Skocz do zawartości
Nerwica.com

Liwia

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Liwia

  1. LucidMan- Myślę, że po części masz rację . Niezupełnie się jednak zgodzę z tym, że korzystanie z metod innych osób jest ucieczką od siebie. Istnieją przecież poradniki np :"Oswoić lęk" z różnymi metodami, które pomogły niejednemu. Nie chodzi o ślepe naśladowanie. Czasami jakieś zdanie, jakaś myśl lub dobrze postawione pytanie może naprowadzić na istotną dla nas sprawę, lub spojrzeć z innej strony. Mam również pewne doświadczenie w psychoterapii. Chyba jednak jeszcze nie do końca mi pomogła. Coś jeszcze zostało. Wiem,że nic nie jest proste i dzieje się na poziomie nieświadomym. Dlatego tak trudno znaleźć prawdziwy powód uporczywych dolegliwości. Kiedy już mi się wydaje, że znalazłam powód, nie wiem co robić z tym dalej. Znam przyczynę i co z tego. Akceptuję to co jest i co było. Chyba, że to nie są TE przyczyny. Po czym poznać, że się trafiło w sedno? Kurcze, chyba błądzę w tym wszystkim. Albo zła psychoterapia.
  2. Witam wszystkich! Tak sobie pomyślałam, że skoro psychoterapia jest kluczowym sposobem leczenia nerwic i depresji, może napiszecie o swoich doświadczeniach z jej przebiegu. Chodzi mi tutaj o jakieś skuteczne metody stosowane przez waszych terapeutów, konkretne ćwiczenia, zadania do wykonania. Często można na forum przeczytać, że któraś z rozmów w trakcie terapii była przełomowa i od tej pory ludzie czują się lepiej. Przeważnie wiadomo, co było przyczyną- dzieciństwo, rodzina, szkoła, nieśmiałość- ale zazwyczaj jest coś jeszcze głębiej. Jak terapeuta naprowadza na właściwy tor? Co Wam pomogło? Wiem, że każdy przypadek jest inny, każdy ma własną historię choroby itd i ciężko generalizować, ale przecież metody prowadzenia terapii są podobne (oczywiście w zależności od rodzaju terapii). Myślę, że wymiana tego typu doświadczeń może pomóc, może kogoś zainspiruje w szukaniu własnych przyczyn... Pozdrawiam!!!
  3. cześć , wiem, że czujesz się okropnie, ale musisz uwierzyć, że to tylko nerwy, męczyłam się półtora roku i przeszło. dopóki sie nakręcałam, wyobrażałam sobie choroby objawy się zaostrzały.nawet nie wiesz jakie straszne objawy( jeśli chodzi o głowę) daje nerwica. musisz przestać zwracać na to uwagę, najpierw stopniowo pomału.powinno przejść. jeszcze jedno -psychoterapia. musisz rozwiązać swoje problemy i nie tłumić emocji, jeśli masz z kimś problem, musisz sobie wyjaśnić pewne sprawy właśnie z tą osobą. Tak mi przeszły bóle głowy. mam teraz jeszcze problem z bólem w klatce piersiowej, ale nie jest tak źle jak wtedy. powodzenia!
