Cześć
Ponad rok temu zaczęły się moje problemy.
Mięśnie pleców po prawej stronie zaczęły mi się "ściągać" tak mocno, że aż podrażniły korzonki nerwowe w kręgosłupie i musiałam brać zastrzyki na przewodnictwo nerwowe aby pozbyć się bólu.
W miarę upływu czasu "choroba" rozszerzała się aż objęła całą prawą połowę ciała. Mięśnie na przemian ściągają się, nastepnie napięcie mięśniowe spada tak bardzo, że niesamowicie boli. Jestem strasznie obolała i mam problemy z wykonaniem najprostszych czynności.
Przeszłam najróżniejsze badania lekarskie łącznie z tymi na najgorsze choroby nerwowe, ale wyszły negatywnie i lekarze stwierdzili, że to nerwica, a to zmieniające się ciągle napięcie mięśniowe od bardzo silnego do bardzo słabego to somatyzacje.
Nie jestem wciąż pewna tej diagnozy i boję się że jestem poważnie chora. Brałam już parę leków ale żadne na to nie pomagają - lerivon, citabax, doxepin... Jeśli jakiś lek rozluźnia mocno mięśnie (doxepin) to jest problem w dniach w których mi spada napięcie mięśniowe - boli 10 razy mocniej! Żaden lek dotychczas nie zatrzymał tych somatyzacji , a to już pół roku jak chodzę do psychiatry.
Czy ktoś miał podobne problemy i jakie leki pomogły. Proszę o porady, bo nie wiem ile jeszcze wytrzymam ((
ps: Jestem z woj. śląskiego - okolice Katowic.