie warto się męczyć? jak nie podołam wymaganiom swoim i najbliższego otoczenia wiem, że będzie tylko gorzej, że upadnę na samo dno i nie będę się potrafiła podnieść. Może ja po prostu do tego świata nie pasuję? Czego mam szukać w tym życiu? Nie umiem zdecydować pomiędzy najprostszymi rzeczami a jak mam podjąć decyzję co do matury studiów i chcąc nie chcąc życia a bynajmniej części zawodowej? to wszystko jest takie głupie i nie pasujące do siebie. przecież ja potrafiłam odsunąć przeszłość i się cieszyć że jutro kolejny dzień. przecież były dni a nawet tygodnie kiedy uśmiech nie znikał. dlaczego teraz tak nie potrafię? mam sobie wszystko tłumaczyć stresem przedmaturalnym? dlaczego to, przeszłość wraca jak zostanę skrzywdzona przez mężczyznę? a może to szukanie litości żeby nikt nie krzywdził bo przydarzyło mi się coś strasznego kiedyś? a może moje istnienie szczęśliwe na tej ziemi uzależnione jest od drugiej połówki? jak się wziąć w garść? a jak tego nie zrobię nie dostanę się na prawo. nie nadrobię zaległości. konsekwencji nie będę wtedy potrafiła znieść. nie zechce tego znosić i wybiorę tą drugą drogę..
  4. J!!!S co Twoim zdaniem powinnam zrobić?! nie wypisywać tutaj wziąć się do roboty?! Twoim zdaniem wszystkie choroby na tle psychicznym jak np. depresja to nasz wymysł ?! gdzie szukać pomocy?! sama sobie zgotowałam ten los ulegając bratu?! to chciałeś mi powiedzieć?! a może sobie to wymyśliłam?! chyba jesteś szczęśliwym człowiekiem skoro nie masz zielonego pojęcia o problemach, które mogą przerosnąć człowieka. młodego człowieka, który jest zupełnie z tym wszystkim sam. i zrobił i tak duży krok - szukanie pomocy na forum to uwierz mi. krok do lepszego dla mnie. taki mały znak, że wcale nie chcę w tym trwać. taki znak, że może jednak mam trochę siły jeszcze skoro zamiast siąść i przepłakać całą noc i dzień jak to bywało wytarłam łzy i napisałam tu. nie zrozumiesz ile mnie to kosztowało.
  5. Witam. jest to mój pierwszy post. Witam wszystkich forumowiczów. Mam nadzieję, że pomożecie mi nie radzę sobie z niczym... opiszę po krótce moją sytuację. gdy byłam mała molestował mnie starszy brat (nie biologiczny). wmówił, że tak dobrze i że tak trzeba ale rodzice nie mogą wiedzieć. po jakimś czasie jak zaczynałam mieć o tym wszystkim jako takie pojęcie bardzo się wstydziłam mu ulegać...ale nie potrafiłam przestać...nie mogłam wytrzymać i czasami sama go prowokowałam...po każdym razie biłam się z myślami chciałam skończyć ze sobą załowałam nie mogłam sobie podarować. wszystko się skończyło. dłuuuugo nikomu o tym nie mówiłam. mam psychologię i zauważyłam u siebie rzecz coś jak by wyparcie traumy ze świadomości. Czasami myślałam ze to moje wymysły..nie wierzyłam swoim myślom. źle mi z tym było. często w fantazjach byłam tą złą...tą poniżaną..nie mogłam..nie mogę uwolnić się od tych myśli..źle mi z tym. seks ma być dla mnie przyjemnością. zakochałam się. byłam rok z chłopakiem było nam cudownie pomimo częstych kłótni...ale i on mnie wykorzystał..do seksu wręcz zmusił podstępnie (nie siłą)...żałowałam ale po jakimś czasie uznałam że to nic strasznego w końcu...kiedyś podczas pieszczot z nim powiedziałam "nie". chodziło o to żeby nie doszło do stosunku bo bez zabezpieczenia i w ogóle i się boję. powiedział "oj kotek" i zrobił to..nie zabroniłam..ale nie chciałam..jakiś czas później zobaczyłam smsa do kolegi że nie może się z nim spotkać bo dzisiaj "ruch.a" zabolało mnie to. obwiniłam siebie. uwierzyłam w przeprosiny. czułam się źle..związek się skończył...przezyłam to bardzo. dużo schudłam, tylko płakałam, nabrałam się tabletek całą garść, opuściłam w szkole, przesadzałam z alkoholem - co tydzień pijana...po 8 miesiącach mogłam stwierdzić że stanęłam na nogi. że nie kocham tamtego człowieka. bawiłam się mężczyznami żadnego do siebie nie dopuszczałam żeby się nie zakochać. miałam dużo chłopaków...za dużo... ostatnie wakacje to dla mnie masakra....leki od nerwów ciągle, non stop wymiotowanie...ledwo uniknęłam bulimii. poznałam kolejnego chłopaka..spotykaliśmy się..traktowałam go raczej jako przyjaciela mimo że byliśmy razem...powiedziałam mu raz o wszystkim...wstał i wyszedł..nie zrobił nic...nie było szans na utrzymanie tego związku. zabolało...ale nie tak bardzo...poczułam się wykorzystana...tylko do jednego mam mature w tym roku. nie radzę sobie z niczym. ciąglę płaczę. nie potrafie się skupić. jak gdzieś wychodzę mogę udać wesołą. ale jak tylko wracam to płaczę! nawet nie wiem czy mam powód..to silniejsze.. czuje się takim zerem. przezywam nauke bo mam malo czasu a zero sil. jestem w trudnej szkole ciagle presja z kazdej strony kilka dni temu jeszcze spotykalam sie z chlopakiem..duzo starszym ode mnie..nie chodzilo mu na pewno tylko o seks..nie wiem o co? zachowywał sie jak by mu zalezalo..teraz wiem że jestem tylko kolezanka...a ma kilka takich kolezanek. kolezanka z ktora sie caluje chodzi do kina umawia flirtuje dzien w dzien rozmawia? kiedy sie z reszta widuje jak ciagle pracuje i albo non stop rozmawiamy do pozna albo jestem u niego? czulam sie przy nim szczesliwa...pomagal mi...byl przy mnie...rozsmieszal. nie pamietam kiedy ostatnio sie smialam. zabolala ta swiadomosc o nim. nie wiem czy to prawda czy nie. dalam mu do zrozumienia ze mi taki uklad nie pasuje.."sprawa jasna" zakonczyl tym tekstem temat...dalej moj prtzyjaciel niby...zachowuje sie dalej tak samo wobec nie...ale nie moge sie ugiac i mu ulec i dopuscic go do siebie blizej zawiodlam sie. myslalam ze bedzie lepiej...bo czulam ze mi przy nim lepiej jak mam sobie z tym poradzic? jak mam nie klasc sie zaplakana i wstawac zaplakana? jak mam w ogole spac? spie malo bo nie moge usnac...mam natloki mysli..wszystko mnie dobija...nie radze sobie...mysle tylko czasem ze bedzie mi lepiej jak sobie cos w koncu zrobie..raz procz tabletek chcialam..zabraklo mi odwagi..kiedys jeszcze umawialam postanowic ze zacze od nowa. i sie staralam...teraz brakuje mi na to sil...nic nie jem ostatnio. nie mam apetytu prosze pomozcie...napisalam o wszystkim co w moim zyciu mnie boli..bardzo krotko i zwiezle ale jednak. co mam zrobic? jak sobie z tym poradzic?
×