anatom
-
Postów
67 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez anatom
-
-
A ja właśnie wróciłem z tygodniowego wyjazdu. Byłem tam służbowo, więc całkowita abstynencja (nie powiem, cieszę się, że nie miałem problemów z zasypianiem, ale to może temu, że o 22 już ledwo widziałem na oczy ze zmęczenia). Siadam do nadrabiania zaległości w pochłanianiu C2H5OH - trzeba wspierać nasze browary!
A jak wszyscy w domu położą się spać to się poryczę. Bo nic innego mi nie pozostaje.
-
Dziś niby nie weekend, ale w wigilię prawosławnego sylwestra piję leszka za spełnienie naszych marzeń w nadchodzącym roku (liczonym wg kalendarza Juliańskiego), żebyśmy byli szczęśliwi i potrafili pomyśleć o sobie, tylko o sobie. Najlepszego.
-
A mi jest smutno (i w dupie mam czy ktoś tu sądzi, że jestem żałosny, bo jestem, że się użalam nad sobą, bo pewnie się użalam, czy cokolwiek innego) i piję dziś z tego powodu.
W sumie tydzień był całkiem niezły, były przyjemne chwile. Ale teraz to okolice dna.
A miało być tak pięknie...
-
Ha! Prezentacja zrobiona! Nawet łatwo poszło, trzeba to opić.
No to po piwku dordzy Państwo!
-
anatom trzeba zebrac w sobie sily i walczyc o swoje
ew. z pomoca lekow i terapii to od nas zalezy niestey najwicej( mowie niestety bo nam z zaburzeniami chorobami jest naciezej) zdrowa osoba by powiedziel stety od nas;)
Tak na spokojnie. Mam teraz jakiś swój świat, w którym żyję. Raz jest łatwiej, raz trudniej, ale jakoś żyję. Trochę boję się podjąć decyzję o leczeniu (wiem, że go potrzebuję), bo wiem, że np. po przestaniu picia czułbym pustkę, której nie potrafiłbym niczym wypełnić. To wszystko (nie tylko picie) tak weszło w moje życie, że nie wiem czy potrafię jeszcze inaczej żyć. Nie widzę perspektyw, nie wiem czym miałbym to wszystko zastąpić.
Sam nie wiem co mam z tym życiem robić.
-
Jestem wypity, chce mi się ryczeć. Kończą się ferie, trzeba wracać do szarej rzeczywistości, gdzie trzeba jeszcze bardziej udawać, że wszystko jest ok. Sylwestra spdziłem ze łzami w oczach, teraz oglądam zdjęcia znajomych z tego dnia i znów mi się robi przykro. Dlaczego ja nie mogę być takim człowiekiem, który potrafi się zabawić, który potrafi podjąć jakąś decyzję, który potrafi ŻYĆ? Moje życie jest do dupy, dłużej tak nie chcę żyć.
Byłem dziś u Babci - rozgryzła mnie w kilka sekund - spytała "co cię gryzie". Odpowiedziałem, że nic, Ona powiedziała, że nie będzie mnie ciągnęłą za język (za co Jej dziękuję). Bo w sumie nie potrafię podać jednej konkretnej rzeczy, która jest przyczyną moich problemów. Nie wiem czy to alkohol (a może alkohol jest tylko skutkiem tego wszystkiego), czy coś innego. Wiem tyle, że nie mam pomysłu na życie. Mam niby jakieś plany, ale nie wiem czy warto dążyć do ich realizacji. Nie wiem czy kocham to co robię.
Wiem tlyko, że chcę, żeby to się skończyło. Albo w jedną albo w drugą stronę. Jak najszybciej.
-
A ja się do niczego nie dołączam... Nie obchodzę Sylwestra i w ramach protestu dzisiaj nie pije!!!!!!!!!!!!!!!!!
Spoko, będziesz odprowadzała poległych do spania
-
Dołączam się do picia i do życzeń.
Aby w nadchodzącym, 2009. roku, każdy z nas był szczęśliwy, jakokkolwiek to szczęście miałoby się przejawiać.
No to chlup...
-
bo chcę. Biorę jakies tabletki, popijam alkoholem. A może coś mnie wreszcie trzasnie. A nie che juz rozmawiac z ludzmi, bo oni mi mowia ze to moja wina. Ze sie uzalam, postrzymuja mnie,a po co ja mam zyc. Tylko zeby im nie zrobic przykrosci? I co z tego ze bede zyl, przeciez to ze sie nie zabije nie rozwiaze moich problemow...
