Skocz do zawartości
Nerwica.com

0lenstwo

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 0lenstwo

  1. Coraz bardziej przekonuje się do tego że terapia pomoże, mamy nawet już ustalony termin wizyty spotkania z lekarzem przed terapią... boję się jednak, że mąż nie będzie w stanie powiedzieć tego wszystkiego, prosił mnie żebym weszła z nim do gabinetu (i zgodziłam się) żebym w razie jakby się zaciął ja mówiła, tylko czy to dobry pomysł, z jednej strony to przecież on musi z siebie to wydusić, a z drugiej boję się że jak już zacznę mówić to będzie miał pretensje, że coś za dużo powiedziałam... co radzicie?
  2. Stiger... po przeczytaniu Twojego postu to tak jakbym słyszała mojego męża (choruje na nerwice prawie od 10 lat), tak naprawdę postanowił walczyć z chorobą dopiero teraz (czyli od czasu kiedy się znamy)... Twoje objawy są podobne do objawów mojego męża, podam Ci przykład... dzisiaj rano przed wyjściem do pracy w domu zrobiło się zamieszanie przez żelazko. Po prasowaniu wstawiłam je do szafy (jak zwykle) a on zaczął się martwić że się szafa zapali więc żeby nie drażnić go wyciągnęłam je i postawiłam na podłogę koło łóżka, zanim wyszliśmy z domu wrócił się 3 razy sprawdzić czy się nie przewróciło... Jeżeli chodzi o leki to on również jest nastawiony bardzo anty i też zdarzyło mu się kilka razy przesadzić z nimi, nosi w portfelu tabletkę 'w razie czego' ale ma ją już 2 miesiące i jestem z niego dumna że nie skorzystał z niej... stara się walczyć z tym i ja staram się pomóc, ale to nie wystarczy... od marca zaczyna terapię i mam nadzieję że dzięki niej wiele zrozumie i nauczy się panować nad emocjami... życzę Ci żebyś znalazł i swoje rozwiązanie, bo w głębi serca wierze że można się z 'TEGO' wyleczyć... POZDRAWIAM :)
  3. Powtarzających się snów nie ma, ale bardzo często ma koszmary... nie zawsze jest mi wstanie powiedzieć co mu się śniło, bo po prostu nie pamięta... A teraz pytanie, tylko bardzo proszę o szczerą odpowiedź... Jakiś czas temu mój mąż postanowił zacznie robić prawo jazdy, boję sie że to będzie kolejny powód przez który będzie się stresował (sami wiecie jak to jest z tym egzaminem, nie zawsze udaje się za pierwszym razem) i drugie pytanie NAJWAŻNIEJSZE... czy myślicie że zakładanie rodziny to rozsądne? wiem że to może egoistycznie zabrzmi, ale bardzo chciałabym mieć dziecko, zresztą mój mąż również, kiedyś nawet pomyślałam, że może taka mała istotka coś by zmieniła... powiedzcie co o tym myślicie, szczerze mówiąc to czasami sama szukam dla męża głupich powodów dla których nie powinniśmy jeszcze starać się o potomka mimo że BARDZO tego CHCEMY!
  4. jeżeli chodzi o sformułowania które są niepokojące to raczej nie jest związane z agresją, mój mąż jest bardzo wrażliwym i uczuciowym człowiekiem i nie byłby w stanie kogokolwiek skrzywdzić, prędzej to jakieś jego obawy przed tym żeby kogoś nie skrzywdzić przez przypadek... przeszłość jego bardzo dobrze znam (po tragicznej śmierci swojej mamy nie miał wsparcia w nikim, ani w rodzinie, ani w ojcu - wręcz przeciwnie), natomiast jego przebieg choroby bardzo pobieżnie ponieważ jemu ciężko o tym rozmawiać... za każdym razem jak o to pytam to widzę że męczy się z tym i mimo że pewne sytuacje miały miejsce 5-10 lat wstecz to dla niego nie jest to takie łatwe... wiem na pewno że nie będzie chciał wrócił do leków, często mi powtarza że jemu wystarczają rozmowy ze mną ale ja staram się go namówić na jakąś terapie bo przyznam że sama czasami już nie wiem co robić i co mówić żeby pomóc... Katarzynka35 zastanawia mnie jednak to co napisałaś apropos tych urojeń, bardzo proszę przybliż mi ten temat chociaż trochę, jak to poznać, jak się leczy urojenia i czy można się z tego wyleczyć... Przyznam szczerze że od kilku dni czuje się strasznie bezsilna... A może jest ktoś kto byłby w stanie mi doradzić, jaka terapia, może ja też powinnam chodzić z mężem na taką terapie, no i gdzie (Kraków) może znacie jakiegoś dobrego psychoterapeutę...
