
mariusz_
Użytkownik-
Postów
41 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez mariusz_
-
Mam pytanie: od 3,5 tyg biore 75mg i jest nawet gorzej niż było na 37,5, wcześniej brałem 75mg długo i czułem sie w miare ok, potem zmniejszyłem do 37,5 na jakiś czas i to był zły pomysł, i od 3,5 tyg po wizycie u psychiatry biore 75mg, czy pogorszenie może sie długo utrzymywać? wizyta u psychiatry dopiero za 4tyg i nie wiem co mam zrobić. Czekać dalej i przetrwać to jakoś?
-
hej Zastanawiam sie czy leki psychotropowe można brać do końca życia, ja prawie 12lat biorę już leki SSRI i jakoś na tym funkjonuje, ale czy to przy długotrwałym stosowaniu nie wpływa negatywnie na organizm i nie wyjdą po latach jakieś negatywne skutki? To nie był mój wybór je brać, troche z desperacji zacząłem, ale patrząc z perspektywy to zle zrobiłem, że zacząłem to brać, ale psychiatra tylko proszki ma do zaoferowania, przynajmniej ten do którego chodziłem, próbowałem odstawiać pare razy i objawy odstawienne to koszmar, zawsze wracałem potem do leków, wiem, że to nie był żaden nawrót depresji/lęków, wiem jak sie czułem przed zażywaniem. Ktoś z was bierze leki np ponad 20lat albo dłużej?
-
A ja zamierzam chyba odstawić to govno, o czym nie omieszkam poinformować mojego doktorka ale to dopiero 13stycznia pnad 10tyg brania i tylko omulenie, a lęków nie usunęło, zaburzen obsesyjnych też nie, nie mówiąc o zjebanym totalnie śnie od5tyg 150mg, to chyba czas na zmiane, bo już powinno coś zaskoczyć.
-
Biore wenle już 2 miesiące, od 3tyg 150mg i co? wielkie gówno, nawet bym powiedział, ze gorzej, lęków nie usunęło, natręctw też, anhedonia taka zjebana, ze tylko myśli samobójcze sie kołaczą, lekarz kazał brać dalej, chciałem benzo do tego to mi nie chciał wypisać i co mam ku@wa zrobić, po cholore chyba to zmieniałem z fluwoksaminy:| dał mi skierowanie na terapie grupową ale jak mam sie ku@wa terapeutyzować jak ja ledwo żyje teraz, chce dojść do siebie, ja pierdole:|
-
To chyba jakaś reguła rzeczywiście, u mark123 też nadopiekuńczość z tego co napisał, moj ojciec też był agresywny tzn taki wybuchowy, z nienacka mogł wybuchnąć o niewiadomo co, a po alko to już wogóle. Matki twierdzi, ze przez 5-6 lat byłem kontaktowy i wogole niby spoko, a od okolo 5-6 roku życia zaczął sie wycof, zresztą ja z nią nia rozmawiam wogóle, to były pytania w kłutni z nią. W rodzinie nie ma osób z takimi zaburzeniami, ani od strony ojca ani matki z tego co wiem, a u was jak jest? Moja starsza siostra przeciwienstwo mnie nawet.
-
Sam mam zdiagnozowane cechy osobowości schizoidalnej i unikającej po paromiesięcznym pobycie na oddziale dziennym, niewiem ile mam jednego ile drugiego ale nieważne, chciałem sie was spytać jacy byli wasi rodzice, jak was wychowywali? mi sie wydaje, że wpływ rodziców w dużym stopniu wpłynął na te gowniane zaburzenia. U mnie matka była wpissdu nadopiekuńcza, narzucająca się, chciała chyba mnie od wszystkiego uchornić:| robić za mnie wszystko chciała, stary był i jest dalej alkoholikiem, pamiętam jak darł sie po matce nie raz, wtedy nie mogłem tego znieść, a ona uległa wobec niego ciągle, pewnie ma jakąś osobowość zależną. Byt zapewniali, dach nad głową itd, potrzeby materialne, ale nie było w tym domu emocjonalności, tego mnie nikt nie nauczył, od małego zaprzeczałem swoim uczuciom. Dziś czuje ogromną wściekłość do matki, ona oczywiście nie poczuwa sie do niczego, a mnie roznosi od środka.
-
Cześć ludzie, biore velaxin od 5dni, 37,5mg, w zwiazku z tym mam pytanie do venlafaksanowców, od 2dni mam uboczny skutek taki, że czuje jakbym mial zwiekszone ciśnienie w uszach, glowie, idzie to na uszy głownie, ciśnienie podwyższone do tego, strasznie ujowe uczucie no i mam obawe czy to nie bedzie sie potęgować, zwlaszcza jak zwieksze za 2dni dawke do 75mg. Miał ktoś taki objaw? czy to mija? czy odstawić to w cholere, sam juz nie wiem. Do lekarza nie mam szans iść, dopiero za 3tyg wizyta, do tego objaw uboczny w postaci rozbicia, osłabienia, ale to chyba standard z tego co czytam u niektórych. Dodam, ze jestem troche hipochondrykiem:p i panikarzem, ale nie chce sobie zaszkodzić poprostu tym.
