Witam wszystkich. Ja też zmagam się z depresją. wszystko zaczęło się od związku z facetem o którym przyjaciele mówili że nie jest dla mnie bo mnie nie docenia i żle traktuje, ale ja bardzo się starałam,aż za bardzo. Ciągle domagałam się zapewnień i żyłam tylko myślą o nim i o zabieganiu o spotkania i zainteresowanie. On był zimny i rzadko okazywał uczucie,liczyli się koledzy,wyjścia a ja miałam się z tym pogodzić i sama najlepiej siedzieć w domu. Ja ciągle się zadręczałam i bałam że mnie zostawi, zaczęły się kłopoty ze snem,jedzeniem,zaniedbałam prace,przyjaciół,liczył się tylko on,płaciłam gigantyczne rachunki za tel wydzwaniając do niego.Bardzo schudłam,ogólnie wyglądałam bardzo żle. Przyjaciółka zaprowadziła mnie do psychiatry który przepisał leki i wysłał na terapie na którą oczekuje. On wkońcu ze mną zerwał ale zapewnia że może zatęskni i czas pokaze ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. Ale ja podświadomie robie sobie nadzieje,choć wiem że to głupie. Czasem sie spotykamy,i nawet ostatnio wylądowaliśmy w łóżku,żałuje tego ale chyba zrobiłam to bo miałam nadzieje że wróci. A on jest niewzruszony. Ja sobie z tym wszystkim nie radze. po lekach czuje sie różnie raz zle raz dobrze. Co mam robić? pomóżcie