  4. CZeść. Ja mam podobnie. Kłuje mnie w różnych miejscach na głowie. Zwłaszcza z tyłu. Czasami są to silne ukłucia, że również wpadam w panikę. Mam też uczucie ściągania skóry na głowie,palenia, takie ciarki. Okropne uczucie. Nie wiem czy to nerwica. Mam zrobione badania, są ok, ale ciągle wątpię w nie. W każdym razie u mnie najpierw był ból głowy, a potem lęki. Czy to możliwe, że to tylko nerwica? Też masz inne objawy? Pozdrawiam
  5. Witam Jeżeli chodzi o bóle głowy, to mam doświadczenie od lutego tego roku. Przeczytaj sobie moje posty. Również dokuczały mi dziwne rzeczy typu: pieczenie skóry głowy w różnych miejscach, kłucie, wrażenie ciśnienia, pełnej głowy, zatkane uszy, zawroty głowy itd. Czuję się trochę lepiej (biorę PRAMOLAN), dolegliwości znacznie się zmniejszyły, chociaż nie zniknęły całkowicie. Nie mam doświadczenia z serotaxem. Wiem z doświadczenia, że pierwsze dni z tabletkami są kiepskie. Po pramolanie spałam, czułam się jak nie w swoim ciele, nawet bóle glowy się nasilily. Potem przeszlo. Wcześniej brałam cilon. Skutki uboczne przez pierwsze dni były okropne. Może tak po prostu organizm się do tego adaptuje. Grunt to uwierzyć, że ból głowy jest od nerwicy, a nie od groźnej choroby. Mi to zajęło pół roku. Pozdrawiam
  6. Milka, ja myślę,że nasze mamy nieświadomie nas skrzywdziły. Jeżeli chodzi o moją mamę i jej nerwicę, to myślę, że tymi skargami chciała sobie ulżyć. Jak wiadomo każdy nerwicowiec dzieli się z najbliższymi swoimi żalami na temat dolegliwości. Pod ręką byłam tylko ja, ponieważ cała rodzina pracowala, a my siedziałyśmy razem w domu. Musiałam na to patrzeć i płakałam z nią. Nie mam jeszcze dzieci, nie wiem jak w przyszłości z nimi postępować, żeby nie spotkało ich to samo. Może zapewniać, że to nic takiego...Mam nadzieję, że to szybko przejdzie. W końcu wiem od czego to się zaczęło, a to już coś. Na następne spotkanie pani psycholog kazała mi przygotować wykres z mojego życia- trudne sytuacje z mamą. Chyba będziemy drążyć. Jak dalej u Ciebie przebiegała terapia? [ Dodano: Pią Lip 14, 2006 2:03 pm ] Kamka, a próbowałaś ćwiczeń oddechowych i relaksacyjnych? Wciągasz powietrze aż cały brzuch Ci się napełni, wstrzymujesz oddech liczysz do 5 i powoli wypuszczasz. Tak kilka razy. Na mnie to działa. Możesz też mocno napinać mięśnie i gwałtownie rozluźniać. Zaczynasz od nóg (podciągasz palce i napinasz łydki i uda)- szybko rozluźniasz, potem poślagki, brzuch, plecy, ręce (zaciskasz pięści), nadymasz policzki i odpuszczasz, marszczysz czoło, zaciskasz oczy i odpuszczasz. Potem jak leżysz taka rozluźniona wyobrażasz sobie, że masz bardzo rozluźnione wszystkie mięśnie. Zaczynasz znowu od stóp. Wypróbuj. Psycholog kazala mi to robić conajmniej 3x dziennie. Nie martw się!!!
  7. Cześć Kochani, w moim życiu od kiedy pamiętam gościł lęk o moją mamę. Jak byłam maleńka modliłam się o jej zdrowie, nie chciałam zostać bez niej na tym świecie. Pamiętam ścisk w żołądku ze strachu już od 3 roku życia. Mama też ma nerwicę. Nigdy się nie leczyła i nie chce się przyznać, że ją ma. Miała wszystkie badania i wychodziły dobrze. Twierdzi, że jest chora i chce , żeby dać jej święty spokój. Myślę, że teraz to już jest jej wygoda. Nie wychodzi z domu 27 lat. Tylko jak musi. W każdym razie małe dziecko odbiera wszystko inaczej. Kiedy mówiła, że tak jej wali serce, że zaraz chyba umrze, to był dla mnie dramat. Teraz wiem, że to były ataki nerwicy...Szczerze mówiąc nigdy dotychczas nie łączyłam swoich lęków w dorosłym życiu z mamą. Myślałam, że to przez nauczycieli, chłopaka, teraz przez teściową. Pani psycholog uświadomila mi, że te osoby i sytuacje przewlekłego stresu jedynie wyzwalają ten lęk. Przyczyna jest głębiej, w mojej psychice. Do psychologa trafiłam dopiero tydzień temu. Opowiedziałam jej moją historię. Powiedziała, że u kobiet, które mają takie matki istnieje coś takiego jak "kontynuacja cierpienia" i podświadoma chęć pomocy w postaci wzięcia na siebie części jej bólu. Kazała mi napisać list do mamy (oczywiście nie wysyłać go) , że jej przebaczam, kocham ją, ale nie chcę żyć jak ona, że odcinam się od niej. Jeśli podobna sytuacja jest u babci lub innych kobiet w rodzinie, to też trzeba napisać taki list. To dopiero początek terapii, pierwsza sesja. Nie mam doświadczenia z psychologami. Nie wiem , czy dobrze trafiłam. Zobaczymy. Czy brałyście udział w terapii? ps. Milka, też mam uczucie bólu głowy i spięcia skóry głowy z pieczeniem i "bólem włosów" pozdrawiam