  5. kitki... moim zdaniem powinnaś szczerze porozmawiać z mężem, ja jestem w odwrotnej sytuacji... mój mąż choruje już bardzo długo, na początku jak się poznaliśmy wogóle nie było po niem widać że jest chory... opowiedział mi o wszystkim i wiem że mu było z tym ciężko, obiecałam że pomogę! po jakimś czasie pobraliśmy się i od kilku dni widzę u niego nawrót choroby... obsesyjnie boi się tego że go zostawię, czasem nawet podejrzewał że mam kogoś (wystarczyło że wróciłam pół godziny później z pracy) ale staram się z nim rozmawiać, ostatnio sam nawet przyznał że wstydzi się tych swoich obsesji ale bardzo mu pomagają rozmowy ze mną... ciesze się że jest otwarty i ufa mi a jemu jest lżej na duszy po każdej rozmowie... myślę że szczerość w stosunku do partnera to bardzo ważne i w związku i w walce z chorobą... pozdrawiam i powodzenia
  6. szczerze mówiąc to nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, z mężem znamy się niecałe dwa lata... przez czas naszej znajomości miał tylko jeden taki poważniejszy 'atak' i wtedy wrócił do leków... z tego co mi opowiadał to zaraz na początku jak zaczął chorować to leczył się w szpitalu (wtedy jeszcze na depresje)... dopiero po jakimś czasie stwierdzono u niego nerwicę...
  7. choruje od 10 lat, ale to nie znaczy że tyle lat zażywał leki... tak naprawdę to najdłuższy czas kiedy brał leki regularnie to 6-8 miesięcy... ostatnim razem brał przez pół roku i po pół roku stopniowo a później całkowicie odstawił je... po lekach wcale tak dobrze się nie czuł, albo inaczej nie miał objawów chorobowych ale kompletnie nie nadawał się do normalnego funkcjonowania, potrafił przespać cały dzień (ponieważ pracuje na zmiany, to czasami bałam się jak chodził na noc bo potrafił zasnąć w pracy i to tak twardo że nie mogli go dobudzić), a jak już udawało mu się zwlec z łóżka to nie mógł się skupić na czynnościach które wykonywał...
  8. Witam! W sumie to sama nie wiem jak zacząć... Jesteśmy małżeństwem od sierpnia ubiegłego roku, mój mąż od 10 lat leczy się na depresję i nerwice... niby objawy depresji minęły, bo od przeprowadzki był spokój, odstawił nawet leki po części konsultując to z lekarzem (po części, bo lekarz kazał stopniowo zmniejszać dawki, a on odstawił na dobre) nie zażywa leków od września. Myślałam, że będzie już spokój ale od pewnego czasu zaczyna mnie martwić jego zachowanie... Podejrzewam, że to objawy nerwicy... od kilku dni ma straszne huśtawki nastrojów, po kilka razy powtarza pewne czynności, momentami mam wrażenie że boi sie sam siebie... np. ostatnio wychodząc ze sklepu poprosiłam go żeby wrócił po paragon, wrócił ale dwa razy... za pierwszym razem po paragon, a za dugim żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zrobił czegoś sprzedawcy... kilka dni temu gdy wrócił z pracy do domu, zadzwonił do firmy w sumie po nic konkretnego, później przyznał się że zadzwonił żeby sprawdzić czy jest wszystko ok bo myślał że wychodząc z pracy uderzył koleżankę drzwiami... mogłabym takich sytuacji mnóstwo przytoczyć... mówi mi że ma świadomość tego że nie zrobił pewnych rzeczy ale musi to sprawdzić... kolejną rzeczą jaka mnie niepokoi to jego dłonie... pewnego dnia gdy miały miejsce te straszne mrozy wrócił z pracy po nocce z popękanymi dłońmi, twierdził że to od mrozu, na początku uwierzyłam, ale wczoraj mrozów nie było a sytuacja się powtórzyła, zauważyłam natomiast że bardzo często myje ręce... staram się mu pomóc, bardzo dużo romawiamy, ale boje się że to nie wystarczy... ostatnio stwierdził że nie pójdzie do lekarza bo ma dosyć leków ktore go ogłupiają i nie dają mu normalnie funkcjonować... po ślubie myśleliśmy o dziecku ale w tej sytuacji nie wiem czy to dobry pomysł... nie wiem co robić proszę pomóżcie... doradźcie coś...
×