Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jurand

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jurand

  1. Jurand

    Zbieractwo

    To nie o to chodzi. Chodzi o to, ze nie starcza mi czasu na zapanowanie nad ta iloscia. Pomyslcie ile problemow jest gdy czlowiek sie przeprowadza i trzeba wszystko przenosic. Do tego dochodzi dodatkowy strach, ze jak bedzie pozar to caly "majatek" sie spali. Powiedzenie od przybytku glowa nie boli nie sprawdza sie tutaj. Czym wiecej masz rzeczy tym mniej masz czasu, nie zmieni sie praw fizyki, cos za cos.
  2. W tym problem. Bo mieszkam w Norwegii i do psychiatry Norwega troche trudno pojsc. Mialbym problem powiedzenia to co czuje w ich jezyku. Gdyby bylo cos online, ale mam nadzieje, ze to forum mi pomoze. Jednorazowy wyjazd do Polski nie pomoze. Nie slyszalem a tak szybkiej terapii. Gdy poszedlem tutaj do psychiatry to dal mi tylko leki, a po nich tylko moglem spac. Musialem nawet pojsc na 3 tygodnie na urlop bo bylem tak spiacy. W koncu rzucilem tabletki. Dal mi inne wtedy, ale problem byl ten sam. Jurand
  3. Wiadomo, ze w domu tez moze sie cos przydarzyc. Ale w domu tez wyeliminowalem wiekszosc niebezpieczenstw. I jestem bardziej spokojny kiedy mam nad czyms kontrole. Co do przeznaczenia to w nie nie wierze i jak pisalem wiem, ze ja mam duzy wplyw na przeznaczenie. Dlatego pewne zalety mam mieszkajac w domu. Wszystkie sypialnie (nasze i dzieci) sa oddzielone pustym korytarzem, i sa w nich tylko luzka i nic wiecej. Jest zabezpieczenie gdyby wybuchl pozar w drugiej czesci domu. Ta czesc domu nie ma prawa nigdy sie zapalic. Wiec na tym froncie czuje sie bezpiecznie. Obecnie stanelismuy na projekcie przeniesienia sypialni do pomieszczenia (schronu) na drugim pietrze pod ziemia, ale strach przed dojazdami przerwal prace nad tym bo nie wiem czy dluzej wytrzymam ten stres dojazdow (strach) i jezeli bede musial sie wyprowadzic to po co te inwestycje. Nie mowiac juz o samochodzie ktory na zamowienie zostal wzmocniony dodatkowymi belkami metalowymi i w sumie wazy prawie 200 kilo wiecej, ale jest bezpieczniejszy (za to pali 2 litry wiecej, ale w moim przypadku to nie gra wielkiej roli, bezpieczenstwo jest na pierwszym planie). Mimo, ze z zalozenia Volvo 940 jest bezpiecznym samochodem. Oczywiscie dzieci jezdza we wlasnych fotelikach. Musze tutaj dodac, ze moj strach troche bierze sie z tego ze, zdarzylo mi sie przysypiac jadac somochodem, i musialem czasami zatrzymac sie aby rozbudzic sie. Jurand
  4. Jurand