-
witam Na poczatku 2007r. psychiatra przepisala mi fevarin w dawce docelowej 150mg, wzialem to bo jak to mowia tonacy brzytwy sie chwyta, chodz zawsze bylem przeciwnikiem chemii, ale od jakiegos czasu mialem stany depresji, derealizacji itp. no i wzialem, na poczatku bylo gorzej nawet wiec lekarka wypisala do tego jakies neuroleptyki, po ktorych byla jeszcze wieksza masakra, neuroleptykow juz nie bralem zostalem przy tym fevarin tylko bo jakby najgorsze stany juz minely i tak sobie bralem kilka miesiecy, poczulem sie nawet lepiej po 8-10 miesiacach. Potem bralem 100mg i jakos egzystowalem ale bez szału, tak normalnie jak przed epizodem depresji/nerwicy przez ktory w desperacji juz zaczalem brac SSRI, jakieś tam lęki miedzyludzkie do których już przywyklem, ale w końcu 2008r mowie ze odstawiam te gówienko, coś tam może pomogło, chodz sam niewiem czy to lek czy sama depresja minela (miewalem juz epizody ktore zawsze same mijały) i zaczely sie po paru tygodniach jazdy, w postaci natretnych mysli negatywnych, ogolnego zamulenia wiekszego i jakby lęku, ogolnie czulem jakis nawrot ale nie powiazalem tego z odstawieniem chemii. Zaswitalo mi zeby wrocic jednak do fevarinu i wrocilem chodz do jako takiego stanu dochodzilem chyba z 11 miesiecy, w sumie bralem to ponad poltora roku znowu po czym odstawilem to bo czulem sie po staremu, czyli w miare ok, tak jak zawsze sie czulem, nie potrzebując zadnych nigdy leków, i po paru tygodniach natłok myśli, depresja, tak ni stad ni zowąd, koszmrnie sie czułem, i takie jazdy jeszcze sie powtorzyły za rok ale odstawialem juz bardziej powoli, ale efekt ten sam, rózne jazdy derealizacje, agresywne myśli, natłok emocji, myśli, i znow poszedłem do psychiatry po fevarin. Ogolnie prawie ok ponad5 lat brania fevarinu z przerwami, najwyzsza dawka 150mg, wiekszosc czasu 100mg, ale dlugo tez 50mg, w lato zaczałem brać 25mg tak dla podtrzymania, aby bardzo stopniowo to odstawiać, potem 25mg co drugi dzień itd. w październiku wkońcu przestałem, i wróciły autoagresywne myśli, stan depresyjny, nasilone rózne objawy lękowe. Nie konsultowałem tego odstawienia z psychiatrą, zreszta tak jak za kazdym razem, teraz wiem ze nie powinienem zaczynac brać wogole leku pare lat temu, ale skad czlowiek mogl wiedziec ze takie kwiatki wyjdą. Mam teraz zagowozdke czy znowu wrocic do tego po raz czwarty czy jednak miną objawy i leczyć sie psychoterapia tylko na która chodzę przeciez i tak, plus inne metody, naprawde jest cięzko chwilami az chce się wyć z niemocy ale chce to jednak przezwyciężyć i niewracac do tego samego by brnąć w leki na dlugie lata, a potem to juz niewiem jak to odstawiać. Odstawial ktos z was leki po tak dlugim okresie? co robić juz sam niewiem
-
Witam od kilku lat cierpie na natręctwa myslowe ktore gasną raz na jakis czas na rok albo wiecej, ostatnio znow wrocily i to z wieksza sila a co za tym idzie z tej bezsilnosci i niemocy pojawila sie tez napiecie, derealizacja, depresja:( natrectwa ogolnie mowiac sa samodestrukcyjne, dotycza tylko mnie, np ze nie moge sie dobrze miec, czuc tak jak chce itd, jak tylko pojawia sie jakis pozytyw dotyczacy mnie np chocby dobre samopoczucie bez lęku, w myslach natychmiast pojawia sie ohydna sila ktora to zdusza i nie ma nad tym zadnej kontroli, lub przychodza same natrectwa, tak jakby nie nalezalo mi sie dobro tylko musze cierpiec... tocze nawet dialogi sam ze soba w myslach na ten temat, podczepic sie moga te mysli kazdego aspektu byle sobie dosrac, lub np natrectwo ze chce choroby psychicznej, i zaraz potem natrectwa dotyczace np objawow psychozy itd.. byle sobie zaszkodzic i trwac w tym cierpieniu. czy to moze sie przerodzic w chorobe psychiczna schizofrenie, psychoze? niewiem, moze ktos mnie uspokoic?. czasem zupelnie nie mam nad tym kontroli jestem bezradny, nie moge myslec tak jak chce...