Witajcie. Ostatnio przyłapałam sie na myśli, że boję sie wyzdrowieć. Nie wiem czemu tak jest, przecież napady paniki mi naprawdę przeszkadzają. Objawy psychosomatyczne tez są raczej nieprzyjemne :/ Więc czemu jednocześnie boje sie zdrowieć, a może mam poważniejsze problemy? Boję się tego, że nie będę się bać.
Przez bardzo długi czas (może parę lat) byłam w takim dziwnym stanie kompletnego odrętwienia, że wszystko mi było jedno co sie dzieje, nawet zawaliłam studia przez to. Obecnie znowu studiuję, tylko co innego. Tylko tym razem odrętwienie minęło, zaczęłam sie bać z domu wychodzić, ogólnie źle sie czułam. Zaczęłam jeść coraz więcej słodyczy, bo inaczej kręciło mi sie w głowie. A przecież jestem zdrowa Doszedł do tego problem z zaśnięciem, kołatanie serca- to najczęściej. Wszystko mnie może rozdrażnić, zaczynam nieraz płakać, bo mi sie coś dziwnego wydaje, że już umieram, albo coś. Raz leżałam na łóżku i nieruchomo wpatrywałam się w sufit, a wszystko mi sie tak jakby kręciło, zapadało, czułam taki silny lęk, panikę jakbym miała wbiec w ogień
Czy powodem mogą być przeżycia z podstawówki? Przecież zawsze słyszałam, że nic sie wtedy takiego nie działo. A przez kilka lat byłam prześladowana przez taką grupę osób. Po szkole też urządzali na mnie zasadzkę i mnie wyzywali i bili( też sie zdarzało). Dopiero sobie to u psychologa przypomniałam, bo miałam zawsze wrażenie, że nic sie nie stało. Zawsze to od rodziców słyszałam, wiec ciągle to powtarzam;) Czy możliwe jest obecnie, bym sie bała tego, że zacznę sie dobrze czuć. W sumie nie miałam aż takich traumatycznych przeżyć, by mieć nerwicę, prawda?