Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiola_jaw

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wiola_jaw

  1. kozlatko, trzymaj się, zobaczysz z czasem się poprawi, naprawdę wiem co przeżywasz, ale nie możesz się załamywać, szpital to ostateczność...pozdrawiam!
  2. no robię to bo mi to sprawia przyjemność i ciężko jet bez tego wytrzymać niestety...
  3. sadi31, mam tak samo, a poza tym mam cholerne wyrzuty sumienia, że kocham się z narzeczonym mimo że nie mamy ślubu...i oczywiście włączaja się obsesje, że za kare cos mnie opęta, że będę krzywdzić innych, że zabiję kogoś kogo bardzo mocno kocham, a najbardziej z tym opetaniem...wiem, że to obłędne ale nie umiem się tego pozbyć...i też jest tak, że ciągle przeskakują te lęki z jednych na drugie w kółko...ostatnio było trochę lepiej ale znowu wróciło
  4. etien, jakbym czytała o sobie...niestety ja też mam praktycznie same obsesje, kompulsji prawie wogóle albo po prostu ich nie zauważam w gąszczu obsesji...analiza wieczna analiza wszystkiego, przemyślenia filozoficzne i psychologiczne które mnie przerastają a to nasila lęk...a co sobie wkręcacie? na przykład ja mam jedna bardzo męczącą obsesję... że chce mnie coś opętać, panicznie się tego boje...jezusiu jakby mnie to nie męczyło to byłabym cholernie szczęśliwa, a i jeszcze straszna derealizacja i depersonalizacja, koszmar po prostu....
  5. carlos, uderzenie w jaźń...doskonale to rozumiem...u mnie jeszcze jest tak, że ja nie odczuwam tego tak jak większość mówi, że ma uczucie podzielenia na ciało i myśli...ja nawet myśli mam zaburzone bo nie wiem co to jest to co mam w środku swojego ja i kim to jest kim ja jestem, straszna sprawa:/ a w dodatku ostatnio żeby tego było mało znowu zaczęłam sobie wkręcać, że coś mnie chce opętać, boje się zostawać sama w domu!masakra!ide ulicą i myślę, że zaraz coś komuś zrobie, albo sama zaczne robić jakieś dziwne i okropne rzeczy:/ [Dodane po edycji:] nie wiem co mam już ze sobą zrobić, z tym moim chorym myśleniem, jestem bezradna, chciałabym żeby było tak jak dawniej, tak normalnie...mnie już dd męczy od roku:/ale tak jak wy ja też nie wiem czy to tylko dd czy już psychoza...co do chorych na schize to w większości przypadków jest naprawdę wielka różnica między nimi a nami, omamy są prawdziwą skrajnością, myślę, że żadne z nas ich nie ma tym bardziej, że znam jedną osobę chorą na schize...
  6. szelma, a czy przed zapadnięciem na tą chorobę miałaś takie objawy jak my?tzn miałaś na przykład depersonalizacje i derealizacje?a jeśli tak to jak to odczuwałaś?
  7. właśnie ostatnio wybrałam się na rower, na początku zaplanowałam sobie taką trasę w miarę krótką i niestety musiałam się co chwile zatrzymywać bo było mi słabo, miałam zawroty głowy i wogóle....nigdy tak mi się nie działo:/ A co do ostatnich dni Viktorku to u mnie podobnie, poprostu koszmar, nie wiem czy jakaś pogoda niekorzystna czy coś, ale ja się naprawdę czuje jakbym już zwariowała, straciła rozum, momentami nawet jestem przekonana, że tak jest. DD powoduje, że tracę wogóle kontakt z rzeczywistością i z moim własnym "Ja". Sama już nie wiem czy to tylko dd czy coś poważniejszego...ehhh
  8. carlos, ja też tak mam, że ktoś coś powie, a ja się nakręcam...to jest takie idiotyczne...
  9. ludzie ale jak mamy nie pisać o tym cholernym dd jak się nie da żyć po prostu...ja dzisiaj miałam taki atak derealki, że masakra...cały dzień wydawało mi się, że wszystko wokół mnie jest tylko namalowane, że tego nie ma, że ja nie istnieję, straszny dzień...w dodatku ta depersonka...ehhh...chcę być normalna!!!
