a wam generalnie co dolega?
bo mi sie wydaje ze zyje w nierealnym swiecie,ze jest snem i sie zaraz obudze. tyle ze sie nie budze wlasnie. czuje sie odurzony wlasnymi chorymi myslami, fobiami i adrenalina ktora plynie mi w zylach non stop.
mam wrazenie ze zaraz zemdleje albo odlece w kosmos. niszczy mnie tez niskie poczucie wlasnej wartosci przez co mam trudnosci w relacjach z ludzmi. poza tym kompletnie nie mam pomyslu na zycie, nic mi sie nie chce, nie moge sie na niczym skoncentrowac...
mysle ze wlasnie spotkania z ludzmi, (a w szczegolnosci z podobnymi schizami do moich) mogloby tu pomoc. chodzi o to zeby czyms sie zajac, porozmawiac...
to tak po krotce o mnie...