  8. Witam Was. Ja również miałam etapy lęków o wszystko. Zaczęło sie standardowo od lęku przed omdleniem, potem strach przed wyjazdami w trasy, bo moze zdarzyć się wypadek, strach przed tym, że bliskim może się coś stać... W trakcie remontu mieszkania strasznie bałam się tego, że wylaliśmy za dużo warstwy wyrównującej podłogi i wpadniemy na dół do sąsiada, potem, że sufit się zarwie i sąsiad z góry wpadnie do nas Strach przed tym, że samolot może spaść na mój blok... Lęk przed utratą pracy i inne. Teraz już mi wszystko jedno. Pozostał tylko kłujący ból głowy, którego nie wiem jak się pozbyć. Badania wychodza ok, ale ja się oczywiście boję, czy lekarze czegoś nie przeoczyli.Boje się chorób. W zeszłe wakacje przeczytałam "Potęgę podświadomości". Autor pisal, że to o czym myślimy sprawdza się. Czy myślimy optymistycznie, czy pesymistycznie. Oczywiście to gdzies we mnie tkwi i tym bardziej się wszystkiego boję...Choć wiem , że to jest na maxa irracjonalne. Czy tez macie jakieś bóle z którymi nie możecie sobie poradzić? Pozdrawiam
  9. Witam ponownie. Na razie jestem na etapie diagnozowania (tzn. sama stawiam diagnozy). Z jednej strony zastanawiam się czy to nie jest nerwica, a z drugiej strony może to coś poważnego...Trafiłam do marnego lekarza neurologa, który za pierwszym razem stwierdził, że mam nerwicę, dał tabletki antydepresyjne, po których czułam się strasznie osłabiona i otumaniona. Po 2 m-cach nie pomagały i lekarz stwierdził, że to chyba depresja. Potem robiłam rezonans, wyszlo maleńkie ognisko niedokrwienne i aktualnie jestem na leku, który wspomaga krążenie. To ognisko to nic poważnego. Mogłam się z tym urodzi.Ale po różnych diagnozach lekarskich można sobie wkręcić wszystko. Czuję się tak samo, czy biorę leki, czy nie. Teraz wyczytałam, że zakażenie gronkowcem może dawać podobne objawy, tzn mrowienia, bóle, zatkane uszy. Wiem, że to niedorzeczne, ale co zrobić, kiedy do wielu chorób objawy po prostu idealnie pasują...Z drugiej strony mam lęki... Pozdrawiam
  10. Dziękuję Ci Angeliko za odpowiedź. CZy Ty juz poradziłaś sobie z tymi "bólami?" Tak, przypomina to mrowienie, chociaz bardziej pieczenie. Ja mam dodatkowo uczucie przytkanych uszu i pojedyncze ukłucia w różnych miejscach głowy. To bardzo nieprzyjemne i niepokojące. Zdarza się to codziennie. Nawet kiedy nie mam się czym denerwować. Jeżeli sobie z tym poradziłaś, to jak możesz napisz w jaki sposób. Lekami? Pozdrawiam serdecznie
  11. Witam! Jakiś czas temu pisałam o swoich "bólach" głowy. W związku z tym, że nie znikają, tylko w najlepsze sie utrzymują, postanowiłam zrobić jeszcze raz rezonans magnetyczny, ale tym razem angio. Chyba wpadłam w jakąś hipochondrię. Wyczytałam w necie, że zwykły rezonans, mimo , że jest badaniem najdokładniejszym, nie daje dokładnego obrazu naczyn krwionośnych (tętniaki itd). Tak więc zrobilam sobie jeszcze dokładniejsze badanie. Wyszło ok. Ale co z tego, pieczenie skóry głowy i gorąco w glowie utrzymują się nadal. Może dlatego, ż e po mnie na badanie wjechała 21-letnia dziewczyna po wylewie... Czy jak robicie badania i wychodzą ok, to czujecie się lepiej i objawy somatyczne ustępują? I jeszcze jedno pytanie:Czy macie bóle skóry głowy, takie piekące, jakby bolały włosy? Pozdrawiam wszystkich!
  12. Macie sporo racji jeżeli chodzi o stres. Przed moimi "bólami" głowy (ciężko stwierdzić, czy to ból, czy mrowienie, pieczenie, rozpieranie. To nie jest ból klasyczny. Ja się boję tego bólu.) miałam ciągłe uczucie ścisku w żołądku, tak jakby miało wydarzyć się coś niedobrego. Tylko jak ten stres rozładować? Może macie jakieś pomysły? Relaks nie pomaga, bo za bardzo się wsłuchuje w siebie.