    Zbieractwo

    Czy zbieractwo i gromadzenie wielu rzeczy to tez nerwica natrectw. Nie jestem w stanie opanowac ilosci posiadanych rzeczy, przerasta to moje mozliwosci. Nie mage wielu rzeczy wyrzucic bo moze to sie przyda albo mialem cos dosc dlugo i tylko przywiazanie zostalo, a rzecz w sama w sobie jest nieprzydatna. Nie mam czasu nad zapanowaniem nad tym wszystkim. Juz kilka urlopow z rzedu poswiecalem na robienie porzadkow w tym wszystkim ale mimo to nie udalo mi sie orzekonac do wyrzucenia czegokolwiek poza kurzem i prawdziwymi smieciami. Zbieram tez wszystko co zwiazane jest z wydarzeniami z przeszlosci. Bilety na pociagi, na wystawy, dokumenty. Z jednej strony chcialbym wszystko wyrzucic ale nie moge. Czasami znajduje w calym tym balaganie rzeczy z przed wielu lat i wtedy mam frajde bo gdyby nie te rzeczy, wiele faktow dawno bym zapomnial. Wyrzucic to wszystko to tak jakby wyrzucic swoja historie. Czyz nie tak? Zbieractwo zaczelo sie juz w szkole podstawowej, kiedy to nigdy nie wyrzucalem lub sprzedawalem ksiazek z poprzednich klas. Teraz kiedy mam juz 40 lat mam wielka biblioteke, a w niej wszystkie podreczniki z calej szkolu, liceum, studiow. Wszystkie moje notatki, zeszyty tez zbieralem i zbieram. Rodzice popierali moje hobby zbieracze. Zbieralem znaczki pocztowe, zbieralem kapsle, pudelka po zapalkach, papierosach, czekoladach, pocztowki, kamyki i co tylko mozna bylo zbierac. Chcialem miec wielkie kolekcje wszystkiego. Inny gatunek rzeczy ktore gromadze to kawalki drutow, sznurkow , blaszek itp, bo zawsze moze sie przydac a takich pierdol nigdzie sie nie kupi. Jedynie chyba jedzenia nie gromadze, i rzeczy ktore wiem, ze moge szybko kupic od nowa (pod warunkiem kupienia identycznej rzeczy) Czy ktos z was ma tez taki problem? Nie mam wiecej miejsca w glowie na organizowanie i zarzadzanie tymi rzeczami. Wiele papierowych dokumentow, biletow, zaczalem kiedys skanowac aby miec w formi cyfrowej, ale to syzyfowa praca i zycia by mi nie starczylo. Moje marzenie to skonczyc z tym balaganem. Jurand
  5. Ja tez to znam. Sprawdzam wszystko po kilka razy. Czy wszystkie wtyczki powyciagane z gniazdek. czy okna pozamykane. Czy drzwi zamkniete. Wieczorem gdy klade sie spac, nie jestem pewny czy zamknalem samochod i lece na dol aby sprawdzic czy samochod zamkniety. Czasami wracam sie do domu aby ponownie sprawdzic, bo gdybym tego nie zrobil przechlapany mialbym dzien. Juz nie jedna klamke w drzwiach od szarpania rozwalilem. Zelazka w ogole nie uzywam bo za bardzo bym sie bal czy wylaczylem. A palenie udalo mi sie rzucic (15 lat temu) tylko dzieki tej mojej nerwicy natrectw. Zawsze balem sie, ze cos sie tli w koszu na smieci i ze jakas iskra spowoduje pozar kiedy tylko upuszcze dom. Jak mozna samemu z tego sie wyleczyc? Nie mam cierpliwosci na terapie. Jeszcze bardziej bym sie zestresowal. Z portfelem mam wieksze problemy od momentu kiedy mam karte bankowa. Gdy mialem tylko pieniadze w dawnych czasach to mi troche przeszlo, bo gubiac karte mozna stracis wszystko z konta, a gubiac portfel z pieniedzmi to tylko mala czesc. Ale zycie co? Jurand
  6. No to widzicie, ze aby uniknac stresu i strachu najlepszym rozwiazaniem bedzie zrezygnowanie do maksymum z podrozy, kosztem innych udogodnien. Cale zycie marzylem o mieszkaniu w domu z dala od miasta, ale widac z tego, ze to nie dla mnie ze wzgledu na strach przed dojazdami. NIe wierze w przeznaczenie, wierze, ze sam nim w duzej mierze kieruje. Przeciez jezeli nie bede jezdzil daleko to szansa "statystycznie" zginiecia w wypadku samochodowym jest mniejsza. No nie? Lata kiedy mieszkam poza miastem zamiast radoscia staly sie koszmarem. Kazdego niemal dnia przezywam jakby ich strate. Gdy jestem w domu i czekam na nich stoje przy oknie i patrze czy juz dojechali. Jezeli dojzd sie wydluza zaczynam wpadac w panike i dzwonie na komorke do zony aby zobaczyc czy zyja. Gdy zapomna komorki wtedy zaczynam miec czarne wizje i ukladam sobie w glowie jakie bedzie zycie kiedy okaze sie ze zgineli. Powiedzcie mi co zrobic aby nie niszczyc sobie zycia bojac sie o innych czlonkow rodziny. Wiele razy zrywam sie z pracy aby wracac z nimi bo boje sie jak beda musieli wracac sami, boje sie ,ze cos im sie przytrafi podczas podrozy. To tez czesciowy egoizm, bo boje sie zostac sam jakby cos im sie stalo. Powiedcie mi czy jest na to lekarstwo lub sposob? Samoloty to calkiem inne zagadnienie. Do samolotow dolacza sie jeszcze przekonanie, ze sa zlem swiata wspolczesnego itd, ale to nie temat mojego problemu. Porusze go kiedy indziej. Jurand
  7. Nie wiem do jakiej nerwicy mozna to zaliczyc i jak z tym walczyc. Kilka lat temu wyprowadzilem sie z rodzina poza miasto i codziennie dojezdzamy do pracy samochodem okolo 30 kilometrow. Trwa to zaledwie 22 minuty. Ale strach przed wypadkiem, strach o dzieci, zone jest nie do wytrzymania. Rezygnuje z wielu wyjazdow bo boje sie, ze moze cos sie stac. Sam o siebie tak sie nie boje, ale boje sie gdy zona jedzie sama, lub z dziecmi. Jade wtedy razem z nimi , mimo , ze mam wiele innej pracy i lepiej byloby gdybym zostal w domu. Ale boje sie poscic je same. Ten strach spowodowal, ze kupilismy mieszkanie w miescie i zyjemy w dwoch miejscach. POwiedcie co zrobic aby sie nie bac o innych. Wydaje mi sie, ze zagrozenie jest realne i trudno bedzie zwalczyc to, ale moze jakies rozwiazanie istnieje. Przeciez moga zginąć w wypadku. Jest to realne niebezieczeństwo. Oczywiście boje sie wielu innych form podrożowania. Pociagiem, wsiadam zawsze do srodkowych wagonow bo tam najbezpieczniej. Samolotem nigdy w zyciu nie polece. W ogole staram sie ograniczac przemieszczanie sie. Mialem mozliwosc super pracy ale musialbym raz w miesiacu latac do Kanady, wiec zrezygnowalem. Obecnie mam prace w miescie, ale staram sie dostac prace abym mogl pracowac z domu. Pomozcie Jurand
×