Widzę, że mamy trochę wspólnego, jeśli chodzi o chęć życia. To co napisałeś pokazało mi dodatkowo, że nie warto mówić ludziom o swoich problemach, lepiej dusić to w sobie. Dzięki, że to potwierdziłeś.
Trzymaj się.
-
Tak już jest, że łatwiej jest przybrać na wadze niż później zrzucić. Może to kwestia czasu i wytrwałości. Trzymaj się i pamiętaj, że podobno kochanego (z autopsji wiem, że z tym "kochanym" to różnie bywa) ciałka nigdy za wiele.
-
wlasnie o to chodzi ze mam cel i nawet duzo i marzen ale zadnego realizowac mi sie nie chce
zero motywacji:( nie chce mi sie starac dla samej siebie
Wychodzi na to, że mamy współny problem - ja uważam, że dla siebie to nie warto się starać.
No, przyznaj się, ile Ci po świętach przybyło? Raczej nie ma tragedii, co?
-
sweita fajnei ze minely
ehh przez nie tylko sie obzeralam z nudow i se stresu:( i znow odchudzac sie bede od nowa
Przynajmniej masz jakiś cel...
-
To zależy co tego człowieka interesuje, jaka jest jego pasja.
-
ehh, wpadłam na chwilkę do was "się napić", gdyż... idę na całość, jutro wyjeżdżam na narty jade na kilka dni łącznie z sylwestrem, 113 km od domu i będą tam INNI LUDZIE!!! chyba zwariowałam... tutaj już nawet setka nie pomoże, stawiam kamikadze
Fajnie masz. Ja się boję gdzieś wyjechać. Fakt, byłem dziś na jakimś 5-6 godzinnym wyjeździe, ale kosztowało mnie to masę nerwów. Z różnych powodów.
No, poryczałem się, mogę funkcjonować dalej.
-
Piję piwo, mam łzy w oczach, słucham Perfektu. Życie jednak ssie, zero radości, same wyrzeczenia i problemy. Ot, taka mnie refleksja naszła.
"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść... Niepokonanym."
-
Kurde, piłem na wesoło, a jeśli nie na wesoło to tak normalnie. Przyszła Matka, zaczęła się rozmowa - bez żadnych sprzeczek czy czegoś w tym typie. Ale cały czas mówiła "ja to to.." i słowotok "ja to tamto...." i słowotok. Cały czas ja ja ja i ja.
A gdzie kurde ja w tym jestem? Co? Jestem maszynką do słuchania? Pieprzę to, trzeba się zresetować. Dobrze, że mam czym.
-
Dobrego stanu ogólnego.
Przytomności, mobilności i zachowanego, łatwego kontaktu słowno - logicznego.
Widzę, że koleżanka też "branżowa"? Życzenia już wydrukowane. Furorę zrobią
Wszystkiego najlepszego wszystkim!
-
Dobra, przeżyłem. Można się napić.
I przy okazji - wszystkiego najlepszego - a przee wszystkim szczęścia i spełnienia marzeń.
-
No to pijemy!
-
dziewczyny niesmiałe ....... co zrobic ... moze my cos zatanczymy na poczatek .. ale ja do kiśla nie wchodze
O nie, nie, nie. Ja nie tańczę. Nie ma na świecie takiej ilości alkoholu, po której mógłbym zacząć tańczyć.
Ale popatrzeć mogę.
-
im wiecej tym lepiej ... jak bedzie juz mała gromadka kobiet , zrobimy walkę w kiślu, jak na początku watku
To ja przykucnę gdzieś w kącie z Leszkiem i będę patrzył jak się sytuacja rozwija...
-
Tak sobie. Mam całą masę kompleksów, chciałbym inaczej się zachowywać, inaczej wyglądać. Z drugiej strony czasem mam wrażenie, że gdyby nie moje problemy to bym podbił świat, że jest we mnie jakiś potencjał.
-
Heh, ja to bym ze 4 malutkie najchętniej wypiła...., albo 6
No to jedziemy!
Zawsze to raźniej z kimś, kto rozumie.
-
Może po piwku?
Za nas!
Weekend'owy wątek prywatkowo - reflexyjny , zapraszam ..
w Off-topic
Opublikowano
I ja gdzieś na boku zaszyłem się z butelką. Kurwa, jak się chujowo czuję...