  13. Witam ponownie. Napisze może troszkę wicej o mojej historii. Nie sądziłam wcześniej, że to może być nerwica. Zaczęło się w I klasie ogólniaka. Stres przez rozstanie z chłopakiem (wtedy koniec świata) i stres szkolny związany z wymagającymi do przesady i niesprawiedliwymi nauczycielami. Zaczęło się od strachu przed omdleniem w szkole i kościele. Musialam wychodzić z lekcji, nie byłam w stanie wysiedzieć, bo trzęsły mi się ręce, serce biło szybko, robiło się gorąco i zimno itd. Klaustrofobia z agorafobią. Doszło do tego, że miałam lęki przed wyjściem z domu. Nigdy jednak nie poddawałam się i wychodziłam, chodziłam normalnie do szkoly. wstydziłam się o tym komukolwiek powiedzieć. Dusiłam to w sobie, nie leczyłam się. Przełomem był wyjazd do innego miasta na studia. Dla mnie zmiana otoczenia i w sumie calego życia była najlepszym lekarstwem. Lęki stopniowo przemijały, chodziłam na wykłady, imprezy. Zawsze byl lęk, ale coraz mniejszy. Aż ustąpił całkowicie. Teraz wiem, że to była nerwica, którą sama pokonalam. Wyszłam za mąż, przeprowadziłam sie do innego miasta, pracuję w liceum jako nauczyciel (nawet nie wiecie ilu uczniów na nerwicę. Wierzcie mi, nauczyciele to widza. Ja się staram im pomagać, ale dziwię się tym nauczycielom, którzy jeszcze bardziej te osoby dobijają. Chyba wiecie o czym mówię...). W każdym razie mój srtes szkolny minął, żyłam sobie świetnie przez 4 lata i nagle pewnej niedzieli pojawił się ten ból głowy i zatkane uszy. Tak jest od 3 m-cy. Dlatego się zastanawiam, czy to nie jest nawrót nerwicy. Objawy sa nieco inne, ale tak bardzo nie chcę do tego wracać. Przez rok mieszkałam z toksyczną teściową. Toksyczną do kwadratu. Po przeprowadzce do własnego mieszkania, kiedy powinien być spokój to wszystko się zaczęło... Stąd moje pytanie, czy to może by nerwica. Pozdrowienia!Szczególnie dla uczniów mających fobię szkolną
  14. Witam! Jeżeli chodzi o moje ciśnienie, to bywalo 136/90 - to moje najwyższe, więc chyba nie jest źle. Na codzień mam 115/70, czyli niskie. Czuję się zawsze tak samo, niezaleźnie od ciśnienia. Dokucza mi szybkie bicie serca. Szczególnie przed wyjściem do pracy, ale również kiedy odpoczywam i nie męczę się. To dziwne. Oczywiście kardiolog mówi, że wszystko ok. Mam tez czasem ukłucia za mostkiem. Pozdrawiam
  15. Witam! Mam do Was pytanie. Jak czujecie się na codzień? Chodzi mi o czas między waszymi atakami. Ja ciężkich ataków nie mam (oprócz kilku epizodów osłabienia, ale bez omdlenia , z szybkim biciem serca, płytkim oddechem i lękiem). Moim problemem jest codzienny ból głowy. Nie jest to ból typowy, ostry. Nie musze brać środków przeciwbólowych. Przypomina uczucie ciśnienia w głowie, rozpierania powietrza od środka. Czasem to ciśnienie przenosi się na czoło, nos. Zmienia sie w kłucie w różnych miejscach głowy, drętwienia, mrowienia, pieczenia. To dziwne. Nie wiem, czy ktoś tak ma. Dodam, że od kiedy pojawił się ten ból (czyli 3, 5 miesiąca) mam jakby przytkane uszy. Mogę to porównać do przyłożenia do ucha muszli morskiej. Oprócz tego w czasie przełykania słyszę takie leciutkie trzaski (uczucie niewyrównanego ciśnienia). Czy to może być nerwica? Miałam rezonans, eeg, dopplera. Wszystko ok. Rezonans wykazał maleńką zmianę niedokrwienną. Lekarz twierdzi, że to nic takiego, że mogłam się z tym urodzić. Czy wy macie w rezonansie zupełnie czysto? Pozdrawiam!
×