Hejka po 7 latach brania paroksetyny, najpierw 20, później 40, która praktycznie wykasowała moje lęki do zera, musiałam ją zmienić, dlatego że strasznie czułam się otłumaniona, bez energii, totalna anhedonia, jedyne co chciałam robić to leżeć w łóżku, zmieniłam na sertraline, od 9.01 brałam 50 mg co zniosłam tragicznie, okropne stany depresyjne, izolacja, no maaaaasakara, podniosłam do 100, od 13.02, jest póki co stabilnie, ale dalej ciężko mi wstać z łóżka, często zdarzają się takie dni pod rząd że słabym samopoczuciem:/ wizytę mam za 2 tygodnie u psychiatry, po wczorajszym kontakcie z nim z pytaniem czy zwiększamy żeby zobaczyć czy będzie lepiej to powiedział żeby czekać, że może za te 2 tygodnie zmienimy po prostu lek, co mnie mega stresuje bo poprzednia zmianę leków zniosłam tragicznie, lek chyba już powinien zaskoczyć dobrze, sama nie wiem, sama też nie będę kombinować z podwyższaniem dawek, ale zastanawiam się dlaczego mój psychiatra nie jest za tym aby podnieść dawkę tylko czekać, no ale póki co to poczekam, może coś jeszcze lepiej zaskoczy, zaczęłam też terapię dopiero co, więc jestem dobrej nadziei