  10. no właśnie nie wiem czy to ma jakiś związek z nerwicą, wyczytałam coś tam o serotoninie ale ile w tym prawdy to się dowiem od lekarza...Boże mam tylko nadzieje, że nie będę musiała tego chirurgicznie usuwać tylko uda się lekami ehhh [Dodane po edycji:] ale powiem wam kochani, że jakoś tak dziwnie spokojna jestem, a jak ja jestem spokojna to znaczy, że dobrze nie będzie bo zazwyczaj jak coś dobrze się kończy to musi być to poprzedzone moim długim zamartwianiem się...dzięki za słowa otuchy:*
  11. słuchajcie kochani...dzisiaj odebrałam wynik tomografii komputerowej głowy i...okazało się, że mam torbiel szyszynki, dosyć duży ze zwapnieniami...cholera wiedziałam, że coś jest nie tak...za tydzień dowiem sie od lekarza czegoś więcej...miał to może ktoś?ciekawe czy to ma wpływ na nerwice bo doczytałam się, że odpowiada ten gruczoł za wydzielanie serotoniny, a co to jest serotonina to już chyba nie muszę mówić. Trochę jestem zmartwiona, ale spodziewałam się...
  12. koźlątko jeśli czułeś, że ten lek źle na ciebie wpływa to musisz to obgadać z lekarzem bo ja brałam też chlorprotixen kilka dni ale wogole byla masakra, wszystko mnie raziło, spałam cały dzień więc odstawiłam i poszłam do lekarza a ten mi powiedział, że dobrze zrobiłam bo to widocznie nie lek dla mnie...lekarz ci powie czy to normalne, że może na początku bedziesz czul sie po nim zle a potem bedzie coraz lepiej bo tak tez moze byc, pozdrawiam
  13. kozlatko, poczułam poprawę, lek bardzo mnie uspokoił, nie panikuję już pod wpływem głupich myśli nawet z dd jako tako sobie radzę, nie płaczę codziennie tak jak kiedyś, także jest lepiej, tylko dd jakby bardziej nasilone, ale to też zależy u mnie chyba od pogody tak mi się wydaje, bo raz jest fajny dzień, a jak jest znowu źle to na całego...a jakie ty leki bierzesz?ja jakie masz odczucia?
  14. dziękuję Estel86, jednak kiedy ja mówię sobie stop to wtedy jest tych myśli więcej, jak narazie leki także pomagaja mi, bo jak nie brałam leków to był naprawdę koszmar:/najlepiej zająć się czymś kiedy te myśli zaczynaja krążyć w głowie...pozdrawiam
  15. Witaj drogi Wojciechu, fajnie, że do nas dołączasz ale głupio, że kolejna osoba przeżywa ten koszmar... Viktorek zacznij coś robić, musisz się przemóc i zacząć biegać albo rowerem jeździć czy coś, to naprawdę pomaga, męczysz się i zapominasz o tych głupotach pozdrawiam kochani!
  16. kozlatko, senność i otępienie ale o minęło z czasem
  17. Victorek, no właśnie chodzę do takiej kobitki na terapię, ale nie wiem czy ona mi jakoś pomaga, bo jak nadchodzi dzień wizyty to się czuje jakbym zupełnie nie miała problemów i nie wiem o czym z nią gadać co do leków to psychiatra podniosła mi dawkę pernazyny(lek na psychozy i schizofrenie), trochę mnie to niepokoi...niby lekarka mówi, że to nerwica i że często pacjenci mają takie dziwaczne objawy rodem z psychozy...nie wiem co mam o tym myśleć... jeśli chodzi o posty to uwierz czytanie Twoich też stanowi dla mnie ogromne wsparcie...pozdrawiam gorąco! no właśnie i napisz tez jak u Ciebie z leczeniem, czy przekonałeś się do leków, czy może planujesz coś zacząć brać, czy nadal sam walczysz no i jak przebiega Twoja terapia bo jakiś czas temu pisałeś, że zacząłeś chodzić
  18. Fifi, a ile bierzesz czy tez brałaś tego fluanxolu?bo ja biorę pernazyne, to tez lek na psychozy i schizofrenie, której teoretycznie nie mam, ale ostatnio lekarka podniosła mi dawkę tego leku, chciałabym wiedzieć ile ty bierzesz....bo ja niepokoje się, że jak na nerwice to za dużo tej pernazyny biorę bo aż 150 mg
  19. witam kochani:*mam do was pytanie, czy macie jakieś sposoby na myślowe natręctwa?mnie już one wykańczają...już nie mam siły, czuje bezradność, nie wiem co zrobić...konkretnie dręczą mnie natręctwa dotyczące religii, obsesyjne obrazoburcze myśli i tzw myśli kontrastowe, czyli żeby zrobić krzywdę komuś bliskiemu, zupełnie bez powodu i bez celu ot tak żeby zobaczyć jak to będzie bez tej osoby tzn takie mam myśli ale tak naprawdę w życiu bym nikogo nie skrzywdziła, boję się jednak, że kiedyś to się stanie, że myśli będą silniejsze niż moje prawdziwe Ja, które i tak jest mocno zachwiane przez depersonalizację...moje życie wywróciło się do góry nogami, tule się do chłopaka, a natrętne myśli nie pozwalają mi odczuwać szczęścia bo np myślę wtedy "uduś go" i mechanicznie przestaje się do niego przytulać bo się boję ze to naprawdę się stanie przepraszam, że ten mój post taki chaotyczny jest, ale nie wiem już co mam ze sobą zrobić:(jeżeli ktoś ma jakiś sposób na walkę z obsesjami myślowymi to błagam o pomoc...
  20. sadna2, witaj wśród wybrańców;]to uczucie rzeczywiście jest straszne, ale tak jak mówisz z tym papierem toaletowym, ja tak właśnie mam, że cały czas analizuje wszystko, a szczególnie samą siebie, swoje ruchy, dlaczego robię coś tak a nie inaczej, mój wygląd, części ciała, po co mi one i wogóle, jak patrzę to zastanawiam się czym patrzę, jak mówię to zastanawiam się czym i jak ja to właściwie robię, także nie zdziwię się jeżeli kiedyś przestane po prostu mówić...dobija mnie też ciągłe zastanawianie się nad znaczeniem słów, łapię się na tym, że czasem przez moment jak coś mówie to nie rozumiem pewnych słów...a panika wtedy w mojej głowi powstaje, że hej...no cóż, Viktorek ja też się czuje jak roślina wszyscy cierpimy na swój sposób...paranoja z tym wszystkim po prostu Viktorku nie martw się ja to wogóle mam taki odlot z rana, że szok, kiedyś z rana czułam się dobrze, teraz to się budzę jakbym nie istniała, była powietrzem czy nie wiem czym, gdzie ja jestem, co to za dotyk i wogóle...nie mam siły oj nie mam już
  21. jakoś trzeba iść do przodu...dobranoc:*
  22. koźlątko co do tego dd, że niby mamy podobnie to chyba tak nie jest...ja się czuję jakbym nie miała osobowości, ja nie wiem kim jestem, nie wiem kim jest osoba na którą patrzę w lustrze, to jest straszne...głos, ciało, ręce, swój własny dotyk wszystko jakby obce, albo poprostu obce...i te wieczne analizy, że to wszystko się nie dzieje naprawdę, że zaraz się obudzę albo poprostu zniknę, ze to wszystko nie istnieje...skąd takie chore rzeczy się biorą w głowie...? [Dodane po edycji:] łatwo się mówi...wiem coś o tym...a najłatwiej to się daje innym rady...samemu ciężko coś wcielać w życie...a moje życie podobnie jak Twoje Viktor przelatuje mi między palcami...nie cieszę się tak jak kiedyś, nie uśmiecham tak jak dawniej, nie myślę normalnie...nie mam już siły...gdyby to głupkowate pytanie kim jestem w końcu zniknęło mojej głowy, żebym w końcu umiała powiedzieć, wiem kim jestem!na 100%!wydaje mi sie to niemożliwe na obecną chwilę....
  23. słuchaj koźlątko, u mnie to jest tak, że jak brałam lorafen to nie czułam się dobrze, no może na początku bo później było coraz gorzej nie wiem czy mam się załamywać czy co robić, jestem totalnie zdezorientowana, zagubiona i nie wiem co jeszcze, nie wiem kim jestem, co tutaj robię, dlaczego jest tak a nie inaczej...mój lęk nie jest bezprzedmiotowy, przynajmniej tak mi się wydaje, boję się różnych przedziwnych rzeczy, które kreuje moja chora wyobraźnia...a teraz jak sobie analizuje to co się ze mną działo na początku, jakie miałam chore myśli i wręcz schizy to szkoda gadać...ja chyba naprawdę mam psychoze i tylko dlatego jestem w miare normalna, że biore leki...ehh...
  24. jeszcze coś dopiszę bo dawno mnie tu nie było boję się, że skoro biorę leki i dalej mam dd i wogóle te niby psychotyczne doznania to gdybym nie brała leków miałabym psychozę naprawdę...kurde nie wiem co o tym wszystkim myśleć, wydaje mi się, że tylko leki pozwalają mi normalnie żyć, a gdybym je odstawiła to byłby wielki psychotyczny bum...
×